<< I złe wyjdzie na dobre  Rick Joyner

Biuletyn proroczy
Wrzesień 2005

I ZŁE WYJDZIE NA DOBRE


22 września 2005 roku miałem sen. Szedłem jakąś cichą i ładną uliczką, kiedy nagle poczułem, że z zachodu nadciąga wielkie niebezpieczeństwo. Odwróciłem się i zobaczyłem, że po ulicy tuż nad samą ziemią sunie bardzo groźnie wyglądającą czarna chmura. Rozciągała się na cały horyzont i była już bardzo blisko. Biegiem skierowałem się do pewnego domu nieopodal, z przeświadczeniem, że jeśli uda mi się wejść do środka, nic mi się nie stanie. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były zamknięte, ale wiedziałem, że w kieszeni mam klucz. Sięgnąłem po niego i w tym momencie zamarłem ze strachu. Nie byłem w stanie nawet wyciągnąć ręki z kieszeni. Obudziłem się.

Sen bardzo mnie zaniepokoił. Przez klika dni prosiłem Pana o jego wykład. Pytałem o to także Boba Jonesa. Objawiono mi, że ciemna chmura symbolizowała śmiercionośny wirus, który ma rozprzestrzenić się z Azji (zachód dla Ameryki). Przesłanie snu brzmi następująco: miejsce bezpieczeństwa istnieje i mamy do niego klucz. Jednakże strach może uniemożliwić nam wejście do niego. Chmura jest blisko, ale Królestwo jest jeszcze bliżej.


PRZYGOTOWANIE DROGI

Po pierwsze chrześcijanie, którzy zbudowali swoje życie na Skale, nie muszą bać się niczego, co dzieje się na ziemi. Życie na skale buduje się poprzez słuchanie i wypełnianie słów Pana Jezusa (zob. Ewangelia Mateusza 7, 24- 27). Głupcy, którzy nie usłyszeli słowa Pana lub usłyszeli je, ale go nie wykonali, mają jeszcze czas do upamiętania. Jest go jednak niewiele. Bliskość chmury w moim śnie to przynaglenie.


Mamy Królestwo, którym wstrząsnąć nie można i schronienie, w którym możemy czuć się zupełnie bezpiecznie. Klucz do miejsca bezpieczeństwa, to klucz do Królestwa, który Pan Jezus przekazał Swojemu kościołowi. Jednak niewiele czasu do upamiętania pozostało każdemu, kto nazywa się chrześcijaninem, ale żyje dla siebie, na sposób tego świata.

Pismo mówi bardzo wyraźnie o tym, co będzie działo się na świecie u końca wieku. W I Liście do Tesaloniczan 5, 2- 6 dodaje nam odwagi i jednocześnie ostrzega:

Sami bowiem dokładanie wiecie, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy.
Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada jak bóle na kobietę brzemienną i nie umkną.
Wy zaś bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył.
Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia. Nie należymy do nocy ani do ciemności.
Przeto nie spijmy jak inni lecz czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Żadne wydarzenia na świecie nie powinny nigdy zaskoczyć chrześcijanina. Prorocy Izraela byli zdumieni, gdy zdarzyło się coś, czego nie przewidzieli, a ponieważ Pan obiecał, że chwała Nowego Przymierza przewyższać będzie chwałę poprzedniego, możemy się spodziewać, że poziom poznania w służbie proroczej dni ostatnich wzrośnie tak, że nie zaskoczą nas żadne wydarzenia na ziemi. Owce Pana, które- jak powiedział-znają Jego głos, będą przyszykowane na każde wydarzenia i bezpieczne w Jego owczarni. W dużym niebezpieczeństwie znajdzie się wkrótce każdy, kto nie zna głosu Pana lub go nie słucha.


Niektórzy chrześcijanie zostali doktrynalnie ukształtowani tak, że nie są w stanie niczego postrzegać jako negatywne. Nie stosują się do zalecenia zachowania trzeźwości z powyższego wersetu, ale trwają w duchowym pijaństwie, odrętwieniu, które może przyczynić się do ich zguby. Powtórzmy tu znowu, że Pismo bardzo wyraźnie mówi o tym, co będzie się działo na świecie.


W CZYM TKWI PROBLEM?

Prześladowania i ucisk, jakie nastaną na świecie są w zasadzie rezultatem prób życia bez Boga. Bez harmonii ze Stworzycielem nic w stworzeniu nie będzie funkcjonowało poprawnie. Kiedy ten wiek dobiegnie końca, całe stworzenie zyska wieczną pewność, że taka głupota nigdy nie może się powtórzyć.

