<< Duch kontroli, nietolerancji i formalizmu

DUCH KONTROLI, NIETOLERANCJI I FORMALIZMU

RICK JOYNER



Jedną z podstawowych strategii naszego duchowego wroga jest zniewalanie kościoła przez duchowy totalitaryzm. Dzieje się to przez ciemiężenie i kontrolowanie wierzących poprzez lęk i zastraszenie.
Lęk jest przeciwieństwem wiary. Dla każdego wierzącego lęk i wiara są razem złączone w walce na śmierć i życie. Jednym z ważniejszych pól bitwy dla serca człowieka jest płaszczyzna: duchowe niewolnictwo przeciw duchowej wolności. Apostoł Paweł oznajmił: Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami- do zbawienia ( Rzym. 10:10).
Lęk i zastraszenie mogą wywierać na człowieka nacisk, by uwierzył umysłem, a nawet na jego emocje, ale nigdy nie zdołają zmienić ludzkiego serca. Zastraszenie
używane przeciw komuś, kto ma prawdziwą wiarę, nie będzie nigdy działało. Lęk jest siłą królestwa ciemności i zaczyna być (w pewnym sensie) naszym panem, gdy jest w stanie nas kontrolować. Stopień, w jakim wiara w Boga kieruje nami, określa Boże panowanie w naszym życiu. Wiara jest mocą Królestwa Boga, która uwalnia człowieka do wielbienia Boga w duchu i w prawdzie. Papugę można nauczyć mówić i robić prawidłowe rzeczy, ale ona nie będzie miała ich w sercu- to jest właśnie „papugowanie”.
Akceptacja oparta na zastraszeniu lub nacisku nigdy nie będzie skutkować w prawdziwej przemianie serca, niezależnie od tego, jak wierna lub jak prawdziwa jest doktryna nas przymuszająca. Nasza wiara musi wypływać z serca, nie z umysłu, gdyż „żywa woda” wypływa z najskrytszej istoty (serca).
Nigdy nie będziemy mogli nauczać lub głosić o tym, co zawiera prawdziwe życie, dopóki będziemy głosić z serca, w którym prawdziwa woda życia jest zatrzymana. Skłonność do łączenia serca z uczuciami często powoduje zamieszanie. Serce jest czymś więcej niż uczucia. To jest kompozycja uczuć, przeżyć, nasze poznanie i nasza wiara. Uczucia mogą przychodzić z serca lub z innych źródeł, które nie są naszymi prawdziwymi sercami.
Niektórzy ludzie, niektórzy chrześcijanie, naprawdę rozumieją własne serca. Jednak inni mają tak zakryte serca duchowym lub społecznym murem, że nie są w łączności z tym, co w nich jest. My także mamy problem, który opisuje Jeremiasz
(Jer. 17,9). Tak więc decydujące jest to, czy rozumiemy i żyjemy „prawdziwym sercem”, ponieważ jest to jedyne miejsce, z którego może wypłynąć woda żywa. Jednym z podstawowych celów prawdziwej wiary jest przemiana ludzkiego serca, a potem uwolnienie do życia według serca. Chrześcijanie powinni być najbardziej wolnymi i pełnymi życia ludźmi na ziemi, tworząc kontrast z resztą ludzkości. Prawdziwie wolni chrześcijanie są bezspornie wielkim światłem na tej ziemi. Niestety, jest bardzo niewielu wolnych chrześcijan.
Przebudzenie jest istotnie uwolnieniem wody żywej wewnątrz wierzących
i dlatego jednym z największych wrogów każdego przebudzenia jest duch kontroli. Zniewala on wierzących i hamuje wypływ wody duchowej, która tworzy i utrzymuje przebudzenie.
Szatan oczywiście nie troszczy się o to, w co wierzymy, tak długo, dopóki wierzymy umysłem, a nie sercem. W ten sposób prawda zyskuje działanie szczepienia: otrzymujemy tyle, by zaspokoić sumienie, ale nie dość, by zmienić serce wylansować prawdziwą wiarę i uwolnić wodę żywą. Pierwszą strategią szatana jest trzymanie się religijnego intelektualizmu: on da ci tyle prawdy, ile chcesz, dopóki będzie pewien, że ty źle ją wykorzystasz. Kiedy on widzi prawdę sięgającą poza intelekt, wysyła ducha kontroli, by ją zatrzymać. Pan używa prawdy, by nas uwalniać, a szatan może jej używać, by człowieka zniewolić, kiedy ten poddaje się duchowi kontroli zamiast Duchowi Świętemu.



