
Homeopatia
SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ DRUGI
HIPOTEZA ENERGETYCZNA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ TRZECI
HIPOTEZA DUCHOWA
Podsumowanie
ROZDZIAŁ CZWARTY
KONKLUZJA
POSTSCRIPTUM
ARGUMENTY l DYLEMATY
ŹRÓDŁA
Wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie!
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła!
1 Tes. 5,21
ROZDZIAŁ PIERWSZY
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA
Wykładowca mówił o jakiejś kuli energetycznej,
która jest tym większa, im mniejsze jest stężenie
leku.
Ta kula energetyczna może mieć średnicę
do dziewięciu metrów, zatem człowiek zażywający
specyfik homeopatyczny chodzi sobie i wokół niego
mogą się dziać rzeczy, których nie kontroluje,
bo zażywa specyfik działający na całe otoczenie...
Jak mówią homeopaci, substancje sprzedawane
w aptekach to glukoza nasączona „potencja":
energia niewiadomego pochodzenia...
dr Agnieszka Pokora,
lekarz pediatra
Homeopatia leczy, jest cudowną, naturalną metodą,
nie truje organizmu jak cala ta chemia oficjalnej
medycyny. Dzięki swej „łagodności" jest szczególnie
wskazana dla dzieci... Jeszcze przed siedmioma laty
myślałem w ten sposób. I nagle słyszę: moc lecznicza
leków homeopatycznych pochodzi z ich potrząsania...
Dajcie spokój. Jaka potencja? Jaka kula? Jaka
energia? O co chodzi? Ludzie wracający z wykładów i
kursów homeopatii opowiadają, że wykłada się tam
właśnie takie nieprawdopodobne rzeczy. Leki
homeopatyczne sprzedawane są w aptekach w wielu
krajach świata. Czy farmaceuci wiedzą, co sprzedają?
Czym właściwie jest homeopatia?
MUSIAŁAM ZAWIESIĆ WIEDZĘ MEDYCZNĄ
Doktor Agnieszka Pokora, pediatra: „Na początku lat
dziewięćdziesiątych robiłam specjalizację z
pediatrii. Byłam akurat w gorszym stanie psychicznym
i koleżanka z pracy powiedziała: "Słuchaj, teraz
jest kurs homeopatii. To może być fajne, bo dzieci
można by leczyć nie tylko ciągle antybiotykami...».
Zachęciła mnie. Odbyłam kilka etapów kursu, zdałam
egzamin końcowy, międzynarodowy egzamin z
homeopatii. Później uczestniczyłam w kilku
konferencjach, organizowanych jako konferencje
naukowe... Dziś myślę, że to są w sumie wszystko
pseudonaukowe rzeczy... Chociaż są próby ujęcia
homeopatii jako nauki i robione są badania z
placebo... Istnieją kliniki homeopatyczne,
szczególnie we Francji... Kiedy uczyłam się
homeopatii, nie rozumiałam jej. Uczyłam się na
pamięć objawów, symptomów, działania leków,
próbowałam to jakoś połączyć ze swoją wiedzą
medyczną, ale nie udawało mi się, mój umysł tego nie
przyjmował. Dziś sądzę, że nie trzeba nawet dążyć,
by homeopatię dokładnie zrozumieć. Normalnym umysłem
nie jesteśmy w stanie jej zrozumieć, bo to jest tak
podane, żeby tego nie zrozumieć... Homeopatia jest
wiedza, która nie opiera się na medycynie, na nauce
medyczne), jest jakby wzięta z zupełnie innego
świata. W sensie nowożytnym to nie jest nauka".
Doktor Agnieszka Pokora, ucząc się zasad homeopatii,
musiała zawiesić swoją akademicką wiedzę medyczną.
Wiedzą z jakiego świata jest zatem homeopatia?