Wszystkie huragany i kataklizmy, które osiągają ostatnio niebywałe rozmiary, pojawiają się w wyniku działań człowieka, który otrzymał władzę nad ziemią, ale nie sprawował jej należycie, bo nie poddał się władzy Boga. Jednakże chrześcijanie, którzy odnowili żywą relację z Bogiem i są Mu posłuszni w całym swoim życiu, nie muszą się bać żadnych wydarzeń na świecie. Więcej nawet, mogą przejmować nad nimi władzę ustrzegając przed kataklizmami całe regiony ziemi.

Podział pomiędzy tymi, którzy są posłuszni Panu i tymi, którzy posłuszeństwa nie okazują staje się coraz bardziej wyraźny. Jednakże ten, kto jest posłuszny i zbudował swoje życie na Skale, nie jest ratowany po to, by chwalić się tym, że mu się udało, ale po to, by pomagać wybawiać innych, którzy wykazują tyle głupoty, by próbować żyć bez Pana Jezusa. Nigdy nie możemy zapominać, że Pan pragnie zbawienia dla wszystkich i zawsze będzie wolał okazać raczej miłosierdzie niż sąd. W Ewangelii Mateusza 5,44- 46 Pan Jezus powiedział:

A Ja powiadam wam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują.
Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią?

Pan kocha wszystkich ludzi, nawet tych, którzy Go nienawidzą i buntują się przeciwko Niemu i Jego drogom. Jak każdy kochający Ojciec nie skrzywdzi swojego dziecka nawet wtedy, kiedy wie, że ono nigdy się nie opamięta. Pośród zniszczenia, jakie nastanie na świecie zobaczymy, że Bóg okazuje miłosierdzie, łaskę i dobroć nawet zbuntowanym.

Kiedy ludzie doświadczają czegoś złego, często pytają dlaczego Bóg na to pozwala, skoro jest Bogiem miłosiernym. Prawda jest jednak taka, że nie On na to pozwala, ale my sami. Ucisk i prześladowania końca wieku ściągamy na siebie własnymi rękami. Psalm 115, 16 mówi, że: Niebiosa są niebiosami Pana, ale ziemię dał synom ludzkim. Pan podejmie działanie, kiedy się do Niego zwrócimy, ale jeśli przez głupotę układania sobie życia bez Boga i sprawowania władzy bez Boga tego nie zrobimy, spotkają nas wszystkie konsekwencje takiego działania.

Nie zaprzeczamy tym samym, że zło które nastanie, jest wyrazem Bożego sądu. Pan jednak jest miłością i nawet sąd motywowany jest Jego miłością do nas. Podczas sądu Pan będzie okazywał miłosierdzie wybawiając ludzi z ciemności. Sąd Pana polega na tym, że człowiek automatycznie zbiera to, co zasiał. Można mieć przy tym absolutną pewność, że sąd Pana jest sprawiedliwy i tak pełen miłosierdzia jak to możliwe.

Kiedy uciski i prześladowania będą narastać
i grzech stworzy problemy, na które nie znajdzie się żadnego ludzkiego rozwiązania, pojawi się najlepsza pora na żniwa. Niech ten, któremu okazano łaskę nie potępia głupca ani buntownika, ale niech raczej szuka dla niego ratunku. Każdy z nas był kiedyś głupcem i buntownikiem
i każdy z nas doświadczył łaski. Niech okazuje tyle miłosierdzia, na ile go stać.


MOŻEMY POWSTRZYMAĆ PLAGĘ

Po przypomnieniu wyroków sądu, których Izrael doświadczył z powodu wszystkich swoich grzechów podczas prób na pustyni, Paweł kończy mówiąc: A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków (I Kor. 10, 11). Wszystko, co spotkało Izraela na pustyni, miało pokazać nam jak ustosunkować się do Pana i do konsekwencji grzechu. 17 rozdział Księgi Liczb opisuje sytuację, jaka zaistniała podczas buntu Koracha. Bardzo ważne są dla nas wersety 11-13, które pokazują jak możemy powstrzymać plagi, nawet jeśli ludzie na nie zasługują (a jest tak zawsze):

I rzekł Mojżesz do Aarona: Weź kadzielnicę, włóż w nią ogień z ołtarza, nasyp kadzidła i udaj się spiesznie do zgromadzenia, i dokonaj za nich przebłagania, gdyż Pan rozgniewał się i zaczęła się plaga.
Aaron wziął kadzielnicę, jak mu powiedział Mojżesz i pobiegł w sam środek zgromadzenia, gdzie już zaczęła się plaga wśród ludu. Nasypał kadzidła i dokonał przebłagania za lud,
Stanął pomiędzy umarłymi i żywymi i plaga została powstrzymana.

Z Księgi Psalmów i Księgi Objawienia dowiemy się, że kadzidło symbolizuje zazwyczaj modlitwę i wstawiennictwo. Powyższy przykład doskonale pokazuje, jak wstawiennictwo może powstrzymać plagę. Niezależnie od siły i zagrożenia epidemii ptasiej grypy, możemy stanąć pomiędzy umarłymi i żywymi i zatrzymać plagę.


