DUCH KONTROLI, NIETOLERANCJI I FORMALIZMU
RICK JOYNER
Jedną z podstawowych strategii naszego duchowego
wroga jest zniewalanie kościoła przez duchowy
totalitaryzm. Dzieje się to przez ciemiężenie i
kontrolowanie wierzących poprzez lęk i zastraszenie.
Lęk jest przeciwieństwem wiary. Dla każdego
wierzącego lęk i wiara są razem złączone w walce na
śmierć i życie. Jednym z ważniejszych pól bitwy dla
serca człowieka jest płaszczyzna: duchowe
niewolnictwo przeciw duchowej wolności. Apostoł
Paweł oznajmił: Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do
usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami- do
zbawienia ( Rzym. 10:10).
Lęk i zastraszenie mogą wywierać na człowieka
nacisk, by uwierzył umysłem, a nawet na jego emocje,
ale nigdy nie zdołają zmienić ludzkiego serca.
Zastraszenie
używane przeciw komuś, kto ma prawdziwą wiarę, nie
będzie nigdy działało. Lęk jest siłą królestwa
ciemności i zaczyna być (w pewnym sensie) naszym
panem, gdy jest w stanie nas kontrolować. Stopień, w
jakim wiara w Boga kieruje nami, określa Boże
panowanie w naszym życiu. Wiara jest mocą Królestwa
Boga, która uwalnia człowieka do wielbienia Boga w
duchu i w prawdzie. Papugę można nauczyć mówić i
robić prawidłowe rzeczy, ale ona nie będzie miała
ich w sercu- to jest właśnie „papugowanie”.
Akceptacja oparta na zastraszeniu lub nacisku nigdy
nie będzie skutkować w prawdziwej przemianie serca,
niezależnie od tego, jak wierna lub jak prawdziwa
jest doktryna nas przymuszająca. Nasza wiara musi
wypływać z serca, nie z umysłu, gdyż „żywa woda”
wypływa z najskrytszej istoty (serca).
Nigdy nie będziemy mogli nauczać lub głosić o tym,
co zawiera prawdziwe życie, dopóki będziemy głosić z
serca, w którym prawdziwa woda życia jest
zatrzymana. Skłonność do łączenia serca z uczuciami
często powoduje zamieszanie. Serce jest czymś więcej
niż uczucia. To jest kompozycja uczuć, przeżyć,
nasze poznanie i nasza wiara. Uczucia mogą
przychodzić z serca lub z innych źródeł, które nie
są naszymi prawdziwymi sercami.
Niektórzy ludzie, niektórzy chrześcijanie, naprawdę
rozumieją własne serca. Jednak inni mają tak zakryte
serca duchowym lub społecznym murem, że nie są w
łączności z tym, co w nich jest. My także mamy
problem, który opisuje Jeremiasz
(Jer. 17,9). Tak więc decydujące jest to, czy
rozumiemy i żyjemy „prawdziwym sercem”, ponieważ
jest to jedyne miejsce, z którego może wypłynąć woda
żywa. Jednym z podstawowych celów prawdziwej wiary
jest przemiana ludzkiego serca, a potem uwolnienie
do życia według serca. Chrześcijanie powinni być
najbardziej wolnymi i pełnymi życia ludźmi na ziemi,
tworząc kontrast z resztą ludzkości. Prawdziwie
wolni chrześcijanie są bezspornie wielkim światłem
na tej ziemi. Niestety, jest bardzo niewielu wolnych
chrześcijan.
Przebudzenie jest istotnie uwolnieniem wody żywej
wewnątrz wierzących
i dlatego jednym z największych wrogów każdego
przebudzenia jest duch kontroli. Zniewala on
wierzących i hamuje wypływ wody duchowej, która
tworzy i utrzymuje przebudzenie.
Szatan oczywiście nie troszczy się o to, w co
wierzymy, tak długo, dopóki wierzymy umysłem, a nie
sercem. W ten sposób prawda zyskuje działanie
szczepienia: otrzymujemy tyle, by zaspokoić
sumienie, ale nie dość, by zmienić serce wylansować
prawdziwą wiarę i uwolnić wodę żywą. Pierwszą
strategią szatana jest trzymanie się religijnego
intelektualizmu: on da ci tyle prawdy, ile chcesz,
dopóki będzie pewien, że ty źle ją wykorzystasz.
Kiedy on widzi prawdę sięgającą poza intelekt,
wysyła ducha kontroli, by ją zatrzymać. Pan używa
prawdy, by nas uwalniać, a szatan może jej używać,
by człowieka zniewolić, kiedy ten poddaje się
duchowi kontroli zamiast Duchowi Świętemu.
