Biuletyn Proroczy MorningStar Marzec 2003
HuraganRick Joyner
Poprzedni Biuletyn Proroczy poświęciłem nadchodzącym
„Wiatrom zmian”. Temat zaczerpnąłem z
apokaliptycznego proroctwa o „czterech wiatrach
ziemi” (Ap. 7, 1). W niniejszym biuletynie pogłębimy
to studium celem przygotowania się na cztery wielkie
zawieruchy, które w wyniku „uwolnienia czterech
wiatrów ziemi” już zaczęły przetaczać się przez całą
ziemię.
Niedawno oglądałem film pod tytułem „Huragan
doskonały”. Pokazywano w nim, jak w wyniku nałożenia
się różnych sprzyjających czynników atmosferycznych
powstał wiatr o niespotykanej dotąd sile. To samo
stanie się w przypadku nałożenia się sprzyjających
czynników duchowych, wytworzonych przez cztery
wiatry ziemi. Takie huragany przyniosą wielkie
straty, ale i wielkie błogosławieństwa. Straty dla
tych, którzy nie byli na nie przygotowani i
błogosławieństwa dla tych, którzy przygotowali się
należycie. Czynnikiem rozstrzygającym będzie tu w
głównej mierze trwanie w Panu poprzez okazywanie
posłuszeństwa Jego Słowu. W Ew. Mateusza 7, 24- 27
czytamy bowiem:
Każdy więc, kto słucha tych słów Moich i wykonuje
je, będzie przyrównany do męża mądrego, który
zbudował dom swój na opoce.
I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały
wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, bo
był zbudowany na opoce.
A każdy, kto słucha tych słów Moich, lecz nie
wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego,
który zbudował swój dom na piasku.
I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały
wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego
był wielki.
Pan ostrzega nas tutaj, że samo słuchanie Jego Słów
nie ma dla nas żadnego znaczenia. Żeby zrozumieć
czasy, musimy zawsze okazywać posłuszeństwo Panu i
wypełniać Jego wolę. Stać i przetrwać huragany to
jeszcze za mało- zgodnie ze swoim powołaniem mamy
stać się częścią mocy prawdy i sprawiedliwości,
które przemogą i zwyciężą w najtrudniejszych na
świecie czasach.
Gwoli przypomnienia i dla tych, którzy nie czytali
poprzedniego biuletynu, powtórzmy: „cztery wiatry
ziemi”, o których mowa w Objawieniu 7, 1 to:
1)potęga militarna, 2) potęga religii, 3)potęga
polityki i 4) potęga ekonomii. Są to cztery potężne
moce pochodzące z ziemi, które określiły bieg
historii ludzkości. Powinniśmy odróżniać je od
wiatrów nieba (Księga Daniela 7, 2 i 8, 8), które
przynoszą boskie wpływy. Należałoby też odróżniać
potęgę religii, „która pochodzi z ziemi” albo od
człowieka od tego, co przychodzi z góry. Objawienie
7, 1- 3 oznajmia nam:
Potem widziałem czterech aniołów stojących na
czterech krańcach ziemi, powstrzymujących cztery
wiatry ziemi, aby nie wiał wiatr na ziemię ani na
morze, ani na żadne drzewo.
Widziałem też innego anioła wstępującego od wschodu
słońca, który miał pieczęć Boga żywego i który
zawołał głosem donośnym na czterech aniołów, którym
zezwolono wyrządzić szkodę ziemi i morzu, mówiąc:
Nie wyrządźcie szkody ani ziemi, ani morzu, ani
drzewom, dopóki nie opatrzymy pieczęcią sług Boga
naszego na czołach ich.
Czytamy tu, że nastaną czasy, kiedy cztery wiatry
będą powstrzymywane dopóki wszyscy dobrzy słudzy
Boga nie zostaną oznaczeni. Wnioskujemy też, że
potem wiatry zostaną uwolnione po to, by czynić
szkody. Czas tych wydarzeń zbliża się bardzo szybko.
Władza nad huraganami
Wczesnym rankiem 31 grudnia 2002 roku obudziło mnie
ostrzeżenie, że czas wiatrów się zbliża, a nad
ziemią będą przechodziły potężne huragany.