PLAGA

Choć ujawniło się niewiele przypadków zachorowań na ptasią grypę, naukowcy spodziewają się potężnej epidemii na skalę ogólnoświatową. Mutacja wirusa, która powoduje chorobę jest bardzo niebezpieczna, a medycyna nie ma żadnego skutecznego środka na wyleczenie lub chociaż zahamowanie choroby. Wkrótce informacja ta będzie powtarzana we wszystkich wiadomościach. Niezależnie od tego, co będą mówiły media a nawet prorocy, musimy zmienić modlitwę i chronić swoje rodziny, kościoły a nawet miasta, w których mieszkamy.

Według naukowców epidemia ptasiej grypy może pochłonąć najwięcej ofiar w historii ludzkości. Na pierwszej stronie lipcowo- sierpniowego wydania „Spraw Zagranicznych” zamieszczono notatkę: „Naukowcy od dawna przewidywali pojawienie się wirusa grypy, który może przerodzić się w epidemię i pochłonąć niewyobrażalną ilość ofiar- ptasia grypa posiada oznaki takiej choroby.”
Egzemplarz gazety z tym artykułem otrzymałem od przedstawiciela Światowej Organizacji Handlu (WTO). Znalazłem w nim wiele szokujących artykułów napisanych przez największych ekspertów. Są one dostępne na stronie www.foreignaffairs.org. Wiadomości na temat ptasiej grypy można też znaleźć w Internecie. Czytając je łatwo jednak popaść w panikę. Proszę, by podczas czytania nie zapominać, że panika i strach to nasi najwięksi wrogowie. Dobrze jest mieć trzeźwy umysł, nie można jednak pozwolić, by strach przejmował kontrolę.

Niektóre podawane informacje na chwilę obecną wydają się jeszcze niedorzeczne. Na przykład zgodnie z przewidywaniami dla Nowej Zelandii na ptasią grypę zachoruje tam aż 1400000 z 4000000
ludności, a 300 000 w jej wyniku umrze. Jest to niewyobrażalna liczba, ale czytając dalej dowiemy się, że choroba skończyła się już śmiercią dla 54% zarażonych. To odsetek śmiertelności wyższy niż szacowany. Modlitwa może jednak zredukować nawet najmniejszą szacowaną liczbę zachorowań. O to się módlmy!

Według informacji śmiertelność wśród zachorowań waha się pomiędzy 54 i 58 procentami przypadków u ludzi i wynosi 100% u ptactwa. Nie ma wciąż skutecznej szczepionki na tę chorobę
i najprawdopodobniej nie uda się jej szybko wynaleźć. Trzeba ponadto zauważyć, że nie wszystkie firmy farmaceutycznych mogą pomóc w badaniach nad szczepionką, ponieważ zostały wykluczone z branży wyrokami sądów lub z powodu innych utrudnień. I oto mamy na świecie zaledwie kilka firm o ograniczonych przecież możliwościach produkcyjnych, które mogłyby taką szczepionkę wynaleźć. Nawet gdyby szczepionkę wynaleziono, jej produkcja byłaby ograniczona do około miliona dawek na cały świat, a przeznaczona zostałaby pewnie dla polityków, policjantów i żołnierzy, którzy musieliby stać na straży porządku i przeciwdziałać panice.

Powiedzmy jeszcze raz, że na problemy, z którymi dziś boryka się człowiek nie ma ludzkich rozwiązań. Nic jednak nie jest niemożliwe dla Boga ani dla tych, którzy Go znają i słuchają. Niezależnie od tego, co o przyszłości mówi świat, musimy zwrócić się do Boga i poznać Jego zamiary. Działać musimy z przekonaniem, że Pan woli okazywać miłosierdzie niż dokonywać sądu.

Naukowcy ustalili, że w najlepszym przypadku, to znaczy jeśli na wirus zachoruje 5% ludzkości, będzie to dotyczyło około 15 milionów Amerykanów. W szerszej perspektywie będzie to kilka razy więcej ofiar, niż pochłonęła druga wojna światowa i wszystkie dotychczasowe kataklizmy. A wszystko to może być kwestią kilku miesięcy i to w „najlepszym przypadku”. Liczbę ofiar według gorszych scenariuszy gazeta Foreign Affairs określa jako „niewyobrażalną”. Tyle według scenariuszy tego świata. Wystarczy, że Pan ruszy palcem, a wszystko może się zmienić. Musimy jednak znać rozmiar problemu, przed którym stajemy.

Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają epidemię grypy z 1918 roku. W Stanach Zjednoczonych odnotowano wtedy setki ofiar śmiertelnych, ale nie wiadomo ilu ludzi zmarło naprawdę. W innych krajach ofiar było nawet więcej. Choroba zdziesiątkowała wtedy oddziały armii Stanów Zjednoczonych bardziej niż działania zbrojne podczas I wojny światowej. Fruwająca grypa stanowi potencjalnie jeszcze większe zagrożenie.

Światowi eksperci od spaw zdrowia i naukowcy są zgodni, że nie chodzi o to „czy” epidemia wybuchnie, ale o to „kiedy” się to stanie. Zajmują także wspólne stanowisko co do wielkości zagrożenia. Być może epidemia wybuchnie w tym roku, być może w przyszłym, ale wybuchnie na pewno. Jeśli bliskość chmury w moim śnie wskazywałaby na czas, znaczyłoby to, że stanie się to całkiem niedługo. Najwyższa pora poszukać kluczy i wejść do domu Pana, czyli Jego kościoła, Jego doczesnego Królestwa na ziemi.


MAMY AUTORYTET

Wszyscy pamiętamy atak grypy sprzed kilku lat, który zebrał ofiary śmiertelne w niemal każdym stanie Ameryki. Media bez przerwy podawały informacje o rozwoju sytuacji i o liczbie zgonów. Bob Jones miał wtedy sen, że jeśli weźmiemy dany nam przez Pana autorytet, powstrzymamy tę plagę. Następnego dnia na organizowanej akurat konferencji wystąpiliśmy na swojej pozycji i zaczęliśmy modlić się o powstrzymanie epidemii w całym kraju. Od tego dnia nie było już żadnej ofiary śmiertelnej, w mediach nie pojawiła się ani jedna informacja dotycząca tej sprawy.

Tak samo zrobiliśmy w tym roku i wiemy, że Pan słyszał nasze modlitwy i powstrzymał ogniska epidemii przynajmniej w tych rejonach, nad którymi odczuwamy duchowy autorytet. Jeśli kościół przejąłby autorytet, jaki został mu dany, moglibyśmy powstrzymać, a przynajmniej poważnie ograniczyć ilość ofiar zbliżającej się epidemii.

Dobrze wiemy, że w miarę zbliżania się do końca wieku epidemie będą się pojawiały. Z Księgi Objawienia dowiemy się, że niektóre będą tak niszczące, że zabiją trzecią część ludzi na ziemi (zdaniem niektórych tak groźna może być latająca grypa). To jest postanowione i nie może ulec zmianie. Ale chrześcijanie wcale nie muszą z tego powodu cierpieć. Możemy otrzymać ochronę, a sami możemy stać się ochroną dla wielu innych. Zagrożeni zarażeniem wirusem będą ci chrześcijanie, którzy nie wykorzystają swoich kluczy do Królestwa.

We śnie ochronę przed czarną chmurą dawało mi wejście do domu. Wiedziałem, że jest to dom Pana. Tylko co to znaczy? Tyle, że w niebezpieczeństwie są tłumy chrześcijan, którzy nie stanowią części żyjących kościołów. Kościół jest w tym czasie Królestwem Bożym na ziemi. Właśnie przed tym ostrzegał Paweł w I Liście do Koryntian 11, 27- 30:

Przeto ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej.
Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije.
Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije.
Dlatego jest miedzy wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło.

Niegodne uczestnictwo w komunii to nic innego jak uczestnictwo w rytuale przy jednoczesnym braku życia w tym, co rytuał symbolizuje. W tym przypadku jest to komunia, czyli związek z ciałem Chrystusa. Wielu ludzi uległo tragicznemu zwiedzeniu, że uczestnicząc w rytuale wypełniają swój obowiązek „przyjmowania komunii”, podczas gdy jest to, dokładnie mówiąc, uczestniczenie w komunii w sposób niegodny. Rytuały- tak jak ten- mają nam przypominać o zobowiązaniach, nie mogą natomiast ich zastępować. Jeśli uczestniczymy w rytuale komunii, ale „nie rozróżniamy ciała Pańskiego”, to znaczy nie jesteśmy z nim właściwie połączeni ani prawdziwie związani- według zaleceń czwartego rozdziału Listu do Efezjan, będziemy słabnąć, chorować, a niektórzy- tak jak ostrzega tekst- nawet umrą.

Najważniejsze ostrzeżenie, jakie Pan powtarza mi od kilku lat odnosi się do opuszczania wspólnoty kościoła. Słyszałem już chyba wszystkie możliwe usprawiedliwienia takiego postępowania, począwszy od: „Tworzymy kościół, kiedy spotykamy się ze swoimi znajomymi gdzieś tam”, aż po: „gdzie jest dwóch lub trzech tam jest kościół, bo Pan jest z nimi”. Wierzę, że istnieje pewna możliwość stanowienia kościoła tam, gdzie spotyka się dwoje lub troje ludzi i że każde zgromadzenie jest częścią życia kościoła, ale nie jest to pełne „zespolenie” z ciałem Chrystusa.