ISTOTA POSŁUSZEŃSTWA
Podstawowy konflikt pomiędzy królestwem ciemności a
Królestwem Bożym dotyczy niewoli i wolności. Jezus
powiedział: (J.8,31n). Jego prawda będzie nas
wyzwalać, dopóki będziemy trwać w jego słowie- i to
musimy robić. Prawda nas wyzwala, a wolność jest
konieczna do tego, by zrozumieć prawdę sercem. Dla
Pana ważne jest posłuszeństwo, ale On nie jest
sprawiedliwy według posłuszeństwa. Chce, abyśmy byli
posłuszni właściwym przekonaniom, ponieważ mamy Jego
serce. Kobieta, idąc do kościoła, może nakryć głowę,
symbolizując w ten sposób poddanie się autorytetowi,
ale czy owo nakrycie czyni ją poddaną? Nakrycie
głowy nie jest poddaniem się, ale jego symbolem.
Zbuntowana kobieta także może nakryć głowę, maskując
w ten sposób brak poddania. Pan nie prosi nas,
abyśmy nosili tylko symbole poddania- On szuka
poddania serca. Wiele doktryn szerzonych przez
kościół kładzie większy nacisk na noszenie
doktrynalnych „nakryć” niż na czynienie zmian w
sercach. Jeżeli Bóg wymagałby od nas tylko
posłuszeństwa, to nie dałby wyboru Adamowi
i Ewie w ogrodzie. On mógł zaprogramować człowieka,
żeby był zawsze posłuszny, ale wtedy bylibyśmy
robotami. Jeżeli pojawiło się prawdziwe
posłuszeństwo, musiała także pojawić się zdolność do
nieposłuszeństwa- musiała być wolność. Dlatego
właśnie Bóg posadził drzewo poznania dobra i zła w
ogrodzie. Nie po to, żeby człowiek się potknął, ono
było miejscem, gdzie człowiek mógł wybrać
posłuszeństwo Bogu. Jeżeli mamy zamiar prowadzić
uwielbienie w duchu i w prawdzie, uwielbienie z
serca, to musi też istnieć zdolność wyboru, by nie
uwielbiać.
UWIELBIENIE W SERCU
Jeżeli Bóg chciałby całkowitego posłuszeństwa,
stworzyłby Adama i Ewę tak, by nie mogli się Jemu
sprzeciwić, ale On nawet aniołów nie stworzył w ten
sposób! Jeżeli nasz typowy „zespół uwielbienia”
byłby oznaką uwielbienia, to Bóg równie dobrze
mógłby zaprogramować tysiąc komputerów, by śpiewały
mu pieśni chwały.
Kiedy mówią: „stać”- stoimy, „siedzieć”- siadamy
itd.. Możemy ustalić reguły, czy zasady, według
których będziemy uwielbiać Boga, np.: zewnętrzny
porządek, określone brzmienie, ale czy dotknie to
Bożego serca? Trudno zobaczyć, jak powinno wyglądać
prawdziwe uwielbienie w kościele (nieważne, czy
tradycyjnym, zielonoświątkowym, czy
charyzmatycznym). Jest ono czymś więcej, niż próbą
rozgrzania widza przed głównym punktem: głoszeniem.
Musimy poddać się Duchowi, żeby prawdziwie uwielbić
Boga. Trzeba to zrobić, żeby uwolnić kościół od
duchowych nawyków w stosunku do uwielbiania. Dopóki
nie przychodzi ono poprzez widzenie Boga, przychodzi
przez próby Jego ujrzenia.
Jest kilka oczywistych, praktycznych, kroków, które
należy uczynić, aby przynieść wiarygodność dla
naszej posługi uwielbienia. Po pierwsze, dlaczego
ludzie mieliby nie siedzieć, jeśli tego chcą? Jeżeli
są w tym wolni, to kiedy wstaną, oddadzą chwałę
Bogu. Śpiewanie w duchu, które prowadzi zgromadzenie
w danej melodii, ale pozwala każdemu indywidualnie
śpiewać własną pieśń, narodziło się (a raczej
narodziło się powtórnie) podczas przebudzenia w
Walii. Toteż może ono być cudownym sposobem na to,
by pozwolić poszczególnym osobom prawdziwie dotknąć
serca Bożego ich własnym uwielbieniem. To prawda, że
jeśli jest to mechaniczne, albo staje się kolejną
tradycją, nie daje efektu, ale gdy wierzący są
uwolnieni, by śpiewać Bogu z serca, to mamy wielki
potencjał na wejście w uwielbienie w duchu i w
prawdzie. Wiele zgromadzeń potrzebuje liderów
uwielbienia, będących naczyniami Ducha Świętego, po
to, by tą posługą nadać pewien kierunek
i porządek. Ale jeśli chcemy dotknąć prawdziwego
uwielbienia, lider musi zejść z drogi, ponieważ nie
uwielbiamy Boga sercem, dopóki nasza uwaga skupiona
jest na liderze.
