<<

Homeopatia  Robert Tekiela



 

 

 

Homeopatia

 

SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ DRUGI
HIPOTEZA ENERGETYCZNA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ TRZECI
HIPOTEZA DUCHOWA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ CZWARTY
KONKLUZJA
POSTSCRIPTUM
ARGUMENTY l DYLEMATY
ŹRÓDŁA
 

 

 


Wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie!
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła!
1 Tes. 5,21

ROZDZIAŁ PIERWSZY
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA

Wykładowca mówił o jakiejś kuli energetycznej,
która jest tym większa, im mniejsze jest stężenie leku.
Ta kula energetyczna może mieć średnicę
do dziewięciu metrów, zatem człowiek zażywający
specyfik homeopatyczny chodzi sobie i wokół niego
mogą się dziać rzeczy, których nie kontroluje,
bo zażywa specyfik działający na całe otoczenie...
Jak mówią homeopaci, substancje sprzedawane
w aptekach to glukoza nasączona „potencja":
energia niewiadomego pochodzenia...
dr Agnieszka Pokora,
lekarz pediatra

Homeopatia leczy, jest cudowną, naturalną metodą, nie truje organizmu jak cala ta chemia oficjalnej medycyny. Dzięki swej „łagodności" jest szczególnie wskazana dla dzieci... Jeszcze przed siedmioma laty myślałem w ten sposób. I nagle słyszę: moc lecznicza leków homeopatycznych pochodzi z ich potrząsania... Dajcie spokój. Jaka potencja? Jaka kula? Jaka energia? O co chodzi? Ludzie wracający z wykładów i kursów homeopatii opowiadają, że wykłada się tam właśnie takie nieprawdopodobne rzeczy. Leki homeopatyczne sprzedawane są w aptekach w wielu krajach świata. Czy farmaceuci wiedzą, co sprzedają? Czym właściwie jest homeopatia?

MUSIAŁAM ZAWIESIĆ WIEDZĘ MEDYCZNĄ
Doktor Agnieszka Pokora, pediatra: „Na początku lat dziewięćdziesiątych robiłam specjalizację z pediatrii. Byłam akurat w gorszym stanie psychicznym i koleżanka z pracy powiedziała: "Słuchaj, teraz jest kurs homeopatii. To może być fajne, bo dzieci można by leczyć nie tylko ciągle antybiotykami...». Zachęciła mnie. Odbyłam kilka etapów kursu, zdałam egzamin końcowy, międzynarodowy egzamin z homeopatii. Później uczestniczyłam w kilku konferencjach, organizowanych jako konferencje naukowe... Dziś myślę, że to są w sumie wszystko pseudonaukowe rzeczy... Chociaż są próby ujęcia homeopatii jako nauki i robione są badania z placebo... Istnieją kliniki homeopatyczne, szczególnie we Francji... Kiedy uczyłam się homeopatii, nie rozumiałam jej. Uczyłam się na pamięć objawów, symptomów, działania leków, próbowałam to jakoś połączyć ze swoją wiedzą medyczną, ale nie udawało mi się, mój umysł tego nie przyjmował. Dziś sądzę, że nie trzeba nawet dążyć, by homeopatię dokładnie zrozumieć. Normalnym umysłem nie jesteśmy w stanie jej zrozumieć, bo to jest tak podane, żeby tego nie zrozumieć... Homeopatia jest wiedza, która nie opiera się na medycynie, na nauce medyczne), jest jakby wzięta z zupełnie innego świata. W sensie nowożytnym to nie jest nauka". Doktor Agnieszka Pokora, ucząc się zasad homeopatii, musiała zawiesić swoją akademicką wiedzę medyczną. Wiedzą z jakiego świata jest zatem homeopatia? Według Encyklopedii PWN homeopatia to: „Metoda leczenia polegająca na stosowaniu w terapii środków szkodliwych, ale podanych w bardzo małych, rozcieńczonych dawkach". Wielki słownik medyczny PZWL: „homeopatia metoda leczenia polegająca na stosowaniu minimalnych dawek środków, które w większych dawkach wywołują objawy podobne do danej choroby, zgodnie z zasadą similia similibus curantur. Posługuje się specyficznymi postaciami leku: potencje, pranalewki, globulki homeopatyczne. Stosowane rozcieńczenia leków homeopatycznych rzędu l O20-10'° sprowadzają się do podawania czystego rozpuszczalnika. Krytyczne badania zdezawuowały sensowność tego typu terapii, co nie wpłynęło na jej popularność wśród pacjentów. Homeopatia należy do obszaru eufemicznie zwanej medycyny niekonwencjonalnej" Rozszerzmy trochę te definicje. Zajrzyjmy do wydanego w 2002 roku VIII tomu Encyklopedii „Białych plam". Autorem hasła jest ojciec Aleksander Posacki: „Homeopatia. Metoda leczenia zaliczana do medycyny niekonwencjonalnej, naturalnej, alternatywnej; nazwa [...] używana od 1807, pierwotnie odnosiła się do metody opracowanej 1790-1843 przez niem. lekarza Samuela Friedricha Christiana Hahnemanna (17551843). Homeopatia klasyczna (hahnemannowska) opiera się na zasadach l. podobieństwa, 2. jednego środka leczniczego, 3. najmniejszej dawki, 4. spotęgowania (potencjalizacji) siły leczniczej" (Po, s. 60). Kilka słów o zasadzie podobieństwa. W leczeniu i podobnego podobnym chodzi o stosowanie rozcieńj czonych środków, które w większym stężeniu powodują objawy podobne do objawów danej choroby. Ta charakterystyczna dla homeopatii myśl jest dokładnym zaprzeczeniem zasady stosowanej w nowożytnej medycynie akademickiej, gdzie zaparcie leczy się środkiem powodującym biegunkę. Homeopata zaparcie będzie leczył środkiem wywołującym zaparcie, tyle tylko, że go mocno rozcieńczy.

CZĘŚĆ HOMEOPATÓW NIE JEST LEKARZAMI
To brzmi dość niepokojąco. Zobaczmy, kto zostaje homeopatą? Mam przed sobą książkę Homeopatia praktyczna Eugenii Choińskiej. Na okładce informacja, że autorka studiowała pedagogikę i ukończyła Państwowy Instytut Robót Ręcznych. Hm, w ten sposób twierdzenie doktor Agnieszki, że homeopatia nie jest medycyną, nabiera dla mnie trochę konkretniejszego znaczenia. Homeopatia jest potocznie kojarzona z medycyną ' zachodnią, z nowożytną nauką, czy jednak jest to dobre skojarzenie? Jak wykazał profesor Andrzej Stańczak, w literaturze medycznej w czasie ostatnich 30 lat artykuły o tematyce homeopatycznej pojawiały się niezbyt często. Największa baza danych czasopiśmiennictwa dotyczącego nauk biomedycznych, baza Medline, utworzona w 1966 roku i aktualizowana przez U.S. National Library of Medicine w USA, zawierająca 8,7 miliona bibliotecznych odnośników-rekordów z ponad 3,6 tysięcy tytułów czasopism oraz wybrane monografie z kongresów i sympozjów naukowych, na temat homeopatii do 2000 roku, zarejestrowała jedynie 1328 odnośników, z czego tylko część pochodziła z renomowanych czasopism medycznych, reszta natomiast z czasopism związanych z medycyną alternatywną. Z tych i innych danych przytaczanych przez różnych autorów wynika, że homeopatia funkcjonowała dotychczas na całkowitym marginesie medycyny akademickiej. Mało jest badań naukowych nad homeopatia, zarówno laboratoryjnych, jak i klinicznych. Wygląda na to, że homeopatia jest przez znaczną część lekarzy jedynie tolerowana. Przez większość lekarzy jedynie dlatego, iż uważają specyfiki homeopatyczne za placebo, za środek absolutnie neutralny dla organizmu, ale przyjmowany z wiarą w uleczenie, u części pacjentów to wyleczenie powodujący. Niektórzy niemieckojęzyczni naukowcy (m.in. profesor Otto Prokop, profesor Fritz Donner, były homeopata, czy profesor Werner Dutz) posuwają się dalej i odrzucają homeopatię jako naukę medyczną. Dutz: „Homeopatia to voodoo. To mogą o niej powiedzieć lekarze." (cytat za: Pi, s.133). Zwolennicy homeopatii często twierdzą, iż jej odrzucenie jest spowodowane tylko brakiem znajomości rzeczy. Jak widać, tak nie jest.

NIE MA, A DZIAŁA
Wróćmy do mojej rozmowy z doktor Agnieszką Pokorą: „Później był okres, kiedy stosowałam homeopatię, również wśród pacjentów w miejscu, gdzie pracowałam, co było nawet śmieszne dla otoczenia. Byłam bowiem jedną z pierwszych osób, która stosowała homeopatię w moim środowisku. Później inne osoby zaczęty ją stosować, kiedy ja już ją porzuciłam. Czyli tu jeszcze dochodzi duma pioniera... Właściwie, to nie jestem z tego powodu dumna.
Ale ja mówię o tamtym czasie... -W tamtym czasie, tak... To był jeden z pierwszych kursów, który się odbył w Warszawie... I taka jest droga mojego wejścia w homeopatię. To jeszcze było wszystko przed tą sytuacją z rekolekcjami, ze Szkołą Ewangelizacji..."
Teraz parę słów koniecznych wyjaśnień przed następną częścią świadectwa. Są dwa sposoby oznaczania rozcieńczenia specyfiku homeopatycznego. Według systemu dziesiętnego oznaczonego D (decymalny) oraz setnego oznaczonego C (centymalny). Popatrzmy na ten drugi sposób oznaczania rozcieńczeń. Pierwsze rozcieńczenie Cl osiąga się przez zmieszanie jednej części specyfiku z 99. częściami rozpuszczalnika. Rozcieńczenie to zawiera 1/100 specyfiku. Drugie rozcieńczenie C2 otrzymuje się w wyniku zmieszania jedne) części pierwszego rozcieńczenia z 99 częściami rozpuszczalnika. Tak więc C2 zawiera 1/10 000 część rozcieńczanego preparatu. I tak dalej. C3: 1/1 000 000... C4: 1/100 000 000... C5: 1/100 000 000 000... No dobrze, ale jak się rozcieńcza i rozcieńcza, to w końcu w roztworze nie pozostaje ani jedna molekuła rozcieńczanej substancji. Tak jest właśnie już w rozcieńczeniu Cl1 i C12 (odpowiednio D22 i D24). Na początku XIX wieku nie były jeszcze znane prace fizyka Avogadro, który wykazał, że w danej objętości znajduje się skończona liczba cząsteczek rzędu .liczby Avogadro (liczba Avogadro: liczba cząsteczek w jednym molu danej substancji). Hahnemann zakładał, że po każdym rozcieńczeniu w rozpuszczalniku zostaną jakieś cząstki substancji rozpuszczonej. Natomiast w roztworze na przykład soli kuchennej (Nad, chlorek sodu) począwszy od C12 nie ma już ani jednej cząsteczki tego związku. Dla związków organicznych (na przykład belladonny) granica ta znajduje się już przy C l0 czy C11. Popularne środki homeopatyczne osiągają rozcieńczenia C200. Po dwunastym rozpuszczeniu nie było już w ich roztworze ani jednej cząsteczki substancji wyjściowej, roztwór rozcieńczano jednak jeszcze 188 razyCo pisze w tej kwestii wspomniana wcześniej pani Eugenia w swojej Homeopatii praktycznej? „W rozcieńczeniu Cll i C12 nie stwierdza się już molekuł leku podstawowego, a mimo to leki te działają głęboko i skutecznie" (Ch, s.13). W jaki sposób? Co mówi na ten temat nauka? Zwolennicy homeopatii twierdzą czasami, że sposób jej działania mógłby być podobny do mechanizmu działania szczepionek. One również dostarczają jedynie bodźca, który sam z siebie nie leczy, ale pobudza siły obronne organizmu. Jednak to podobieństwo jest powierzchowne, ponieważ: Po pierwsze, ilość czynnych substancji w szczepionce jest wielokrotnie wyższa niż w preparatach homeopatycznych. Po drugie, szczepionka działa najczęściej profilaktycznie, a leki muszą uporać się z już istniejącą chorobą. Po trzecie, odpowiedź organizmu na szczepionkę łatwo da się ocenić: wytwarza on przeciwciała, które można wykryć we krwi. W homeopatii natomiast nie da się uchwycić konkretnej reakcji organizmu na środek. Żadne specyficzne przeciwciała nie powstają. „Praktykujący homeopaci są przekonani, że proponują bardzo skuteczne leczenie pisze ojciec Aleksander Posacki i wielu z nich uważa badania kliniczne za nieadekwatne, nieetyczne i niepotrzebne; istnieją wszakże badania pojedynczych badaczy i małych grup, które otwarcie sugerują, że homeopatia może być bardziej skuteczna niż placebo" (Po, s. 60). Badania dowodzące, że specyfiki homeopatyczne są skuteczniejsze niż placebo? Zadziwiające.

POZÓR ZŁA
Doktor Agnieszka Pokora: „Po tych rekolekcjach było u mnie w domu spotkanie i jedna z osób powiedziała: «Widzę jasno, że bioenergoterapia jest zła, radiestezja jest zła i wróżenie z kart jest złe, natomiast nie mogę zobaczyć, co takiego jest w homeopatii. Czuję, że coś jest nie w porządku, ale nie wiem, dlaczego tak jest». I wtedy przypomniał mi się jeden z fragmentów wykładów, który mówił, że im mniejsze stężenie leku, tym silniejsze działanie. I przypomniało mi się, że wykładowca mówił o jakiejś kuli energetycznej, która jest tym większa, im mniejsze jest stężenie leku. Przy rozcieńczeniach do C30 czy C60, kiedy w roztworze nie ma już nawet atomu rozcieńczanej substancji, ta kula energetyczna może mieć średnicę do dziewięciu metrów... A więc wokół człowieka, który zażył lek, mogą się dziać rzeczy, których on nie kontroluje... Bo zażywa lek, który ma działać na całe otoczenie... I dlatego, mówił wykładowca, przy dużych rozcieńczeniach trzeba bardzo uważać na pacjenta i na jego otoczenie... To ciekawa informacja. Jeden z wykładowców mówił, że bezpieczne są małe rozcieńczenia, bo energia przekazywana przez leki jest mała. Ma tu działać dynamizacja, potencjalizacja-oni twierdzą, że potrząsając dynamizują te roztwory i choć nie ma nawet atomu substancji w rozcieńczeniu, to jest to «zdynamizowana» substancja. I później granulki sprzedawane w aptece to jest glukoza nasączona «potencją». Przy placebo przynajmniej wiadomo, że to jest placebo, a tutaj kompletnie nie wiadomo, co to jest... I wtedy zawsze przypominają mi się słowa: Unikajcie wszystkiego, co ma choć-. by pozór zła, z «Listu świętego Pawła do Tesaloniczan»".

CZY HERBATA ROBI SIĘ SŁODSZA OD WSTRZĄSANIA?
Wydaje się, iż główną przyczyną odrzucenia homeopatii przez medycynę akademicką jest czwarty dogmat homeopatii: zasada potencjalizacji siły leczniczej. Pogląd ten zakłada, że specyfik uzyskuje biologiczną aktywność przez wielokrotne rozcieńczanie, wstrząsanie i mieszanie przed osiągnięciem docelowego stopnia rozcieńczenia. Aby uzyskać na przykład rozcieńczenie C3, nie można dodać jednej kropli do 999 999 kropel rozpuszczalnika. Trzeba trzykrotnie powtarzać rozcieńczanie w proporcji 1:100. Hahnemann był bowiem przekonany, że proces wstrząsania ma większe znaczenie niż samo rozcieńczanie. Sądził, że przez wstrząsanie (potencjalizację) uwalnia się coś dynamicznego. Pomimo gromadzenia dowodów na biologiczną aktywność wysoko rozcieńczonych substancji, mechanizm działania specyfików homeopatycznych pozostaje wciąż przedmiotem spekulacji. Teoretyczne wyjaśnienia krążą wokół „pamięci wody" oraz nieuchwytnego systemu energii wewnątrz żywych układów biologicznych, który jest zdolny do odbierania informacji zakodowanej w roztworze homeopatycznym i do odpowiedzi na nią. Krytykę farmaceutyków nie zawierających ani jedne) molekuły substancji wymienionych na etykietce zwolennicy homeopatii odpierają twierdzeniem, że specyfiki homeopatyczne zawierają jedynie samą „informację" o materiale wyjściowym w formie imprintu, pieczątki odbitej w powłoce atomowej substancji nośnej. Tenże imprint ma działać jak pole energetyczne i me ma żadnego znaczenia, jaką ilość materii pacjent przyjmie... (Pi, s. 137). Całe to wyjaśnienie: imprint, informacje, powłoka atomowa... brzmi w XXI wieku nieźle, tyle że powyższe twierdzenia homeopatów nie są dotąd w żaden sposób potwierdzone naukowo. I ów brak wyjaśnień jest notoryczny. Homeopatia istnieje od 200 lat i przez ten czas, mimo kolosalnych postępów medycyny zachodniej, akademickiej, nie zdołano wyjaśnić jej mechanizmów. Nauka jest tu po prostu bezradna. Mówiąc krótko: niezależnie od skomplikowania języka, którym się posługują, zwolennicy homeopatii dysponują dotąd tylko hipotezami. Teorie wyjaśniające działanie specyfików homeopatycznych są wyłącznie hipotezami, niczym więcej. Zawsze można powiedzieć, że nauka kiedyś wejdzie na poziom rozwoju, konieczny do potwierdzenia tych teorii. I je potwierdzi. A jeśli nie potwierdzi? Wystarczy przypomnieć sobie bajki Trofima Łysenki, baśnie o Lemurii, teorie płaskiej czy też pustej wewnątrz Ziemi... Historia nauki notuje zdecydowanie więcej hipotez, które okazały się po prostu bzdurami. Tych genialnych nie było znowu tak wiele.

TE LEKI SZKODZĄ
Doktor Agnieszka Pokora: „Wtedy poczułam, że to jest właśnie coś, czego mamy unikać: energia niewiadomego pochodzenia. To jak otwieranie czakr, otwieranie się na energię kosmiczną, czy, jak w reiki, otwieranie się na energie niewiadomego pochodzenia... Bo przyjmując te leki jak twierdzą homeopaci przyjmujemy energię niewiadomego pochodzenia. Energię, nad którą nie panujemy. I przypuśćmy, że chodząc w takiej kuli energetycznej, o której nic nie wiemy, możemy sprawiać, że ktoś obok nas będzie źle się czul... -Autorzy „Encyklopedii" do dziś nie maja wystarczającej ilości danych, by stwierdzić na pewno, czy jest to domniemana energia, czy tez rzeczywista... Myślę, że tego chyba jednak nie można zbadać..." Tyle doktor Agnieszka Pokora. Wiem teraz z całą pewnością: wiedzę lub pseudowiedzę homeopatyczną zainteresowany musi przyjąć na wiarę albo odrzucić. Nauka jednak nie może być subiektywna.