Według Encyklopedii PWN homeopatia to: „Metoda
leczenia polegająca na stosowaniu w terapii środków
szkodliwych, ale podanych w bardzo małych,
rozcieńczonych dawkach". Wielki słownik medyczny
PZWL: „homeopatia metoda leczenia polegająca na
stosowaniu minimalnych dawek środków, które w
większych dawkach wywołują objawy podobne do danej
choroby, zgodnie z zasadą similia similibus curantur.
Posługuje się specyficznymi postaciami leku:
potencje, pranalewki, globulki homeopatyczne.
Stosowane rozcieńczenia leków homeopatycznych rzędu
l O20-10'° sprowadzają się do podawania czystego
rozpuszczalnika. Krytyczne badania zdezawuowały
sensowność tego typu terapii, co nie wpłynęło na jej
popularność wśród pacjentów. Homeopatia należy do
obszaru eufemicznie zwanej medycyny
niekonwencjonalnej" Rozszerzmy trochę te definicje.
Zajrzyjmy do wydanego w 2002 roku VIII tomu
Encyklopedii „Białych plam". Autorem hasła jest
ojciec Aleksander Posacki: „Homeopatia. Metoda
leczenia zaliczana do medycyny niekonwencjonalnej,
naturalnej, alternatywnej; nazwa [...] używana od
1807, pierwotnie odnosiła się do metody opracowanej
1790-1843 przez niem. lekarza Samuela Friedricha
Christiana Hahnemanna (17551843). Homeopatia
klasyczna (hahnemannowska) opiera się na zasadach l.
podobieństwa, 2. jednego środka leczniczego, 3.
najmniejszej dawki, 4. spotęgowania
(potencjalizacji) siły leczniczej" (Po, s. 60).
Kilka słów o zasadzie podobieństwa. W leczeniu i
podobnego podobnym chodzi o stosowanie rozcieńj
czonych środków, które w większym stężeniu powodują
objawy podobne do objawów danej choroby. Ta
charakterystyczna dla homeopatii myśl jest dokładnym
zaprzeczeniem zasady stosowanej w nowożytnej
medycynie akademickiej, gdzie zaparcie leczy się
środkiem powodującym biegunkę. Homeopata zaparcie
będzie leczył środkiem wywołującym zaparcie, tyle
tylko, że go mocno rozcieńczy.
CZĘŚĆ HOMEOPATÓW NIE JEST LEKARZAMI
To brzmi dość niepokojąco. Zobaczmy, kto zostaje
homeopatą? Mam przed sobą książkę Homeopatia
praktyczna Eugenii Choińskiej. Na okładce
informacja, że autorka studiowała pedagogikę i
ukończyła Państwowy Instytut Robót Ręcznych. Hm, w
ten sposób twierdzenie doktor Agnieszki, że
homeopatia nie jest medycyną, nabiera dla mnie
trochę konkretniejszego znaczenia. Homeopatia jest
potocznie kojarzona z medycyną ' zachodnią, z
nowożytną nauką, czy jednak jest to dobre
skojarzenie? Jak wykazał profesor Andrzej Stańczak,
w literaturze medycznej w czasie ostatnich 30 lat
artykuły o tematyce homeopatycznej pojawiały się
niezbyt często. Największa baza danych
czasopiśmiennictwa dotyczącego nauk biomedycznych,
baza Medline, utworzona w 1966 roku i aktualizowana
przez U.S. National Library of Medicine w USA,
zawierająca 8,7 miliona bibliotecznych
odnośników-rekordów z ponad 3,6 tysięcy tytułów
czasopism oraz wybrane monografie z kongresów i
sympozjów naukowych, na temat homeopatii do 2000
roku, zarejestrowała jedynie 1328 odnośników, z
czego tylko część pochodziła z renomowanych
czasopism medycznych, reszta natomiast z czasopism
związanych z medycyną alternatywną. Z tych i innych
danych przytaczanych przez różnych autorów wynika,
że homeopatia funkcjonowała dotychczas na całkowitym
marginesie medycyny akademickiej. Mało jest badań
naukowych nad homeopatia, zarówno laboratoryjnych,
jak i klinicznych. Wygląda na to, że homeopatia jest
przez znaczną część lekarzy jedynie tolerowana.