ISTOTA POSŁUSZEŃSTWA

Podstawowy konflikt pomiędzy królestwem ciemności a Królestwem Bożym dotyczy niewoli i wolności. Jezus powiedział: (J.8,31n). Jego prawda będzie nas wyzwalać, dopóki będziemy trwać w jego słowie- i to musimy robić. Prawda nas wyzwala, a wolność jest konieczna do tego, by zrozumieć prawdę sercem. Dla Pana ważne jest posłuszeństwo, ale On nie jest sprawiedliwy według posłuszeństwa. Chce, abyśmy byli posłuszni właściwym przekonaniom, ponieważ mamy Jego serce. Kobieta, idąc do kościoła, może nakryć głowę, symbolizując w ten sposób poddanie się autorytetowi, ale czy owo nakrycie czyni ją poddaną? Nakrycie głowy nie jest poddaniem się, ale jego symbolem. Zbuntowana kobieta także może nakryć głowę, maskując w ten sposób brak poddania. Pan nie prosi nas, abyśmy nosili tylko symbole poddania- On szuka poddania serca. Wiele doktryn szerzonych przez kościół kładzie większy nacisk na noszenie doktrynalnych „nakryć” niż na czynienie zmian w sercach. Jeżeli Bóg wymagałby od nas tylko posłuszeństwa, to nie dałby wyboru Adamowi
i Ewie w ogrodzie. On mógł zaprogramować człowieka, żeby był zawsze posłuszny, ale wtedy bylibyśmy robotami. Jeżeli pojawiło się prawdziwe posłuszeństwo, musiała także pojawić się zdolność do nieposłuszeństwa- musiała być wolność. Dlatego właśnie Bóg posadził drzewo poznania dobra i zła w ogrodzie. Nie po to, żeby człowiek się potknął, ono było miejscem, gdzie człowiek mógł wybrać posłuszeństwo Bogu. Jeżeli mamy zamiar prowadzić uwielbienie w duchu i w prawdzie, uwielbienie z serca, to musi też istnieć zdolność wyboru, by nie uwielbiać.



UWIELBIENIE W SERCU

Jeżeli Bóg chciałby całkowitego posłuszeństwa, stworzyłby Adama i Ewę tak, by nie mogli się Jemu sprzeciwić, ale On nawet aniołów nie stworzył w ten sposób! Jeżeli nasz typowy „zespół uwielbienia” byłby oznaką uwielbienia, to Bóg równie dobrze mógłby zaprogramować tysiąc komputerów, by śpiewały mu pieśni chwały.
Kiedy mówią: „stać”- stoimy, „siedzieć”- siadamy itd.. Możemy ustalić reguły, czy zasady, według których będziemy uwielbiać Boga, np.: zewnętrzny porządek, określone brzmienie, ale czy dotknie to Bożego serca? Trudno zobaczyć, jak powinno wyglądać prawdziwe uwielbienie w kościele (nieważne, czy tradycyjnym, zielonoświątkowym, czy charyzmatycznym). Jest ono czymś więcej, niż próbą rozgrzania widza przed głównym punktem: głoszeniem. Musimy poddać się Duchowi, żeby prawdziwie uwielbić Boga. Trzeba to zrobić, żeby uwolnić kościół od duchowych nawyków w stosunku do uwielbiania. Dopóki nie przychodzi ono poprzez widzenie Boga, przychodzi przez próby Jego ujrzenia.
Jest kilka oczywistych, praktycznych, kroków, które należy uczynić, aby przynieść wiarygodność dla naszej posługi uwielbienia. Po pierwsze, dlaczego ludzie mieliby nie siedzieć, jeśli tego chcą? Jeżeli są w tym wolni, to kiedy wstaną, oddadzą chwałę Bogu. Śpiewanie w duchu, które prowadzi zgromadzenie w danej melodii, ale pozwala każdemu indywidualnie śpiewać własną pieśń, narodziło się (a raczej narodziło się powtórnie) podczas przebudzenia w Walii. Toteż może ono być cudownym sposobem na to, by pozwolić poszczególnym osobom prawdziwie dotknąć serca Bożego ich własnym uwielbieniem. To prawda, że jeśli jest to mechaniczne, albo staje się kolejną tradycją, nie daje efektu, ale gdy wierzący są uwolnieni, by śpiewać Bogu z serca, to mamy wielki potencjał na wejście w uwielbienie w duchu i w prawdzie. Wiele zgromadzeń potrzebuje liderów uwielbienia, będących naczyniami Ducha Świętego, po to, by tą posługą nadać pewien kierunek
i porządek. Ale jeśli chcemy dotknąć prawdziwego uwielbienia, lider musi zejść z drogi, ponieważ nie uwielbiamy Boga sercem, dopóki nasza uwaga skupiona jest na liderze.
Byłem w wielu zgromadzeniach, które nie chciały liderów uwielbienia, ponieważ chciały prowadzenia Ducha Świętego, ale w rzeczywistości byli niedojrzali
i buntowniczy. Uwolnienie zgromadzenia w zbyt wczesnym stadium może być zgubne, ale powinniśmy mieć wizję dojścia do tego poziomu dojrzałości. Jest etap, w którym prawdziwe uwielbienie może przynieść taką obecność Pana, że ani ciało, ani diabeł nie odważą się pokazać. Ale nawet jeśli ciało, czy diabeł przyjdą od czasu do czasu, to może lepiej mieć trochę żywego ognia niż nie mieć ognia wcale? Bóg musiał dać człowiekowi wybór, by było miejsce na posłuszeństwo z serca. Im większa wolność wyboru, tym większa możliwość prawdziwego posłuszeństwa Bogu (z serca). Kiedy budujemy nadmierną kontrolę, mury i bariery, wokół naszych posług,, programów czy doktryn, wtedy jesteśmy tylko duchowymi robotami, które mogą mówić i robić dobre rzeczy, ale nie wypływają one z ich serc.