Byłem w wielu zgromadzeniach, które nie chciały
liderów uwielbienia, ponieważ chciały prowadzenia
Ducha Świętego, ale w rzeczywistości byli
niedojrzali
i buntowniczy. Uwolnienie zgromadzenia w zbyt
wczesnym stadium może być zgubne, ale powinniśmy
mieć wizję dojścia do tego poziomu dojrzałości. Jest
etap, w którym prawdziwe uwielbienie może przynieść
taką obecność Pana, że ani ciało, ani diabeł nie
odważą się pokazać. Ale nawet jeśli ciało, czy
diabeł przyjdą od czasu do czasu, to może lepiej
mieć trochę żywego ognia niż nie mieć ognia wcale?
Bóg musiał dać człowiekowi wybór, by było miejsce na
posłuszeństwo z serca. Im większa wolność wyboru,
tym większa możliwość prawdziwego posłuszeństwa Bogu
(z serca). Kiedy budujemy nadmierną kontrolę, mury i
bariery, wokół naszych posług,, programów czy
doktryn, wtedy jesteśmy tylko duchowymi robotami,
które mogą mówić i robić dobre rzeczy, ale nie
wypływają one z ich serc.
JEGO OWCE ZNAJĄ JEGO GŁOS
Tak, jak powiedział apostoł Paweł (2 Kor. 3,17),
jeśli mamy zamiar chodzić w duchu, musimy być wolni.
Gdy upraszczamy system reguł i przepisów, by
narzucić posłuszeństwo, zakazujemy sobie chodzenia w
Duchu. Nowy Testament nie jest dany po to, żeby stać
się następnym prawem. Otrzymaliśmy go, aby mieć
kolejne wskazówki, by samemu usłyszeć od Pana o
większości spraw, nawet bardzo ważnych. Owce Pana
muszą znać jego głos, a wolność Nowego Testamentu
jest po to, by zachęcić każdego do osobistego
szukania Boga.
Np.: Pan bardzo troszczy się o to, by Jego kościół
był zbudowany według Jego wzorca, ale też Nowy
Testament celowo niejasno ukazuje strukturę
kościoła.
Nie po to, żebyśmy mogli robić, co chcemy. Musimy
szukać Pana i usłyszeć od Niego Jego instrukcje. Pan
dał nam Nowy Testament, by nakreślić kilka jasnych,
podstawowych wskazówek, dotyczących życia kościoła,
relacji z rządzącymi itd., które musimy spełniać, by
utrzymać się na ścieżce życia. Choć są one ogólne,
to jednak wystarczają do tego, by pozwolić nam
promować wolność. To jest wolność, która doprowadzi
nas do poznania całej prawdy. Jezus powiedział
tylko, że da nam Swojego Ducha Świętego, aby On nas
doprowadził do całej prawdy.
Powinniśmy być bardzo wdzięczni za tę bezcenną
książkę, którą nam zostawił. Nigdy jednak nie
chciał, aby zajęła ona Jego miejsce w naszym życiu.
Prawdziwe chrześcijaństwo jest relacją z Jezusem, a
relacja jest istotą komunikacji. Jak Pan Jezus
powiedział podczas kuszenia (Mt. 4,4)- jest to
słowo, które „wychodzi”- czas teraźniejszy, a nie
„wyszło”- czas przeszły. Do życia nie wystarczy nam
to, co powiedział w przeszłości, my musimy słyszeć
go cały czas- dzisiaj. Celem tego o czym piszę, nie
jest ustanawianie nowej doktryny ani dodawanie
czegoś do kanonu Pisma Świętego, ale zwrócenie uwagi
na konieczność nawiązanie z nim osobistej relacji.
To była lekcja z manną na pustyni- musiała być
zbierana każdego dnia. I my jesteśmy wezwani do
tego, by żyć (teraz) „wychodzącym” z ust Bożych
słowem, które poświadcza trwanie relacji z Nim.
Jakość każdej relacji oparta jest na komunikacji.
Tak samo jakość naszej wiary oparta jest na
komunikacji z Panem. Wolność jest wstępnym warunkiem
dla prawdziwej relacji. Jeżeli mężczyzna siłą
narzuca relację ze swoją żona, to popełnia gwałt i
nie ma w nim miłości. Pan nie będzie gwałcił swojej
oblubienicy- kościoła, ale będzie się o nią starał,
powodując w niej chęć poddania się z miłości. Szatan
narzuca i zmusza nas do posłuszeństwa i związania
się, a to nigdy nie przyniesie prawdziwego owocu
sprawiedliwości. Manipulacja, zastraszenie i
kontrola nie są z Ducha prawdy, ale są demonami,
które odwracają człowieka od prawdy
i próbują go związać.