Przez większość lekarzy jedynie dlatego, iż uważają
specyfiki homeopatyczne za placebo, za środek
absolutnie neutralny dla organizmu, ale przyjmowany
z wiarą w uleczenie, u części pacjentów to
wyleczenie powodujący. Niektórzy niemieckojęzyczni
naukowcy (m.in. profesor Otto Prokop, profesor Fritz
Donner, były homeopata, czy profesor Werner Dutz)
posuwają się dalej i odrzucają homeopatię jako naukę
medyczną. Dutz: „Homeopatia to voodoo. To mogą o
niej powiedzieć lekarze." (cytat za: Pi, s.133).
Zwolennicy homeopatii często twierdzą, iż jej
odrzucenie jest spowodowane tylko brakiem znajomości
rzeczy. Jak widać, tak nie jest.
NIE MA, A DZIAŁA
Wróćmy do mojej rozmowy z doktor Agnieszką Pokorą:
„Później był okres, kiedy stosowałam homeopatię,
również wśród pacjentów w miejscu, gdzie pracowałam,
co było nawet śmieszne dla otoczenia. Byłam bowiem
jedną z pierwszych osób, która stosowała homeopatię
w moim środowisku. Później inne osoby zaczęty ją
stosować, kiedy ja już ją porzuciłam. Czyli tu
jeszcze dochodzi duma pioniera... Właściwie, to nie
jestem z tego powodu dumna.
Ale ja mówię o tamtym czasie... -W tamtym czasie,
tak... To był jeden z pierwszych kursów, który się
odbył w Warszawie... I taka jest droga mojego
wejścia w homeopatię. To jeszcze było wszystko przed
tą sytuacją z rekolekcjami, ze Szkołą
Ewangelizacji..."
Teraz parę słów koniecznych wyjaśnień przed następną
częścią świadectwa. Są dwa sposoby oznaczania
rozcieńczenia specyfiku homeopatycznego. Według
systemu dziesiętnego oznaczonego D (decymalny) oraz
setnego oznaczonego C (centymalny). Popatrzmy na ten
drugi sposób oznaczania rozcieńczeń. Pierwsze
rozcieńczenie Cl osiąga się przez zmieszanie jednej
części specyfiku z 99. częściami rozpuszczalnika.
Rozcieńczenie to zawiera 1/100 specyfiku. Drugie
rozcieńczenie C2 otrzymuje się w wyniku zmieszania
jedne) części pierwszego rozcieńczenia z 99
częściami rozpuszczalnika. Tak więc C2 zawiera 1/10
000 część rozcieńczanego preparatu. I tak dalej. C3:
1/1 000 000... C4: 1/100 000 000... C5: 1/100 000
000 000... No dobrze, ale jak się rozcieńcza i
rozcieńcza, to w końcu w roztworze nie pozostaje ani
jedna molekuła rozcieńczanej substancji. Tak jest
właśnie już w rozcieńczeniu Cl1 i C12 (odpowiednio
D22 i D24). Na początku XIX wieku nie były jeszcze
znane prace fizyka Avogadro, który wykazał, że w
danej objętości znajduje się skończona liczba
cząsteczek rzędu .liczby Avogadro (liczba Avogadro:
liczba cząsteczek w jednym molu danej substancji).
Hahnemann zakładał, że po każdym rozcieńczeniu w
rozpuszczalniku zostaną jakieś cząstki substancji
rozpuszczonej. Natomiast w roztworze na przykład
soli kuchennej (Nad, chlorek sodu) począwszy od C12
nie ma już ani jednej cząsteczki tego związku. Dla
związków organicznych (na przykład belladonny)
granica ta znajduje się już przy C l0 czy C11.