Usłyszałem też, że kto już posiada autorytet, będzie
miał go coraz więcej, aż zyska władzę nawet nad
huraganami. Na potwierdzenie miałem włączyć
telewizję na kanał poświęcony pogodzie (The Weather
Channel). Akurat nadawano program „Centrum Burzowe”.
Pokazywano tornado, które powstało nad Zatoką w
wyniku silnych wyładowań atmosferycznych. Huragan
był zaledwie godzinę drogi od miejsca, w którym
przebywała wtedy moja rodzina. Bardzo się przejąłem
i poszedłem do innego pokoju, żeby modlić się do
Pana, by uspokoił te wichury. Kiedy po około
trzydziestu minutach ponownie wszedłem do pokoju, by
zobaczyć najnowsze informacje okazało się, że
huragan się uspokoił i nad zagrożonym rejonem miały
przejść tylko burze z silnymi wyładowaniami
atmosferycznymi.
Czy huragan ucichł w odpowiedzi na moją modlitwę?
Tak. Jestem pewien, że Pan zainterweniował w tej
sytuacji, dlatego że się modliłem. Jestem też
przekonany, że gdybym się nie modlił, sytuacja
mogłaby zakończyć się tragicznie. Takie było
przesłanie snu, który mnie zbudził- przejąć
autorytet i odpowiedzialność. Wtedy przypomniałem
sobie także o wersetach 2, 17- 21 z Dz.
Apostolskich:
I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, że wyleję
Ducha Mego na wszelkie ciało i prorokować będą
synowie wasi i córki wasze, i młodzieńcy wasi
widzenia mieć będą, a starcy wasi śnić będą sny:
Nawet i na sługi Moje i na służebnice Moje wyleję w
owych dniach Ducha Mego i prorokować będą.
I uczynię cuda w górze na niebie i znaki na dole na
ziemi, krew i ogień, i kłęby dymu.
Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew,
zanim przyjdzie dzień Pański, wielki i wspaniały.
Wszakże każdy, kto będzie wzywał imienia Pańskiego,
zbawiony będzie.
Powinniśmy przy tym zauważyć, że Duch zostanie
wylany na Jego „dobrych i wiernych służących”. Tych
samych opieczętują aniołowie. Dlatego powinniśmy
zadać pytanie: „Kto jest dobrym sługą?”.
Nie jest nim każdy, kto podaje się za
chrześcijanina, choć każdy powinien nim być. Sługa
jest po to, by wypełniać wolę swojego Pana. Służący
nie wydaje lekką ręką swoich pieniędzy, ponieważ nie
należą do niego- on tylko zarządza mieniem swojego
Pana. Dobry sługa nie układa sobie każdego ranka
planu dnia, czas dobrego sługi należy do jego Pana.
On pyta Swojego Pana, co ma robić. Powtórzmy, dobry
sługa nie żyje dla siebie, ale wypełnia wolę swojego
Pana.
Właściwie większość ludzi uznających siebie za
chrześcijan nie przestała żyć dla siebie. Przeważnie
myślą, że Pan jest po to, żeby im się powodziło, a
rzadko widzą siebie jako powołanych do służenia
Jemu. Przytoczone wersety odróżniają dobrego sługę
od złego sługi nie na podstawie słów, ale na
podstawie prawdy. W obecnym czasie jest to
najważniejsze rozbrzmiewające na ziemi wezwanie.
Aniołowie Boży pieczętują dobrych służących. Kiedy
dopełni się liczba naznaczonych, uwolnione zostaną
cztery wiatry ziemi.
W wyniku wylania Ducha na dobrych służących będą oni
prorokowali i czynili „cuda w górze na niebie i
znaki na dole na ziemi” (Dz. 2, 19). Zgodnie z tym,
co powiada Pismo, wylanie Ducha, proroctwa, sny,
widzenia, cuda i znaki będą dowodziły, że naprawdę
wkraczamy w dni ostateczne. Wzrost tych przejawów
obserwujemy od stu lat. Nasilają się one falami,
przy czym każda następna jest potężniejsza od
poprzedniej. Powtarza się tu schemat bólów
porodowych, które intensyfikują się aż do chwili
porodu. Takie wydarzenia dokonują się teraz w
kościele, ponieważ narodzi się z niego służba
ostatnich dni. To ciało wypełni Jego wolę. W Liście
do Hebrajczyków 10, 5- 7 czytamy:
Toteż, przychodząc na świat, mówi: Nie chciałeś
ofiar krwawych i darów, aleś ciało dla Mnie
przysposobił:
Nie upodobałeś sobie w całopaleniach i ofiarach za
grzechy.