JEGO OWCE ZNAJĄ JEGO GŁOS

Tak, jak powiedział apostoł Paweł (2 Kor. 3,17), jeśli mamy zamiar chodzić w duchu, musimy być wolni. Gdy upraszczamy system reguł i przepisów, by narzucić posłuszeństwo, zakazujemy sobie chodzenia w Duchu. Nowy Testament nie jest dany po to, żeby stać się następnym prawem. Otrzymaliśmy go, aby mieć kolejne wskazówki, by samemu usłyszeć od Pana o większości spraw, nawet bardzo ważnych. Owce Pana muszą znać jego głos, a wolność Nowego Testamentu jest po to, by zachęcić każdego do osobistego szukania Boga.
Np.: Pan bardzo troszczy się o to, by Jego kościół był zbudowany według Jego wzorca, ale też Nowy Testament celowo niejasno ukazuje strukturę kościoła.
Nie po to, żebyśmy mogli robić, co chcemy. Musimy szukać Pana i usłyszeć od Niego Jego instrukcje. Pan dał nam Nowy Testament, by nakreślić kilka jasnych, podstawowych wskazówek, dotyczących życia kościoła, relacji z rządzącymi itd., które musimy spełniać, by utrzymać się na ścieżce życia. Choć są one ogólne, to jednak wystarczają do tego, by pozwolić nam promować wolność. To jest wolność, która doprowadzi nas do poznania całej prawdy. Jezus powiedział tylko, że da nam Swojego Ducha Świętego, aby On nas doprowadził do całej prawdy.
Powinniśmy być bardzo wdzięczni za tę bezcenną książkę, którą nam zostawił. Nigdy jednak nie chciał, aby zajęła ona Jego miejsce w naszym życiu. Prawdziwe chrześcijaństwo jest relacją z Jezusem, a relacja jest istotą komunikacji. Jak Pan Jezus powiedział podczas kuszenia (Mt. 4,4)- jest to słowo, które „wychodzi”- czas teraźniejszy, a nie „wyszło”- czas przeszły. Do życia nie wystarczy nam to, co powiedział w przeszłości, my musimy słyszeć go cały czas- dzisiaj. Celem tego o czym piszę, nie jest ustanawianie nowej doktryny ani dodawanie czegoś do kanonu Pisma Świętego, ale zwrócenie uwagi na konieczność nawiązanie z nim osobistej relacji. To była lekcja z manną na pustyni- musiała być zbierana każdego dnia. I my jesteśmy wezwani do tego, by żyć (teraz) „wychodzącym” z ust Bożych słowem, które poświadcza trwanie relacji z Nim. Jakość każdej relacji oparta jest na komunikacji. Tak samo jakość naszej wiary oparta jest na komunikacji z Panem. Wolność jest wstępnym warunkiem dla prawdziwej relacji. Jeżeli mężczyzna siłą narzuca relację ze swoją żona, to popełnia gwałt i nie ma w nim miłości. Pan nie będzie gwałcił swojej oblubienicy- kościoła, ale będzie się o nią starał, powodując w niej chęć poddania się z miłości. Szatan narzuca i zmusza nas do posłuszeństwa i związania się, a to nigdy nie przyniesie prawdziwego owocu sprawiedliwości. Manipulacja, zastraszenie i kontrola nie są z Ducha prawdy, ale są demonami, które odwracają człowieka od prawdy
i próbują go związać.