Popularne środki homeopatyczne osiągają
rozcieńczenia C200. Po dwunastym rozpuszczeniu nie
było już w ich roztworze ani jednej cząsteczki
substancji wyjściowej, roztwór rozcieńczano jednak
jeszcze 188 razyCo pisze w tej kwestii wspomniana
wcześniej pani Eugenia w swojej Homeopatii
praktycznej? „W rozcieńczeniu Cll i C12 nie
stwierdza się już molekuł leku podstawowego, a mimo
to leki te działają głęboko i skutecznie" (Ch,
s.13). W jaki sposób? Co mówi na ten temat nauka?
Zwolennicy homeopatii twierdzą czasami, że sposób
jej działania mógłby być podobny do mechanizmu
działania szczepionek. One również dostarczają
jedynie bodźca, który sam z siebie nie leczy, ale
pobudza siły obronne organizmu. Jednak to
podobieństwo jest powierzchowne, ponieważ: Po
pierwsze, ilość czynnych substancji w szczepionce
jest wielokrotnie wyższa niż w preparatach
homeopatycznych. Po drugie, szczepionka działa
najczęściej profilaktycznie, a leki muszą uporać się
z już istniejącą chorobą. Po trzecie, odpowiedź
organizmu na szczepionkę łatwo da się ocenić:
wytwarza on przeciwciała, które można wykryć we
krwi. W homeopatii natomiast nie da się uchwycić
konkretnej reakcji organizmu na środek. Żadne
specyficzne przeciwciała nie powstają. „Praktykujący
homeopaci są przekonani, że proponują bardzo
skuteczne leczenie pisze ojciec Aleksander Posacki i
wielu z nich uważa badania kliniczne za
nieadekwatne, nieetyczne i niepotrzebne; istnieją
wszakże badania pojedynczych badaczy i małych grup,
które otwarcie sugerują, że homeopatia może być
bardziej skuteczna niż placebo" (Po, s. 60). Badania
dowodzące, że specyfiki homeopatyczne są
skuteczniejsze niż placebo? Zadziwiające.
POZÓR ZŁA
Doktor Agnieszka Pokora: „Po tych rekolekcjach było
u mnie w domu spotkanie i jedna z osób powiedziała:
«Widzę jasno, że bioenergoterapia jest zła,
radiestezja jest zła i wróżenie z kart jest złe,
natomiast nie mogę zobaczyć, co takiego jest w
homeopatii. Czuję, że coś jest nie w porządku, ale
nie wiem, dlaczego tak jest». I wtedy przypomniał mi
się jeden z fragmentów wykładów, który mówił, że im
mniejsze stężenie leku, tym silniejsze działanie. I
przypomniało mi się, że wykładowca mówił o jakiejś
kuli energetycznej, która jest tym większa, im
mniejsze jest stężenie leku. Przy rozcieńczeniach do
C30 czy C60, kiedy w roztworze nie ma już nawet
atomu rozcieńczanej substancji, ta kula energetyczna
może mieć średnicę do dziewięciu metrów... A więc
wokół człowieka, który zażył lek, mogą się dziać
rzeczy, których on nie kontroluje... Bo zażywa lek,
który ma działać na całe otoczenie... I dlatego,
mówił wykładowca, przy dużych rozcieńczeniach trzeba
bardzo uważać na pacjenta i na jego otoczenie... To
ciekawa informacja. Jeden z wykładowców mówił, że
bezpieczne są małe rozcieńczenia, bo energia
przekazywana przez leki jest mała. Ma tu działać
dynamizacja, potencjalizacja-oni twierdzą, że
potrząsając dynamizują te roztwory i choć nie ma
nawet atomu substancji w rozcieńczeniu, to jest to
«zdynamizowana» substancja. I później granulki
sprzedawane w aptece to jest glukoza nasączona
«potencją». Przy placebo przynajmniej wiadomo, że to
jest placebo, a tutaj kompletnie nie wiadomo, co to
jest... I wtedy zawsze przypominają mi się słowa:
Unikajcie wszystkiego, co ma choć-. by pozór zła, z
«Listu świętego Pawła do Tesaloniczan»".