Tedy rzekłem: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę
Twoją, o Boże, jak napisano o Mnie w zwoju księgi.
Jeśli jesteś przekonany, że dotąd nie żyłeś jak
dobry sługa, jest jeszcze czas na nawrócenie.
Pamiętaj jednak, że im dłużej będziesz zwlekał, tym
wyższą cenę zapłacisz za swoje nieposłuszeństwo. W
II Liście do Koryntian 6, 1- 4 czytamy:
A jako współpracownicy napominamy was, abyście
nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali:
Mówi bowiem: W czasie łaski wysłuchałem cię, a w
dniu zbawienia pomogłem ci; Oto teraz czas łaski,
Oto teraz dzień zbawienia.
Nie dajemy w niczym żadnego zgorszenia, aby służba
nasza nie była zniesławiona,
Ale we wszystkim okazujemy się sługami Bożymi w
wielkiej cierpliwości, w uciskach, w potrzebach, w
utrapieniach,
Nastał teraz czas, by wyzbyć się egoizmu i poświęcić
się woli i zamierzeniom Pana. Pan wzywa nas po raz
ostatni, posyłając szczególny rodzaj huraganu, który
ma nam pomóc.
Śnieżyca
W grudniu 2001 roku, na Noworocznej Konferencji,
kiedy szukaliśmy woli Pana na rok 2002 Bob Jones
otrzymał słowo, że zbliża się burza śnieżna, która
„przerwie okres suszy i zmyje brud kłamstwa.”
Północna Karolina doświadczała największej suszy w
swojej historii. Ponadto, w tamtym czasie wróg
preparował przeciwko nam tak wiele kłamstw, jak
nigdy wcześniej. Dlatego słowo to mocno podniosło
nas na duchu.
Prognozy o śnieżycach pojawiły się jeszcze przed
końcem konferencji i zaczęliśmy się bardzo cieszyć z
tego, że Pan tak szybko potwierdził Swoje Słowo.
Tymczasem tamta burza miała tylko znaczenie
symboliczne. Nie była tak wielka, jak się
spodziewaliśmy i okres suszy się nie zakończył.
Nagle, tuż przed ostatnią Konferencją Noworoczną na
rok 2003 (w grudniu 2002) przeżyliśmy największą i
najbardziej kosztowną burzę śnieżną w historii.
Zaczęły się dwa miesiące deszczu, śniegu i innych
opadów na terenie całego stanu. Opady pokryły cały
deficyt spowodowany suszą, ponadto wypełniły się
wszystkie zbiorniki retencyjne i podniósł się poziom
wód. Tym samym zmianom uległa także atmosfera
duchowa.
Zobaczyliśmy też, jak kosztowna była to burza dla
całego stanu i jakie były przyczyny tak wysokich
strat. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało pozbawionych
prądu- na całe tygodnie! Zakłady energetyczne
poniosły milionowe straty. Dlaczego? Śnieg
poprzewracał drzewa na linie wysokiego napięcia. Nie
doszłoby do tego, gdyby drzewa były regularnie
przycinane. Jestem pewien, że osoby za to
odpowiedzialne były przeświadczone, że oszczędzają
zakładom znaczne ilości pieniędzy, podczas gdy
ostatecznie naraziły je na ogromne straty.
Podobnie i Pan pośle burze, by przełamać stan suszy,
w którym znajduje się wielu Jego ludzi. Zaczną oni
odcinać się od tego, co powinni byli zostawić wiele
lat temu. To będzie łaska od Pana. Będą to operacje
kosztowne, ponieważ nie zostały przeprowadzone we
właściwym czasie, ale później koszta byłyby jeszcze
wyższe. Nie możemy więc przyzwolić na istnienie tych
rzeczy w swoim życiu.
Proroctwo Boba Jonesa mówiło również, że burza
śnieżna „zmyje brud kłamstwa”. Na początku bardzo
się ucieszyłem, bo powiedziano i napisano o nas
bardzo, bardzo dużo nieprawdy i pomyślałem sobie, że
Pan chce się z tym wszystkim rozprawić. Ale Pan nie
mówił o tym- pokazał mi, że chodziło o gałęzie w
życiu każdego z nas, które powinny były zostać
odcięte- zapowiedziane opady miały zmyć te kłamstwa.