NOWOCZEŚNI FARYZEUSZE

Jedną z największych duchowych bitew Reformacji była walka o przybliżenie zwykłym ludziom Biblii. Ta walka szaleje nadal, ponieważ szatan bardzo dobrze wie, że kiedy przeciętni ludzie przyjmą słowo od Boga, zacznie się rewolucja i on zostanie powalony jako książę epoki zła. Dlatego też Pan powiedział, że ewangelia będzie głoszona ubogim, i ma to znaczenie strategiczne. Obecni władcy, nawet duchowi przywódcy są przeważnie zbyt wygodni i za bardzo ochraniają swoje terytorium, aby odpowiedzieć na Słowo Boga radykalnym posłuszeństwem, wymaganym do tego, by uwolnić ze źródeł żywą wodę przebudzenia. Prawdziwe przebudzenie jest rewolucją przeciwko panującym mocom i zwierzchnościom. Bitwa o to, by utrzymać Słowo Boga z daleka od rąk zwykłych ludzi szalała także w Izraelu, kiedy sam Jezus chodził po ziemi.
Interesujące jest to, że faryzeusze, którzy kochali i szanowali Pismo Święte, prawdopodobnie bardziej niż jakiekolwiek inne ugrupowanie w tamtym czasie, byli także częścią sił wroga w tej bitwie. Ze względu na ich pobożność została im dana główna odpowiedzialność za utrzymywanie całości Pisma Świętego przez stulecia -jego kopiowanie i kopiowanie jego kopii- z tego powodu każdy miłośnik Pisma bardzo dużo im zawdzięcza. Ale też przez ich gorliwość, by Pismo ochronić od doktrynalnych nadużyć, zaszczepili system duchowej interpretacji, opartej bardziej na ich własnej tradycji, niż na prawdziwym tekście. Ich tradycje przyczyniły się do tego, że stracili, a nawet prześladowali jedynego, który był uosobionym Słowem- Jezusa!
I dzisiaj, pośród chrześcijan, istnieją konserwatywne obozy, w których nowocześni faryzeusze, robią te same rzeczy, co ich duchowi poprzednicy. W swojej gorliwości, by uchronić Pismo od doktrynalnych nadużyć, zbudowali zamknięty system interpretacji. System ten, rzeczywiście chroni Pismo od nadużyć wielu, którzy chcieliby je błędnie zinterpretować, ale jednocześnie wstrzymuje tych, którzy chcieliby być posłuszni prawdzie. Każdy, kto kocha prawdę, chce dokładnie wiernej doktryny. Jednak, kiedy staniemy przed sędziowskim tronem, nie będziemy sądzeni z tego, jak dokładne i ścisłe były nasze doktryny, ale z tego, jakie były nasze uczynki. Prawdziwa doktryna nie jest celem sama w sobie, ona ma jedynie służyć temu, by nasze życie upodabniało się do wizerunku Jezusa, byśmy byli coraz bardziej utwierdzeni w Nim. Zdrowe doktryny umożliwiają nam lepsze poznanie woli Boga i posłuszeństwo wobec niej. Możemy znać na pamięć Biblię, a nie poznać Prawdy, gdyż Prawda jest Osobą. Faryzeusze bardziej kochali Pismo Święte niż Boga. I wielu także dzisiaj pada ofiarą tego samego oszustwa. Nie możemy kochać Boga, nie kochając Jego Słowa. Zaś z drugiej strony, możemy wydźwignąć napisane Słowo ponad Boga, i uczynić swoim idolem Pismo Święte, pozwalając, by weszło w miejsce żywej relacji z Bogiem, usuwając Ducha Świętego z Kościoła. Większości wierzących nie zagraża niebezpieczeństwo otaczania zbytnim szacunkiem słowa napisanego. Raczej narażeni są na lekceważenie tego bezcennego, podstawowego daru od Boga dla jego ludu. Stało się to za sprawą kościelnych fachowców, którzy przekazali lęk przed popełnianiem błędów. Doprowadziło to do tego, że wielu chrześcijan boi się szukać prawdy. W tym samym czasie wielu chrześcijańskich liderów otoczyło większym szacunkiem słowo napisane niż Słowo Żyjące i zaczęło wielbić książkę Pana zamiast Pana książki. Spowodowało to, że Nowy Testament stał się nowym prawem. Wielu jest dzisiaj chrześcijan- faryzeuszy, którzy będąc największymi miłośnikami Pisma, są jednocześnie największymi wrogami Samego Słowa. Właśnie ci, którzy, wydawałoby się, są wybrani do chronienia niepodzielności Słowa, stają się największymi wrogami prawdy.
Ci nowocześni faryzeusze działają poprzez lęk i zastraszenie. Kiedy będziemy wiedzieli, że Bóg nas zna, nie będziemy koncentrować się na tym, co myślą o nas inni ludzie, dlatego też nikt na świecie nie będzie mógł nas zastraszyć, albo nam zagrozić.