CZY HERBATA ROBI SIĘ SŁODSZA OD WSTRZĄSANIA?
Wydaje się, iż główną przyczyną odrzucenia
homeopatii przez medycynę akademicką jest czwarty
dogmat homeopatii: zasada potencjalizacji siły
leczniczej. Pogląd ten zakłada, że specyfik uzyskuje
biologiczną aktywność przez wielokrotne
rozcieńczanie, wstrząsanie i mieszanie przed
osiągnięciem docelowego stopnia rozcieńczenia. Aby
uzyskać na przykład rozcieńczenie C3, nie można
dodać jednej kropli do 999 999 kropel
rozpuszczalnika. Trzeba trzykrotnie powtarzać
rozcieńczanie w proporcji 1:100. Hahnemann był
bowiem przekonany, że proces wstrząsania ma większe
znaczenie niż samo rozcieńczanie. Sądził, że przez
wstrząsanie (potencjalizację) uwalnia się coś
dynamicznego. Pomimo gromadzenia dowodów na
biologiczną aktywność wysoko rozcieńczonych
substancji, mechanizm działania specyfików
homeopatycznych pozostaje wciąż przedmiotem
spekulacji. Teoretyczne wyjaśnienia krążą wokół
„pamięci wody" oraz nieuchwytnego systemu energii
wewnątrz żywych układów biologicznych, który jest
zdolny do odbierania informacji zakodowanej w
roztworze homeopatycznym i do odpowiedzi na nią.
Krytykę farmaceutyków nie zawierających ani jedne)
molekuły substancji wymienionych na etykietce
zwolennicy homeopatii odpierają twierdzeniem, że
specyfiki homeopatyczne zawierają jedynie samą
„informację" o materiale wyjściowym w formie
imprintu, pieczątki odbitej w powłoce atomowej
substancji nośnej. Tenże imprint ma działać jak pole
energetyczne i me ma żadnego znaczenia, jaką ilość
materii pacjent przyjmie... (Pi, s. 137). Całe to
wyjaśnienie: imprint, informacje, powłoka atomowa...
brzmi w XXI wieku nieźle, tyle że powyższe
twierdzenia homeopatów nie są dotąd w żaden sposób
potwierdzone naukowo. I ów brak wyjaśnień jest
notoryczny. Homeopatia istnieje od 200 lat i przez
ten czas, mimo kolosalnych postępów medycyny
zachodniej, akademickiej, nie zdołano wyjaśnić jej
mechanizmów. Nauka jest tu po prostu bezradna.
Mówiąc krótko: niezależnie od skomplikowania języka,
którym się posługują, zwolennicy homeopatii
dysponują dotąd tylko hipotezami. Teorie
wyjaśniające działanie specyfików homeopatycznych są
wyłącznie hipotezami, niczym więcej. Zawsze można
powiedzieć, że nauka kiedyś wejdzie na poziom
rozwoju, konieczny do potwierdzenia tych teorii. I
je potwierdzi. A jeśli nie potwierdzi? Wystarczy
przypomnieć sobie bajki Trofima Łysenki, baśnie o
Lemurii, teorie płaskiej czy też pustej wewnątrz
Ziemi... Historia nauki notuje zdecydowanie więcej
hipotez, które okazały się po prostu bzdurami. Tych
genialnych nie było znowu tak wiele.