Prawdą jest również fakt, że kościół przechodzi teraz zasadniczą przemianę i najmocniej rozwijającym się poruszeniem Ducha Świętego w naszych czasach jest służba w miejscach publicznych. Pan chce, by Jego kościół funkcjonował dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nic jednak nie neguje potrzeby życia lokalnego kościoła w naszych zgromadzeniach.

Zwiedzenie, według którego wcale nie trzeba być częścią kościoła lokalnego, powstrzymuje ludzi od żywych relacji, jakie zawiązują się w żyjącym kościele, a jakie są potrzebne do uzyskania prawdziwej chrześcijańskiej dojrzałości. Po przejściu czarnej chmury z mojego snu, przy życiu nie pozostanie wielu ludzi trwających teraz w takim złudzeniu. Ludzie tacy są- jak ostrzegał Paweł- słabi, chorzy, często nieżywi. Tacy będą najbardziej podatni na zarażenie.

I List Jana 1, 6- 7 mówi:

Jeśli mówimy, że z Nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy.
Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą i krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.

Słowo tłumaczone w tym fragmencie jako „społeczność” to greckie koinonia, które oznacza coś więcej niż poklepanie po plecach i uścisk dłoni raz na tydzień na nabożeństwie. Słowo to oznacza głęboką i rozwijającą się relację, która przewyższa naturalne kontakty. Taką relację posiadamy, kiedy chodzimy w Świetle. W Nowym Testamencie każdy, kto się nawracał, przyłączał się do kościoła. Nie żył sobie gdzieś obok kościoła utrzymując luźne relacje z wierzącymi.

Wielu ludzi będzie chciało użyć schowanego klucza w ostatniej chwili, ale nie zdołają tego uczynić z powodu ogromnego przerażenia. Teraz jest pora na opamiętanie się ze złudzenia i zwiedzenia, które oddzieliło cię od ciała Chrystusa. Nie czekaj do ostatniej chwili. Usilnie proszę każdego chrześcijanina, żeby biegł w stronę kościoła a nie uciekał od niego.

Przy całym rozczarowaniu i niezadowoleniu, jakie powoduje, przy nudzie, jaka się w nim czasem pojawia, jest kościół jedynym bezpiecznym schronieniem. Ten, kto przetrzyma swoje niezadowolenie i rozczarowanie, dorośnie do niewyobrażalnej na tę chwilę radości, jaką w nadchodzących czasach dawać będzie społeczność z ciałem Chrystusa. Jeśli wycofamy się ze wszystkich obowiązków członka ciała Chrystusa, to nie zostaniemy do niego włączeni później, gdy ciało osiągnie swoje przeznaczenie. Wtedy drzwi będą już zamknięte i nie zdołamy już sięgnąć po klucz.


BÓLE PORODOWE

Świat będzie wkrótce przeżywał duchowe bóle jak rodząca kobieta. I podobnie jak bóle porodowe, które nasilają się i intensyfikują w miarę zbliżania się porodu, narastać będą też problemy na świecie. Huragany będą coraz mocniejsze. Trzęsienia ziemi coraz silniejsze, choroby coraz gorsze. Pośród tego wszystkiego ci, którzy znają Boga i przybliżają się do Niego, będą doświadczać coraz więcej chwały nowego wieku, w którym Chrystus będzie władał całą ziemią.

Kościół powinien uczynić tak, jak kobieta podczas porodu, która musi wyznaczyć sobie cel, by nie stracić koncentracji. Naszym celem jest Pan. Musimy przykuć swoją uwagę do Niego i tego, co czyni On. Nie mogą nas pochłaniać wydarzenia na świecie.

Dwunasty rozdział Listu do Hebrajczyków mówi nam, że wszystko, co może być wstrząśnięte, zostanie wstrząśnięte po to, by przetrwało to, czym wstrząsnąć nie można. Dzięki przyszłym wstrząsom bardzo dokładnie zobaczymy, co pochodzi z tego świata, a co pochodzi z Królestwa Bożego i nie podlega wstrząsom. Jeśli zbudowaliśmy swoje domy na Skale, a jest to słuchanie Pana i posłuszeństwo, sztormy i burze mogą nadchodzić, nasze domy przetrwają. Głupszy niż poganin jest jednak ten, kto nie przyjmuje napomnienia z Psalmu 32, 6- 11:

Niech modli się do Ciebie każdy pobożny w czasie niedoli, Gdy wyleją wielkie wody, do niego nie dotrą.
Ty jesteś ochroną moją, strzeżesz mnie od ucisku, otaczasz mnie radością wybawienia. Sela!
Pouczę ciebie i wskażę ci drogę, którą masz iść; będę ci służył radą, a oko Moje spocznie na tobie.
Nie bądźcie nierozumni jak koń i jak muł, które wędzidłem trzeba okiełznać, bo inaczej się nie zbliżą.
Bezbożny ma mnóstwo cierpień, kto zaś ufa Panu tego łaska otacza.
Weselcie się w Panu i radujcie się sprawiedliwi! Śpiewajcie radośnie wszyscy prawego serca!