FAŁSZYWI BRACIA

Jezus był tolerancyjny względem grzeszników, ale o wiele mniej wobec faryzeuszów i uczonych w piśmie. Nie wchodzili oni do królestwa i nie pozwalali wejść innym. Nowocześni faryzeusze uważają tych, którzy oddalają się od interpretacji ich doktryn za wrogów, fałszywych nauczycieli lub fałszywych proroków. Oczywiście są także fałszywi nauczyciele i prorocy. Niemniej jednak wypowiedź apostoła Pawła o prawdziwie fałszywych braciach ma inną wymowę, niż ta którą się obecnie przyjmuje. Św. Paweł ostrzegał przed tymi, którzy przyszli „podstępnie wybadać naszą wolność, jaką mamy w Chrystusie Jezusie, aby ponownie pogrążyć nas w niewolę.” (Gal.2,4).
Ci, którzy używają lęku i zastraszenia, aby kontrolować innych, powinni być zaliczani do fałszywych nauczycieli bardziej niż ci, którzy tak często są przez nich atakowani. Wolność duchowa jest fundamentem dla uwielbiania w duchu i w prawdzie.
Ta sama walka o naruszenie wolności duchowej wierzących, która szalała w pierwszym kościele, ma miejsce także dziś.
Jeśli zamierzamy wielbić Boga w duchu i w prawdzie, nie możemy naruszać wolności wierzących poprzez nieistotne różnice doktrynalne. Ci, którzy tę wolność naruszają, są największymi wrogami prawdy, nawet jeśli ich pozycja jest ustanowiona po to, by ją ochraniać.
Stwierdzenie, że coś nie jest biblijne, ponieważ nie znajduje się tego w Piśmie, jest błędną interpretacją Pisma Świętego. Biblia została dana, by uwolnić nas do robienia wszystkiego, co nie jest jednoznacznie zabronione, a może być wolą Bożą dla czyjegoś życia, a nie po to, by nas powstrzymać od robienia czegoś, o czym nie jest napisane. Trzeba dać wierzącym wolność i osądzać po owocach, czy to co robili było z Boga, czy też nie. Wolność ta nie oznacza wcale, że wszystko, co robimy jest prawidłowe. To oczywiste, że w niektórych sytuacjach musimy szukać indywidualnie woli Boga lub używać własnego rozeznania. Jest czas, kiedy Pan wolałby raczej, abyśmy kierowali się rozeznaniem, które On nam dał, niż czekali na wyraźne, szczegółowe słowo prorocze. On chce, abyśmy jak najczęściej postępowali w ten sposób, byśmy dojrzewali w naszym rozeznaniu, mądrości i poznaniu Jego dróg.
Jeśli powiem mojej córce, żeby dała świadectwo jednemu ze swoich przyjaciół, ona to zrobi i ja będę zadowolony, ale cieszyłbym się bardziej, gdyby zrobiła to z własnej woli.
W pierwszym stuleciu po narodzeniu Chrystusa apostołowie nie byli prowadzeni wszędzie za rękę, ale byli posyłani przez Boga. Używali oni najczęściej swojego rozeznania, ponieważ mieli umysł Pana. Kiedy Pan chciał dać im specjalne, dodatkowe instrukcje, wtedy dawał im sny, wizje lub proroctwa, ale znając Pismo, wiemy, że zdarzało się to rzadko. Pan chce, aby Jego lud znał Jego głos i by miał z Nim osobistą, intymną relację. Wszystkie relacje opierają się na komunikacji, porozumiewaniu, ale nie zawsze wskazują kierunek. Wielu ludzi uzależnia się od słowa proroczego, co prowadzi do niewłaściwego używania tego daru.
Kiedy jesteśmy dojrzali, potrzebujemy mniej prowadzenia, niż wtedy, gdy byliśmy niedojrzali. Konieczność słuchania Pana przy podejmowaniu każdej, nawet najmniejszej decyzji, jest oznaką niedojrzałości, a nie dojrzałości. Prorocy nie są guru, a Pisma Świętego nie należy używać jako horoskopu. By wierzący mogli mieć osobistą relację z Bogiem i znać Jego głos, potrzebują także wolności do popełniania błędów w czasie drogi.
Z Bogiem wszystko jest możliwe. On bardzo łatwo mógłby zgromadzić dokładnie takich samych chrześcijan w każdej doktrynie. Jedność duchowa nie opiera się na samych doktrynach, ale przede wszystkim na miłości do Boga a potem na miłości do drugiego człowieka. Z Bożego postanowienia nie możemy dziś ujrzeć całego obrazu, a tylko jego fragmenty. Nigdy nie będziemy w stanie zobaczyć całości, dopóki nie nauczymy się łączyć ze sobą tych fragmentów, które posiadają różne grupy (wyznania) chrześcijańskie. Boża jedność nie jest jednością upodobnienia się, lecz jednością wielu rozmaitych części- które złożone razem dają pełen obraz Chrystusa. Prawdziwa wiara sercem nakazuje tolerancję wobec tych, którzy są inni i jest warunkiem istnienia jedności serca.