Podsumowanie
Homeopatia jest praktyką paramedyczną, powstałą pod koniec XVIII wieku, podążającą od tego czasu osobną ścieżką rozwoju, pozostającą na całkowitym marginesie medycyny akademickiej. Autorami podręczników homeopatycznych są często osoby nie mające wykształcenia medycznego. Duża część lekarzy toleruje homeopatię, zakładając, że specyfiki homeopatyczne działają na zasadzie placebo. Homeopatia przedstawiana jest jako metoda leczenia całkowicie pozbawiona skutków ubocznych. Opiera się na zasadzie będącej odwrotnością myśli medycyny zachodniej. Zalecane jest leczenie choroby rozcieńczoną substancją, która nie rozcieńczona wywołuje u zdrowego człowieka objawy podobne do choroby. Jak dotąd wykonano niewiele badań nad homeopatią. Istniejące hipotezy, próbujące wyjaśnić działanie specyfików homeopatycznych, nie zostały potwierdzone naukowo. Teorie powstające w środowisku homeopatycznym są nie do pogodzenia z wiedzą medyczną. Homeopaci twierdzą, iż środki homeopatyczne uzyskuję aktywność biologiczne w wyniku potrząsania. Utrzymują ponadto, iż rozcieńczanie roztworu powoduje, że każde kolejne rozcieńczenie nasila działanie środka. W szczególności dotyczy to roztworów, w których nie ma już ani Jednej molekuły pierwotnej substancji, której nazwa widnieje na etykiecie specyfiku. Sita oddziaływania specyfiku homeopatycznego ma wzrastać wraz z każdym kolejnym rozcieńczeniem z taką mocą, że niektórzy homeopaci ostrzegają wręcz przed stosowaniem wysokich rozcieńczeń. Naukowi krytycy homeopatii, w tym byli homeopaci, nie uważają homeopatii za naukę medyczną.


ROZDZIAŁ DRUGI
HIPOTEZA ENERGETYCZNA

Selen: działa na centralny układ nerwowy...
Neurastenia seksualna, lubieżne myśli, impotencja,
praca umysłowa meczy, brak snu przed północą,
budzenie wczesne zawsze o tej samej porze,
ból głowy po herbacie, chrypka śpiewaków,
pociąg do wódki i innych mocnych trunków,
słodki smak w ustach, czkawka
i odbijanie po paleniu papierosów,
świąd między palcami.
Zalecane rozcieńczenia od D11 do D60.
Eugenia Choińska, „Homeopatia praktyczna", s.124

Zastanowimy się teraz nad „hipotezą energetyczną" w homeopatii. Zapytamy o jej podstawy filozoficzne. A więc na jakich podstawach jest zbudowana, z jakich źródeł wypływa. Będziemy pytali o konsekwencje światopoglądowe praktykowania homeopatii dla homeopatów oraz dla zażywających specyfiki homeopatyczne. Powiemy także o badaniach naukowych, wykazujących, że woda, w której nie ma ani jednej molekuły środka leczniczego, jest skuteczniejsza niż placebo... Zapytamy się także: dlaczego homeopatia nie jest nauką. Trochę też podpatrzymy homeopatów praktyków. Rozpocząłem ten rozdział od cytatu z książki homeopaty, Eugenii Choińskiej), nie muszę chyba dodawać, że nie jest ona lekarzem...

VIS VITALIS, DYNAMIS
1 „Podstawowym pojęciem dla opisania zasad homeo, patii klasyczne) pisze cytowany już ojciec Aleksanv der Posacki jest pojęcie “siły żywotnej" (vis vitalis, dynamis), ujawniającej się jako siła lecznicza Natury (vis medieatix Naturae)" (Po, s.. 61); Hahnemann pisze o niej w swej Wykładni sztuki leczenia {Organon der rationallen Heilkunde), iż „...w zdrowiu [...] ożywiająca naturalny organizm ludzki, rządzi nim jako doskonały zwierzchnik. Utrzymuje ona odczuwanie i działalność wszystkich części żywego organizmu w harmonii, która zmusza do podziwu". Siła ta jest, jak pisze Hahnemann, „niematerialna, niewidzialna, podobna duchowej, dająca życie, ożywiająca materialny organizm, instynktownie czuwająca, regulująca czynności, utrzymująca odczuwanie i działanie wszystkich części organizmu w harmonii, samopodtrzymująca, samorządna, podlegająca zakłóceniom przez dynamiczne czynniki chorobowe (szkodliwe wpływy fizyczne i psychiczne), nawet działające z pewnej odległości, bezrozumna, niezdolna do samoleczema, podlegająca kształtującej mocy wyobraźni, która może ją zakłócić, a zakłóconą zrównoważyć, poznawalna i doświadczana jest tylko przez swe czynności w żywym organizmie" (cytat pochodzi również z Wykładni...). Jak widać, koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest uwikłana w cały szereg apriorycznych założeń ontologicznych i antropologicznych. Musimy je przyjąć lub odrzucić, bo nie sposób zbadać ich doświadczalnie. Przyjęcie ich sprawia, iż wchodzimy w świat hahnemannowskiej wyobraźni i intuicji, opuszczając bezpieczny teren zarządzany przez naukę. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego przejścia. Hahnemannowska koncepcja siły witalne) rzutuje na praktykę homeopatii, bowiem owa „siła żywotna" jest polem działania homeopatów. Badając chorego, starają się dostrzec jej poruszenia wyrażone językiem objawów i oznak chorobowych („świąd między palcami"), analizując osobniczy obraz chorobowy. Na ocenie „napięcia" siły żywotne) homeopata opiera swoje rokowanie. Rozpoznając podobieństwo wykreowanego przez nią zespołu objawów do obrazu toksykologicznego jakiejś ze znanych substancji, decyduje się na dobranie indywidualnego środka leczniczego.

WYCIECZKA DO ZNACHORA
Zobaczmy teraz jak wygląda ta praktyka, jak głęboko homeopata wnika z analizą w organizm chorego, jakimi posługuje się pojęciami, co sobie myśli, robiąc mądrą minę w czasie wywiadu i badania pacjenta. Sięgamy ponownie po poradnik Eugenii Choińskiej Horn eopatia praktyczna. Zaglądamy do rozdziału trzeciego, „Leki homeopatyczne proste (pojedyncze)". Cytuję: „Dla ułatwienia doboru leków podajemy krótki opis niektórych leków homeopatycznych i ich zastosowanie kliniczne". Naprawdę nie wybierałem tych fragmentów złośliwie. Najpierw książka otworzyła mi się na leku pod numerem 96. „Thuja po polsku: żywotnik. Działa na układ nerwowy, na śluzówki, na organy moczowo-płciowe, skórę, gruczoły, leczy brodawkowate wyrosła na ciele" (Ch, s. 128). We wstępie do rozdziału autorka tłumaczy, że jeśli w opisie specyfiku jest wymieniona jedna choroba czy dolegliwość, zadziała on skutecznie. Jeśli zaś w jego opisie znajdzie się kilka dolegliwości pacjenta, „lek" zadziała według pani Eugenii „znakomicie". Następujący teraz dalszy ciąg hasła zawiera, jak rozumiem, leczone przez żywotnik choroby i dolegliwości, czyli jego „zastosowanie kliniczne": „Usposobienie charakteryzujące się nienaturalnym pośpiechem, żywością. Irytacja z powodu drobnostek. Muzyka wzrusza do łez, wywołuje drżenie nóg. Urojenia co do swego ciała że jest tłukące, że siedzi w nim coś żywego. Skrzypienie w uszach przy łykaniu potraw" (Ch, s.128). To nie są żarty. Cytat jest dokładny. Książka zaś, jak twierdzi w przedmowie doktor nauk medycznych Czesława Gasik, jest podsumowaniem „długoletniej pracy, wiedzy i doświadczeń autorki". Czy ktoś z państwa chciałby znaleźć się w takiej „klinice"? Czytajmy dalej. Inny specyfik „działa na gruczoły [...] błony śluzowe, krążenie, nerwy, przewód żołądkowo jelitowy. Bardzo skuteczny środek w stanie wyniszczenia, mimo dobrego apetytu. Pacjent zły, zdenerwowany, niespokojny, w depresji. Twarz pomarszczona, zimna, sucha, blada. Wpadnięte, podkrążone oczy, zaskórniki. Naczyniak na twarzy. [...] Tnący, gniotący ból. Wymioty z dużą ilością złowonnego płynu. [...] Częste parcie. [...J Śluz z pępka. [...] Szyja tak słaba, że nie może unieść głowy. [...J Stawy sztywne, kulawe. Gdy na twarzy wyrzuty goją się, skóra staje się sinawa. [...] Ból pleców po kąpieli. [...] Lek dla reumatyków, osób anemicznych i rekonwalescentów. Chroniczna skaza moczanowa. Wtórne ognisko nowotworowe. Trądzik. [Zalecane rozcieńczenia od] D6 do D60" (Ch, s. 91-92). „90. Spigelia czerwitru). Działa na nerwy. Uśmierza kłujące i strzelające bóle uszu. Działanie lewostronne (oczy, głowa, twarz, serce). [...] Widoczne i słyszalne bicie serca. Chory powinien leżeć na prawym boku z wysoko ułożoną głową" (Ch, s.125). Działa na nerwy. Czytając ten poradnik, mam wrażenie, że to wycieczka w zły sen. Pamiętam jak popularna swego czasu była książka o chirurgii sprzed 200 lat. Horror: ból w kościach w trakcie lektury, uczucie towarzyszące odpiłowywaniu nogi piłką stolarską przy znieczuleniu setką spirytusu... Silicea Uczucie włosa w gardle lub na języku [...] Selenium Lubieżne myśli. Impotencja. Praca umysłowa męczy. [...] Ból głowy po herbacie. [...] Chrypka śpiewaków. Pociąg do wódki i innych mocnych trunków. Słodki smak w ustach. [...J Swiąd między palcami" (Ch,s. 124). I co zrobić, jeśli nie tylko muzyka wzrusza do łez i wywołuje drżenie nóg? Podobieństwo zespołu objawów u chorego do widocznych skutków działania jakiejś substancji, niech mi wybaczą zwolennicy homeopatii, to nie jest poziom refleksji lekarza (przepraszam, homeopaty), na jakim chciałbym być diagnozowany. Wiele się wydarzyło w medycynie od czasów Hahnemanna. Penicylina, laboratoria, przeszczepy...


WYSTAWANIE GÓRNEJ WARGI
Pierwotnym impulsem do dalszych eksperymentów, które doprowadziły do powstania homeopatii, była informacja z tłumaczonego przez Hahnemanna tekstu o działaniu kory chinowej przeciw malarii. Zastosował on tę substancję na sobie samym, po czym zaobserwował u siebie symptomy podobne do malarii. Wpadł wtedy na pomysł, ze substancja wywołująca gorączkę u zdrowych, uzdrawia gorączkę u chorych (podobną ideę można też znaleźć u Hipokratesa). Zaczął więc dokonywać prób z wieloma innymi substancjami na sobie samym, na swojej rodzinie i na swoich przyjaciołach. 1422 symptomy doświadczalne wykrył przy belladonnie, 1163 przy roślinie anemon futrzany. Później okazało się, że reakcje Hahnemanna, to znaczy symptomy, które u siebie zauważył po zażyciu kory drzewa chinowego, sprawdziły się tylko u uczulonych na chininę. Objawy alergiczne mogą bowiem przebiegać w sposób typowy, tak jak je opisał Hahnemann. On jednak określił je jako symptomy malarii. Nie wiedząc, że jest uczulony, potraktował swa reakcję jako reakcję osoby zdrowej. Homeopatia zbudowana jest zatem na błędzie odkrywcy (Pf, s. 86). Powołując do życia homeopatię, nową praktykę leczniczą i dziedzinę wiedzy, Hahnemann stworzył także podział „temperamentów" ludzkich. I tak mamy typ karboniczny: krępy, masywny, wytrzymały, o sprecyzowanym charakterze, surowy, bez fantazji, stanowczy energiczny... Dalej typ fosforyczny: o ciele wydłużonym, wysoki, giętki, elegancki, dystyngowany, uprzejmy, koneser sztuki... Ponadto typ fluoryczny: różnego wzrostu, o kośćcu łatwo ulegającym deformacji, nieelegancki, niespokojny, niestały... Homeopaci stworzyli też system opisujący relację (sympatię) między „charakterem" środka leczniczego a charakterem chorego... Jak piszą naśladowcy Hahnemanna, istnieją ponadto „wypróbowane metody rozpoznawania chorób, które przy odrobinie spostrzegawczości dostępne są nie tylko lekarzowi. [...] Taką otwartą jakby księgą jest przede wszystkim twarz człowieka. Jej rysy, wyraz, kolor, ciepłota i subtelne odcienie umożliwiają scharakteryzowanie choroby. Wygląd twarzy delikatny, długie rzęsy, oczy błyszczące skłonność do schorzeń dróg oddechowych; [...] nabrzmienie twarzy, krostowatość, wskazuje na nieregularny tryb życia; bruzda nosowa idąca do zwieracza ust, oznacza u dzieci chorobę jelit, a u dorosłych białkomocz, owrzodzenia wewnętrzne, zwyrodnienie wątroby; [...] wystawanie górnej wargi może oznaczać dolegliwości w jamie brzusznej" (W, s. 78-79). Na spotkaniu autorów naszej encyklopedii z publicznością obecny na sali homeopata, rzutem oka oceniwszy jednego z prelegentów, "zdiagnozował", z czym ów ma kłopoty, że cierpi na to i owo. W dodatku człowiek ten mówił absolutnie serio, więcej, był zadowolony ze swej przenikliwości... Zimno mi się robi na myśl, iż przez wiele lat, jak sam powiedział, leczył ludzi, stosując taką diagnostykę. To nie jest jakiś łatwy do odrzucenia margines teorii homeopatycznej. Przeciwnie, jesteśmy w sercu homeopatii. Właśnie założenie o różnym oddziaływaniu specyfików homeopatycznych na różne „typy" ludzi sprawia, że homeopatia nie jest w stanie sprostać jednemu z podstawowych wymogów medycyny naukowej: wymogowi statystycznej porównywalności oddziaływania leku w przypadkowo dobranych próbach populacji.

PRYMITYWNA SELEKCJA
Teoria witalistyczna Hahnemanna uczy, jak już wspominaliśmy, że człowieka ożywia „dusza witalna", czyli „siła życiowa będąca czymś na kształt ducha", która rządzi ciałem, która jest niezdolna do refleksu i nie posiada pamięci. Współcześni homeopaci wykazują pracowicie, iż medycyna akademicka, skoncentrowana tylko na przyczynach zewnętrznych wywołujących choroby i próbująca leczyć je na poziomie materialnym, w ramach terapii skutkowej, leczy jedynie symptomy; prawdziwym powodem choroby ma być według homeopatów owa rozstrojona „siła życiowa", dlatego właśnie nią trzeba się zająć. Dokonuje się to za sprawą specjalnych specyfików homeopatycznych, które nie oddziałują na poziomie materialnym, lecz dostarczają „duchowej" informacji... (Pi, s. 137). Jednak, jak podkreśla ojciec Posacki, „homeopatia również odnosi się jedynie do pewnych skutków chorobowych, a nawet zasłania je i przedefiniowuje, ponieważ w przeciwieństwie do medycyny akademickiej przejawia nieuprawnione aspiracje do całościowego wyjaśniania zjawiska choroby" (Po, s. 63). Homeopatia pozostaje leczeniem objawowym, odnoszącym się do widocznych skutków chorobowych, podobnie jak leczenie medycyny akademickiej. Zajrzyjmy znów do Homeopatii praktycznej: „Nie biorąc pod uwagę przyczyn, można sobie pomóc lekami homeopatycznymi, dobranymi według opisanych objawów, 2-3 razy dziennie po 3-5 kropli w łyżce wody: Gdy zapomina się znane drogi, ulice glononium D12. Gdy zapomina się nazwiska [...] sulfur D12. Gdy zapomina się proste słowa wystarczy stosować jeden z leków..." (Ch, s.46). I tak dalej, i tym podobne. Jak widać, leczenie homeopatyczne pozostaje leczeniem objawowym, dość prymitywnie w dodatku selekcjonującym specyfiki przyporządkowywane do objawów. Jeśli któryś z lekarzy homeopatów udowodni mi, że inną substancją należy leczyć zapominanie nazw ulic, a inną zapominanie nazwisk, ufunduję mu prywatną nagrodę Nobla. Inaczej leczy się homeopatycznie strach przed zwierzętami i strach przed przyszłością, jeszcze inaczej strach przed burzą, a zupełnie inaczej strach przed złodziejami (Ch, s.42); inaczej leczy się złe samopoczucie na skutek złości, inaczej złe samopoczucie po wypróżnieniu, inaczej kolkę prawostronną, inaczej lewostronną, inaczej leczy się dziecko kapryśne, inaczej okrutne dla zwierząt... Homeopata F. Grauss rozróżnia 24 formy lęku. Na każdą z nich trzeba podać inny środek. Na „lęk przed czymś, co może wyłonić się z kąta", fosfor D6. „Lęk przed dużym smutkiem i opłakanym nastrojem" wymaga Antimonium crudum (naturalny antymon), a „lęk przed ostrymi przedmiotami (nóż, widelec itp.)" leczy się podając Strophantus gratus D6. Jak stwierdza doktor Pfeifer, ta „błazeńska pełnia diagnostyczna" utrudnia bardzo porozumienie homeopatii z medycyną akademicką (Pf, s. 92). Z jednej strony mamy naukę, z drugiej jakiś rodzaj wiedzy ze skrajnie subiektywną metodologią wyszukiwania leków. Konsekwencjami tego subiektywizmu są absurdalne zalecenia, by zupełnie innym lekiem leczyć kolkę lewostronną, a zupełnie innym prawostronną. Homeopatia zdaje się nie wytrzymywać próby rozumu; by pozostać homeopatą widząc takie absurdy trzeba być w nią zaangażowanym emocjonalnie.