Koniec tego wieku nie nastąpi za kilka, ale za kilkadziesiąt lat. Ważna jest dla nas wizja i strategia na przyszłość. Świat rozpada się i chwieje, ale ci którzy znają Pana i wykonują Jego wolę, będą budować. Nie czekajmy jednak z budową swoich domów do czasu burz i wstrząsów. Wtedy będzie już za późno.

Ponadto w czasie wstrząsów powinniśmy już wykazywać stałość i determinację opisaną w Księdze Daniela 11, 31- 32:

A wojska wysłane przez niego wystąpią i zbezczeszczą świątynię i twierdzę, zniosą stałą codzienną ofiarę i postawią obrzydliwość spustoszenia.
A tych, którzy bezbożnie będą postępować wbrew przymierzu, zwiedzie pochlebstwami do odstępstwa, lecz lud tych, którzy znają swojego Boga umocni się i będą działać.

Czytamy tu, że w czasie panowania „ohydy spustoszenia” powstaną ludzie, którzy znają swojego Boga i „przejmą działanie”. Niczym prawdziwi wojownicy na wieść o bitwie nie będą uciekać, ale pobiegną w kierunku pola walki! Pan wzbudza pokolenie największych duchowych wojowników, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Zobaczymy tysiące wojowników o sercu Dawida, tysiące o mocy większej niż Eliasz, tysiące o namaszczeniu do głoszenia ewangelii jak Jan Chrzciciel. Nie będą uciekać od kłopotów, ale je rozwiązywać. Ci, którzy „znają swojego Boga”, nie będą się chować, ale śmiało wystąpią przeciw wielkiej ciemności naszych czasów, która przy końcu wieku osiągnie niespotykaną dotąd głębię.

Niektórzy upadną. Niektórzy umrą. W poprzednim biuletynie proroczym na temat przekraczania Jordanu napisałem, że będziemy musieli przywyknąć do obecnej wokół śmierci i iść dalej w prostym oddaniu się wykonywaniu woli Pana.

Mamy Królestwo, którym wstrząsnąć nie można. W nadchodzących czasach różnica pomiędzy tym, co zbudowane na Królestwie a tym, co opiera się na przesyconym złem systemie tego świata, będzie coraz bardziej wyraźna. Ci, którzy „znają swojego Boga” wiedzą, że On jest ponad wszelką władzą, mocą i panowaniem. Pośród wszystkich przyszłych wydarzeń ci, którzy trwać będą w Panu, doświadczą Jego mocy, która może zmienić lub dostosować do Jego potrzeb wszystkie warunki na ziemi.


STRASZNY JEST TYLKO STRACH

Diabeł wykorzystuje strach do kontrolowania ludzi, ale ci którzy znają Pana będą żyli przez wiarę. Diabeł za pomocą strachu i obaw chce wtrącić do piekła miliony ludzi. W Księdze Przypowieści Salomona 4, 18- 19 znajdziemy obietnicę i ostrzeżenie:

Ale droga sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia.
Droga bezbożnych jest jak ciemna noc; nie wiedzą na czym mogą się potknąć.

Na ścieżce sprawiedliwości będzie coraz jaśniej i wyraźniej. Kto nią chodzi, będzie zyskiwał coraz większą pewność swojego postępowania, ponieważ będzie widział coraz wyraźniej i coraz więcej. Powinniśmy zabiegać o to, by chodzić w świetle, które pozwala nam widzieć i przewidzieć każde wydarzenie. Ten jednak, kto chodzi drogą bezbożnych, będzie się na wszystkim potykał, bo niczego nie będzie widział.


MAŁOPRAWDOPODOBNY SOJUSZ

Największymi terrorystami naszych czasów są media. Strach i klęska jest dla nich najlepszą pożywką. Właściwe świeckim mediom jest zwiedzenie. Nie zawsze wprowadzanie w błąd jest sprawą zamierzoną, ale ze względu na naturę mediów jest to rzecz nieunikniona. Kiedy nie dzieje się nic ważnego do rangi sensacji podnosi się cokolwiek, byleby tylko ktoś kupił gazetę lub obejrzał dany program.
Podajmy dla przykładu historię sprzed kilku lat dotyczącą ataków rekinów. Z braku jakichkolwiek informacji nadano tym doniesieniom taką wagę, że skutecznie odstraszono tysiące ludzi od wypoczynku na plażach powodując tym samym ogromne straty finansowe w miejscowościach wypoczynkowych. Tymczasem w tamtym roku odnotowano nawet mniejszą liczbę ataków rekinów niż w innych latach. Nie informowano jednak, że więcej ludzi zginęło w wypadkach samochodowych pośród jadących na wypoczynek niż w wyniku ataków rekinów i utonięć łącznie. Gdyby ludzie naprawdę chcieli ustrzec się od niebezpieczeństwa, nie powinni podróżować samochodami.