KAŻDY MUSI ZBIERAĆ MANNĘ DLA SIEBIE

Kiedy dzieciom izraelskim dana była manna z nieba, każda rodzina musiała zbierać ją sama. To samo odnosi się do zbierania niebiańskiej manny. Nie możemy polegać na liderach w sprawie duchowego pokarmu. To nie umniejsza znaczenia nauczycieli, którzy oddali siebie służbie i Słowu. Tak jak lewici byli niezbędni do posługiwania zgromadzeniu Izraela, tak nasi liderzy są niezbędni dzisiaj. Nie mogą oni jednak wziąć na siebie odpowiedzialności za indywidualne osoby. Istniej różnica między powszechnym nauczaniem, które powinno być prowadzone przez wiernych w posłudze w świecie, a codziennym chlebem z nieba, który musi być zbierany przez każdą rodzinę.
Jak niedoświadczona osoba może korzystać z Biblii, jako słowa z nieba, bez narażenia się na mylną lub fałszywą interpretację? To jest jedna z najważniejszych kwestii, które nurtują lud Boży od czterech tysięcy lat, kiedy po raz pierwszy słowo napisane zostało dane człowiekowi. Jedną z największych bitew była walka o wolność dostępu do interpretacji Pisma Świętego dla zwykłych ludzi. Ci, którzy posiadali taką możliwość, zazwyczaj rozwijali systemy i metody interpretacji Pisma, hamując przepływ żywego słowa, utrzymując jego interpretację wyłącznie w rękach liderów. To często pomaga ograniczać błędne wykłady i niewłaściwe używanie Biblii, ale zbyt wysokie bariery, które mają ochronić Pismo, powstrzymują duchowy wzrost.



PROBLEMY Z HERMENEUTYKĄ

Większość systemów hermeneutycznych, które rozwijały rozumienie Pisma we właściwy sposób, a starały się zapobiegać herezjom lub pomyłkom, także niszczy wolność, która jest konieczna do rozwoju osobistej relacji z Bogiem i wielbienia Go w duchu i w prawdzie. Niestety, zbyt wiele środków często okazuje się być bardziej szkodliwymi niż choroba, przeciwko której zostały użyte. Nie wypowiadam się przeciwko odpowiedniemu rozwojowi i używaniu hermeneutyki, ale przeciwko tłumieniu indywidualnej zdolności ludzi do czytania i rozumienia Pisma Świętego dla siebie samych. Oba, katolicki i konserwatywny protestancki, systemy hermeneutyczne, są temu winne. Niektórzy z najbardziej konserwatywnych liderów budowali bariery oddzielające od indywidualnej zdolności otrzymywania świeżego objawienia- podobnie jak faryzeusze, którzy ich poprzedzali. Zazwyczaj słowa „świeże objawienie” są przez nich przeklęte i oskarżają człowieka o usiłowanie dodania czegoś do Pisma. Świeże objawienie, którego potrzebujemy, jest głębszym zrozumieniem Pisma Świętego. Ci, którzy są tym oburzeni, są w błędzie, zakładając, że wiedzą już wszystko. Istnieje kilka znakomitych zasad hermeneutyki, które mogą pomóc każdemu szczeremu poszukiwaczowi prawdy zostać na ścieżce, która prowadzi do życia. Niestety, są one często zastępowane przez inne, dążące do obrony, z góry ustalonych, wielu nieistotnych doktryn. Te z kolei używane są do ograniczania zasięgu wizji
i zrozumienia całego prawie biblijnego nauczania. Naturalnie w Biblii jest do zrozumienia dużo więcej ponad to, co możemy pojąć teraz. Wiele aspektów tych hermeneutycznych, konserwatywnych systemów znacznie zapobiega dalszemu odkrywaniu, badaniu i rozumieniu Pisma Świętego.