NAUKOWY MAGNETYZM ZWIERZĘCY
Dla zachowania proporcji dodajmy, że choć prymitywizm jest w literaturze homeopatycznej częsty, to współczesna homeopatia jednak miewa poważniejsze oblicze. Powstają leksykony i podręczniki pisane przez lekarzy, konsekwentne, uporządkowane (gdzie wspomina się na przykład o skutkach ubocznych homeopatycznych leków złożonych, podawanych w rozcieńczeniach, w których pierwotna, rozcieńczana substancja występuje nadal w roztworze). Biblioteka Narodowa wymienia pozycje homeopatyczne w haśle przedmiotowym „homeopatia podręcznik akademicki" (Katowice, 1994; Łódź 1993; Warszawa 1994). Oprócz tych myślowo spójnych pozycji o większych ambicjach, na rynku pojawia się bardzo wiele książek popularnych. Wydają je najróżnorodniejsze wydawnictwa. Czysto komercyjne, jak Muza czy Multico, ale nie tylko. Spektrum wydawców jest o wiele szersze: od Wiedzy i Życia po Studio Astropsychologii. Znalazłem nawet pozycję wydaną przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich (Warszawa 1992), na szczęście z zastrzeżeniem: Medycyna Niekonwencjonalna. W większości książki te są bardzo do siebie podobne. Mamy więc 707 Praktycznych Porad (Warszawa 2000) i Przewodnik po homeopatii (Warszawa 1998). Jest Homeopatia dla każdego (Warszawa 1996) i dla całej rodziny (Kraków 1998). Jest Homeopatia praktyczna (Warszawa 1996), Homeopatia dla wszystkich (Warszawa 1997), Homeopatia bezpieczna (Bielsko-Biała 1998), jest też Homeopatia w nagiej potrzebie (Szczecin 1995). Mamy Homeopatie poradnik dla każdego (Warszawa 1996, Warszawa 1997), poradnik dla świadomych pacjentów (Szczecin 1995), poradnik terapeutyczny (Busko Zdrój 1998), nawet poradnik medyczny (Warszawa 1992). Książeczki o homeopatii ukazują się w takich seriach jak Natura i Zdrowie (Bielsko-Biała 1998), Lekarz domowy naturalny. Kieszonkowa encyklopedia zdrowia i urody itp. Często w tytułach tych książek pojawia się słowo „naturalna", często pojawiają się słowa „dla każdego"; jest więc i Homeopatia naturalna dla każdego (Katowice 1993). Mamy Homeopatię w leczeniu psów (Warszawa 1995) i kotów (Warszawa 1994), mamy również Homeopatię domowa dla całej rodziny (Warszawa 1995). Jest wreszcie Homeopatia inaczej (Warszawa 1991), ba, nawet Homeopatia: więcej niż leczenie (Kraków 2002). Mamy też pozycję ambitną: Homeopatia manifestacje archetypów (Białystok 2001), jest nawet książka profetyczna: Prawdziwa homeopatia medycyna przyszłości (Nowy Sącz 1999).

SIŁA WOLI O DOBRYCH INTENCJACH
Zajmijmy się teraz wspomnianymi już przez Ojca Aleksandra Posackiego aspiracjami homeopatii do całościowego wyjaśniania zjawiska choroby. Dopóki teoria homeopatyczna nie znajdzie potwierdzenia w mierzalnych i powtarzalnych doświadczeniach, musi być stosowana na wiarę. I jak pamiętamy ze świadectwa doktor Agnieszki Pokory często wbrew wiedzy medycznej lekarza. Jak już pisałem, homeopatia jest dziedziną wiedzy, której do dziś nie udało się uzgodnić z nauką. Wyrasta bowiem z innego sposobu myślenia. Podstawą medycyny klasycznej jest zasada przeciwieństw, „Paracelsus odrzucił ją i wprowadził zasadę podobieństw (kultywowaną w renesansie, np. jako «więź magiczna»). Chodzi tu szczególnie o swoiste ubóstwienie tego, co dziś nazywa się często «energią kosmiczną", a co w myśli zachodnie) występowało pod różnymi nazwami, np.: «alkahest» u Paracelsusa, «światło astralne» w kabale (mające) wpływ na J. Bóhmego oraz na tradycję ezoteryczną Zachodu); «magnetyzm zwierzęcy" u F.A. Mesmera czy «siła żywotna» (vis vitalis, «energia witalna» u S.F.Ch. Hahnemanna); mogłoby to wskazywać na fakt, że źródła homeopatii sięgają tradycji inicjacyjnej" (Po, s. 60). Inicjacja naturalistyczna polega na otwarciu adepta na świat nadzmysłowy. Dzieje się tak zarówno w inicjacyjnych religiach naturalnych (fetyszyzm, animizm, szamanizm, hinduizm itp.), jak i w parareligijnych tradycjach inicjacyjnych (magia, hermetyzm, okultyzm), a także w praktykach paraterapeutycznych, takich jak mesmeryzm, reiki czy bioenergoterapia. Hahnemann w swoim najważniejszym dziele, Wykładni sztuki leczenia, wskazał dobitnie na działanie magnetyzmu zwierzęcego Mesmera: „Muszę się tu odwołać do tak zwanego magnetyzmu zwierzęcego, znanego również pod nazwą Mesmeryzmu, jak naprawdę powinien być nazywany z szacunku dla Mesmera, jego odkrywcy. Różni się on bardzo od wszystkich innych metod leczniczych. Jego moc lecznicza, przez głupotę kwestionowana i utrzymywana w pogardzie przez wiek, działa na różne sposoby. Jest cudownym, nieocenionym darem Boga dla ludzkości, za pomocą którego siła woli osoby o dobrych intencjach może, na przykład poprzez dotyk chorej osoby, lub nawet bez kontaktu fizycznego, na odległość, płynnie przenieść energię życiową zdrowego mesmeryzera, obdarzonego taką mocą, na inną osobę (podobnie jak jeden z biegunów potężnego magnesu oddziałuje na stalowy pręt). Częściowo działa poprzez zapełnienie tych miejsc w chorym, gdzie brakuje jego energii życiowej. W innych przypadkach, gdzie w jednym miejscu zebrało się zbyt wiele energii powodując podrażnienia nerwowe, przesuwa ją, zmniejsza i rozprowadza równomiernie. Ogólnie, wygasza śmiertelną predyspozycję życiową pacjenta i zamienia ją na normalną, pochodzącą od mesmeryzera poddającego go swojemu przemożnemu wpływowi [...J. Do tej klasy należy wiele przypadków błyskawicznych uleczeń przeprowadzonych na pacjentach w różnym wieku przez mesmeryzerów obdarzonych tą wielką mocą. Najlepszym przykładem przepływu ludzkiej mocy na organizm człowieka jest zmartwychwstanie osób od dłuższego czasu nieżyjących (niemożliwych do zakwestionowania przykładów takich zmartwychwstań historia zna bardzo wiele), pod wpływem najpotężniejszej przychylnej mocy człowieka pozostającego w pełni sił, czy inaczej, w pełni energii życiowej. Chodzi tu szczególnie o osoby, a nie ma ich zbyt wiele, które poza dobrymi chęciami i doskonałym stanem zdrowia będą odczuwały okiełznywalną chęć odbycia stosunku seksualnego, tak by po jej stłumieniu, cała ta wspaniała energia duchów życia, w przeciwnym wypadku zużyta do produkcji nasienia, była możliwa do przesłania innym osobom. Można ją przekazywać dotykiem i siłą woli. Niektórzy z potężnych mesmeryzerów, których spotkałem, mieli tę unikalną zdolność" (Wykładnia sztuki leczenia, edycja VI, paragraf 288). Jak pisze Campbell (www.acampbell.org.uk), i co potwierdzają jego najważniejsi biografowie, Hahnemann me był chrześcijaninem. Bóg był dla niego deistycznym zegarmistrzem wszechświata, sam uważał się za narzędzie w rękach Opatrzności, a Jezusa nazywał Arcyfantastą (H. Fritsche, Hahnemann Die Idee der Horn Opathie, Berlin 1944, cytat za Pf, s.88). Magnetyzm zwierzęcy był praktyką inicjacyjną, mediumiczną. Hahnemann sam go stosował. Dziś nazwano by go zapewne bioenergoterapią.

TRANSYLWAŃSKI ŚLAD
Jakie są konsekwencje faktu, iż homeopatia wywodzi się z tradycji inicjacyjnej? Hahnemannowa vis vitalis jest ideą do dziś naukowo niesprawdzalną, jednak konsekwencje światopoglądowe przyjęcia jego antropologii wykraczają daleko poza teorie: medyczną, naukową, a nawet filozoficzną. Praktyka i teoria homeopatii wprowadza bowiem człowieka w nurt myśli wyrosłe) na gruncie tradycji inicjacyjnej, co sprawia, że homeopatia przekracza kompetencje leczącego, „gdyż jest uwikłana w złożony światopogląd oraz kryptoreligijny kult; w ideologii homeopatii występują idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne z domieszką idei panteizmu" (Po, s. 60). Nie można być jednocześnie panteistą i chrześcijaninem, a przyjęcie teorii homeopatii nie jest również obojętne dla materialisty. Je) praktyka wyrasta z określonego systemu światopoglądowo-kultycznego (a nie tylko filozoficznego), skutkiem czego przynosząc jakieś zmiany somatyczne, odbierane jako pozytywne, homeopatia może ingerować w życie wewnętrzne człowieka i swoiście je interpretować. Jakie są źródła homeopatii? W niepublikowanym dotychczas tekście o okultystycznych korzeniach homeopatii Tomasz Pisula pisze: „Hahnemann całe lata zajmował się studiami i praktyką okultyzmu. Zaczęło się to od porządkowania biblioteki jego opiekuna, niemieckiego gubernatora Transylwanii, barona von Brukenthala, w Hermannstadt. Prawdopodobnie tam, podczas katalogowania księgozbioru czytał dzieła alchemika Paracelsusa, którego większość pomysłów przedstawił potem jako własne. Pytany przez uczniów o wpływy Paracelsusa na teorię homeopatii i stojący za nią światopogląd wypierał się ich znajomości, choć analogie są zbyt oczywiste. Będący jego opiekunem baron wciągnął go też do loży masońskiej w Sibiu w Transylwanii, gdzie wtedy mieszkali. Homeopaci oficjalnie mówią, że loże te zajmowały się głównie naukami tajemnymi. Jego znany biograf, Bradford, cytowany na stronie www.homeoint.org/morrell/articles/esoteric.htm, mówi, że Hahnemann był w tym czasie wręcz mistrzem okultyzmu" (Ps, s. 5).

JAK MATERIALISTA PRZESTAJE BYĆ MATERIALISTĄ
Powyższe informacje potwierdzają teksty ze strony internetowej Amerykańskiej Rady Nauki i Zdrowia (Amercian Councii on Science and Health), powołujące się na publikacje dwóch podstawowych biografów Hahnemanna, Haehia i Bradforda: „W 1774 roku Samuel Hahnemann jako dziewiętnastolatek opuścił swój dom rodzinny w Miśni i praktycznie bez pieniędzy udał się na Uniwersytet w Lipsku, by studiować medycynę. Początkowo starał się zarabiać tłumaczeniami, jednakże dochody te nie były wystarczające do utrzymania. Będąc na skraju śmierci głodowej, został przedstawiony niezwykle bogatemu transylwańskiemu baronowi, Samuelowi Brukhentalowi, przewodniczącemu magdeburskiej loży masońskie). W październiku 1777 roku Hahnemann był inicjowany do loży Hermannstadt w Transylwanii. Prędko wzrósł w uznaniu dla wędrownych nauczycieli tajemnic", którzy «doradzali» lożom w sprawach alchemii i spirytyzmu. W książce «Samuel Hahnemann, życie i twórczość» (Jam Publishers, 1971) jego biograf Richard Haehl wzmiankuje o głębokim zaangażowania Hahnemanna w podobne praktyki loży: «Przeszedł dalej [poza witalizm i naturalizm Schellinga i Hegla] w spirytyzm i na pewien okres zagubił się w okultyzmie». W «Życiu i listach Samuela Hahnemanna» (Jain Publishers, 1921) Thomas Bradford bardziej otwarcie opisał okres, w którym Hahnemann spędził u Herr Brukhentala: «To właśnie podczas tych cichych, poświęconych nauce dni, Hahnemann zdobył rozległą i zróżnicowaną wiedzę na temat starożytnej literatury i okultyzmu, którego w okresie późniejszym został prawdziwym mistrzem»". (Ps, s. 8, na podstawie: www.acsh.org/publications/priorities/ 1104/homeopathy.html). Można być chrześcijaninem i wyznawać najróżnorodniejsze filozofie, można być chrześcijaninem tomistą czy chrześcijaninem personalistą. Natomiast nie można być chrześcijaninem i jednocześnie wyznawcą jakiegoś sprzecznego z chrześcijaństwem i konkurencyjnego systemu światopoglądowego (tym bardziej światopoglądowo-kultycznego). Nie da się chrześcijaństwa połączyć z wiarą w reinkarnację, z redukcyjnym materializmem itp. Przyjęcie myśli Hahnemanna wprowadza zaś człowieka w krąg pojęć hinduistycznych, gnostyckich i hermetycznych. W ten sposób również i materialista przestaje być materialistą.

LECZENIE NA ODLEGŁOŚĆ
Część homeopatów twierdzi, iż najlepsze wyjaśnienie działania preparatów homeopatycznych daje myśl hinduistyczna, według której człowiek oprócz ciała fizycznego ma także ciało eteryczne, ze specjalnym systemem przekazywania energii, porządkującym funkcje obronne organizmu i wspomagającym uzdrowienie. Cokolwiek by powiedzieć, nie jest to koncepcja obojętna światopoglądowo. Być może stosując specyfiki homeopatyczne otwieramy się na nią w jakiś sposób (nawet nie do końca świadomie), bo przecież chorując, nie stosujemy czegoś, w co me wierzymy, co uznajemy za kompletną bzdurę. Istniejące próby wytłumaczenia działania homeopatii poza kontekstem religijno-światopoglądowym są niewystarczające. Dopóki nauka nie przeniesie teorii homeopatycznych na teren sprawdzalny, przyjęcie wyjaśnienia działania homeopatii, które przedstawiają homeopaci, ma konsekwencje światopoglądowe. Nawet, jeśli sobie tego nie uświadamiasz. Przez cały czas podejmowane są próby naukowego wyjaśnienia skuteczności specyfików homeopatycznych. To, co Hahnemann z braku pojęć określił jako istniejące "na kształt ducha" ("duchowe", w cudzysłowiu właśnie), współcześni homeopaci usiłują ująć, w świetle teorii holistycznych, za pomocą fizycznego pojęcia pola energetycznego. Załóżmy, iż świat homeopatycznych, subtelnych energii istnieje, że nauka potwierdziła jego istnienie. Jak wtedy wygląda antropologia i ontologia? Człowiek i świat? Dziś coraz wyraźniej widać, że modele antropologiczne odwołujące się do kartezjańskiego dualizmu słabo objaśniają rzeczywistą złożoność człowieka. Coraz częściej wraca się więc do modelu klasycznego, trójdzielnego. Człowiek funkcjonuje według niego na trzech podstawowych poziomach: duchowym (pneuma), psychicznym (psyche) i materialnym (soma). Na rzeczywistość składa się zaś świat zjawiskowy oraz świat duchowy, ze swą częścią stworzoną (pneuma), a także niestworzoną, Bożą. Dla metod naukowych dostępne są tylko dwa poziomy: materialny i psychiczny (częściowo). To jest przestrzeń zjawisk, przestrzeń przyczyny i skutku. Świat duchowy rządzi się innymi prawami. Według zwolenników medycyny alternatywnej domniemany „poziom energetyczny", „dynamiczny", ma się mieścić w przestrzeni psyche. Ma należeć do świata przyczyny i skutku. Ale przecież nie ma żadnej pewności, że jest odrębny od świata duchowego. Czy na pewno fenomeny odbierane subiektywnie przez osoby nadwrażliwe jako „energetyczne" należą do przestrzeni Zjawisk? A może należą do przestrzeni duchowej? Oto kluczowa kwestia dla teorii energetycznej homeopatii: czy zakładane subtelne „energie" należą do świata duchowego, czy do świata zjawisk? Do przestrzeni przyrody czy ducha? Zasady ontologiczne wyznawane przez Hahnemanna próbuje tłumaczyć dziś „medycyna holistyczna", sięgając do osiągnięć nowej fizyki czy biologii. Twierdzenie Hahnemanna, iż choroba nie powstaje z przyczyn materialnych, ale jest skutkiem „duchowego" rozstroju siły życiowej, przedstawiane jest dziś jako założenie, że choroba istnieje na „poziomie dynamicznym", „energetycznym", zjawiskowym (psyche), zanim zmieni się w to, co mierzalne i obserwowalne, zanim nastąpią materialne zmiany molekularne i tkankowe (soma). Koncepcja ta przypomina pojęcie czi w akupunkturze, czyli zorganizowany system energetyczny wewnątrz ciała, powodujący pojawianie się wszystkich zdarzeń fizycznych. Również i tu choroba jest zaburzeniem energii systemu. Te „dynamiczne" zmiany mogą zostać uleczone według koncepcji holistycznej tylko przez „dynamiczne" lekarstwo oddziałujące na system energetyczny czy istniejące w organizmie „siły witalne" (ciało energetyczne, pole energetyczne, pole bioplazmatyczne, wibracje pola itp.). Jak pisze ojciec Posacki, streszczając poglądy zwolenników homeopatii, „kiedy rzekoma energia jest zrównoważona, oznaki zaburzeń znikają spontanicznie", bo specyfik homeopatyczny dostarcza organizmowi informacji, które mają wspomagać samoregulację. Zobaczmy, do jak zadziwiających pomysłów mogą prowadzić tak słabo osadzone w doświadczeniu rozważania. Ponieważ informacji dostarcza nie materia, lecz wzory energii, które jak pola są w stanie wpłynąć na człowieka, niektórzy homeopaci dochodzą do wniosku, że zażycie specyfiku homeopatycznego nie jest konieczne, ponieważ przekazywanie energii ma miejsce nawet wówczas, gdy nosi się przy sobie lekarstwo lub postawi je obok łóżka. Nie jest to jednak wcale pomysł nowy. Pod koniec życia, pisze Tomasz Pisula, sam Hahnemann ostrzegał przed zbytnim dynamizowaniem płynów homeopatycznych, na przykład podczas wstrząsów wywołanych noszeniem buteleczki ze specyfikiem przy sobie. Owo przypadkowe potrząsanie mogło według Hahnemanna nadać lekom zbyt wiele energii i w konsekwencji nawet spowodować śmierć pacjentów. Hahnemann pisał również, że dobrze zdynamizowane leki wystarczy tylko wąchać, nie trzeba ich nawet łykać (Ps, s. 11). Twórca metafory „pamięć wody", homeopata Jacques Benveniste, twierdzi nawet, ze jest w stanie przesyłać „informację" leków homeopatycznych przez Internet.