NOWOCZEŚNI FARYZEUSZE
Jedną z największych duchowych bitew Reformacji była
walka o przybliżenie zwykłym ludziom Biblii. Ta
walka szaleje nadal, ponieważ szatan bardzo dobrze
wie, że kiedy przeciętni ludzie przyjmą słowo od
Boga, zacznie się rewolucja i on zostanie powalony
jako książę epoki zła. Dlatego też Pan powiedział,
że ewangelia będzie głoszona ubogim, i ma to
znaczenie strategiczne. Obecni władcy, nawet duchowi
przywódcy są przeważnie zbyt wygodni i za bardzo
ochraniają swoje terytorium, aby odpowiedzieć na
Słowo Boga radykalnym posłuszeństwem, wymaganym do
tego, by uwolnić ze źródeł żywą wodę przebudzenia.
Prawdziwe przebudzenie jest rewolucją przeciwko
panującym mocom i zwierzchnościom. Bitwa o to, by
utrzymać Słowo Boga z daleka od rąk zwykłych ludzi
szalała także w Izraelu, kiedy sam Jezus chodził po
ziemi.
Interesujące jest to, że faryzeusze, którzy kochali
i szanowali Pismo Święte, prawdopodobnie bardziej
niż jakiekolwiek inne ugrupowanie w tamtym czasie,
byli także częścią sił wroga w tej bitwie. Ze
względu na ich pobożność została im dana główna
odpowiedzialność za utrzymywanie całości Pisma
Świętego przez stulecia -jego kopiowanie i
kopiowanie jego kopii- z tego powodu każdy miłośnik
Pisma bardzo dużo im zawdzięcza. Ale też przez ich
gorliwość, by Pismo ochronić od doktrynalnych
nadużyć, zaszczepili system duchowej interpretacji,
opartej bardziej na ich własnej tradycji, niż na
prawdziwym tekście. Ich tradycje przyczyniły się do
tego, że stracili, a nawet prześladowali jedynego,
który był uosobionym Słowem- Jezusa!
I dzisiaj, pośród chrześcijan, istnieją
konserwatywne obozy, w których nowocześni
faryzeusze, robią te same rzeczy, co ich duchowi
poprzednicy. W swojej gorliwości, by uchronić Pismo
od doktrynalnych nadużyć, zbudowali zamknięty system
interpretacji. System ten, rzeczywiście chroni Pismo
od nadużyć wielu, którzy chcieliby je błędnie
zinterpretować, ale jednocześnie wstrzymuje tych,
którzy chcieliby być posłuszni prawdzie. Każdy, kto
kocha prawdę, chce dokładnie wiernej doktryny.
Jednak, kiedy staniemy przed sędziowskim tronem, nie
będziemy sądzeni z tego, jak dokładne i ścisłe były
nasze doktryny, ale z tego, jakie były nasze
uczynki. Prawdziwa doktryna nie jest celem sama w
sobie, ona ma jedynie służyć temu, by nasze życie
upodabniało się do wizerunku Jezusa, byśmy byli
coraz bardziej utwierdzeni w Nim. Zdrowe doktryny
umożliwiają nam lepsze poznanie woli Boga i
posłuszeństwo wobec niej. Możemy znać na pamięć
Biblię, a nie poznać Prawdy, gdyż Prawda jest Osobą.
Faryzeusze bardziej kochali Pismo Święte niż Boga. I
wielu także dzisiaj pada ofiarą tego samego
oszustwa. Nie możemy kochać Boga, nie kochając Jego
Słowa. Zaś z drugiej strony, możemy wydźwignąć
napisane Słowo ponad Boga, i uczynić swoim idolem
Pismo Święte, pozwalając, by weszło w miejsce żywej
relacji z Bogiem, usuwając Ducha Świętego z
Kościoła. Większości wierzących nie zagraża
niebezpieczeństwo otaczania zbytnim szacunkiem słowa
napisanego. Raczej narażeni są na lekceważenie tego
bezcennego, podstawowego daru od Boga dla jego ludu.
Stało się to za sprawą kościelnych fachowców, którzy
przekazali lęk przed popełnianiem błędów.
Doprowadziło to do tego, że wielu chrześcijan boi
się szukać prawdy. W tym samym czasie wielu
chrześcijańskich liderów otoczyło większym
szacunkiem słowo napisane niż Słowo Żyjące i zaczęło
wielbić książkę Pana zamiast Pana książki.
Spowodowało to, że Nowy Testament stał się nowym
prawem. Wielu jest dzisiaj chrześcijan- faryzeuszy,
którzy będąc największymi miłośnikami Pisma, są
jednocześnie największymi wrogami Samego Słowa.
Właśnie ci, którzy, wydawałoby się, są wybrani do
chronienia niepodzielności Słowa, stają się
największymi wrogami prawdy.
Ci nowocześni faryzeusze działają poprzez lęk i
zastraszenie. Kiedy będziemy wiedzieli, że Bóg nas
zna, nie będziemy koncentrować się na tym, co myślą
o nas inni ludzie, dlatego też nikt na świecie nie
będzie mógł nas zastraszyć, albo nam zagrozić.
FAŁSZYWI BRACIA
Jezus był tolerancyjny względem grzeszników, ale o
wiele mniej wobec faryzeuszów i uczonych w piśmie.