TE LEKI SZKODZĄ
Doktor Agnieszka Pokora: „Wtedy poczułam, że to jest
właśnie coś, czego mamy unikać: energia niewiadomego
pochodzenia. To jak otwieranie czakr, otwieranie się
na energię kosmiczną, czy, jak w reiki, otwieranie
się na energie niewiadomego pochodzenia... Bo
przyjmując te leki jak twierdzą homeopaci
przyjmujemy energię niewiadomego pochodzenia.
Energię, nad którą nie panujemy. I przypuśćmy, że
chodząc w takiej kuli energetycznej, o której nic
nie wiemy, możemy sprawiać, że ktoś obok nas będzie
źle się czul... -Autorzy „Encyklopedii" do dziś nie
maja wystarczającej ilości danych, by stwierdzić na
pewno, czy jest to domniemana energia, czy tez
rzeczywista... Myślę, że tego chyba jednak nie można
zbadać..." Tyle doktor Agnieszka Pokora. Wiem teraz
z całą pewnością: wiedzę lub pseudowiedzę
homeopatyczną zainteresowany musi przyjąć na wiarę
albo odrzucić. Nauka jednak nie może być
subiektywna.
Podsumowanie
Homeopatia jest praktyką paramedyczną, powstałą pod
koniec XVIII wieku, podążającą od tego czasu osobną
ścieżką rozwoju, pozostającą na całkowitym
marginesie medycyny akademickiej. Autorami
podręczników homeopatycznych są często osoby nie
mające wykształcenia medycznego. Duża część lekarzy
toleruje homeopatię, zakładając, że specyfiki
homeopatyczne działają na zasadzie placebo.
Homeopatia przedstawiana jest jako metoda leczenia
całkowicie pozbawiona skutków ubocznych. Opiera się
na zasadzie będącej odwrotnością myśli medycyny
zachodniej. Zalecane jest leczenie choroby
rozcieńczoną substancją, która nie rozcieńczona
wywołuje u zdrowego człowieka objawy podobne do
choroby. Jak dotąd wykonano niewiele badań nad
homeopatią. Istniejące hipotezy, próbujące wyjaśnić
działanie specyfików homeopatycznych, nie zostały
potwierdzone naukowo. Teorie powstające w środowisku
homeopatycznym są nie do pogodzenia z wiedzą
medyczną. Homeopaci twierdzą, iż środki
homeopatyczne uzyskuję aktywność biologiczne w
wyniku potrząsania. Utrzymują ponadto, iż
rozcieńczanie roztworu powoduje, że każde kolejne
rozcieńczenie nasila działanie środka. W
szczególności dotyczy to roztworów, w których nie ma
już ani Jednej molekuły pierwotnej substancji,
której nazwa widnieje na etykiecie specyfiku. Sita
oddziaływania specyfiku homeopatycznego ma wzrastać
wraz z każdym kolejnym rozcieńczeniem z taką mocą,
że niektórzy homeopaci ostrzegają wręcz przed
stosowaniem wysokich rozcieńczeń. Naukowi krytycy
homeopatii, w tym byli homeopaci, nie uważają
homeopatii za naukę medyczną.
ROZDZIAŁ DRUGI
HIPOTEZA ENERGETYCZNA
Selen: działa na centralny układ nerwowy...
Neurastenia seksualna, lubieżne myśli, impotencja,
praca umysłowa meczy, brak snu przed północą,
budzenie wczesne zawsze o tej samej porze,
ból głowy po herbacie, chrypka śpiewaków,
pociąg do wódki i innych mocnych trunków,
słodki smak w ustach, czkawka
i odbijanie po paleniu papierosów,
świąd między palcami.
Zalecane rozcieńczenia od D11 do D60.