W wyniku działania tych systemów wyłonił się obraz kościoła, w którym każdy uważa, że ma jedyną rację, oceniając całość na podstawie fragmentu- podobnie jak w historii o ślepcach i słoniu: ten, który znalazł nogę, był pewien, że słoń wygląda jak drzewo; ten, który znalazł ogon, myślał, że (to zabawne)- słoń wygląda jak lina! Inny, który znalazł ucho, osądził, że racji nie mają dwaj jego poprzednicy. Wszyscy częściowo mieli rację, ale jednak ogólnie byli w błędzie. Nie mogliby nigdy zdefiniować słonia, gdyby nie posłuchali siebie nawzajem i nie połączyli swoich zrozumień.
Psalmista stwierdził: „Prawda jest treścią słowa twego” (Ps. 119,160). Każdy z nas może posiadać część prawdy, ale nie jest to cała prawda, dopóki nie jest odpowiednio połączona razem z innymi częściami Ciała Chrystusa. Zrozumienie
i wymiana z różnymi obozami biblijnych interpretacji, może pomóc nam w przyjmowaniu dobra bez popełniania błędów. Ci, którzy znają Ducha Prawdy, będą mieli pewność w Duchu Świętym, że należy to czynić. Niestety, ci, którzy są pod kontrolą duchową, będą mieli więcej wiary w to, że szatan może ich oszukać, niż w to, że Duch Boży doprowadzi ich do poznania całej prawdy. Mogliby oni rozwijać z duchową dokładnością systemy lub zasady, przez które interpretowaliby Pismo Święte, jednakże, samo w sobie, byłoby to aktem zupełnej ludzkiej arogancji. Takie ustalane reguły składają ciężar interpretowania słowa na nauce- w miejsce Ducha Bożego- co jest praktycznym odejściem od istoty prawdziwego chrześcijaństwa, to jest relacji z Bogiem. Skoro jest to możliwe, to dlaczego nie pisze się o tym jasno w Piśmie Świętym i dlaczego sami autorzy Biblii tak często odchodzą od tych zasad? Istnieje kilka reguł, które pomogą nam w dalszym poszukiwaniu biblijnej prawdy, ale nie są to absolutne prawa, czy metody biblijnej interpretacji. Kiedy ośmielamy się zastąpić Ducha Świętego naszym własnym umysłem, popełniamy poważny błąd. Pismo Święte zawiera wiele paradoksów, gdyż czasami prawdę odnajduje się między skrajnościami. Tylko Duch Święty może dać nam możliwość spostrzeżenia i zrozumienia takiej prawdy
i utrzymać nas w niej. Czy to nie otwiera drzwi dla wspaniałej subiektywności w interpretacji Słowa? Tak ! I to jest sedno sprawy. Bowiem prawdziwe chrześcijaństwo promuje ogromną, nadzwyczajną wolność do osobistego poszukiwania Bożej prawdy. Wolność, która jest wymagana, jeśli zamierzamy uwierzyć sercem, a nie tylko umysłem.



NAJWYŻSZA FORMA JEDNOŚCI

Kiedy ustalamy i wciąż próbujemy wprowadzać następne absolutne zasady interpretacji lub twierdzenia, założenia- przyjmuje to pozory ładu i porządku, jednak są one tylko zewnętrzne. Jeśli usunęlibyśmy wszystkie ograniczenia, szybko zobaczylibyśmy jak wiele prawdziwego porządku i jedności jest tam, gdzie wcześniej widzieliśmy tylko chaos.
Marcin Luter zażąrtował kiedyś: „duchowy człowiek nie potrzebuje zawierać kontraktu, a cielesny nigdy go nie dotrzymuje”. Gdybyśmy próbowali zmusić ludzi do podporządkowania się naszym doktrynom, albo do angażowania się w ludzkie umowy, prawdopodobnie unieważnilibyśmy w ten sposób ich osobistą zdolność do wejścia w prawdziwą jedność lub ich wiarę w doktrynę.
Prawdopodobnie zaprowadzilibyśmy też rozłam w przyszłym Kościele. Faktem jest, że żyjemy w czasach narastającej samowoli.
Nawet legalizm nie jest odpowiedzią na bezprawie, tylko je karmi. Św. Paweł tak pisze o legaliźmie: „mocą grzechu jest prawo” i „...litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia” (1Kor 15,36; 2Kor 3,6). Kiedy stosujemy prawo wobec jakiejś osoby, to tylko pogarszamy problem poprzez naświetlenie go i nie dajemy tej osobie łaski do jego przezwyciężenia- w ten sposób manifestujemy grzech. Jeśli przymus będzie wystarczająco silny, uda się utrzymać tę osobę pod kontrolą, ale jeśli tylko ograniczenia zostaną zdjęte, osoba ta będzie kontynuować stare przestępstwa. Używając prawa możemy uwięzić przestępcę, ale nie możemy go zmienić.