Nie wchodzili oni do królestwa i nie pozwalali wejść
innym. Nowocześni faryzeusze uważają tych, którzy
oddalają się od interpretacji ich doktryn za wrogów,
fałszywych nauczycieli lub fałszywych proroków.
Oczywiście są także fałszywi nauczyciele i prorocy.
Niemniej jednak wypowiedź apostoła Pawła o
prawdziwie fałszywych braciach ma inną wymowę, niż
ta którą się obecnie przyjmuje. Św. Paweł ostrzegał
przed tymi, którzy przyszli „podstępnie wybadać
naszą wolność, jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby
ponownie pogrążyć nas w niewolę.” (Gal.2,4).
Ci, którzy używają lęku i zastraszenia, aby
kontrolować innych, powinni być zaliczani do
fałszywych nauczycieli bardziej niż ci, którzy tak
często są przez nich atakowani. Wolność duchowa jest
fundamentem dla uwielbiania w duchu i w prawdzie.
Ta sama walka o naruszenie wolności duchowej
wierzących, która szalała w pierwszym kościele, ma
miejsce także dziś.
Jeśli zamierzamy wielbić Boga w duchu i w prawdzie,
nie możemy naruszać wolności wierzących poprzez
nieistotne różnice doktrynalne. Ci, którzy tę
wolność naruszają, są największymi wrogami prawdy,
nawet jeśli ich pozycja jest ustanowiona po to, by
ją ochraniać.
Stwierdzenie, że coś nie jest biblijne, ponieważ nie
znajduje się tego w Piśmie, jest błędną
interpretacją Pisma Świętego. Biblia została dana,
by uwolnić nas do robienia wszystkiego, co nie jest
jednoznacznie zabronione, a może być wolą Bożą dla
czyjegoś życia, a nie po to, by nas powstrzymać od
robienia czegoś, o czym nie jest napisane. Trzeba
dać wierzącym wolność i osądzać po owocach, czy to
co robili było z Boga, czy też nie. Wolność ta nie
oznacza wcale, że wszystko, co robimy jest
prawidłowe. To oczywiste, że w niektórych sytuacjach
musimy szukać indywidualnie woli Boga lub używać
własnego rozeznania. Jest czas, kiedy Pan wolałby
raczej, abyśmy kierowali się rozeznaniem, które On
nam dał, niż czekali na wyraźne, szczegółowe słowo
prorocze. On chce, abyśmy jak najczęściej
postępowali w ten sposób, byśmy dojrzewali w naszym
rozeznaniu, mądrości i poznaniu Jego dróg.
Jeśli powiem mojej córce, żeby dała świadectwo
jednemu ze swoich przyjaciół, ona to zrobi i ja będę
zadowolony, ale cieszyłbym się bardziej, gdyby
zrobiła to z własnej woli.
W pierwszym stuleciu po narodzeniu Chrystusa
apostołowie nie byli prowadzeni wszędzie za rękę,
ale byli posyłani przez Boga. Używali oni
najczęściej swojego rozeznania, ponieważ mieli umysł
Pana. Kiedy Pan chciał dać im specjalne, dodatkowe
instrukcje, wtedy dawał im sny, wizje lub proroctwa,
ale znając Pismo, wiemy, że zdarzało się to rzadko.
Pan chce, aby Jego lud znał Jego głos i by miał z
Nim osobistą, intymną relację. Wszystkie relacje
opierają się na komunikacji, porozumiewaniu, ale nie
zawsze wskazują kierunek. Wielu ludzi uzależnia się
od słowa proroczego, co prowadzi do niewłaściwego
używania tego daru.
Kiedy jesteśmy dojrzali, potrzebujemy mniej
prowadzenia, niż wtedy, gdy byliśmy niedojrzali.
Konieczność słuchania Pana przy podejmowaniu każdej,
nawet najmniejszej decyzji, jest oznaką
niedojrzałości, a nie dojrzałości. Prorocy nie są
guru, a Pisma Świętego nie należy używać jako
horoskopu. By wierzący mogli mieć osobistą relację z
Bogiem i znać Jego głos, potrzebują także wolności
do popełniania błędów w czasie drogi.
Z Bogiem wszystko jest możliwe. On bardzo łatwo
mógłby zgromadzić dokładnie takich samych
chrześcijan w każdej doktrynie. Jedność duchowa nie
opiera się na samych doktrynach, ale przede
wszystkim na miłości do Boga a potem na miłości do
drugiego człowieka. Z Bożego postanowienia nie
możemy dziś ujrzeć całego obrazu, a tylko jego
fragmenty. Nigdy nie będziemy w stanie zobaczyć
całości, dopóki nie nauczymy się łączyć ze sobą tych
fragmentów, które posiadają różne grupy (wyznania)
chrześcijańskie. Boża jedność nie jest jednością
upodobnienia się, lecz jednością wielu rozmaitych
części- które złożone razem dają pełen obraz
Chrystusa. Prawdziwa wiara sercem nakazuje
tolerancję wobec tych, którzy są inni i jest
warunkiem istnienia jedności serca.