Eugenia Choińska, „Homeopatia praktyczna", s.124
Zastanowimy się teraz nad „hipotezą energetyczną" w
homeopatii. Zapytamy o jej podstawy filozoficzne. A
więc na jakich podstawach jest zbudowana, z jakich
źródeł wypływa. Będziemy pytali o konsekwencje
światopoglądowe praktykowania homeopatii dla
homeopatów oraz dla zażywających specyfiki
homeopatyczne. Powiemy także o badaniach naukowych,
wykazujących, że woda, w której nie ma ani jednej
molekuły środka leczniczego, jest skuteczniejsza niż
placebo... Zapytamy się także: dlaczego homeopatia
nie jest nauką. Trochę też podpatrzymy homeopatów
praktyków. Rozpocząłem ten rozdział od cytatu z
książki homeopaty, Eugenii Choińskiej), nie muszę
chyba dodawać, że nie jest ona lekarzem...
VIS VITALIS, DYNAMIS
1 „Podstawowym pojęciem dla opisania zasad homeo,
patii klasyczne) pisze cytowany już ojciec Aleksanv
der Posacki jest pojęcie “siły żywotnej" (vis
vitalis, dynamis), ujawniającej się jako siła
lecznicza Natury (vis medieatix Naturae)" (Po, s..
61); Hahnemann pisze o niej w swej Wykładni sztuki
leczenia {Organon der rationallen Heilkunde), iż
„...w zdrowiu [...] ożywiająca naturalny organizm
ludzki, rządzi nim jako doskonały zwierzchnik.
Utrzymuje ona odczuwanie i działalność wszystkich
części żywego organizmu w harmonii, która zmusza do
podziwu". Siła ta jest, jak pisze Hahnemann,
„niematerialna, niewidzialna, podobna duchowej,
dająca życie, ożywiająca materialny organizm,
instynktownie czuwająca, regulująca czynności,
utrzymująca odczuwanie i działanie wszystkich części
organizmu w harmonii, samopodtrzymująca, samorządna,
podlegająca zakłóceniom przez dynamiczne czynniki
chorobowe (szkodliwe wpływy fizyczne i psychiczne),
nawet działające z pewnej odległości, bezrozumna,
niezdolna do samoleczema, podlegająca kształtującej
mocy wyobraźni, która może ją zakłócić, a zakłóconą
zrównoważyć, poznawalna i doświadczana jest tylko
przez swe czynności w żywym organizmie" (cytat
pochodzi również z Wykładni...). Jak widać,
koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest
uwikłana w cały szereg apriorycznych założeń
ontologicznych i antropologicznych. Musimy je
przyjąć lub odrzucić, bo nie sposób zbadać ich
doświadczalnie. Przyjęcie ich sprawia, iż wchodzimy
w świat hahnemannowskiej wyobraźni i intuicji,
opuszczając bezpieczny teren zarządzany przez naukę.
Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego przejścia.
Hahnemannowska koncepcja siły witalne) rzutuje na
praktykę homeopatii, bowiem owa „siła żywotna" jest
polem działania homeopatów. Badając chorego, starają
się dostrzec jej poruszenia wyrażone językiem
objawów i oznak chorobowych („świąd między
palcami"), analizując osobniczy obraz chorobowy. Na
ocenie „napięcia" siły żywotne) homeopata opiera
swoje rokowanie. Rozpoznając podobieństwo
wykreowanego przez nią zespołu objawów do obrazu
toksykologicznego jakiejś ze znanych substancji,
decyduje się na dobranie indywidualnego środka
leczniczego.
WYCIECZKA DO ZNACHORA
Zobaczmy teraz jak wygląda ta praktyka, jak głęboko
homeopata wnika z analizą w organizm chorego, jakimi
posługuje się pojęciami, co sobie myśli, robiąc
mądrą minę w czasie wywiadu i badania pacjenta.
Sięgamy ponownie po poradnik Eugenii Choińskiej Horn
eopatia praktyczna. Zaglądamy do rozdziału
trzeciego, „Leki homeopatyczne proste (pojedyncze)".