RZEKOMA CZY PRAWDZIWA ENERGIA?
W przeciwieństwie do ojca Posackiego nie wiem, czy energia, o której mówią homeopaci, jest rzekoma czy realna. Istnieje fotografia kirlianowska, zdająca się potwierdzać istnienie wokół człowieka jakiejś niematerialne) sfery, dającej się zarejestrować, zobiektywizować. Co to jest? Zajmiemy się tą kwestią w następnych tomach Encyklopedii... Fizycy mówią dziś tylko tyle: istnieją cztery rodzaje oddziaływań: grawitacyjne, elektromagnetyczne, silne i słabe (te dwa ostatnie są krótkozasięgowe, działają jedynie w skali jądrowej). Być może istnieje piąty rodzaj oddziaływań, ale na razie żadne powtarzalne doświadczenie nie wskazuje na jego istnienie. W naszych rozważaniach dopuściliśmy istnienie sfery dynamicznej, sfery niemierzalnych, subtelnych energii. Nauka nie może wykluczyć, iż powstaną kiedyś przyrządy zdolne w powtarzalny sposób zarejestrować nowy typ oddziaływań. Nie można jednak też wykluczyć, iż energii tych po prostu nie ma, lub że pochodzą spoza świata zjawiskowego, z przestrzeni pozazmysłowej, ze sfery duchowej. Jak zwykle w takich przypadkach pozostaje wiara. Niektórzy homeopaci wierzą, iż mechanizmy samoleczenia organizmu uruchamia nie odkryta jeszcze energia, naukowcy mówią: nie ma takiego zjawiska, nic o nowej „energii" nie wiemy. Jak widać, już samo istnienie subtelnych energii, piątego rodzaju oddziaływania jest mocno wątpliwe (nieudowodnione), co dopiero więc mówić o istnieniu zorganizowanego systemu energetycznego wewnątrz ciała. Na ten temat też nie znam żadnych naukowych wypowiedzi. Każdy zaś pozanaukowy system twierdzeń na temat przestrzeni zjawisk jest subiektywny. Istnieją praktyki czi gong, tai czi oraz aikido (aby kwestię ujednoznacznić zapiszmy tę nazwę w następujący sposób: ai-czi-do). Te metody wypracowane zostały na gruncie wieloletniego subiektywnego wglądu w funkcjonowanie organizmu człowieka. Być może opisują one rzeczywistość, jednak jeszcze sto lat temu medycyna wschodnia, oparta na intuicji, umiejscawiała nerki na wysokości łopatek. Empiria, doświadczenie, sekcja zwłok to pojęcia zupełnie obce wschodniemu sposobowi myślenia. Ponieważ Chińczykom z przyczyn religijnych zabroniono wykonywania sekcji zwłok człowieka, posiadali oni więc bardzo słabą znajomość anatomii. Mózg uważali za mały, nic nieznaczący organ, śledzionę natomiast za centrum myślenia. Nie ma sensu dokonywanie wyboru między wglądem a nauką. Intuicja może być wspaniałą inspiracją do badań, ale nie jest w stanie konkurować z nauką na terenie natury. Nowożytna nauka powstała tylko w naszej, zachodniej cywilizacji. Inne cywilizacje na przykład chińska, japońska czy hinduska wypracowały tradycyjne systemy wiedzy, gromadzonej czasami przez tysiące lat. Jednak mają one niewiele wspólnego z nauką w naszym nowożytnym, europejskim znaczeniu. Czym jest „siła żywotna", jeśli można na nią, jak twierdzi Hahnemann, wpłynąć wyobraźnią? Osobiście, o ile tylko hipotezy dotyczące subtelnej energii, której istnienie podejrzewają homeopaci, są prawdziwe, życzę, by zostały wprowadzone na grunt nauki jak najszybciej. Do tego czasu jednak zachowam dystans do lekarstw leczących na odległość.

CAŁOŚCIOWA WIZJA ŚWIATA
„Siła żywotna" jest stale w centrum homeopatii i chociaż współcześnie dość chętnie utożsamia się ją z całością mechanizmów regulacyjnych, czyli homeostazą, to jednak termin używany przez Hahnemanna ma o wiele szersze znaczenie: dochodzi tu wizja filozoficzna, a nawet para-teologiczna (teozoficzna), której empiryczna próba uzasadnienia, według ojca Aleksandra Posackiego, „jest niewykonalna", zaś praktyka terapeutyczna zakłada niemal „boską naturę" siły witalnej, czego też nie sposób empirycznie potwierdzić. Z lektury pism Hahnemanna wynika, że jego zamierzeniem nie było potwierdzenie jakiejś mniej lub bardziej rewolucyjnej hipotezy naukowej, ale pewnej całościowe) wizji świata (teorii światopoglądowej), traktującej vis vitalis na sposób panteistyczny czy quasi-boski. Przyjęcie jej ma konsekwencje światopoglądowe, nie do pogodzenia zarówno z materializmem, jak i chrześcijaństwem. Istnieją jednak wielkie trudności w potwierdzeniu prawdziwości ideologii homeopatii jako teorii światopoglądowej. Jeszcze większe trudności napotyka udowodnienie prawdziwości ideologii homeopatycznej jako hipotezy naukowej, tak na terenie fizyki, jak i biologii.

FIOŁEK KONTRA PROMIENIOWANIE RAKA
Zobaczmy, jak wyglądają „naukowe" badania przeprowadzane przez samych homeopatów. W Instytucie Ludwika Boltzmanna w Wiedniu dr Otto Maresch pracuje nad badaniem mocy leczniczej wysokich potencji (do D1000 i powyżej). Ponieważ „mocy życiowej" nie można zmierzyć fizycznymi metodami pomiarowymi, używa on bioindykatorów, czyli... różdżki i wahadełka. Aby dla każdej choroby i dla konkretnego pacjenta znaleźć lekarstwo, Maresch ustalił następującą próbę: środek homeopatyczny będzie wykazywał tym lepsze działanie, im ściślej jego zasadnicza długość „fali" będzie odpowiadała „fali" chorego organu lub chorego systemu. Dla sprawdzenia leku zdrowe) osobie przytwierdza się pięć elektrod do „systemu elektromagnetycznego" (meridiany, punkty akupunkturowe). Przy szukaniu środka przeciwrakowego trzyma ona w ręku proszek wykonany z prawdziwego guza nowotworowego. Igła wychyla się wówczas bardzo mocno. Następnie poszukuje się środka działającego przeciw temu „promieniowaniu raka". Po wypróbowaniu różnorodnych materiałów igła wraca wreszcie do pozycji zerowej: sok fiołkowy w potencji od D8 do D 12 działa przeciwrakowo! (Pf, s. 92-93). Czy trzeba to komentować? Okazuje się jednak, że można jeszcze prościej: „Krótsza jest droga przez bioindykator wahadło". Jednak nie każdy lekarz może się tego nauczyć, ponieważ niezbędna jest określona nadwrażliwość. Nadwrażliwość na co? Dlaczego energie te mogą być odczuwane tylko przez nielicznych, specjalnie wrażliwych ludzi? Jakie energie są mierzone? Kurt Koch zamiast słowa „nadwrażliwość" używa określenia „medialność". Powtórzmy pytanie: Czy „poziom energetyczny", sfera energii psychotronicznych, okultystycznych, niemierzalnych przyrządami, na pewno rządzi się prawami natury? Nie sposób tego stwierdzić. Może być też tak, że sfera ta należy do przestrzeni zjawisk, jednak otwarcie się na świat niemierzalnych energii otwiera jednocześnie człowieka na sferę duchową, co wiąże się już z duchowymi niebezpieczeństwami. Wiele przemawia właśnie za taką konstatacją.


CZY HOMEOPATIA STANIE SIĘ KIEDYŚ NAUKĄ?
Pokażmy teraz najważniejszy aspekt różniący homeopatię od medycyny akademickiej. Dlaczego homeopatia nadal nie jest nauką? Otóż nie można zarejestrować prawidłowości w działaniu specyfików homeopatycznych. Takie same badania na porównywalnej próbce populacji w różnym czasie, w różnych krajach, w przypadku specyfików medycyny akademickiej są powtarzalne. Identyczny odsetek danej populacji ulega wyleczeniu przy zastosowania danego leku czy danej terapii. Skuteczność specyfików zbadanych naukowo jest statystycznie identyczna w Portugalii i na wyspach Samoa. Natomiast w przypadku homeopatii takich prawidłowości nie da się statystycznie zarejestrować. Na jednych specyfik homeopatyczny działa, na innych nie działa. Dzieje się to w sposób zupełnie dla nauki przypadkowy. Stosunek do hipotez homeopatycznych, dopóki nauka ich nie potwierdzi, pokazuje jedynie emocje osób zainteresowanych, emocje, jakie żywią w stosunku do homeopatii.

HERBATA SŁODSZA OD MIESZANIA
Twórcy tej encyklopedii nie mają żadnych określonych nastawień. Rejestrujemy fakty. Jeśli homeopatia jest nieszkodliwa, przywitamy to z radością. Jednak w imię uczciwości musimy dodać, że może się okazać, iż nauka nigdy jednoznacznie nie wypowie się na temat mechanizmów homeopatii. Może się bowiem zdarzyć, że homeopatia działa również na poziomie, który nigdy nie będzie uchwytny dla nauki. Na poziomie duchowym. Nauka mówiła dotąd, że w potrząsanym specyfiku nic się nie zmienia. Herbata nie staje się słodsza od mieszania. Dlaczego coś, czego nie ma, ma stać się skuteczne w wyniku potrząsania? Zresztą jak można potrząsać niczym? Nie rozstrzygajmy tego jednak za pomocą kpiny. Sprawa jest znacznie poważniejsza. Być może poetyckie sformułowanie, dość ładna nawet metafora: „pamięć wody", coś znaczy.

SKUTECZNOŚĆ HOMEOPATII UDOWODNIONA
Ostatnie lata przynoszą informacje co najmniej zaskakujące. Sprawy homeopatii wzięli w swe ręce prawdziwi naukowcy. Pojawiła się pewna liczba badań, których wyniki przedstawiane są już nie w literaturze homeopatycznej, lecz w normalnym obiegu naukowym. Jakie są wnioski? „Biologiczne działanie najmniejszej dawki jest już dzisiaj niepodważalne, chociaż sposób działania nie został wyjaśniony", pisze profesor Andrzej Stańczak z Zakładu Chemii Farmaceutycznej i Analizy Leków Akademii Medycznej w Łodzi (St, s. 4). Wskazywać ma na to wiele badań naukowych, przywołanych w cytowanym przed chwilą artykule przez profesora Stańczaka; przykładem mogą być „badania związane z podawaniem szczurom alloksanu, w celu wywołania cukrzycy. Stwierdzono, że podanie przed wstrzyknięciem alloksanu jego nieskończenie małego rozcieńczenia powoduje, że cukrzyca nie rozwija się. Podobne działanie ochronne, potwierdzone przez badaczy indyjskich z Uniwersytetu w Kałyani w badaniach na myszach, wykazuje w stosunku do związków arsenu preparat Arsenium album 30C" (St, s. 2). Zachęcające wyniki uzyskiwane są również, według profesora Stańczaka, w badaniach klinicznych. „W 1993 roku w czasopiśmie medycznym «Lancet» opublikowano wyniki badań nad skutecznością działania wysokich rozcieńczeń pyłków kwiatowych, zastosowanych przeciw katarowi siennemu. Próby przeprowadzono na 156 pacjentach. Wykazały one wyższą skuteczność leczenia kataru siennego metodą homeopatyczną. Wyniki były porównywane ze skutecznością substancji obojętnej. Na uwagę zasługuje fakt, że zastosowanie leków homeopatycznych pozwoliło u chorych leczonych preparatem Pollens 30C na wyraźne ograniczenie stosowania klasycznych leków przeciwhistammowych. Innym znamiennym przykładem jest stosowanie u kobiet będących w 9 miesiącu ciąży kombinacji środków homeopatycznych. [...] Test został wykonany metodą podwójnej ślepej próby wobec grupy kontrolnej otrzymujące] placebo. Jego wyniki wykazały, że grupa kobiet otrzymująca środki homeopatyczne rodziła w czasie o 40% krótszym niż kobiety otrzymujące placebo" (St, s. 2). Swego rodzaju podsumowaniem tych badań może być według profesora Stańczaka artykuł, który ukazał się w renomowanym czasopiśmie medycznym „Lancet", „dotyczący przeglądu 89 eksperymentów wykonanych metodą podwójnej «ślepej próby». W wyniku tych badań stwierdzono, że leki homeopatyczne były średnio 2,5 razy efektywniejsze niż placebo" (St. s. 3). Jednocześnie w równie renomowanych czasopismach medycznych (ostatnio: „British Journal of Clinical Pharmacology", „Thorax") ukazują się wyniki badań klinicznych, podważających tezę o większej niż placebo skuteczności specyfików homeopatycznych. Co więcej, pojawiają się głosy zupełnie podważające wiarygodność badań nad homeopatią.

HOMEOPATIA TO JEDNO WIELKIE OSZUSTWO
„Literatura homeopatyczna, finansowana przez francuskie laboratoria Boiron i Dolissos, pełna jest relacji z prób skuteczności. Żaden, podkreślmy to słowo, żaden niezależny badacz nigdy nie powtórzył publikowanych badań. A przecież skuteczność metod naukowych musi być potwierdzona przez niezależnych badaczy po to, by mogły być uznane. Gdy badacz realizuje coś, co uważa za postęp, proponuje uznanemu, międzynarodowemu wydawnictwu fachowemu opublikowanie wyników swych badań w formie artykułu naukowego. Publikacje takie mają skądinąd bezpośredni wpływ na przebieg kariery każdego naukowca. Niezależna grupa recenzentów, składająca się z poważnych naukowców, czyta artykuł, przeprowadza ewentualnie kontrolę i decyduje, czy artykuł ma być opublikowany. Następnie, i to jest najważniejsze, laboratoria pracują nad tematem, przeprowadzając oczywiście te same eksperymenty, by potwierdzić bądź podważyć ich wyniki. Jeśli wyniki są obalone, kariera autora jest zakończona. W przeciwnym przypadku wszyscy zaczynają wykorzystywać jego badania w swoich programach naukowych. Postęp naukowy porusza się drogą wspólnych badań i wspólnej kontroli wyników. Jest to jedyna metoda obrony przed szarlatanami" (Pt, s. 4). Tyle rozważań ogólnych. Otóż, żadne z badań autor cytowanego powyżej „Biuletynu Sceptycznego" przechodzi teraz do konkretów „jeśli tylko były przeprowadzone w satysfakcjonujących warunkach, nie dały spodziewanych wyników. Między 1985 i 1987 we Francji przeprowadzony został eksperyment, którego inicjatorem była pani Georgina Dufoix, ówczesny minister zdrowia. 13 grudnia 1985 podczas konferencji prasowej pani minister zapowiedziała podjęcie działań, które powszechnie zostały uznane w kołach naukowych za skandal. Po pierwsze, został stworzony program naukowego zbadania skuteczności dwóch specyfików homeopatycznych. Po drugie, powołana miała zostać komisja, której zadaniem będzie stworzenie programu nauki homeopatii i akupunktury. Po trzecie, miała zostać powołana fundacja terapii alternatywnych, dysponująca własną kliniką. Środowiska naukowe przyklasnęły pierwszej propozycji. Jednakże zaskakujące było to, jak można uczyć i praktykować za pomocą metod, które dopiero mają być zbadane... Pomimo protestów pani minister przygotowała odpowiednie dekrety i zorganizowała komisję mającą przeprowadzić testy. Weszło do niej pięciu naukowców, jawnie związanych z laboratoriami homeopatycznymi, oraz jeden statystyk. Niezależni naukowcy, którzy zgłosili swoje kandydatury, nie zostali przyjęci. Następca pani Dufoix, który zajął jej miejsce po wyborach w 1986 roku, wycofał dekrety dotyczące punktu drugiego i trzeciego, pozwolił jednak na realizację eksperymentów nad lekami homeopatycznymi. Wyniki zostały opublikowane w 1988 roku w czasopiśmie «Lancet». Badanie polegało na sprawdzeniu efektów specyfików Opium i Raphanus na poprawę procesu trawienia u pacjentów, którzy przeszli operację jamy brzusznej. Sześciuset pacjentów w 12 szpitalach zostało podzielonych na 4 grupy. Grupa pierwsza dostawała Opium i Raphanus, druga Opium placebo, trzecia placebo iplaceho, zaś czwarta nic (była to grupa testowa). Wyniki nie wykazały żadnej wyraźnej różnicy między czterema grupami. To znaczy, tak naprawdę wyniki wykazały, ze dwie grupy, które dostawały lekarstwa homeopatyczne, wypadły nieco gorzej, ale różnice nie wykraczały poza margines dopuszczalny przez statystykę. Członkowie grupy badawczej podpisali protokoły testów, dodając zastrzeżenie, że wyniki te nie mogą być bazą do osądzania ogólnej skuteczności homeopatii" (Pt, s. 6).

ROZCIEŃCZONA WIARYGODNOŚĆ
Skoro wyniki testów terapeutycznych były niepomyślne, homeopaci sięgnęli po badania laboratoryjne. „Wielokrotnie przeprowadzano próby naukowego wykazania skuteczności substancji wysoko rozcieńczonych. Szczególnym przypadkiem były działania dr Jacques'a Benveniste z francuskiego centrum badań naukowych. 30 czerwca 1988 znany angielski tygodnik «Nature» opublikował komunikat dr Benveniste i jego współpracowników. Rada naukowa «Nature», która dostała artykuł już dwa lata wcześniej, wyraziła jak najdalej idące zastrzeżenia co do jego wartości. Wydała jednak zgodę na publikację pod warunkiem, że opublikowane dane zostaną zweryfikowane. Wysłano komisję, która miała obserwować eksperymenty. 4 lipca przybyła ona do laboratorium dr Benveniste. Składała się z dwóch naukowców oraz iluzjonisty Jamesa Randi. Obecność iluzjonisty spowodowana była podejrzeniem, że w laboratorium doszło do oszustwa. Bazą eksperymentów dr Benveniste było twierdzenie, że wysoko rozcieńczone immunoglobuliny kozy oddziaływały na bazofile ludzkie. Miało to wykazać, ze wysokie rozcieńczenie nie tylko nie osłabia działania immunoglobulin, lecz przeciwnie, wzmacnia je. A skoro nikt nie przeczy, że w tak wielkich rozcieńczemach nie może być już ani odrobiny elementu aktywnego, to oznacza, że «woda zapamiętuje». Prowadzone przez pięć dni, pod uważnym okiem ekspertów, eksperymenty zakończyły się całkowitym fiaskiem. 28 lipca «Nature» opublikowała raport pod tytułem "Eksperymenty na wysokich rozcieńczeniach są iluzoryczne». Później pojawiły się nawet oskarżenia o oszustwo" (Pt, s. 7). Te oskarżenia opublikowano w numerze „Naturę" z 27 października 1988 (s. 763). Jak dopowiada profesor Gregosiewicz: „Nie przejmując się tą kompromitacją, Dolisos Laboratoires w 1994 roku tak opisuje wyniki pracJacques'a Benveniste (obecnie awansował już na profesora przyp. aut.): «potwierdzono zasadę biologicznej aktywności preparatów wysokorozrzedzonych». Oto skuteczność firmowych badań naukowych. Jako ciekawostkę podaję, że roczny obrót firmy, która finansowała badania ww. naukowca, wyniósł w 1994 roku 595 milionów FF" (Gr, s. 18).