P O D S U M O W A N I E

Kiedy próbujemy budować jedność przez nakładanie na wierzących zewnętrznych ograniczeń, takich jak umowy, czy zobowiązania, które są poza Nowym Przymierzem, próbujemy przyłączyć ich do nas, zamiast do Chrystusa, co zwykle kończy się duchową tragedią. Kiedy będziemy próbowali utrzymać przy sobie człowieka, zostanie pewnie przez jakiś czas, ale nie na długo. A kiedy ta osoba odejdzie, poczujemy żal i prawdopodobnie większość ludzi zostanie nim dotknięta. Tylko wtedy, gdy ktoś może odejść a jednak zostaje, wiemy, że jest z nami naprawdę sercem. Zawarcie umowy (przymierza) jest poważną sprawą, a zerwanie go może doprowadzić do uczucia potępienia. Nowe Przymierze, które mamy w Chrystusie oraz przymierze małżeńskie są jedynymi, których wymaga Biblia. Jeśli jesteśmy złączeni w Chrystusie, równocześnie stanowimy Jego Ciało- Kościół. Kiedy ludzie, lokalne zgromadzenia bądź ruchy zmuszają nas do zawierania umów, to są to przymierza spoza Nowego Testamentu, a i N.T. i historia, uczą nas, że najprawdopodobniej skończą się one źle. Kiedy bowiem Św. Piotr zobowiązał się, że nigdy nie zaprze się Pana, nie zdołał utrzymać tego postanowienia nawet przez jedną noc.
Dlaczego wywieramy nacisk na ludzi, żeby przyłączyli się do nas lub do naszego dzieła? Odzwierciedla to tylko powierzchowność naszego liderowania i brak obecności Pana. Gdy spróbujemy wywyższyć samych siebie w Jego miejscu (a to właśnie robimy zmuszając ludzi do angażowania się w nasze dzieło), nie uniknione jest, że rozczarujemy ich i rozproszymy z wielką szkodą dla wszystkich. Pierwsza narada w Jeruzalem zakończyła się najważniejszą deklaracją w historii Kościoła: ustanowiona została biblijna wolność dla wszystkich chrześcijan.
Po sporze z faryzeuszami, którzy zmuszali młody Kościół do trwania w prawie Mojżesza, apostołowie i starsi oświadczyli: „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was innego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi i nierządu...”. czy oznacza to, że możemy robić wszystko, wszystko oglądać w telewizji, patrzeć na pornografię, uprawiać hazard itd.? Oczywiście, ze nie. To oznacza, że wymaga się od nas, żebyśmy pozwolili Duchowi Świętemu prowadzić nas i byli mu posłuszni. Doskonałe prawo miłości uczy nas, jak mamy to czynić. Jeżeli kochamy Pana, nasze rodziny, Kościół, naszych sąsiadów, nie będziemy robić rzeczy, które mogłyby ich zranić; nie będziemy marnować czasu na błahe sprawy, gdy możemy go z nimi dobrze wykorzystać.
Duch kontroli, który często objawia się przez ludzkie umowy lub przez stosowanie nacisku próbuje podrobić duchowy autorytet. Mamy tylko jeden prawdziwy duchowy autorytet a polega on na tym, że Jezus żyje w nas. Jeżeli to wiemy, mamy głęboką świadomość, że On buduje swój Kościół i że jest w stanie czynić to doskonale. Dlatego też możemy odpocząć, uspokoić się. Kiedy pracujemy w prawdziwym duchowym autorytecie, jesteśmy „zaprzęgnięci” z Nim, co oznacza, że On ma zamiar wziąć nasz ciężar. Jego jarzmo jest naprawdę łatwe, a Jego brzemię lekkie. Kiedy je weźmiemy znajdziemy prawdziwy odpoczynek dla naszych dusz- nie musimy się więcej zmagać. Wolność jest istotą prawdziwej chrześcijańskiej drogi życia. Powinniśmy zawsze starać się wzrastać w wolności, ale należy zrozumieć, że wolność wzrasta wraz z dojrzałością. Nie mogę dać mojej dwuletniej córce więcej wolności niż jej ośmioletniej siostrze, albo więcej niż dam jej wówczas, gdy będzie miała lat szesnaście. Identycznie, młodzi wierzący potrzebują przeważnie dużo więcej nadzwyczajnych wizji i pomocy niż ci, którzy są bardziej dojrzałymi chrześcijanami. Istotą sprawy jest to, czy promujemy duchową wolność i prawdę, która zmieni serca ludzkie, i która nie jest oparta na ograniczaniu i przymuszaniu człowieka do dostosowania się.
Nigdy nie osiągniemy prawdziwego uwielbienia z serca, jeśli nie będzie w nas świadomości tej rzeczywistości.


1 DOKTRYNA- ogół założeń, twierdzeń, przekonań z określonej dziedziny filozofii, teologii, polityki itd. właściwy danemu myślicielowi, szkole; teoria, nauka, system.
2 HERMENEUTYKA- dyscyplina filologiczna, zajmująca się badaniem i interpretacją źródeł pisanych oraz ustaleniem ich poprawnego tekstu, zwłaszcza badaniem ogólnych zasad interpretacji Biblii.

© przebudzenie@poczta.onet.pl