Z drzew owocowych usuwa się gałęzie, na których nie
rosną owoce. Pochłaniają one soki i substancje
odżywcze, nie wydając przy tym żadnego owocu. Często
mamy we własnym życiu takie gałęzie, które zamiast
owoców przynoszą tylko drewno. Takie sprawy
pochłaniają nasz czas, uwagę i pieniądze i nie dają
w zamian nic pożytecznego. To właśnie „kłamstwa”,
które zmyje zapowiadana burza. Zostaną one usunięte,
byśmy nie trwonili danego nam życia.
Pan rozprawi się też z rozpowszechnianymi przez
diabła kłamstwami o Bożym ludzie. W snach i wizjach
kłamstwa często symbolizowane są przez muchy.
Belzebub to jeden z tytułów diabła, a znaczy on
tyle, co „władca much”. Muchy siadają na odpadkach,
łajnie i innych nieczystościach roznosząc w ten
sposób choroby. I w ten sam sposób diabeł roznosi
wiele chorób duchowych, które na długo osłabiają
duchowe zdrowie chrześcijan.
Ponadto, co ciekawe, muchy roją się na polach bitew,
żerując na martwych i okaleczonych. Po pewnej dużej
bitwie wojny secesyjnej odgłos brzęczących much dało
się słyszeć jako głośny, przeraźliwy warkot.
Zauważyłeś kiedyś, jak kłamstwa mnożą się na polach
bitew duchowych- tam, gdzie rozpadają się kościoły
lub ludzie znajdują się w sytuacjach konfliktowych?
Diabeł jest „ojcem kłamstwa” i „władcą much”, co
jest w zasadzie tym samym. Zbliża się wielki
huragan, który obmyje kościół z wielu kłamstw. Potem
nie będziemy już tacy skłonni do wiary w złe rzeczy
mówione o innych.
Zajmij swoją pozycję
Dobra wiadomość na nadchodzące czasy jest taka:
dowiemy się, jak duży autorytet Pan przekazał
Swojemu ludowi. Zła nowina brzmi następująco:
zbierzemy konsekwencje zaniedbania modlitwy i
niewykorzystywania swojego autorytetu.
Wchodzimy w czasy, kiedy Pan zabierze ziemi swoją
powszechnie dostępną łaskę. Powszechna łaska to ta,
którą okazuje wszystkim ludziom sprawiając, że
słońce świeci zarówno na sprawiedliwych, jak i
niesprawiedliwych. To łaska, którą mogliśmy i
przyjęliśmy za pewnik, za coś normalnego. Ale dalsze
zajmowanie takiej postawy przyniosłoby nam wiele
szkody. Musimy zacząć modlić się do Pana o łaskę we
wszystkim, włącznie z pogodą.
Musimy też modlić się o ochronę przed huraganem,
który powstanie w wyniku wzbudzenia „czterech
wiatrów ziemi”. Pan wysłucha naszych modlitw o
problemy wynikające z działania czterech potęg:
militarnej, religijnej, politycznej i ekonomicznej,
które będą coraz trudniejsze do opanowania.
Ważne jest, byśmy zrozumieli, że Pan odbierze ziemi
Swą powszechnie dostępną łaskę. Nie stanie się to od
razu, tak jak i nie od razu wypuszczone zostaną
„cztery wiatry ziemi”. Bramy dla każdego z nich będą
otwierały się stopniowo w różnych częściach świata.
W pewnym regionie rozszaleje się być może potęga
militarna, w innym dokona się przewrót polityczny,
gdzie indziej rozpoczną się konflikty religijne, a w
jeszcze innym miejscu rozpęta się burza gospodarcza.
Potem stopniowo będą się łączyć i wzmocniwszy swoją
siłę wyrządzą jeszcze większe spustoszenia.
Powtórzmy, wydarzenia będą rozwijały się stopniowo.
Może wydaje nam się, że w przypadku niektórych
poważnych konfliktów światowych najgorsze mamy już
za sobą, ale oglądamy dopiero „początek bólów
porodowych”. Gdyby wszystkie wydarzenia rozegrały
się od razu, upadłaby cała społeczna struktura na
ziemi. Łaska i cierpliwość leżą u podstaw Bożej
natury i Jego łaski nie przestajemy doświadczać.