KAŻDY MUSI ZBIERAĆ MANNĘ DLA SIEBIE
Kiedy dzieciom izraelskim dana była manna z nieba,
każda rodzina musiała zbierać ją sama. To samo
odnosi się do zbierania niebiańskiej manny. Nie
możemy polegać na liderach w sprawie duchowego
pokarmu. To nie umniejsza znaczenia nauczycieli,
którzy oddali siebie służbie i Słowu. Tak jak lewici
byli niezbędni do posługiwania zgromadzeniu Izraela,
tak nasi liderzy są niezbędni dzisiaj. Nie mogą oni
jednak wziąć na siebie odpowiedzialności za
indywidualne osoby. Istniej różnica między
powszechnym nauczaniem, które powinno być prowadzone
przez wiernych w posłudze w świecie, a codziennym
chlebem z nieba, który musi być zbierany przez każdą
rodzinę.
Jak niedoświadczona osoba może korzystać z Biblii,
jako słowa z nieba, bez narażenia się na mylną lub
fałszywą interpretację? To jest jedna z
najważniejszych kwestii, które nurtują lud Boży od
czterech tysięcy lat, kiedy po raz pierwszy słowo
napisane zostało dane człowiekowi. Jedną z
największych bitew była walka o wolność dostępu do
interpretacji Pisma Świętego dla zwykłych ludzi. Ci,
którzy posiadali taką możliwość, zazwyczaj rozwijali
systemy i metody interpretacji Pisma, hamując
przepływ żywego słowa, utrzymując jego interpretację
wyłącznie w rękach liderów. To często pomaga
ograniczać błędne wykłady i niewłaściwe używanie
Biblii, ale zbyt wysokie bariery, które mają
ochronić Pismo, powstrzymują duchowy wzrost.
PROBLEMY Z HERMENEUTYKĄ
Większość systemów hermeneutycznych, które rozwijały
rozumienie Pisma we właściwy sposób, a starały się
zapobiegać herezjom lub pomyłkom, także niszczy
wolność, która jest konieczna do rozwoju osobistej
relacji z Bogiem i wielbienia Go w duchu i w
prawdzie. Niestety, zbyt wiele środków często
okazuje się być bardziej szkodliwymi niż choroba,
przeciwko której zostały użyte. Nie wypowiadam się
przeciwko odpowiedniemu rozwojowi i używaniu
hermeneutyki, ale przeciwko tłumieniu indywidualnej
zdolności ludzi do czytania i rozumienia Pisma
Świętego dla siebie samych. Oba, katolicki i
konserwatywny protestancki, systemy hermeneutyczne,
są temu winne. Niektórzy z najbardziej
konserwatywnych liderów budowali bariery
oddzielające od indywidualnej zdolności otrzymywania
świeżego objawienia- podobnie jak faryzeusze, którzy
ich poprzedzali. Zazwyczaj słowa „świeże objawienie”
są przez nich przeklęte i oskarżają człowieka o
usiłowanie dodania czegoś do Pisma. Świeże
objawienie, którego potrzebujemy, jest głębszym
zrozumieniem Pisma Świętego. Ci, którzy są tym
oburzeni, są w błędzie, zakładając, że wiedzą już
wszystko. Istnieje kilka znakomitych zasad
hermeneutyki, które mogą pomóc każdemu szczeremu
poszukiwaczowi prawdy zostać na ścieżce, która
prowadzi do życia. Niestety, są one często
zastępowane przez inne, dążące do obrony, z góry
ustalonych, wielu nieistotnych doktryn. Te z kolei
używane są do ograniczania zasięgu wizji
i zrozumienia całego prawie biblijnego nauczania.
Naturalnie w Biblii jest do zrozumienia dużo więcej
ponad to, co możemy pojąć teraz. Wiele aspektów tych
hermeneutycznych, konserwatywnych systemów znacznie
zapobiega dalszemu odkrywaniu, badaniu i rozumieniu
Pisma Świętego.
W wyniku działania tych systemów wyłonił się obraz
kościoła, w którym każdy uważa, że ma jedyną rację,
oceniając całość na podstawie fragmentu- podobnie
jak w historii o ślepcach i słoniu: ten, który
znalazł nogę, był pewien, że słoń wygląda jak
drzewo; ten, który znalazł ogon, myślał, że (to
zabawne)- słoń wygląda jak lina! Inny, który znalazł
ucho, osądził, że racji nie mają dwaj jego
poprzednicy. Wszyscy częściowo mieli rację, ale
jednak ogólnie byli w błędzie. Nie mogliby nigdy
zdefiniować słonia, gdyby nie posłuchali siebie
nawzajem i nie połączyli swoich zrozumień.