JAK TO SIĘ ROBI?
„Homeopatia rozwijała się szczególnie w XIX wieku, gdy nie było wielu skutecznych terapii. Dziś w Europie jej bastionem jest Francja, gdzie znajduje się największe laboratoria. Ich obroty liczone są w miliardach franków francuskich. Na pierwszym miejscu stoi Laboratorium Boiron, utworzone w 1932 roku przez Chnstiana Boiron. Szczodrze finansuje ono próby teoretycznego i eksperymentalnego udowodnienia skuteczności homeopatii. Zalewa media reklamami, finansuje popularną prasę paramedyczną. Laboratorium posunęło się nawet do oskarżenia francuskiego wydawnictwa popularno-naukowego «Science et Vie» o oszczerstwo za artykuł, który oceniło jako zbyt krytyczny. Sad oddalił pozew, ale trzeba zaznaczyć, że była to chyba pierwsza w historii próba rozwiązania sporu naukowego przed sądem. Jednym z bardzie] spektakularnych dokonań laboratorium było opublikowanie w 1994 roku w czasopiśmie «Lancet» artykułu dr Davida Reilly pod tytułem «Czy można powtórzyć dowody na skuteczność homeopatii?» Zakończeniem artykułu było następujące zdanie: «wyniki badań udowadniają, że homeopatia działa, choć w sposób jeszcze nie wyjaśniony". Dokładne zbadanie warunków eksperymentu, które zostało przeprowadzone przez «Science et Vie» pokazuje, że artykuł w «Lancecie», opisujący działanie homeopatii na astmę oskrzelową, jest bezwartościowy. Oto dlaczego: Po pierwsze, badania przeprowadzone zostały na dwóch grupach 28 i 13 pacjentów, podczas gdy tablice statystyczne wykazują, że po to, by takie badanie mogło być miarodajne, potrzeba ponad 120 osób. Wybrano chorych o bardzo niewielkiej astmie. Astma jest chorobą niejednorodną etiologicznie, to znaczy nie jest to zawsze jedna i ta sama choroba u każdego pacjenta. Autorzy badań nie podkreślili ogromnego wpływu stanu psychicznego na reaktywność oskrzeli. Astmatykowi wystarczy czasami niewielki stres, by dostał ataku, przekonanie zaś o leczeniu nowym specyfikiem może bardzo dodatnio wpłynąć na jego stan. Statystyczna poprawa grupy opierała się na wynikach zaobserwowanych na jednym pacjencie. Wszyscy pacjenci kontynuowali normalne leczenie. Warto natomiast zbadać, kim jest dr Reilly i czemu «Lancet» opublikował tak wątpliwej jakości artykuł? Okazuje się, że jest to homeopata, badania zaś zostały sfinansowane przez Fundację na Rzecz Badań Homeopatycznych (we współpracy z laboratorium Boiron) i King's Fund (fundację rodziny królewskiej, otwarcie popierającą homeopatię). Wyjaśnia to przy okazji, dlaczego «Lancet» opublikował artykuł bez przedstawienia go komitetowi recenzentów: chodziło po prostu o nienaraźenie się rodzinie królewskiej" (Pt,s. 8-9). Przepraszam za te długie cytaty. Uznałem jednak, że są niezbędne. Czy te dwa przypadki oszustw deprecjonują wszystkie badania przywoływane przez zwolenników homeopatii jako argumenty na wyższą niż placebo skuteczność specyfików homeopatycznych? Według krytyków homeopatii mitem jest również, mające być koronnym dowodem skuteczności homeopatii, oddziaływanie jej specyfików na zwierzęta czy noworodki. Spór trwa. Oprócz emocji dużą rolę grają w nim również pieniądze. Jakkolwiek jest, nawet naukowcy, zwolennicy homeopatii, przyznają, iż działanie terapeutyczne specyfików homeopatycznych nie da się ująć statystycznie w obowiązujące obecnie normy naukowe. Być może kiedyś jakaś teoria w sposób pewny i niepodważalny wytłumaczy lecznicze działanie homeopatii. Jednak nie może się to stać kosztem rezygnacji nowożytnej medycyny z kryterium obiektywności, weryfikowalności i powtarzalności doświadczenia. Oznaczałoby to koniec medycyny w kształcie, który znamy.

Podsumowanie
Koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest uwikłana w szereg niesprawdzalnych założeń. Można ją przyjąć albo odrzucić. Przyjmując ją, opuszczamy bezpieczny teren nauki. Diagnostyka homeopatyczna jest często skrajnie prymitywna i oparta na teoriach, które byłyby śmieszne, gdyby opierający się na nich ludzie nie ingerowali w zdrowie swych pacjentów. Mętna i subiektywna metodologia określania zastosowania substancji homeopatycznych prowadzi do absurdów, których nie sposób obronić na gruncie naukowym (np. leczenie 24 typów lęków). Wynikająca z teorii i praktyki homeopatii całościowa wizja świata traktuje „siłę żywotną" na sposób panteistyczny czy quasi boski. Zarówno hahnemannowska koncepcja vis vitalis, jak i późniejsze jej modyfikacje są niesprawdzalne naukowo i mają konsekwencje światopoglądowe. Do czasu wyjaśnienia przez naukę są one nie do przyjęcia dla chrześcijan, ingerują również w światopogląd materialistyczny. Współczesne próby wyjaśnień sposobu działania homeopatii, w tym hipoteza energetyczna, pozostaje w sferze mato przekonujących teorii, prowadząc jednocześnie do twierdzenia, iż specyfiki homeopatyczne mogą oddziaływać na odległość. Mechanizm działania homeopatii nie został wyjaśniony. Wobec publikacji sprzecznych wyników badań nie można stwierdzić, czy specyfiki homeopatyczne są skuteczniejsze niż placebo. Na pewno jednak ich oddziaływania nie da się ująć w statystyczne normy naukowe. Leki homeopatyczne na jednych działają, na innych nie. Homeopatia nie jest nauką ze względu na niemożność sprostania naukowym wymaganiom metodologicznym.



ROZDZIAŁ TRZECI
HIPOTEZA DUCHOWA

Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam,
to spaliłam dyplom ukończenia kursu
homeopatycznego, i wtedy poczułam się uwolniona,
Pomodliliśmy się, zęby zwierzchność,
która była nade mną,
związana z homeopatią, odeszła.
Myślę, ze chęć poznania rzeczy paranormalnych
sprowadza nas na manowce, sprawia, że błądzimy...
dr Agnieszka Pokora, lekarz pediatra

W pierwszym rozdziale naszej broszury omówiliśmy relacje między homeopatią a nowożytną medycyną, nauką empiryczną. Potem przyglądaliśmy się źródłom światopoglądowym homeopatii, stwierdzając, że homeopatią nie jest dziedziną neutralną światopoglądowo. Teraz pójdziemy krok dalej. Zajmiemy się bowiem konsekwencjami duchowymi praktykowania homeopatii oraz konsekwencjami duchowymi dla osób zażywających specyfiki homeopatyczne. Mówić więc będziemy o duchowych szkodach wynikających ze stosowania homeopatii. Istnieją dwa główne źródła faktów upoważniających do tak mocnych sformułowań. Pierwszym źródłem informacji wskazującym na nie-naturalność działania homeopatii, na to, że je; działanie nie ogranicza się tylko do rzeczywistości przyrodzonej, Zjawiskowej, są liczne świadectwa osób jednoznacznie wiążących swoje kłopoty duchowe z praktykami homeopatycznymi oraz z kontaktem z homeopatami.

TROP FETYSZYSTYCZNY ŚWIĘTE POTRZĄSANIE
W naszych rozważaniach nie unikamy rozeznania zarówno intelektualnego, któremu poświęciliśmy pierwsze dwa rozdziały, jak i ściśle duchowego, płynącego z wiary. Krytycy homeopatii nie ograniczają się bowiem do argumentów naukowych. Według ojca P. Clemensa Filara, „abstrahując od jej wątpliwej naukowości, homeopatia jest oczywiście ważnym nośnikiem idei ezoterycznych. Jeśli ktoś uważa, jak to się czasem zdarza, że homeopatia nie ma nic wspólnego z ezoteryzmem, to jest to błąd rzeczowy. Pewien homeopata w prywatnej rozmowie wyznał mi, że 80% lekarzy zajmujących się homeopatia popada w ezoteryzm" (Pi,s.l33). Ezoteryzm to „wiedza tajemna". W emitowanym kilka lat temu w polskiej telewizji filmie dokumentalnym o homeopatii, jedną z najbardziej zapadających w pamięć scen był obraz z ogromnej hali, w której ponad stu pracowników w białych kitlach potrząsało naczyniami z substancjami homeopatycznymi. Grzegorz Górny zauważył, iż ich zachowanie wyczerpuje definicję czynności magicznej: intencja zmiany, brak wiedzy co do sposobu, w jaki ta zmiana się dokonuje... Dla jednego z lekarzy homeopatów bezpośrednim powodem odrzucenia homeopatii stało się poznanie procedury wytwarzania tych specyfików. Wymagała ona ściśle określonej ilości potrząśnięć. Jedno potrząśnięcie mniej lub więcej miało, według wprowadzających go w tę praktykę, sprawić, iż przygotowywany specyfik stawał się nieskuteczny. Będąc racjonalistą odrzucił to wyjaśnienie jako absurdalne i wycofał się z homeopatii (świadectwo publikowane w radiu Józef w czerwcu 2003). Czy już w tej chwili mogę pomyśleć o jakimś tajemnym, ukrytym duchowym ładunku, jakim obciążone są specyfiki homeopatyczne? Na parareligijny charakter homeopatii, na to, iż sięga ona również sfery duchowej, wskazują, po drugie, twierdzenia samych homeopatów: „...tylko lekarstwo zna chorego. Zna go ono lepiej niż lekarz, lepiej niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia do mego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej mądrości i wiedzy" (Baur, Journal suisse d'homeopathie 1962). Lekarstwo ma wiedzieć. Rzeczy nie są inteligentne! Znany homeopata doktor Voegeli twierdzi, że działanie wyższych potencji ma „naturę duchową". Z nieomal religijną żarliwością wyraża się także inny homeopata, Angerer: „W świętym akcie potencjalizacji moc uzdrowieńcza wyzwala się z więzów struktur ziemskich i przywraca w chorym organizmie harmonię" (za: O. Pro kop, Medizinischer Okkultismus). Lekarstwo ma „wiedzieć", „znać". W ten sposób można opisywać tylko byty obdarzone inteligencja... „Święty akt potencjalizacji" to nie jest język lekarza, a wyznawcy. Święte potrząsanie... Ubóstwiony lek może być więc fetyszem czy talizmanem odsyłającym do siły wyższej, do sfery duchowej (pneuma), gdyż „trzeba umieć patrzeć oczami ducha" (J.T. Kent, La science et l'art. De 1'homeopathie).

TROP SPIRYTYSTYCZNY
To jeszcze nie wszystko. Duchowe niebezpieczeństwo polega czasem także na zbliżaniu się do praktyk mediumistyczno-spirytystycznych w leczeniu homeopatycznym. Doktor Voegeli potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Dlatego doktor Pfeifer ostrzega, że „należy wystrzegać się szczególnie homeopatów, którzy używają wahadełka, czytają z ręki, magnetyzują lub leczą na odległość" (Pf.s.101). Przypominacie sobie Państwo homeopatów mówiących o specyfikach leczących na odległość i innych, proponujących leczenie przez internet, co ma się odbywać już nawet bez zażywania jakiegokolwiek specyfiku? W takim przypadku nie ma już mowy nawet o „pamięci wody", o jakimś kontakcie z rozpuszczalnikiem stykającym się na początku rozcieńczania z substancją wyjściową... Dlaczego należy wystrzegać się osób używających wahadełka? Dlatego, że jest to przyrząd często używany przez ludzi inicjowanych, „medialnych", otwartych lub otwierających się na świat nadzmysłowy, duchowy, w swej części stworzonej niekoniecznie przecież nam przychylny... Postawmy kropkę nad i. Ojciec Aleksander Posacki pisze, że: „istnieje grupy, w których poszukiwania odpowiedniego leku odbywają się podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów proszących duchy o informacje". Interesujące będzie dla nas świadectwo pewnej osoby, „która pracowała w dużym i poważnym laboratorium homeopatycznym we Francji. Zrelacjonowała ona wywiad, jaki przeprowadził z nią poprzedni dyrektor i fundator zakładu przy okazji zatrudnienia. Po krótkim wstępie zapytał ją, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Zadowolony z wiedzy, którą jego przyszła współpracowniczka posiadała na temat astrologii, chciał się następnie dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym. Ponieważ padła odpowiedź twierdząca, powierzył jej sekret praktyk owego przedsiębiorstwa. Nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy. Obecnie wyżej wymieniona osoba przeszła nawrócenie i stała się chrześcijanką" (Bo, s. 131). Duże i poważne laboratorium homeopatyczne... Ukryta praktyka spirytystyczna, często towarzysząca produkowaniu leków homeopatycznych... „Ośrodki homeopatyczne, na przykład w Niemczech czy Francji, stale poszukują mediów do wytwarzania homeopatycznych środków. W takim wypadku homeopatia jest ukrytą praktyką parareligijną, przykrywaną pseudonaukowymi spekulacjami, dotyczącymi paradygmatu holistycznego" (Po, s. 64). Nowocześni zwolennicy homeopatii często starają się ośmieszyć jej krytyków, mówiąc: dość już palenia czarownic, w końcu mamy XXI wiek, specyfiki homepatyczne są przecież wstrząsane mechanicznie. To medycyna! To nauka! Niestety, coraz dalej jesteśmy od wizji nieczułych maszyn mieszających te specyfiki, maszyn neutralnych, nie mających nic wspólnego z jakimś ukrytym ładunkiem duchowym... Zawsze gdzieś przy wytwarzaniu specyfików homeopatycznych pojawia się człowiek i często to nie byle jaki człowiek, a człowiek-medium. Medium zaś to ktoś, kto wzywa pomocy duchów... Mediumizm jest stanem transowym, spokrewnionym z wróżbiarstwem i jasnowidzeniem, praktyką otwarcia na rzeczywistość nadzmysłową. Więc gdzie my jesteśmy?! To XXI wiek. To miała być medycyna!

SZKODY DUCHOWE
Duchowe niebezpieczeństwa rzadko są podnoszone przez krytyków badających homeopatię narzędziami nauki, gdyż źródło działającej w niej siły nie może być rozpoznane w warunkach eksperymentu laboratoryjnego. Zacieranie granicy między poziomem duchowym rzeczywistości (pneuma), a poziomem „energetyczno-dynamicznym" (psyche) jest cechą współczesnej mentalności wywodzącej się z new age (co tłumaczy też dzisiejszą wzrastającą popularność, drugą młodość homeopatii). Jednak jak obronić twierdzenie, że działanie homeopatii ogranicza się jedynie do sfery energetycznej, że jest jedynie naturalne? Nie ma takiej możliwości. Nie ma takich narzędzi. Można tylko przyjąć owo twierdzenie na wiarę. Trzeba jednak wcześniej odrzucić wszystkie świadectwa negatywnych duchowych konsekwencji kontaktu z homeopatią, o których za chwilę. Czyli trzeba zaprzeczyć faktom. Duchowe niebezpieczeństwa. Tam gdzie pojawiają się duchy, tam pojawiają się niebezpieczeństwa... Sita, której źródło nie może być rozpoznane metodami naukowymi... Otwarcie się na sferę „energetyczną" jest równoznaczne z otwarciem się na świat duchowy... Bo niby jak inicjowany ma otwierając się na jedno, zamknąć się na drugie? Wszystko dzieje się tu właściwie poza granicą percepcji... Doktor H.J. Bopp zauważa, że wśród homeopatów „na pewno istnieją ludzie uczciwi i sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk. To jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudo-naukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatią jest po prostu niebezpieczna" (Bo, s. 132). Definicja okultyzmu z Encyklopedii PWN: „okultyzm, wiedza ezoteryczna o istnieniu sił tajemnych; także praktykowanie magii związanej z tą wiedzą". Ojciec Aleksander Posacki: „Fakt, że wielu lekarzy na całym świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność leków homeopatycznych, nie oznacza, że musi ona dotyczyć zdrowia duchowego, bowiem brak zdrowia duchowego objawia się inaczej niż zaburzenia psychofizyczne w sposób bardziej ukryty, długofalowy i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, jaki zawsze odbywa się w kontekście kryteriów rozeznawania duchowego, ujętych w sensie chrześcijańskim. Na przykład opór przed modlitwą, blokada duchowej radości, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy nawet do samego Boga" (Po, s. 64). Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce. Wróćmy do mojej rozmowy z doktor Agnieszką Pokorą, pediatrą:

JAK KAWAŁEK DREWNA
„Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęłam interesować się bioenergoterapią, diagnozowaniem wahadełkiem, zaglądaniem w czyjąś świadomość na różnych kursach z pogranicza natury, szukaniem «nadświadomości» i tym podobnych rzeczy. Byłam przez cały czas chrześcijanką, praktykującą w ruchu «Światło-Życie». Być może, to z zainteresowania Panem Bogiem i rzeczywistością nadprzyrodzoną wypłynęło moje zainteresowanie również tymi praktykami. Nie miałam świadomości, że w jakikolwiek sposób mogą mnie one oddzielać od Pana Boga. Niczego złego w nich nie widziałam. Po prostu w Kościele me było nauczania, że należy takich praktyk unikać. Wręcz przeciwnie, Harris przyjmował w kościołach, leczył, nakładał ręce... Wielkimi literami było napisane, że to bioenergoterapeuta... Krótko potem poszłam na kurs, zdałam międzynarodowy egzamin z homeopatii. Na wykładach czułam się tak, jakbym kompletnie nie znała medycyny i musiała się wszystkiego na nowo uczyć. Ale dopiero jak Duch Święty rzucił swoje światło na moje zaangażowania, potrafiłam te wszystkie rzeczy zauważyć i nazwać, i zobaczyć, że one są złe, a kiedy je praktykowałam, nie byłam w stanie tego zrobić. Teraz mam inną świadomość po latach. Wcześniej nie modliłam się, czy mam iść na ten kurs, czy nie iść, tylko po prostu: ktoś mnie zaprosił i poszłam. To było działanie bezwiedne w pewnym sensie... Hahnemann, który homeopatię wymyślił, przez wiele lat był kulturami Wschodu zafascynowany i w pewnym sensie przeniósł zasady medycyny wschodniej na homeopatię. Wschodnia jedność światła i ciemności kłóci się kompletnie z pojęciem chrześcijańskim, bo światło i ciemność są bardzo wyraźnie rozdzielone... A tam jest współistnienie, współgranie: albo ciemności jest więcej albo światła... Nonsens... Ale jak człowiek ma zaciemniony umysł, nie dostrzega tego. Myślę, że chęć poznania rzeczy paranormalnych sprowadza nas na manowce, sprawia, że błądzimy... Może brak rozsądku, bo sama chęć poznania nie jest niczym złym. Tak, ale poznania tych rzeczy paranormalnych... A to zupełnie co innego. One są zakryte. -Jakichś takich duchowych w cudzysłowie... Tak, sfery duchowej, ale poziomu stworzenia, nie poziomu Bożego... Później stosowałam homeopatię nawet wśród pacjentów w miejscu, gdzie pracowałam. Dopiero po kilku latach, kiedy byłam w Szkole Ewangelizacji zobaczyłam, że jest we mnie pragnienie bycia blisko Pana Boga, natomiast byłam jak kawałek drewna albo metalu nie było we mnie żadnych odczuć. A tymczasem naokoło wszyscy przeżywali spotkanie z Bogiem bardzo autentycznie. Zaczęłam się modlić, wyszłam na pustynię wewnętrzną, odłączyłam się od wszystkich i zaczęłam pytać się Pana: o co chodzi? dlaczego we mnie jest taka oschłość? dlaczego nic nie mogę odczuć? chcę całą sobą, a nic się nie dzieje. I wtedy Pan Bóg przypomniał mi właśnie o tych rzeczach, i chociaż nie było na ten temat jeszcze żadnego nauczania, wewnętrznie zobaczyłam, ze sprawy, w które byłam zaangażowana, między innymi homeopatia, oddzielają mnie od życia Bożego. Miała Pani bardzo dużo szczęścia, skoro te wszystkie zaangażowania nie przeszkodziły jednocześnie w aktywnym uczestniczeniu w życiu Kościoła, bo zazwyczaj jest tak... ...że się odchodzi od Kościoła.