Gdyby nie Pan, wymienione potęgi zniszczyłyby całą
ziemię już dawno temu. W zasadzie można powiedzieć,
że na ziemi okaże się w końcu, czym jest życie bez
Boga. Bez Boga nie ma żadnego remedium na ludzkie
problemy i wkrótce dowie się o tym cała ziemia.
Musimy też zrozumieć, że Pan powstrzymuje działanie
tych mocy po to, by wszyscy Jego dobrzy słudzy
zostali opieczętowani i przygotowali się do swoich
zadań. „Wiatry ziemi” są już uwalniane, bo Jego
słudzy dorastają. Burze przyczyniają się do ich
wzrostu, nie tylko przygotowując ich na kulminacyjny
moment tego wieku, ale także umożliwiając pełne
wykorzystanie prawdziwego sensu tego wieku-
trenowania do królowania tych, którzy są według
powołania współdziedzicami Chrystusa.
Ten, kto trwa
Wstawiennictwo nie jest już dla kościoła opcją.
Kościół ma być przede wszystkim „...domem modlitwy
dla wszystkich narodów...” (Ew. Marka 11, 7). List
do Hebrajczyków 7, 25 oznajmia nam, że Pan...żyje
zawsze, żeby się wstawiać za nami. Wstąpiwszy do
nieba, Pan nie zasiadł na tronie w oczekiwaniu na
koniec. Pan Jezus teraz wstawia się za nami! Pan
pełni Swoje obowiązki Najwyższego Kapłana przed
Bogiem. Wstawiał będzie się też każdy, kto w Nim
trwa. To nasze powołanie kapłanów.
Wkrótce zobaczymy, że modlitwa stanie się nadrzędnym
zadaniem i celem kościoła. Kościoły, które się
modlą, będą postrzegane raczej jako duchowe domy
wierzących, niż miejsca głoszenia, nauczania,
najlepszej muzyki, gościnności, zgodności, czy nawet
najlepszej służby dla dzieci i młodzieży. Wkrótce
wszyscy poświęcimy się przede wszystkim modlitwie,
ponieważ każdy prawdziwie wierzący, każdy dobry i
wierny sługa Pana dowie się, że Pan na nią
odpowiada.
Nie chodzi o to, byśmy umniejszali znaczenie innych
funkcji kościoła. Znaczy to, że powinniśmy docenić
modlitwę. To na niej powinien skoncentrować się
kościół, bo tak przecież miało być. Pan nie
powiedział, że Jego dom będzie nazwany domem
zwiastowania, śpiewu, wspólnoty czy nawet
ewangelizowania. To wszystko jest ważne, ma w tym
domu swoje miejsce, ale nigdy nie miało stać się
jego głównym pomieszczeniem. Właściwie bez modlitwy
nie wytrwamy w oczekiwaniu na potrzebną do
wszystkiego łaskę Pana. Powtórzmy, wszyscy dowiemy
się, że Pan odpowiada na modlitwy, ale poznamy też
konsekwencje jej braku.
Strażnicy na posterunki
W Starym Testamencie proroków często nazywa się
strażnikami. Tak samo nazywa się wstawienników (zob.
Izaj. 62, 6). Nie przypadkiem słowo „prorok” i słowo
„modlitwa” wymienia się po raz pierwszy w tym samym
wersecie Pisma (zob. Genesis 20, 7). Nie da się ich
rozdzielić. Nie każdy, kto się modli jest prorokiem,
ale każdy prawdziwy prorok się modli. Modlitwa jest
częścią naszego kapłaństwa i podstawą całej służby.
W obecnych czasach potrzebujemy szczególnie
specjalnego połączenia służby proroczej i
wstawienniczej.
Pismo przedstawia strażników na trzech pozycjach-
1)na murach (zob. Izajasza 62, 6), 2) na ulicach
miasta (zob. Pieśń Salomona 3, 3; 5, 7) i 3) na
terenie kraju (zob. Jeremiasza 4, 17; 31, 6).
Podobnie i dzisiaj Pan powołuje wartowników na te
trzy posterunki.
Wartownicy na murach to ludzie, którzy mają widzieć
i strzec. Mogą dostrzec z daleka zbliżającego się
wroga albo Pana. Zadaniem strażników na murach było
powiadomienie o tym starszych zasiadających w
bramach miasta, by mogli podjąć potrzebne decyzje.