Psalmista stwierdził: „Prawda jest treścią słowa
twego” (Ps. 119,160). Każdy z nas może posiadać
część prawdy, ale nie jest to cała prawda, dopóki
nie jest odpowiednio połączona razem z innymi
częściami Ciała Chrystusa. Zrozumienie
i wymiana z różnymi obozami biblijnych
interpretacji, może pomóc nam w przyjmowaniu dobra
bez popełniania błędów. Ci, którzy znają Ducha
Prawdy, będą mieli pewność w Duchu Świętym, że
należy to czynić. Niestety, ci, którzy są pod
kontrolą duchową, będą mieli więcej wiary w to, że
szatan może ich oszukać, niż w to, że Duch Boży
doprowadzi ich do poznania całej prawdy. Mogliby oni
rozwijać z duchową dokładnością systemy lub zasady,
przez które interpretowaliby Pismo Święte, jednakże,
samo w sobie, byłoby to aktem zupełnej ludzkiej
arogancji. Takie ustalane reguły składają ciężar
interpretowania słowa na nauce- w miejsce Ducha
Bożego- co jest praktycznym odejściem od istoty
prawdziwego chrześcijaństwa, to jest relacji z
Bogiem. Skoro jest to możliwe, to dlaczego nie pisze
się o tym jasno w Piśmie Świętym i dlaczego sami
autorzy Biblii tak często odchodzą od tych zasad?
Istnieje kilka reguł, które pomogą nam w dalszym
poszukiwaniu biblijnej prawdy, ale nie są to
absolutne prawa, czy metody biblijnej interpretacji.
Kiedy ośmielamy się zastąpić Ducha Świętego naszym
własnym umysłem, popełniamy poważny błąd. Pismo
Święte zawiera wiele paradoksów, gdyż czasami prawdę
odnajduje się między skrajnościami. Tylko Duch
Święty może dać nam możliwość spostrzeżenia i
zrozumienia takiej prawdy
i utrzymać nas w niej. Czy to nie otwiera drzwi dla
wspaniałej subiektywności w interpretacji Słowa? Tak
! I to jest sedno sprawy. Bowiem prawdziwe
chrześcijaństwo promuje ogromną, nadzwyczajną
wolność do osobistego poszukiwania Bożej prawdy.
Wolność, która jest wymagana, jeśli zamierzamy
uwierzyć sercem, a nie tylko umysłem.
NAJWYŻSZA FORMA JEDNOŚCI
Kiedy ustalamy i wciąż próbujemy wprowadzać następne
absolutne zasady interpretacji lub twierdzenia,
założenia- przyjmuje to pozory ładu i porządku,
jednak są one tylko zewnętrzne. Jeśli usunęlibyśmy
wszystkie ograniczenia, szybko zobaczylibyśmy jak
wiele prawdziwego porządku i jedności jest tam,
gdzie wcześniej widzieliśmy tylko chaos.
Marcin Luter zażąrtował kiedyś: „duchowy człowiek
nie potrzebuje zawierać kontraktu, a cielesny nigdy
go nie dotrzymuje”. Gdybyśmy próbowali zmusić ludzi
do podporządkowania się naszym doktrynom, albo do
angażowania się w ludzkie umowy, prawdopodobnie
unieważnilibyśmy w ten sposób ich osobistą zdolność
do wejścia w prawdziwą jedność lub ich wiarę w
doktrynę.
Prawdopodobnie zaprowadzilibyśmy też rozłam w
przyszłym Kościele. Faktem jest, że żyjemy w czasach
narastającej samowoli.
Nawet legalizm nie jest odpowiedzią na bezprawie,
tylko je karmi. Św. Paweł tak pisze o legaliźmie:
„mocą grzechu jest prawo” i „...litera bowiem
zabija, Duch zaś ożywia” (1Kor 15,36; 2Kor 3,6).
Kiedy stosujemy prawo wobec jakiejś osoby, to tylko
pogarszamy problem poprzez naświetlenie go i nie
dajemy tej osobie łaski do jego przezwyciężenia- w
ten sposób manifestujemy grzech. Jeśli przymus
będzie wystarczająco silny, uda się utrzymać tę
osobę pod kontrolą, ale jeśli tylko ograniczenia
zostaną zdjęte, osoba ta będzie kontynuować stare
przestępstwa. Używając prawa możemy uwięzić
przestępcę, ale nie możemy go zmienić.