Podobna sprawa- więcej Amerykanów zginęło w wypadkach samochodowych podczas dwóch świątecznych weekendów, niż przez cały czas trwania amerykańskiej interwencji w Iraku. Ciekawe byłyby też badania statystyczne nad tym, czy żołnierze są bardziej bezpieczni w Iraku, czy w domach w swoim prywatnym życiu. Nie mówię, że w Iraku są bezpieczniejsi, ale kto wie, czy patrolując Bagdad nie są w mniejszym niebezpieczeństwie niż na granicy państwa.

Terroryzm nie pozostawia obojętnym, ponieważ to jeden z bardziej ohydnych czynów, jakich może dopuścić się człowiek. Ale prawdopodobieństwo, że padniemy ofiarą terrorysty jest podobne temu, że zginiemy w wypadku samochodowym jadąc do sklepu spożywczego lub zostaniemy trafieni przez pioruna. Bojąc się tego, czego bać się nie powinniśmy, tracimy czas i energię i stajemy się bardziej podatni na to, co jest naprawdę groźne.

Media mogą podawać prawdziwe informacje i nie ustrzec się zwiedzenia w tematyce i sposobie ich prezentowania. Reporterzy będą twierdzić, że nie interpretują wiadomości, a tylko je przekazują, ale to byłoby obrazą dla inteligencji odbiorców. Pięćdziesiąt lat temu zawód dziennikarza był jedną z najbardziej poważanych profesji, ale przekazywanie informacji tak, jak sensacji i cynizm pozbawił dziennikarzy tego szacunku. Dziś obdarzamy ich mniejszą wiarygodnością niż prawników czy kaznodziejów.

Dobrą opinią nie cieszą się też prawnicy. A musimy mieć świadomość, że wiarygodnością w ostatnich latach nie mogą pochwalić się też przywódcy chrześcijańscy. Przyczyna nadwątlenia wiarygodności jest we wszystkich przypadkach taka sama: zniekształcanie faktów, pogoń za sensacją i brak prawości. Często zachowania takie odnoszą się do kilku osób w danym zawodzie, a mają wpływ na postrzeganie całego środowiska. Spadek wiarygodności w wymienionych zawodach uczynił ogromne szkody dla porządku społecznego. Przyszłość będzie wymagała odzyskania wiarygodności i integralności przez dziennikarzy, prawników i kaznodziejów.

W nadchodzących czasach będziemy potrzebować mediów prezentujących najwyższe standardy moralności i zaufania. W czasach klęsk i tragicznych wydarzeń media odgrywają bardzo ważną rolę. Zwykle spełniają bardzo dobre zadanie przy organizowaniu pomocy. Jeśli media nie ujawniłyby zagrożenia huraganem Karina, a potem nie organizowałyby pomocy potrzebującym, ofiar byłoby znacznie więcej. W takich sytuacjach dziennikarze często stają się wielkimi bohaterami.

Prawnicy pomogą w przyszłości utrzymywać i przywracać porządek. Trudno będzie przecenić ich rolę przy rozwiązywaniu problemów na szczeblu rodzin, interesów a nawet rządów.

Potrzebować będziemy także proroków o wiarygodności zbudowanej na dowiedzionej prawości i dokładności. Ogromnie potrzebujemy proroków, którzy słyszą dokładnie, widzą wyraźnie i mówią zrozumiale, unikają sensacji i emfazy i nie wykorzystują posiadanych informacji dla własnych celów. Największym dobrem chrześcijaństwa jest prawda. Z żadnych powodów nie wolno poddawać jej kompromisom. Najważniejsze, najbardziej znaczące informacje o przyszłych wydarzeniach otrzymają ludzie, którzy okażą się dobrymi zarządcami, wiarygodnymi, wiernymi i nieprzekupnymi sługami.


STAŃ NA TYM, CO STAŁE

Mamy Królestwo, którym wstrząsnąć nie można. Jego obywatele będą coraz bardziej rozpoznawalni dla innych. Potem, we właściwym czasie tylko oni zachowają ufność w przyszłość i odwagę. Proroctwa Pana Jezusa odnoszące się do czasów ostatecznych mówią bardzo wyraźnie: będą to najtrudniejsze, najgorsze czasy na ziemi. Mamy jednak dobrą wiadomość: każdy, kto założył fundamenty swojego życia na Królestwie, które nie podlega wstrząsom, nie tylko przetrwa wszystkie nadchodzące problemy, ale ze wszystkich wyjdzie zwycięsko, będzie się cieszył powodzeniem, będzie też mógł pomagać tym, którzy się nie przygotowali. Przed nami czasy, w których kościół będzie przekraczał Jordan i wchodził do swojej Ziemi Obiecanej.