Jeśli zbliżał się król lub jego herold, starsi mogli
zlecić otwarcie bram i zarządzić odpowiednie
przygotowania na przyjęcie króla. Jeśli nadjeżdżał
nieprzyjaciel, mogli wydać rozkaz zamknięcia bram i
ogłosić alarm do mobilizacji. Dziś takich duchowych
stróżów potrzebuje każda kongregacja i każde miasto.
Tam, gdzie ich nie ma, pojawiają się ofiary, których
można uniknąć.
Odpowiednikiem strażników przechadzających się
ulicami miast są dziś ludzie powołani do poruszania
się po ciele Chrystusa w wypatrywaniu problemów
powstających wewnątrz. Strzegą miasta nie tylko
przed rozbójnikami i złodziejami, którzy dostali się
do środka, ale to oni jako pierwsi zauważą pożary i
inne niebezpieczeństwa. Oni ogłaszają również
określone pory i czasy, są symbolicznymi „synami
Issachara” (I Kronik 12, 32), którzy mieli
rozpoznawać czasy i wiedzieć, co Izrael powinien
czynić.
Strażnicy na terenie kraju mieli pilnować pól (zob.
Jeremiasza 4, 17) i granic państwowych. Dzisiejszym
odpowiednikiem tego typu strażników są ludzie
posiadający wizje dotyczące służb i misji, mają
ponadto strzec granic duchowych ruchów i
„dziedzictwa służb i denominacji”.
Każdy strażnik musiał przejść odpowiednie szkolenie
w zakresie swoich obowiązków i zyskać poparcie
przywódców miasta, właściciela pola albo rządzących
krajem. Podobnie i dzisiaj liderzy zgromadzeń,
przywódcy misji i innych służb muszą inwestować w
szkolenie i zatrudnianie strażników. W innym razie
doświadczać będą coraz większych strat i
niepotrzebnych tragedii.
Rozpoznaj swoje miejsce
Pan, który powołał nas przed założeniem świata,
zaczął przygotowywać nas do naszych zadań na długo
wcześniej, zanim zdaliśmy sobie z tego sprawę. Kiedy
we wspomnianym na początku tego biuletynu śnie Pan
powiedział do mnie o przejęciu autorytetu nad
pogodą, terytorium nie było już dla mnie obce. Jako
zawodowy pilot na niebie miałem swoje biuro. Z
pogodą miałem kontakt każdego dnia, bez przerwy ją
badałem i do dzisiejszego dnia, choć odbywam ledwie
kilka lotów miesięcznie, najczęściej oglądam kanał
telewizyjny całkowicie poświęcony pogodzie (The
Weather Channel). W ciągu lat pracy doświadczyłem
niemałej ilości „cudów pogodowych”, które umożliwiły
mi kontynuowanie lotu. Moja wiara w to, że w
odpowiedzi na modlitwę Pan zainterweniuje w sytuację
pogodową wzrastała konsekwentnie przez lata. Nie
otrzymywałem zawsze wszystkiego, o co się modliłem,
podobnie jak ludzie modlący się o uzdrowienia nie
zawsze oglądają odpowiedź Pana, ale więcej wiary mam
chyba w cuda pogodowe niż w cuda uzdrawiania. I
naturalnie pogody dotyczą moje ulubione opowieści
prorocze z Biblii, na przykład o tym, jak Józef
zinterpretował sen faraona lub o tym, jak Eliasz
powiedział, że nie będzie ani deszczu, ani rosy,
tylko na słowo Pana.
Znajomość znaków pogody Pan porównał do znajomości
znaków czasów. Wobec tego zapragnąłem, by moje
poznanie czasów i bieżących wydarzeń było jeszcze
większe niż znajomość nieba. Chciałem też duchowego
autorytetu w dziedzinie ekonomii, w bardziej
znaczących trendach polityki, które mogłyby mieć
wpływ na głoszenie ewangelii, jak też autorytetu do
przerywania głodu powodowanego suszami tak w sferze
naturalnej, jak i duchowej.
Jaką masz władzę?
Pan daje władzę różnym ludziom w różnych
dziedzinach. Jedni noszą szczególne brzemię w
kwestii chorób i plag, podczas gdy inni specjalizują
się w obserwowaniu trendów politycznych. Niektórzy
są powołani na strażników szkół, modlą się o szkoły
w swoim sąsiedztwie, może nawet w swoim mieście. W
miarę wzrostu będą może przejmować duchową władzę
nad całym szkolnictwem w kraju. Inni, powołani na
strażników swoich biur, będą może zyskiwać autorytet
nad całymi przedsiębiorstwami, a nawet nad całymi
gałęziami danego przemysłu.