ZWIĄZANIE ZNIKNEŁO

Początkowo nie rozpoznałam, że homeopatia też jest szkodliwa. Wtedy rozpoznałam różdżkarstwo, wahadełko i bioenergoterapię. Po rekolekcjach przypomniał mi się jeden z fragmentów wykładów o tym, że im mniejsze stężenie leku, tym silniejsze jego działanie, i dlaczego tak jest. Wykładowca mówił o jakiejś kuli energetycznej, która jest tym większa, im mniejsze jest stężenie leku. I przy dużych rozcieńczeniach nie ma praktycznie już nawet jednego atomu rozcieńczone] substancji, a kula energetyczna może mieć średnicę nawet do dziewięciu metrów. Duch Święty pokazał mi niebezpieczeństwo całego rozważania na temat działania substancji, których nie ma... Granulki, które są sprzedawane w aptekach, to jest glukoza nasączona... „potencją", energią niewiadomego pochodzenia... Coś, czego mamy unikać... otwieranie się na energie niewiadomego pochodzenia... Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było spalenie dyplomu, który dostałam. I wtedy poczułam się uwolniona. Pomodliliśmy się, żeby zwierzchność, która była nade mną, związana z homeopatia, też odeszła. Jak Pani zrozumiała, że to związanie znikło? Po prostu to w sobie poczułam. Trudno jest mi nazywać, bo to jest uczucie nie do zwerbalizowania, ale poczułam się uwolniona. Wszystkim, którzy do mnie przychodzili, pacjentom, rodzinie, znajomym, którym wcześniej zlecałam leczenie homeopatyczne, powiedziałam, że więcej absolutnie nie będziemy jej stosować. Prosiłam, żeby wszystkim mówili, że jest zła. Kiedy zlecałam te leki, chciałam, żeby pomogły, nieraz leczyłam tylko tymi lekami, nie było skutku, więc później wracałam do medycyny akademickiej...

NAJBARDZIEJ ZDRADLIWY BASTION

Czy stan zachwycenia homeopatią zniknął w chwili, w której poczuła się Pani wolna? Tak. Wtedy bliskość z Panem wzrosła, wzrosła gorliwość na modlitwie. Jak czytam Pismo święte, wiem, co Pan Bóg chce do mnie powiedzieć. I ciągle na nowo Pan Bóg do mnie przemawia przez słowa Pisma świętego, a przed tym nazwijmy to tak nawróceniem, chociaż czytałam Pismo święte, bo chciałam być wierna na modlitwie, chciałam coś zrozumieć, nic do mnie nie docierało, rozumiałam słowa, ale nie rozumiałam zdania, nie rozumiałam sensu, mój umysł nie mógł pracować tak, jak Pan Bóg to zamierzył. Kiedy to zrozumiałam, natychmiast spaliłam dyplom i wyrzuciłam do śmieci wszystkie fiolki z lekami homeopatycznymi, które miałam w domu. W tej samej godzinie. Homeopatię to jest nauka absurdu. Szatan zawsze małpuje to, co robi Pan Bóg. I tutaj jest próba cudownego uleczenia, jakiegoś stwarzania pozorów cudów czy przez homeopatię, czy przez akupunkturę, medycynę tybetańska, bioenergoterapię i inne rzeczy, żeby człowiek się w nie zaangażował. I to jest falsyfikat, który człowiek kupuje, na który się łapie. Człowiek szuka zdrowia, chce je uzyskać bez kosztów. Wiadomo, że każdy lek ma działanie uboczne... głupia aspiryna również ma działania uboczne... Człowiek podświadomie szuka łatwiejszej drogi, ale jeżeli wiemy, ze be leki szkodzą naszej duszy, naszej relacji z Bogiem, jest to wystarczający powód, żeby homeopatię odrzucić. Czy homeopatia próbowała zniszczyć Pani więź z Bogiem? Myślę, że nie można powiedzieć aż tak drastycznie. W moim przypadku było wiele czynników, które na to wpływały, natomiast homeopatia była ostatnim bastionem, który został odkryty wśród dziedzin paranormalnych. On się najdłużej ukrywał i był najbardziej zdradliwie usadowiony. Ale myślę też, że jeżeli człowiek ma szczere pragnienie pójścia za Bogiem, to Pan Bóg te wszystkie rzeczy ujawni. Bo gdyby we mnie nie było pragnienia bycia blisko Pana, te rzeczy by się nie odkryły. Myślę, że możemy się modlić za wszystkich, żeby każdy miał szczere pragnienie pójścia za Panem i wtedy Bóg sam każdemu w sercu będzie objawiał, co go od Niego oddziela... Ludzie zwykle nie zastanawiają się nad tym, że homeopatia może mieć jeszcze jakieś inne, duchowe wpływy. Myślę, że aspekt duchowego wpływu specyfików homeopatycznych na nasze życie nie jest w ogóle brany przez społeczeństwo pod uwagę. Moja historia pokazuje, że środki te szkodzą na naszą duszę, na naszą relację z Bogiem i jest to wystarczający powód, żeby je odrzucić". W ten sposób dochodzimy do miejsca, w którym spór, czy specyfiki homeopatyczne są skuteczniejsze od placebo czy nie, staje się mało istotny. Skuteczna czy nie, homeopatia niesie ze sobą problemy duchowe.

NIE TYLKO DLA CHRZEŚCIJAN

Szkody duchowe, które opisuje doktor Agnieszka Pokora, owocowały oschłością duchowa, brakiem duchowej radości, ujawniły się też na poziomie umysłowym. Piszący te słowa sam leczył się lekami homeopatycznymi. Trwało to kilka lat, dopóki me zaczęły docierać do mnie informacje od spowiedników i kierowników duchowych o związanych z homeopatią problemach duchowych prowadzonych przez nich osób. Moja żona zajmowała się bliżej homeopatią, studiowała ją. Po pewnym czasie, w wyniku wielu rozmów, doszła do wniosku, iż jest to dziedzina szkodliwa i postanowiła oczyścić domową apteczkę ze specyfików homeopatycznych. Okazało się to wcale nie takie łatwe. Przez trzy dni chciała wyrzucić buteleczki i nie mogła. Wykazała wszelkie cechy związania woli, które jest, obok zaciemnienia władz umysłu, charakterystyczną konsekwencją zniewolenia duchowego. Negatywne oddziaływanie homeopatii nie ogranicza się jednak do sfery duchowej. Oprócz swojej historii doktor Agnieszka Pokora opisała też przypadek osoby leczonej homeopatycznie, która wpadła w tak silną depresję, że bliska była próby samobójczej: „W moim otoczeniu była osoba, która leczyła się u innego homeopaty z powodu depresji, i paradoksalnie ta depresja bardzo się pogłębiała, aż do prób popełnienia samobójstwa, na szczęście nieudanych." Po odstawieniu specyfików homeopatycznych zaczęła się stała, choć powolna poprawa zdrowia (świadectwo opublikowane w radiu Józef w kwietniu 2003 roku). Jeszcze inny przypadek opisuje ksiądz doktor Mirosław Nowosielski (radio Józef, Encyklopedia New Age 2003). U dziewczyny leczonej homeopatycznie na chorobę żołądka w trakcie kuracji rozwinęło się kilka innych chorób oraz dolegliwości psychosomatycznych. Okazało się, że w opisie stosowanego u niej specyfiku homeopatycznego występują wszystkie one jako choroby, które ów preparat miał... leczyć. Pojawiły się także kłopoty duchowe. Podobne jak u doktor Agnieszki. Cytowany przez doktora Pfeifera doktor Kurt Koch opisuje skutki przyjęcia środka homeopatycznego u jednego z pacjentów: „Cierpienie cielesne zniknęło, za to wystąpiły zaburzenia psychiczne i utrata pewności zbawienia" (Pf, s. 100). Jak wynika z niepublikowanej jeszcze rozmowy Grzegorza Górnego z księdzem Janem Szymborskim, oficjalnym egzorcystą Archidiecezji Warszawskiej, który do listopada 2003 roku przeprowadził 1070 modlitw o uwolnienie, daje się zaobserwować specyficzną sekwencję objawów wywołanych kontaktem z homeopatią. Na ową sekwencję składają się: brak radości i pokoju, brak poczucia sensu życia, nieuzasadniony niepokój oraz zniechęcenie. Podkreślam, że w wypadku homeopatii mówimy o modlitwach o uwolnienie, a nie o egzorcyzmach! Nie są mi znane przypadki związanych z nią obsesji czy opresji duchowych, nie mówiąc już o opętaniu. Najczęściej problemy po kontakcie z homeopatią rozpoznawane są na poziomie pneumy (brak duchowej radości, opór przed modlitwą, niepokój duchowy) [psyche (zaciemnienie władz umysłu, związanie woli). Jednak u osób nie prowadzących regularnego życia duchowego zmiany rozpoznawane są głównie na poziomie psychicznym i somatycznym (depresje, przeniesienia objawów). Homeopatia jest szkodliwa nie tylko dla chrześcijan.

Podsumowanie
Działanie homeopatii nie ogranicza się do rzeczywistości przyrodzonej, sięga również sfery duchowej. Świadczą o tym, po pierwsze, świadectwa osób, które poniosły szkody duchowe w wyniku kontaktu z homeopatią. Po drugie, wskazuje na to analiza wypowiedzi samych homeopatów. Sam stosunek homeopaty do specyfiku homeopatycznego może sprawić, ze ubóstwiony lek staje się fetyszem odsyłającym do sfery duchowej. Innym powodem nie tylko naturalnego działania specyfików homeopatycznych może być stosowanie transowych praktyk mediumicznych na jednym z etapów procesu wytwarzania preparatów homeopatycznych oraz w leczeniu homeopatycznym (najczęściej w trakcie diagnozy). W niektórych dużych i znanych na całym świecie laboratoriach homeopatycznych poszukiwania preparatów wyjściowych odbywają się za pośrednictwem osób o właściwościach mediumicznych. Homeopatia bywa więc również ukrytą praktyką parareligijną, tym bardziej szkodliwą, że ukrywającą swój prawdziwy charakter pod pozorami pseudonaukowych spekulacji. Wobec świadectw negatywnych duchowych konsekwencji kontaktu z homeopatia nie do utrzymania są twierdzenia niektórych homeopatów, iż działanie homeopatii ogranicza się jedynie do sfery przyrodzonej, zjawiskowej („poziom energetyczny", „dynamiczny"). Owe szkody duchowe przejawiają się zmianami na poziomie psyche: zaciemnieniem władz umysłu oraz związaniem woli, obniżeniem nastroju bądź depresją. Charakterystycznymi ich przejawami na poziomie duchowym (pneuma) są: opór przed modlitwą, oschłość duchowa, brak duchowej radości, brak poczucia sensu życia, niepokój duchowy, niechęć do spraw religijnych czy wręcz niechęć do samego Boga. Egzorcyści, kierownicy duchowi i spowiednicy opisują wręcz specyficzną sekwencję objawów psychicznych i duchowych u osób, które miały kontakt z leczeniem homeopatycznym. Negatywne oddziaływanie homeopatii nie ogranicza się do sfery duchowej i obserwowane jest nie tylko u chrześcijan. U osób niewierzących zmiany rozpoznawane są głównie na poziomie psychicznym, czasami również somatycznym.



ROZDZIAŁ CZWARTY
KONKLUZJA
Homeopatii nie da się propagować z czystym sumieniem. Doktor Agnieszka Pokora, pediatra: „Myślę, że homeopatia jest dobrym sposobem na zarabianie przez niektórych pieniędzy. Apteki czy firmy farmaceutyczne, które te leki produkują, też zarabiają dużo pieniędzy. Bo to są leki dostępne bez recepty, a ludzie wolą wziąć coś, o czym mówi się na okrągło, że me szkodzi, że ma nie przynosić objawów ubocznych, niepożądanych". Szanując doświadczenie doktor Agnieszki sądzę, że na pewno są ludzie, którzy z pełnym poświęceniem i bezinteresownością propagują teoretycznie i praktycznie wiedzę homeopatyczną i dla których nadrzędnym celem jest dobro pacjenta. Z okładki Homeopatii praktycznej spogląda na mnie sympatyczna i szlachetna twarz pani Eugenii, lecz na okładce jest też notka: „ponadto książka zawiera informację o mudrach wspomagających leczenie"... Mudry to techniki, które mają regulować system wewnętrznej „subtelnej" energii człowieka. Jak widać, zainteresowanie homeopatią prowadzi do przyjmowania praktyk orientalnych, co najczęściej ma wpływ na światopogląd zainteresowanego. Dobre intencje i dobre owoce czyichś działań to, niestety, dwie różne sprawy.

CHODZĄCE PRZYRZĄDY

W XIX wieku oprócz homeopatii powstawały również inne paramedyczne systemy wiedzy i praktyki leczenia. Podobnie jak ona zawierały wiele bzdurnych i jednocześnie wiele bardzo cennych intuicji. Był to koszt rozpoczynania budowania systemu leczniczego praktycznie od zera, koszt wyjścia poza ówczesną (koszmarną) medycynę. Oparcia się jedynie na własnym doświadczeniu i swoistej metodologii. Choćby hydroterapia doktora Sebastiana Knappa (1821-1897). Różnica między hydroterapią i homeopatią jest jednak taka, że homeopatią jest systemem światopoglądowym, zaś hydroterapia jest światopoglądowo neutralna. Homeopatią ingeruje jednak nie tylko w sferę światopoglądową. Przypominacie sobie państwo jak doktor Agnieszka Pokora opisywała jeden z wykładów kursu homeopatii. Wykładowca mówił o dziewięciometrowej kuli energetycznej wokół specyfiku homeopatycznego. Skoro żaden miernik, żaden przyrząd nie potwierdza istnienia energii zakładanej przez homeopatów, skąd wiedzą oni, że domniemana energia istnieje? Skąd też wiedza, jaki promień miała ta kula? Jedynymi „przyrządami" odbierającymi świadomie owo promieniowanie są ludzie, lecz nie wszyscy mogą być „bioindykatorami". Mogą nimi być tylko ludzie nadwrażliwi, sensytywni, medialni, otwarci na rzeczywistość nadzmysłową, na działanie energii okultystycznych. W zdecydowanej większości ludzie są niewrażliwi na tego typu fenomeny. Jesteśmy od świata nadzmysłowego w sposób naturalny chronieni.
UPADŁY WSZYSTKIE SZKOŁY l SZPITALE

Struktura myślowa homeopatii oparta jest na renesansowym systemie magicznym. O oddzieleniu homeopatii od medycyny zachodniej decydowały w głównej mierze właśnie ezoteryczne próby wyjaśnienia jej mechanizmu działania. Niemierzalne energie (dziś często zwane psychotronicznymi) zapewne istnieją, czy jednak tylko ich działanie jest wytłumaczeniem skuteczności niektórych kuracji homeopatycznych? Tego nie wiemy. Tak twierdzą homeopaci. Ezoteryczne, energetyczne wyjaśnienia mają jednak swoje konsekwencje dla zmieniającej się w czasie popularności homeopatii. „Homeopatia cieszyła się ogromnym wzięciem na początku XX wieku. Wówczas w samych Stanach Zjednoczonych było ponad 20 homeopatycznych szkół medycznych i 100 szpitali. Pół wieku później wszystkie upadły. Przyczyniły się do tego dwa czynniki: kiepskie wyniki oraz brak naukowych podstaw dla homeopatycznych sposobów leczenia. W ostatnich latach homeopatia notuje wzrost popularności na fali ruchu new age, w którym fascynacja mistyczną energia odgrywa znaczna rolę" (Pa, s. 5). Homeopatia, podobnie jak i inne praktyki paramedyczne, cieszy się ostatnio coraz większym uznaniem w społeczeństwie, a nawet w świecie lekarskim. Wcześniej faktycznie oddzielona od medycyny nie uczestniczyła w jej burzliwym rozwoju. Tego podziału strzegli zarówno homeopaci, jak i lekarze medycyny oficjalnej. „Hahnemann nazywał współczesną medycynę «zgubną». Homeopaci uważają ją za bezużyteczną, ponieważ szkoli lekarzy w rozpoznawaniu fizjologicznych korzeni choroby, podczas gdy klasyczna homeopatia uważa wszystkie choroby za wynik zaburzeń psychotronicznej energii. Nasuwa się pytanie: Czy nowotwór, choroby serca, AIDS też są wynikiem zaburzeń mistycznej energii? Zgodnie z założeniami klasycznej homeopatii odpowiedź brzmi: Tak. [...] wiele chorób nękających ludzkość od tysięcy lat utraciło swe żądło dzięki medycynie. Ile milionów ludzi zginęłoby, gdyby zamiast lekarstw «zgubnej» współczesnej medycyny podawano im rozcieńczone homeopatyczne pseudo-lekarstwa?" (Pa, s.5)., W jakich chorobach specyfiki homeopatyczne pomagają? W dalszym ciągu są homeopaci, którzy uważają, że we wszystkich. Leczy się więc homeopatycznie kolki, wyrzynanie się zębów, łagodne infekcje i przeziębienia u niemowląt, u dorosłych emocje przedegzaminacyjne, obawę przed lotem samolotem, nowotwory, zapalenia stawów, a w jednym z hospicjów londyńskich nawet AIDS (Pt, s. 2). Również z tego powodu homeopatia była oddzielona od medycyny akademickiej.