Systemy tego świata będą upadać. Znakiem tego są coraz poważniejsze kataklizmy- trzęsienia ziemi, huragany, które będą jeszcze silniejsze. Każdy, komu będzie się wydawało, że może sobie żyć bez Boga, przekona się, że to jest niemożliwe. Każdy „posłuszny ewangelii” będzie widział coraz jaśniejsze światło i cieszył się coraz większym powodzeniem w tym samym czasie, gdy dookoła będzie walił się świat. Powodzenie jednak nie będzie po to, by żyć w luksusie, ale by pomagać innym i przygotowywać drogę dla nadchodzącego Królestwa.

W Księdze Jozuego 3, 16 czytamy, że wody Jordanu płynące z góry stanęły jak jeden wał w znacznej odległości od miasta Adam. Można to przetłumaczyć, że wody Jordanu zawróciły do Adam. Nazwa tej małej miejscowości nie jest przypadkowa. To wypełnienie proroctwa, które mówi, że kiedy ludzie Boży zaczną przechodzić przez swój Jordan, zaczną przejmować całe obiecane przez Boga dziedzictwo, a śmierć wróci do Adama!

Znaczy to tyle, że odwrócone zostaną wszystkie konsekwencje Upadku. To dobra nowina, a rzeczywistość okaże się dużo lepsza niż nasze oczekiwania. Teraz jest właściwy czas- dzisiaj jest dzień zbawienia! Dziś możemy żyć w Królestwie, które nigdy nie zadrży, a na pewno przetrwa. Dziś wybierz Drzewo Życia, a będziesz żył na wieki.

PODSUMOWANIE

Przyszłość niesie nam kataklizmy i epidemie, które przeniosą doniesienia o terroryzmie na ostatnie strony gazet. Nie musimy się ich obawiać, ale musimy być przygotowani i czuwać. Pora już modlić się o rodziny, kościoły i miasta. Pora już przejąć duchowe panowanie do związywania w niebie, żeby związać na ziemi i do otwierania w niebie, żeby na ziemi uwolnić.

Letniactwo to najgorszy stan, w jaki może popaść chrześcijanin. Fale problemów, które będą nadchodzić w przyszłych latach, obmyją kościół z letniości. Najlepiej byłoby jednak nawrócić się już teraz. Nasz Bóg jest ogniem pochłaniającym i kiedy się Go naprawdę pozna, nie sposób nie płonąć dla Niego i Jego zamierzeń. Kto nie płonie dla Boga, żyje w bardzo groźnym zwiedzeniu. Troski i problemy tego świata przyduszają wydawany przez taką osobę owoc.

Jeśli szukać będziemy przede wszystkim Królestwa i Jego sprawiedliwości, wszystko inne zostanie nam dodane- to jedna z najwspanialszych danych nam obietnic (Mat.6, 25- 34). Jeśli we wszystkich podejmowanych decyzjach będziemy kierować się Bożym interesem, On zajmie się wszystkimi naszymi sprawami. A zatroszczy się o nas lepiej niż my sami.

Na dzień dzisiejszy najważniejszą sprawą, najważniejszym zamierzeniem Pana na Ziemi jest budowanie kościoła, czyli Swojej Oblubienicy. Kościół jest w tym czasie na ziemi Bożym Królestwem i będzie naczyniem, dzięki któremu Pan ustanowi tu Swoje Królestwo. Kierując się interesem Pana, nie przeprowadzimy się do innego miasta dlatego, że jest tam lepsza praca, ale dlatego że jest tam kościół, do którego Bóg nas posyła. Powtórzmy, jeśli ponad swoje sprawy przedłożymy sprawy Pana, On zajmie się nami, a zrobi to lepiej niż my sami.

Jestem przekonany, że poprzez dany mi sen Pan chciał pokazać, jak ważną rzeczą jest dla nas Jego dom, Jego kościół. I chociaż teraz kościół nie wygląda najlepiej, trochę w nim nieporządku, trochę brudu- nie będzie tak zawsze. Kościół zmieni się, stanie się- zgodnie z powołaniem- twierdzą zbawienia. A ty- zgodnie z powołaniem- masz być jego częścią. Biegnij do kościoła. Nie czekaj, aż nadejdą wielkie wody. Znajdź swoje miejsce w ciele Chrystusa!


Tytuł oryginału: The Dark Cloud The Silver Lining by Rick Joyner
The Morning Star Prophetic Bulletin
September 2005

© przebudzenie@poczta.onet.pl