Najpierw musimy zobaczyć, jak rzeczy w sferze
naturalnej odbijają rzeczywistość duchową. Potem
kościół musi wzmocnić wiarę i duchową władzę, by
mieć rzeczywisty wpływ na dziedziny, których ma
strzec. Dokonuje się to zwykle dzięki rozbudowie
kontaktów strażników ze starszymi, którzy mają,
zgodnie z powołaniem, „zasiadać w bramach” lub
wydawać sądy w tych określonych dziedzinach. Nie
powinniśmy czuć się zaskoczeni takim wymiarem
władzy. Jesteśmy przygotowywani do tego, by sądzić
nawet aniołów. Przecież Paweł napisał w swoim I
Liście do Koryntian 6, 3: Czy nie wiecie, że aniołów
sądzić będziemy? Cóż dopiero zwykłe sprawy życiowe?
List do Rzymian 10, 17 podaje nam: Wiara tedy jest
ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusowe.
Moja wiara do przejęcia autorytetu nad frontem
burzowym, który zagrażał mojej rodzinie, pojawiła
się w wyniku snu, w którym Pan powiedział mi, że
mogę to zrobić. Przyznaję też, że pomimo tego snu,
nie wiem, czy czułem wtedy więcej strachu, czy
wiary. Bardzo martwiłem się o swoją rodzinę.
Wiedziałem też, że Pan przypomina mi, że nawet do
przesunięcia góry nie potrzeba wcale tak dużo wiary,
a moja modlitwa o uspokojenie huraganu była przecież
jej aktem. W takich sytuacjach nie możemy opierać
się na swoich uczuciach, ale po prostu i tylko na
tym, co mówi słowo Pana.
Prawdziwy duchowy autorytet odzwierciedla stopień
naszej jedności z Królem. Dlatego, jako strażnicy
musimy przede wszystkim patrzeć na Pana, jak czytamy
w Księdze Habakuka 2, 1: Muszę stanąć na mym
posterunku, udać się na basztę; muszę wypatrywać i
baczyć, co mi powie... W Księdze Micheasza 7, 7
prorok mówi: Lecz ja będę wypatrywał Pana...
Psalm 5, 4 podaje nam: Panie, od rana racz słuchać
głosu mojego; rano przedkładam Ci ofiarę z modlitwy
i żarliwie wyczekuję. Wyrażenie „od rana” można
zinterpretować jako „wcześnie”. Jako proroczo
obdarowani musimy spoglądać coraz dalej w
przyszłość, by nadchodzące wydarzenia nie stanowiły
dla nas ciągłych niespodzianek. A wtedy już
wcześniej będziemy mogli zaczynać modlitwę.
Kiedy byłem pilotem, moim celem stało się tak
dokładne poznanie pogody, by podczas lotu nigdy nie
dać się zaskoczyć warunkom meteorologicznym. To samo
chcę osiągnąć w sferze duchowej. Chcę znać czasy i
zamierzenia Pana tak, by nigdy nie były dla mnie
zaskoczeniem. Przede mną wciąż daleka droga, ale
wierzę, że jest to nie tylko możliwe, wierzę, że
jest to nasze powołanie.
Kiedy zacząłem latać, prognozy pogody nie były tak
dokładne jak teraz. Musiałem więc postanowić, że
nauczę się więcej niż prognostycy. Nie wynikało to z
arogancji, wiedziałem po prostu, że od tego zależy
moje życie. Oni zostawali w ciepłych biurach. Ja
wychodziłem w nocy na wiatr i deszcz. Nawet bez
żadnych nieoczekiwanych sytuacji ręce miałem stale
zajęte pilotowaniem i nawigacją samolotu. Doszedłem
do takiej wprawy, że po krótkim zapoznaniu się z
doniesieniami o aktualnych warunkach na trasie
mojego lotu, od razu mogłem określić ewentualne
pomyłki w prognozie. Prognostycy rzadko czuli się
urażeni, przeważnie doceniali moje spostrzeżenia.