DRUGA MŁODOŚĆ HOMEOPATII

Ta osobna ścieżka homeopatii zaczęła się zbliżać do głównej drogi. W ostatnich latach owa linia podziału stopniowo zanika. Homeopaci zaczynają studiować aktualne odkrycia z dziedziny biochemii i starają się przystosowywać je do swych poszukiwań. Z drugiej strony coraz więcej lekarzy, a przede wszystkim aptekarzy, próbuje leczyć swych chorych środkami homeopatycznymi. We Francji homeopatia nauczana jest na wydziałach farmacji. W Niemczech istnieją szpitale posiadające oddziały homeopatyczne. Od jakiegoś czasu zwiększa się liczba zarejestrowanych lekarzy homeopatów (w Niemczech do tego trzeba dodać uznanych oficjalnie przez państwo homeopatów, niebędących lekarzami). We Francji, w Niemczech i w Szwajcarii lekarze mogą szkolić się na regularnie organizowanych kursach homeopatycznych. Na całym świecie liczba chorych połykających specyfiki homeopatyczne rośnie. W dużej mierze homeopatia swój sukces zawdzięcza słabości medycyny oficjalnej. Krytyka zbiurokratyzowanej, bezosobowej medycyny jest ze wszech miar słuszna. Krytycy medycyny oficjalnej mają rację, potępiając zapisywanie w najdrobniejszych dolegliwościach silnych leków, mających niebezpieczne skutki uboczne. Największymi sojusznikami medycyny alternatywnej, w tym homeopatii, są lekarze zapisujący silne antybiotyki w wypadku banalnej grypy czy hydrokortyzon przy każdym bólu stawów. W konfrontacji ze zuniformizowaną i bezosobową medycyną oficjalną, w której nie ma miejsca na zainteresowanie człowiekiem, w której leczy się organy i tkanki, a nie osobę, oferta lekarza homeopaty staje się atrakcyjna. Ten z dużą uwagą traktuje chorego, poświęca mu dużo czasu, po czym leczy go środkami specjalnie „przystosowanymi" do niego. W homeopatii klasycznej pięciu chorych z wrzodem może dostać od homeopaty pięć różnych preparatów... Homeopatia klasyczna przedstawia się jako „medycyna osoby", jako medycyna naukowa, dysponująca lekami indywidualnymi i zarazem naturalnymi, co przyciąga wielu ludzi mających złe doświadczenia z medycyną oficjalną oraz osoby poszukujące nowości. Najlepszym wskaźnikiem rosnącej znów atrakcyjności homeopatii jest fakt, iż na rynku pojawiły się ostatnio homeopatyczne kosmetyki i pasty do zębów. Homeopatia znów zaczyna być odbierana jako modna, nowoczesna, na czasie.

DOBRE, BO NIESKUTECZNE

Homeopatia staje się coraz większym biznesem. Rozmawiamy o miliardach dolarów. Zobaczmy, co może zdarzyć się w kraju tak biednym jak Polska, gdy pojawiają się wielkie pieniądze. Polskie „Prawo farmaceutyczne" nakazuje zazwyczaj stosowanie rygorystycznych procedur kontrolnych, bronią nas one przed lekami niepewnymi, niesprawdzonymi, przeterminowanymi, fałszywymi, nieskutecznymi itp. Ominięcie tych procedur zagrożone jest surowymi karami. Okazuje się jednak, że nie grożą one wszystkim. W artykule 21. „Prawa farmaceutycznego" czytamy bowiem, że „leki nieposiadające dowodów skuteczności terapeutycznej" należy wprowadzać do obrotu... „w sposób uproszczony", z pominięciem zasadniczych procedur kontrolnych. Profesor Andrzej Gregosiewicz tak pisze o tym w „Gazecie lekarskiej" nr 2 (157) z 2004 roku: „Skąd taki absurdalny zapis? Są dwie możliwości: albo żeby ułatwić przemyt fałszywek (korupcja), albo z głupoty". I dalej: „Ciekawe, jak mocne musiały być argumenty producentów nieskutecznych terapeutycznie leków», żeby autorzy ustawy zgodzili się wystąpić w roli przygłupów lub oszustów. Nie wiem. Jakieś argumenty musiały być. Nie wierzę, że było to tylko zauroczenie dźwięcznymi nazwami francuskich, parafarmaceutycznych koncernów (Boiron, Dolissos, Lehning Laboratoires)". I rzeczywiście, w artykule 21. znowelizowanej ostatnio ustawy pod nazwą „Prawo farmaceutyczne" (Dz. U. Nr 126, 113 i 141, póz. 1381, 984 i 1181) czytamy: „Produkty homeopatyczne, które [...] charakteryzują się odpowiednim stopniem rozcieńczenia [...] podlegają uproszczonej procedurze dopuszczenia do obrotu". Czy to producentom homeopatycznym wystarczyło? Nie. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, w ustawie postawiono kropkę nad i: „Produkty homeopatyczne, określone w ust. l i 4, nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej". To za mało, że myśl na której oparto homeopatię jest dokładnie przeciwstawna sposobowi myślenia
konstytuującemu cali}tradycję zachodniej medycyny; w Polsce posunięto się o krok dalej: leki homeopatyczne są sprzedawane ponieważ... są nieskuteczne!

UBYWAJĄCA SKUTECZNOŚĆ

W tym samym artykule z „Gazety lekarskiej" profesor Gregosiewicz ujawnia też, iż „znajomość zasad terapii homeopatycznej" jest w Polsce jednym z formalnych warunków uzyskania specjalizacji l stopnia z farmacji aptecznej. Zasady te można zgłębić na obowiązkowych kursach, które odbywają się w „jednostkach organizacyjnych szkoleń podyplomowych przy wydziałach farmaceutycznych akademii medycznych i Collegium Medicum UJ" (www.mcoipz.com.pl/odkm/farmacja.htm). Wdzięczni za to odkrycie pozwólmy profesorowi na odrobinę złośliwości: „Przyznam, ze fascynują mnie naukowcy z uniwersyteckich «jednostek organizacyjnych", którzy wymagają od przyszłych aptekarzy, by na egzaminie specjalizacyjnym umieli wyjaśnić, dlaczego «w miarę ubywania objętości lekarstwa staje się ono bardziej skuteczne" oraz jakie zjawiska bioenergetyczne lub fizykochemiczne warunkują powstanie «pamięci wody». Prawdę mówiąc, znam już nazwiska luminarzy polskiej nauki prowadzących wykłady z homeopatii, lecz nie ośmielę się ich ujawnić. Może zrobią to sami. Np. w ramach merytorycznej dyskusji, którą można by rozpocząć od rozważenia problemu czy z punktu widzenia współczesnej nauki, sposób otrzymywania roztworów homeopatycznych jest poprawne metodologicznie?" No właśnie, jak to jest z tym rozcieńczaniem? Czy w ogóle można rozcieńczyć coś 200 razy? Technicznie jest to oczywiście możliwe. Czy jednak można zachować kontrolę nad zawartością roztworu? Profesor Gregosiewicz zadał pytanie o poprawność metodologiczną podobnych rozcieńczeń profesorowi Markowi Kosmulskiemu, kierownikowi Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej, autorowi znanego dzieła zatytułowanego „Chemical Properties of Materiał Surfaces" wydanego w 2002 roku w Nowym Jorku (hermes.umcs.lublin.pl.users/kosmalski/index.htm). Oto odpowiedź chemika, który jak dotąd nie miał nic wspólnego z homeopatią: „Rzeczywiście roztwory bardzo rozcieńczone można otrzymać jedynie metodą kolejnych rozcieńczeń". Na przykład roztwór l sporządzamy rozpuszczając l gram składnika H w l dm3 roztworu. „Następnie odmierzamy, powiedzmy, l cm3 roztworu l, uzupełniamy go rozpuszczalnikiem do łącznej objętości l dm3, mieszamy i otrzymujemy roztwór 2 zawierający l mg składnika H w l dm3 roztworu”. „Powtarzając opisaną czynność możemy otrzymać roztwór 3 zawierający l mg w l dm3 roztworu, roztwór 4 zawierający l ng składnika H w l dm3, itd. To wszystko wydaje się łatwe i proste dopóki nie uwzględnimy paru faktów. Nie ma absolutnie czystych rozpuszczalników. Nawet najczystsza, redestylowana woda laboratoryjna zawiera w l dm3 niemal cały układ okresowy pierwiastków oraz tysiące związków organicznych. O ile więc w roztworach l i 2, składnik H jest poza wodą głównym składnikiem roztworu, to w roztworze 3 jest już kilka lub kilkadziesiąt (zależnie od jakości wody użytej do rozcieńczania) innych substancji, których stężenie i potencjał termodynamiczny są większe niż stężenie i potencjał termodynamiczny składnika H. W roztworze 4 takich składników będą już setki, a w roztworze 5 wiele tysięcy, w tym prawdopodobnie «leczniczy» składnik H." A oto konkluzja profesora Kosmulskiego: „Biorąc pod uwagę powyższe wywody można z całą pewnością stwierdzić, że roztworów o stężeniu poniżej l ng/dm3 nie da się w żaden kontrolowany sposób otrzymać. Nie da się również takiego stężenia zweryfikować, gdyż leży ono poza zakresem dostępnych metod analitycznych. Rozcieńczenie 1:10400 to oczywiście piramidalna bzdura, którą mógł wymyślić tylko oszust lub kompletny ignorant".
Dokładnie takie rozcieńczenie: l do 10400 (100000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 i jeszcze... 360 zer), podają producenci w opisie jednego z bardziej wypromowanych ostatnio specyfików zapisywanych przez niektórych lekarzy przy objawach grypy (oscillococcinum C 200). Jak podsumowuje profesor Gregosiewicz „W świetle powyższych stwierdzeń podejmowanie prób «leczenia» przy pomocy «leków» homeopatycznych nie tylko nie jest zgodne z «najlepszą wiedzą lekarza», lecz nosi znamiona przestępstwa".

WIELKA ZMIANA

Dziś coraz wyraźniej widać wewnętrzne zróżnicowanie środowiska homeopatycznego. Są homeopaci materialiści, ograniczający się do leków zawierających w roztworze substancję rozcieńczaną (rozcieńczenia odpowiednio do D12 i C6) by mieć pewność, że możliwe jest jeszcze oddziaływanie materialne. Odrzucają oni vis vitalis jako wyjaśnienie mechanizmu homeopatii, nie dynamizują swoich środków według wzoru Hahnemanna. Chodzi im głównie o lek bez działań ubocznych. Druga grupa homeopatów zaprzecza wstydliwie teoriom medycznym Hahnemanna, uznanym obecnie za fałszywe (na przykład z absolutną powagą głoszonemu przez niego twierdzeniu, że właściwie przyczyną wszystkich chorób jest... świerzb). Niektóre zespoły badawcze tego kierunku intensywnie trudzą się, aby stosując najnowsze technologie zaprezentować dowody naukowe dla homeopatii. Niektórzy nie wzbraniają się używać przy tym „bioindykatorów", co, niestety, stanowi tylko pseudonim człowieka z wahadełkiem, jako urządzenia pomiarowego, i co uzyskane dane stawia pod wielkim znakiem zapytania. Trzecią grupę stanowią wyznawcy homeopatii wierzący ślepo naukom Hahnemanna, wyznający otwarcie swą wiarę w astrologię oraz praktyki spirytystyczne. Wydaje się, iż ostatnimi czasy liczba wyznawców homeopatii zmniejsza się. Coraz bardziej widoczni stają się zwolennicy homeopatii, którzy chcieliby w niej widzieć zwykły dział medycyny naukowej. W leksykonach leków homeopatycznych zaczynają być opisywane działania uboczne omawianych specyfików. Poważniejsze podręczniki homeopatii zdają się wskazywać także, iż homeopaci zaczynają się wycofywać z omnipotencji swej metody działania. Jeszcze kilkanaście lat temu w przypadku posocznicy, choroby mogącej zakończyć się śmiercią, jeśli nie zastosowało się natychmiast właściwie dobranego leczenia antybiotykami, Przewodnik praktyczny po homeopatii J. Holdera proponował podanie Pyrogenium C7 (bardzo rozcieńczona substancja powodująca wysoką temperaturę). Najnowsze podręczniki homeopatii proponują w wypadku posocznicy Pyrogenium obok antybiotyków. To samoograniczenie świadczy o rozsądku i pozwala lekarzom poważniej traktować homeopatów. Znamienne też wydają się głosy samych lekarzy zajmujących się homeopatią. Postulują oni, by leczeniem ludzi zajmowały się jedynie osoby z pełnym akademickim wykształceniem medycznym. Trudno o bardziej racjonalny postulat. Przez wiele lat mieliśmy do czynienia tylko z homeopatią klasyczną, hahnemannowską, w której istotna rolę odgrywa znajomość „temperamentów" (konstytucjonalnego typu chorego), bardzo dokładny wywiad, w trakcie którego zbierane są szczegółowe informacje o chorym i nawiązywany jest osobowy kontakt pomiędzy homeopatą a pacjentem (wizyta może trwać nawet dwie godziny); ważne jest również zaufanie chorego do homeopaty i jego wiara w skuteczność metody. Dziś o wiele więcej osób ma do czynienia z homeopatią posługującą się tak zwanymi lekami złożonymi. Zawierają one kilka substancji (wbrew klasycznej zasadzie: jedna choroba jeden środek), nie są dobierane indywidualnie do „typu" pacjenta, są też dostępne bez recepty. Powstanie homeopatii nieklasycznej, homeopatii leków złożonych, jest kolejnym krokiem zbliżającym homeopatię do medycyny. Na lekach złożonych możliwe są bowiem badania porównawcze.


NIE DA SIĘ UJĄĆ W NAUKOWE NORMY
Przez dwieście lat prowadzono niewiele badań w dziedzinie homeopatii. Sytuacja wydaje się zmieniać w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Pojawia się tendencja do przeniesienia jej na prawdziwie naukowy grunt i pełnego włączenia w obszar medycyny akademickiej. Być może, wbrew wszelkim dotychczasowym wyjaśnieniom homeopatów, oparta jest ona na naturalnych prawach? „Najbardziej kontrowersyjną sprawą w homeopatii wydaje się jednak określenie mechanizmu działania. [...] Już w latach pięćdziesiątych James Stephenson przedstawił koncepcję powstawania polimerów w roztworach wodno-alkoholowych, wpływających na układ cząsteczek wody nawet po usunięciu oryginalnego leku. Obecnie wiadomo, że woda i mieszanina wody z alkoholem nie są po prostu jednorodnym stanem rozproszonym, ale często układają się w regularne skupiska zwane koherentami. Cząsteczki substancji rozpuszczonej tworzą swoisty układ w połączeniu z cząsteczkami rozpuszczalnika, co wyrażone jest powstaniem "nowego stanu fizycznego». Po wielokrotnym rozcieńczeniu układ rozpuszczalnika zachowuje w pamięci strukturę fizyczną poprzedniego rozcieńczenia. Stan ten może trwać nawet wtedy, gdy w rozpuszczalniku nie będzie już cząsteczek substancji podstawowej. Podobną hipotezę zaproponował prof. Matsumoto z Columbia University, badając wpływ mikrokryształów dwutlenku krzemu na procesy zapalne. Uważał on również, że oddziaływanie struktur białkowych z lekiem może następować poprzez struktury mikrokryształów rozpuszczalnika, który w pierwotnym roztworze, w wyniku oddziaływania, tworzy model mikrokrystaliczny cząsteczki. Model ten nie ulega zniszczeniu przez kolejne rozcieńczenia i wstrząsania, a nawet można powiedzieć, że ulega powieleniu. Model ten jak matryca może oddziaływać z miejscami aktywnymi białek. Hipoteza ta została ogłoszona w 1995 roku [...] w 1997 roku kalifornijscy naukowcy z American Technology Group odkryli i zidentyfikowali unikalny rodzaj kryształów lodu stabilnych i nietopiących się w wyższe; niż normalny lód temperaturze. Te nanometrowej wielkości (10-9m), w kształcie prętów kryształy lodu powstają, gdy umieścimy substancję w destylowanej wodzie, następnie energicznie ją wstrząsamy lub mieszamy, a następnie wielokrotnie rozcieńczamy. Naukowcy z American Technology Group udowodnili, że gdy dokonuje się rozcieńczeń w tradycyjny homeopatyczny sposób, tego typu kryształy stanowią około 0,1-0,2% roztworu. Jednocześnie odkryto także metody pozwalające podnieść zawartość takich kryształów do 10%. [...] Z drugiej strony należy pamiętać, że te szczególne «stany fizyczne» mogą ulec łatwo zniszczeniu, gdy rozcieńczenia poddamy działaniu ultradźwięków lub wysokiej temperatury. W tych warunkach ich właściwości fizykochemiczne i biologiczne zanikają. Można zatem uznać, że to właśnie ten «szczególny stan fizyczny» jest odpowiedzialny za właściwości i możliwość leczenia substancjami rozpuszczonymi w dużych rozcieńczeniach (St, s. 3-4). Hipotezy wskazujące na istnienie tych „szczególnych stanów fizycznych" nie mają nic wspólnego z dotychczasowymi „energetycznymi" teoriami zwolenników homeopatii. Powyższe hipotezy prowadzą na zupełnie nowy, „fizykochemiczny", a nie „energetyczny" trop. Choć na pewno łatwiej jest dziś bronić naturalnego działania homeopatii. Nowe hipotezy są bardzo inspirujące, jednak od stwierdzenia istnienia „nowego stanu fizycznego" do zrozumienia mechanizmu „samoleczenia" w homeopatii jest jeszcze bardzo daleko. Od stwierdzenia biologiczne) aktywności roztworów niezawierających cząsteczek czynnych do zrozumienia, w jaki sposób ta biologiczna aktywność prowadzi do wyzdrowienia chorego, może upłynąć wiele czasu. Stwierdzenie możliwości leczenia substancjami homeopatycznymi byłoby dopiero pierwszym krokiem. Teraz trzeba stworzyć model działania homeopatii, który wytrzyma naukowa procedurę weryfikacji hipotez, a do tego jest jeszcze daleka droga. Choć zrobiono na niej potężny krok (o ile wyniki bądź interpretacje również tych badań nie zostały zmanipulowane).