P O D S U M O W A N I E
Kiedy próbujemy budować jedność przez nakładanie na
wierzących zewnętrznych ograniczeń, takich jak
umowy, czy zobowiązania, które są poza Nowym
Przymierzem, próbujemy przyłączyć ich do nas,
zamiast do Chrystusa, co zwykle kończy się duchową
tragedią. Kiedy będziemy próbowali utrzymać przy
sobie człowieka, zostanie pewnie przez jakiś czas,
ale nie na długo. A kiedy ta osoba odejdzie,
poczujemy żal i prawdopodobnie większość ludzi
zostanie nim dotknięta. Tylko wtedy, gdy ktoś może
odejść a jednak zostaje, wiemy, że jest z nami
naprawdę sercem. Zawarcie umowy (przymierza) jest
poważną sprawą, a zerwanie go może doprowadzić do
uczucia potępienia. Nowe Przymierze, które mamy w
Chrystusie oraz przymierze małżeńskie są jedynymi,
których wymaga Biblia. Jeśli jesteśmy złączeni w
Chrystusie, równocześnie stanowimy Jego Ciało-
Kościół. Kiedy ludzie, lokalne zgromadzenia bądź
ruchy zmuszają nas do zawierania umów, to są to
przymierza spoza Nowego Testamentu, a i N.T. i
historia, uczą nas, że najprawdopodobniej skończą
się one źle. Kiedy bowiem Św. Piotr zobowiązał się,
że nigdy nie zaprze się Pana, nie zdołał utrzymać
tego postanowienia nawet przez jedną noc.
Dlaczego wywieramy nacisk na ludzi, żeby przyłączyli
się do nas lub do naszego dzieła? Odzwierciedla to
tylko powierzchowność naszego liderowania i brak
obecności Pana. Gdy spróbujemy wywyższyć samych
siebie w Jego miejscu (a to właśnie robimy zmuszając
ludzi do angażowania się w nasze dzieło), nie
uniknione jest, że rozczarujemy ich i rozproszymy z
wielką szkodą dla wszystkich. Pierwsza narada w
Jeruzalem zakończyła się najważniejszą deklaracją w
historii Kościoła: ustanowiona została biblijna
wolność dla wszystkich chrześcijan.
Po sporze z faryzeuszami, którzy zmuszali młody
Kościół do trwania w prawie Mojżesza, apostołowie i
starsi oświadczyli: „Postanowiliśmy bowiem, Duch
Święty i my, nie nakładać na was innego ciężaru
oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od
ofiar składanych bożkom, od krwi i nierządu...”. czy
oznacza to, że możemy robić wszystko, wszystko
oglądać w telewizji, patrzeć na pornografię,
uprawiać hazard itd.? Oczywiście, ze nie. To
oznacza, że wymaga się od nas, żebyśmy pozwolili
Duchowi Świętemu prowadzić nas i byli mu posłuszni.
Doskonałe prawo miłości uczy nas, jak mamy to
czynić. Jeżeli kochamy Pana, nasze rodziny, Kościół,
naszych sąsiadów, nie będziemy robić rzeczy, które
mogłyby ich zranić; nie będziemy marnować czasu na
błahe sprawy, gdy możemy go z nimi dobrze
wykorzystać.
Duch kontroli, który często objawia się przez
ludzkie umowy lub przez stosowanie nacisku próbuje
podrobić duchowy autorytet. Mamy tylko jeden
prawdziwy duchowy autorytet a polega on na tym, że
Jezus żyje w nas. Jeżeli to wiemy, mamy głęboką
świadomość, że On buduje swój Kościół i że jest w
stanie czynić to doskonale. Dlatego też możemy
odpocząć, uspokoić się. Kiedy pracujemy w prawdziwym
duchowym autorytecie, jesteśmy „zaprzęgnięci” z Nim,
co oznacza, że On ma zamiar wziąć nasz ciężar. Jego
jarzmo jest naprawdę łatwe, a Jego brzemię lekkie.
Kiedy je weźmiemy znajdziemy prawdziwy odpoczynek
dla naszych dusz- nie musimy się więcej zmagać.
Wolność jest istotą prawdziwej chrześcijańskiej
drogi życia. Powinniśmy zawsze starać się wzrastać w
wolności, ale należy zrozumieć, że wolność wzrasta
wraz z dojrzałością. Nie mogę dać mojej dwuletniej
córce więcej wolności niż jej ośmioletniej siostrze,
albo więcej niż dam jej wówczas, gdy będzie miała
lat szesnaście. Identycznie, młodzi wierzący
potrzebują przeważnie dużo więcej nadzwyczajnych
wizji i pomocy niż ci, którzy są bardziej dojrzałymi
chrześcijanami. Istotą sprawy jest to, czy promujemy
duchową wolność i prawdę, która zmieni serca
ludzkie, i która nie jest oparta na ograniczaniu i
przymuszaniu człowieka do dostosowania się.
Nigdy nie osiągniemy prawdziwego uwielbienia z
serca, jeśli nie będzie w nas świadomości tej
rzeczywistości.
1
DOKTRYNA- ogół założeń, twierdzeń, przekonań z
określonej dziedziny filozofii, teologii, polityki
itd. właściwy danemu myślicielowi, szkole; teoria,
nauka, system.
2
HERMENEUTYKA- dyscyplina filologiczna, zajmująca się
badaniem i interpretacją źródeł pisanych oraz
ustaleniem ich poprawnego tekstu, zwłaszcza badaniem
ogólnych zasad interpretacji Biblii. |