Myślę, że ten rodzaj pokory pozwolił im dotrzeć do
miejsca, w którym są dzisiaj, kiedy prognozy
sprawdzają się prawie zawsze. Dzisiejsze pomyłki
dotyczą raczej stopnia nieścisłości niż zupełnej
niezgodności.
Nawet takie złe prognozy w początkowych latach mojej
pracy były jednak lepsze, niż ich brak. Gdyby
prognostycy nie okazali pokory do nauki na własnych
błędach, dziś nie osiągnęliby takiej dokładności. To
samo odnosi się do obecnego stanu służby proroczej.
Jest ona ciągle młoda i niedojrzała, ale wzrasta i
ma się coraz lepiej. Myślę, że lepiej jest mieć
służbę nawet najbardziej niedojrzałą, niż nie mieć
jej wcale. Ludzie, którzy pragną dojrzałej służby
proroczej, będą potrzebowali wiary i pokory, by
przetrwać okres jej wzrostu. Kto nie okaże takiej
woli, pozostanie bez żadnej służby proroczej i bez
żadnych strażników, w najgorszych czasach zupełnie
ślepy.
Nadejdzie czas, kiedy ludzie, którzy teraz uznają
swoje prorocze obdarowanie, zasłużą na miano
„proroka”. Rzadko będą się mylić. Ale nie dotrą do
tego miejsca, jeśli dziś nie będą uczyć się na
własnych błędach. Nie mamy teraz wielu miejsc, w
których mogliby bezpiecznie wzrastać, ale to się
zmienia. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich 2, 17-
21, jednym ze znaków dni ostatnich będzie wylanie
Ducha, w wyniku czego pojawią się sny, widzenia,
proroctwa, znaki i cuda nawet na niebie. W te czasy
pragnęli wejrzeć starzy prorocy, a nam przypadło w
nich żyć! Okaż pokorę, kiedy Pan cię oczyszcza, bo
wtedy wypełnisz swoje zadanie jako część Jego ciała;
zadanie, dla którego przyszedłeś na ziemię.
Podsumowanie
Psalm 115, 16 powiada nam: Niebiosa są niebiosami
Pana, ale ziemię dał synom ludzkim. Ziemię Pan oddał
we władanie człowieka. Dlatego nie czyni wielkich
rzeczy, dopóki się o nie nie modlimy. Wkraczamy w
czasy, kiedy poznamy prawdę tych słów. Duchowa
władza kościoła wzrasta. Musimy nauczyć się nią
posługiwać.
Księga Przypowieści Salomona 4, 18- 19 powiada: Ale
droga sprawiedliwych jest jak brzask zorzy porannej,
która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia. Droga
bezbożnych jest jak ciemna noc; nie wiedzą, na czym
mogą się potknąć. Rozumiemy przez to, że dla
sprawiedliwych światło staje się coraz jaśniejsze, a
dla bezbożników coraz ciemniejsze. Kiedy robi się
coraz jaśniej, można widzieć coraz dalej i coraz
wyraźniej. Takie powinno być nasze pielgrzymowanie.
II List do Koryntian 13, 5 napomina nas: Poddawajcie
samych siebie próbie, czy trwacie w wierze,
doświadczajcie siebie!... To dla nas jeden z
najważniejszych testów. Jeśli jesteśmy na ścieżce,
powinniśmy widzieć coraz dalej i coraz wyraźniej. To
apel do rozwijania swojej wizji i władzy.
Poza tym dzisiejsza służba prorocza potrzebuje tej
samej pokory, którą trzydzieści lat temu okazali
prognostycy. Nigdy nie możemy zapominać, że Swoją
łaskę Pan okazuje pokornym, a Jego łaski
potrzebujemy dziś znacznie bardziej niż uznania
ludzi. Służba prorocza rozwija się, proroctwa są
coraz bardziej dokładne i coraz bardziej użyteczne.
Ponadto wiele błędów przypisywanych proroczo
obdarowanym popełnili ludzie w ogóle do tej służby
nie powołani, którzy za takich się uznali i
przysporzyli wszystkim wielu kłopotów. Ale i to,
jeśli tylko okażemy pokorę, można wykorzystać dla
jej dobra. Księga Amosa 3, 7 to Słowo Boga, którego
możemy być pewni: Zaiste, nie czyni Wszechmogący Pan
nic, jeżeli nie objawił Swojego planu Swoim sługom,
prorokom. |