NIE TYLKO NATURALNA METODA
Najważniejszym argumentem na rzecz odrzucenia homeopatii wcale jednak nie jest brak znajomości mechanizmu jej działania. Medycyna akademicka zgadza się na taki stan pod warunkiem, że lek jest skuteczny. Aspiryna była stosowana, choć nikt właściwie me wiedział, w jaki sposób działa. Nie można się natomiast zgodzić na sytuację, w której homeopatia wyprowadza medycynę poza obszar właściwy nauce, poza obszar zjawisk. By lek był dopuszczony do użytkowania przez instytucje medycyny zachodniej, musi statystycznie, w identyczny, powtarzalny sposób oddziaływać na różne populacje. Niezależnie od miejsca stosowania, terapia wirusowego zapalenia wątroby przynosi pozytywny skutek dla 98% pacjentów. Homeopatyczne preparaty są natomiast raz skuteczne, raz nie. Homeopatia działa w sposób nieprzewidywalny. Specyfiki homeopatyczne nie stosują się do schematu: wprowadzam substancję następuje skutek. A taki jest mechanizm zjawiska. Tak dzieje się w przestrzeni natury, metod naturalnych, przyrodzonych. Skutek zawsze za przyczyną. Nawet naukowcy, zdeklarowani zwolennicy homeopatii, jak profesor Andrzej Stańczak, przyznają, iż „działanie terapeutyczne, stwierdzone przez praktyków homeopatów trudno jest ująć statystycznie w obowiązujące obecnie normy naukowe" (St, s. 4). Być może homeopatyczne kulki me zachowują się w ten sposób, bo często (zawsze?) oddziałują nie tylko na poziomie zjawiskowym. Wpływają bowiem na chorego również na poziomie duchowym, a wielu opisanych przypadkach było to oddziaływanie negatywne. Mechanizm działania kwasu acetylosalicylowego nie był znany. Jednak nie opisano ani jednego przypadku kłopotów psychosomatycznych, depresji czy też problemów duchowych po zażyciu aspiryny. Najnowsze badania naukowe nad „nowymi stanami fizycznymi" wysoko rozcieńczonych i wstrząsanych roztworów wskazują, iż homeopatia może być oparta na mechanizmach naturalnych. Przypadki wymienione w poprzednim rozdziale oraz dziesiątki innych opisanych w literaturze pokazują jednoznacznie, że konsekwencje jej działania sięgają sfery duchowej. Być może zatem homeopatia jest (bywa) metodą nie tylko naturalną. Homeopatia bowiem czasami jest skuteczna, jednak często pojawiają się u pacjentów kłopoty duchowe i psychiczne.

HIPOTEZA KONIA TROJAŃSKIEGO
Zatem podstawowe pytania brzmią: Czy mechanizm działania homeopatii jest tylko naturalny? Czy te specyfiki są skuteczniejsze niż placebo w sposób jedynie przyrodzony, czy też również nadnaturalny? Czy źródła mocy pochodzą wyłącznie ze sfery naturalnej, zjawiskowej, czy również z duchowej? Czy jest to zatem działanie bezpieczne, czy również nadnaturalne? Są to pytania nie do rozstrzygnięcia, nie do udowodnienia w sposób pewny. Możemy jednak stawiać hipotezy. Dla piszącego te słowa możliwe jest, że homeopatia wykorzystuje jakąś naturalną prawidłowość, jednak często nie kończy się na pozytywnym oddziaływaniu. Na naturalny mechanizm nakłada się często jakiś czynnik nieznany, najprawdopodobniej duchowy. Dopuszczam więc, że do pobudzenia mechanizmów „samoleczenia" organizmu homeopatia może wykorzystywać jakiś mechanizm z poziomu zjawiskowego. Jednak wobec braku rygorów metodologicznych, wobec nieweryfikowalnych doświadczalnie teorii, które towarzyszą homeopatii od samego początku, nie dziwi mnie, że homeopatia nie ogranicza swojego oddziaływania do sfery zjawiskowej i otwiera na sferę duchową.

CHIMERYCZNE LEKI?
Nawet zwolennicy homeopatii ilustrują niewiarygodność metodologiczną badań homeopatów nad homeopatia. Jak pisze Małgorzata T. Załoga, „W grudniu 1996 roku opublikowano raport Homeopatic Medicine Research Group zespołu ekspertów Unii Europejskiej. Przeanalizowali oni wyniki 184 kuracji homeopatycznych. Stwierdzili, że tylko siedemnaście z nich było odpowiednio udokumentowanych, a z tych siedemnastu jedynie część wykazała, że leczenie homeopatyczne dawało efekty lepsze niż placebo" (www2.gazeta.pl/zdrowie). Cytowałem już wcześniej wyniki krytycznych opracowań druzgocące dla poprawności metodologicznej homeopatycznych poszukiwań samych homeopatów. Jak jednak mamy oddzielać „firmowe" badania „naukowe" nad biologiczną aktywnością preparatów wysokorozrzedzonych od prawdziwych badań naukowych.
Z jednej strony opublikowano do dziś kilka powstałych poza środowiskiem homeopatycznym fascynujących hipotez akademickich (czy jednak na pewno bez firmowych inspiracji?), z drugiej mamy całą sferę praktyki homeopatycznej z przesądami, prymitywizmem, diagnozowaniem z wyglądu twarzy i typu konstytucjonalnego, czyli sylwetki pacjenta, a także z dziesiątkami ezoterycznych teorii i praktyką wyszukiwania specyfików homeopatycznych: czyli na przykład z „promieniowaniem raka" i antyrakowym wyciągiem z fiołka. Być może źródło mocy homeopatii pochodzi tylko ze sfery zjawiskowej, lecz homeopatia przez swą mętność myślową i światopoglądową bardzo często powoduje otwarcie praktykujących homeopatię na sferę duchową, co często wiąże się z negatywnymi konsekwencjami. Podobnym wpływom podlegają później również osoby przyjmujące specyfiki homeopatyczne (szczególnie pacjenci homeopatów ezoteryków: długotrwały kontakt homeopaty z pacjentem, z definicji w konfiguracji: autorytet petent, sprzyja otwarciu pacjenta na rzeczywistość duchową homeopaty). Hipoteza ta zdaje się tłumaczyć chimeryczność oddziaływania homeopatii (w zależności od stanu duchowego pacjenta, na jednych działa, na innych nie). Również osoby niewierzące są poddane temu negatywnemu oddziaływaniu, choć objawy rozpoznawane są najczęściej na poziomie psychicznym, a nie duchowym.

WARUNKI AKCEPATACJI HOMEOPATII
Czy homeopatia stanie się bezpieczna? Stanie się tak, jeśli można będzie oddzielić naturalny mechanizm homeopatii od praktyk powodujących duchowe niebezpieczeństwa. Stanie się tak, jeśli badaniami nad homeopatia będą zajmować się ludzie zainteresowani jedynie prawdą, a nie potwierdzeniem jakichś wcześniejszych założeń. Stanie się tak, jeśli nastąpi naukowe wyjaśnienie działania homeopatii, a tym samym jej stosowanie nie będzie miało konsekwencji światopoglądowych, nie będzie owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduistyczne). Być może kiedyś homeopatia oczyści się z prymitywizmu naśladowców Hahnemanna i stanie się równo- i pełnoprawną częścią medycyny. Tak jednak dziś nie jest. Środowisko homeopatów toleruje samozwańczych znachorów.
Być może kiedyś homeopatycznie będą mogli leczyć tylko lekarze, chociaż teraz tak nie jest. Dziś leczą również farmaceuci i pielęgniarki. Pacjentów przyjmują i leczą też osoby niemające z medycyną absolutnie nic wspólnego. Być może kiedyś uda się oczyścić homeopatię z magicznej tradycji, która leży u jej początków, być może stanie się ona homeopatią czystą, naturalną, przyrodzoną. Dziś jednak jest ona nadal mocno uwikłana w swą niejasną historię. Być może istnieją już leki homeopatyczne niezawierające negatywnego, duchowego ładunku (na pewno istnieją lekarze homeopaci me praktykujący okultyzmu). Z punktu widzenia pacjenta nie ma jednak żadnej dobrej metody, pozwalającej stwierdzić, które z oferowanych przez apteki leków były przygotowywane przez zatrudniane w fabrykach osoby o właściwościach mediumicznych, a które nie (która firma przyzna się, że stosuje podejrzane metody, skoro ujawnienie tego typu informacji mogłoby przynieść stratę dużych pieniędzy?). Być może nawet „hipoteza energetyczna" homeopatii jest prawdziwa. Nie udowodniono jej, ale i me wykluczono. Jednak wobec istnienia hipotezy duchowej, wobec wyraźnych tropów fetyszystycznego oraz spirytystycznego, wobec wielu świadectw szkód duchowych i psychicznych u osób zlecających i zażywających specyfiki homeopatyczne, homeopatii nie da się propagować z czystym sumieniem.

POSTSCRIPTUM
ARGUMENTY l DYLEMATY
W dziedzinie praktyk nagłaśnianych przez środowiska new/old age, homeopatia to jeden z najbardziej złożonych przypadków. Jest bowiem dziedziną z pogranicza natury i świata nadzmysłowego, z pogranicza sfery przyrodzonej i duchowej. Wygłaszając swoją ocenę homeopatii często spotykałem się z zarzutami, że ją „jednoznacznie potępiam". Nie jest to prawdą. Jednoznacznie stwierdzam jedynie, iż nie należy stosować specyfików homeopatycznych w kontekście związanych z homeopatia niejasności. W przyszłości, jeśli homeopatia oczyści się, zostając dziedziną nauki, to stanowisko może się zmienić. Na razie często stajemy wobec faktów, iż można być wyleczonym z choroby ciała, ale za to występuje w człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w życiu duchowym pojawia się regres. Często w rodzinach stosujących homeopatię występują przypadki depresji. Dopóki będą zdarzały się przypadki zaburzeń duchowych i zmian psychicznych po leczeniu homeopatycznym, dopóty moje stanowisko pozostanie nip7tnipnnp nie niezmienne. Spotykałem się też z argumentem, iż w środowiskach bliżej związanych z Kościołem jest wielu ludzi uznających neutralność homeopatii. Jest to bardzo słaby argument wobec faktu, że to właśnie ludzie Kościoła w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych promowali na przykład Clive'a Harrisa, bioenergoterapeutę. Dziś negatywne skutki duchowe bioenergoterapii nie są już właściwie w Kościele podważane. Mało kto chce bronić mediumizmu, a bioenergoterapia właśnie nim jest. Innym argumentem jest twierdzenie osób deklarujących prowadzenie zaawansowanego życia duchowego, a stosujących z powodzeniem homeopatię, że nie stwierdziły u siebie żadnych negatywnych duchowych konsekwencji jej stosowania. Każdy taki przypadek należałoby rozpatrzyć osobno, by dojść do w miarę pewnych wniosków. Może być tak, że osoby te, jak do pewnego czasu doktor Agnieszka Pokora, nie rozpoznały u siebie negatywnych zmian. Dopuszczam też ewentualność, że ktoś mógł mieć dużo szczęścia i spotykać jedynie homeopatów nie zajmujących się ezoteryką, a także przyjmować leki nieobciążone żadnym duchowym ładunkiem. Ze sfery teoretycznych rozważań w dramat życia sprowadzają nas natomiast przypadki schorzeń, z którymi medycyna akademicka radzi sobie słabo. Dla piszącego te słowa najbardziej poruszający był telefon matki, która dla chorego na alergię dziecka jedyną szansę widziała w kuracji homeopatycznej. Jakie zachowanie jest w takiej sytuacji racjonalne?

BRAŁEM KULKI. CO TERAZ?
Naturalne jest, że osoby mające kontakt z homeopatią, a które przyjęły przedstawione w naszej broszurze argumenty, zadają pytanie: Co zrobić, gdy rozpozna się u siebie opisywane wyżej kłopoty? Odpowiedź nie jest prosta, a moje kompetencje do jej udzielenia mocno wątpliwe. Nie jestem ani lekarzem, ani kierownikiem duchowym. Z drugiej strony, nie można poprzestać tylko na ostrzeżeniach. Wiele osób „przygodę" z homeopatią ma już za sobą. Ludzi niewierzących możemy tylko ostrzec przed niebezpieczeństwem i podpowiedzieć zaprzestanie kuracji homeopatycznych. Więcej mogą zrobić chrześcijanie. W przypadku osób praktykujących homeopatię, szczególnie tych, które przyjęły ezoteryczne wyjaśnienia jej mechanizmu działania, potrzebna jest skrucha i odcięcie się od jej wpływów, najlepiej w trakcie modlitwy o uwolnienie. Osobom stosującym na sobie kuracje homeopatyczne możemy zaproponować przynajmniej trzy możliwości: w przypadku kontaktów z homeopatą ezoterykiem i używania specyfików „zindywidualizowanych", zwłaszcza, gdy homeopatą posługiwał się różdżką, wahadełkiem, używa}dziwnego języka, jeśli ten kontakt trwał długo i wiązał się z przyjęciem autorytetu bądź nawet fascynacją osobowością homeopaty, wskazania są identyczne jak dla osób praktykujących homeopatię; w przypadku zażywania leków złożonych, dostępnych w aptece bez recepty, jeśli występują jakieś niepokojące objawy, oprócz odstawienia specyfików homeopatycznych wskazane mogą być: modlitwa o usunięcie konsekwencji ewentualnego związania, spowiedź oraz jak najintensywniejsze życie sakramentalne; jeśli zaś zażywaliśmy leki złożone, a kulki te przepisał zwykły lekarz i nie obserwujemy u siebie jakichś szczególnych objawów, wystarczy zaprzestać przyjmowania specyfików homeopatycznych.

TYLKO PRAWDA JEST SKUTECZNA
Na zakończenie zachęcam, by rozważając przedstawione powyżej kwestie bardzo wyraźnie oddzielić fakty od hipotez. Na przykład: zaburzenia duchowe są faktem, trop fetyszystyczny to hipoteza. Może być błędna. Dla końcowej konkluzji jej prawdziwość nie jest wcale konieczna. Równie dobrze mógłbym w ogóle pominąć próby wytłumaczenia przyczyn kłopotów wynikających ze stosowania homeopatii, rejestrując tylko ich obecność. Nie twierdzę w ten sposób, że hipoteza o negatywnym wpływie duchowym jest fałszywa, rozumiem jednak, że dla wielu osób może być trudna do przyjęcia. Nie będę się wdawał w rozważania na temat skuteczności fetyszyzmu. Realność tych fenomenów dla antropologów czy misjonarzy jest oczywista (wyznawcy afrykańskich rytów fetyszystycznych nie trzymają obrzędowych masek w swych domach, jak to czynią Europejczycy; używane parę razy w roku, składane są one daleko poza wioską; fakt, że komuś powyższa informacja nie kojarzy się ze współczesnością nie jest argumentem przeciwko skuteczności fetyszystycznych praktyk). Mówię tylko: wątek obciążenia specyfików homeopatycznych w wyniku niejasnych praktyk można pominąć. Tak naprawdę nie wiemy do końca, skąd te kłopoty duchowe. Wiemy, że są. Choć również i ten fakt można próbować podważyć. Drugim czułym miejscem przedstawionego w tej broszurze rozumowania jest bowiem wykazanie, iż problemy konkretnych osób przywoływanych w tekście wiążą się właśnie z homeopatią. Metodologia zbierania informacji o sferze wrażeń, doznań, jednym słowem o sferze psyche, jest bardzo skomplikowana. Trudno tu na przykład przeprowadzić powtarzalny eksperyment. Musieliśmy oprzeć się tylko na relacjach świadków zebranych w latach 2003-2004 w cyklu audycji radiowych Radio Józef, Encyklopedia new age dla chrześcijan). Innego materiału dowodowego właściwie nie ma i prawie zawsze można próbować podważyć powiązanie zaburzeń duchowych u konkretnych poszkodowanych z ich kontaktem z homeopatią. Najwartościowsze pod względem argumentacji są dla nas zatem przypadki tych osób, które nie podejrzewały, że taki związek jest w ogóle możliwy. Nie mogły projektować więc swoich problemów, których przyczyny nie są związane z homeopatią, na kontakt z nią (Bogdan P., Lucyna R. i in., radio Józef, Encyklopedia new age, 2004). Szczególnie zaś cenne są relacje osób, które poza homeopatią nie miały związku z żadną inną praktyką czy paraterapią szkodliwą duchowo, w tym najciekawszy przypadek rocznego dziecka opisywany przez matkę, Annę M. (radio Józef, Encyklopedia new age, 2004). Dodatkowym argumentem, dla mnie rozstrzygającym, jest doświadczenie egzorcystów umiejących rozpoznać na podstawie objawów duchowych „syndrom posthomeopatyczny". Rezygnacja ze środków homeopatycznych, poza wyjątkowymi przypadkami, nie powinna sprawiać dziś nikomu większych trudności; na rynku dostępnych jest wiele środków roślinnych, które bez rozcieńczania i dynamizacji wykazują działanie skuteczne, bez skutków ubocznych. Nieszkodliwa medycyna naturalna ziołolecznictwo, diety zdrowotne, głodówki jest zawsze godna polecenia. Zaś osoby, które upatrują w homeopatii szansę na rozwój współczesnej medycyny, mogę pocieszyć: wszystko przed nami, nauka się rozwija a prawda łączy światopoglądy.

 



W książce (przedrukowanej w ostatnich pięciu numerach GU zawarte były następujące rozdziały:
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA, HIPOTEZA ENERGETYCZNA, HIPOTEZA DUCHOWA, KONKLUZJA, POSTSCRIPTUM, ARGUMENTY l DYLEMATY,

Kolejne tematy planowane przez wydawnictwo powyższej książki w ramach POPULARNEJ ENCYKLOPEDII NEW AGE, to: aikido, akupunktura, akupresura, amulety, astrologia, bioenergoterapia, BSM, channeling, chodzenie po ogniu, medycyna chińska, chiromancja, Coelho, czary, diagnostyka paramedyczna, Eliade, enneagram, eurytmia, feng shui, gematria, terapia Gestalt, Grotowski, Harris, „Harry Porter", hipnoza, holizm, horoskopy, huna, irydologia, jasnowidztwo, joga, Jung, kabała, Kaszpirowski, kinezjologia (metoda Dennisona), Klimuszko, kurs cudów, magia, mediumizm, medytacja transcendentalna, mesmeryzm, myślenie pozytywne, Nardelli, NLP (programowanie neurolingwistyczne), numerologia, okultyzm, parapsychologia, pismo automatyczne, polarity, psychotronika, qi gong, radiestezja, rebirthing, reiki, runy (magia runiczna), satanizm, Sedlak, shiatsu, metoda kontroli umysłu według Silvy, spirytyzm, synchronizacja półkul mózgu, szkoły steinerowskie, szamanizm, tai chi, talizmany, tantra, taoizm, taping, tarot, techno, medycyna tybetańska, UFO, uzdrowicielski dotyk, uzdrowienie okultystyczne, wahadełko, voodoo, wróżbiarstwo, wywoływanie duchów, zdjęcia Kirliana, zen.

Tekst powstał na podstawie audycji zatytułowanej „Encyklopedia new age dla chrześcijan", emitowanej w warszawskim radiu święty Józef 96,5 fm, w poniedziałki o godzinie 14.00 i powtarzanej w soboty o godzinie 17.00. Ze względu na popularny charakter broszury nie wszystkie cytaty i paracytaty zostały oznaczone w tekście.
„Encyklopedię", w formie dźwiękowej (kasety audio lub płyty CD), można zamówić pisząc pod adresem: Księgarnia Ludzi Myślących, Tamka 45, 00-355 Warszawa,
telefon (22) 828 13 79 maił: info@xlm.pl

© przebudzenie@poczta.onet.pl