Cytuję: „Dla ułatwienia doboru leków podajemy krótki
opis niektórych leków homeopatycznych i ich
zastosowanie kliniczne". Naprawdę nie wybierałem
tych fragmentów złośliwie. Najpierw książka
otworzyła mi się na leku pod numerem 96. „Thuja po
polsku: żywotnik. Działa na układ nerwowy, na
śluzówki, na organy moczowo-płciowe, skórę,
gruczoły, leczy brodawkowate wyrosła na ciele" (Ch,
s. 128). We wstępie do rozdziału autorka tłumaczy,
że jeśli w opisie specyfiku jest wymieniona jedna
choroba czy dolegliwość, zadziała on skutecznie.
Jeśli zaś w jego opisie znajdzie się kilka
dolegliwości pacjenta, „lek" zadziała według pani
Eugenii „znakomicie". Następujący teraz dalszy ciąg
hasła zawiera, jak rozumiem, leczone przez żywotnik
choroby i dolegliwości, czyli jego „zastosowanie
kliniczne": „Usposobienie charakteryzujące się
nienaturalnym pośpiechem, żywością. Irytacja z
powodu drobnostek. Muzyka wzrusza do łez, wywołuje
drżenie nóg. Urojenia co do swego ciała że jest
tłukące, że siedzi w nim coś żywego. Skrzypienie w
uszach przy łykaniu potraw" (Ch, s.128). To nie są
żarty. Cytat jest dokładny. Książka zaś, jak
twierdzi w przedmowie doktor nauk medycznych
Czesława Gasik, jest podsumowaniem „długoletniej
pracy, wiedzy i doświadczeń autorki". Czy ktoś z
państwa chciałby znaleźć się w takiej „klinice"?
Czytajmy dalej. Inny specyfik „działa na gruczoły
[...] błony śluzowe, krążenie, nerwy, przewód
żołądkowo jelitowy. Bardzo skuteczny środek w stanie
wyniszczenia, mimo dobrego apetytu. Pacjent zły,
zdenerwowany, niespokojny, w depresji. Twarz
pomarszczona, zimna, sucha, blada. Wpadnięte,
podkrążone oczy, zaskórniki. Naczyniak na twarzy.
[...] Tnący, gniotący ból. Wymioty z dużą ilością
złowonnego płynu. [...] Częste parcie. [...J Śluz z
pępka. [...] Szyja tak słaba, że nie może unieść
głowy. [...J Stawy sztywne, kulawe. Gdy na twarzy
wyrzuty goją się, skóra staje się sinawa. [...] Ból
pleców po kąpieli. [...] Lek dla reumatyków, osób
anemicznych i rekonwalescentów. Chroniczna skaza
moczanowa. Wtórne ognisko nowotworowe. Trądzik.
[Zalecane rozcieńczenia od] D6 do D60" (Ch, s.
91-92). „90. Spigelia czerwitru). Działa na nerwy.
Uśmierza kłujące i strzelające bóle uszu. Działanie
lewostronne (oczy, głowa, twarz, serce). [...]
Widoczne i słyszalne bicie serca. Chory powinien
leżeć na prawym boku z wysoko ułożoną głową" (Ch,
s.125). Działa na nerwy. Czytając ten poradnik, mam
wrażenie, że to wycieczka w zły sen. Pamiętam jak
popularna swego czasu była książka o chirurgii
sprzed 200 lat. Horror: ból w kościach w trakcie
lektury, uczucie towarzyszące odpiłowywaniu nogi
piłką stolarską przy znieczuleniu setką spirytusu...
Silicea Uczucie włosa w gardle lub na języku [...]
Selenium Lubieżne myśli. Impotencja. Praca umysłowa
męczy. [...] Ból głowy po herbacie. [...] Chrypka
śpiewaków. Pociąg do wódki i innych mocnych trunków.
Słodki smak w ustach. [...J Swiąd między palcami" (Ch,s.
124). I co zrobić, jeśli nie tylko muzyka wzrusza do
łez i wywołuje drżenie nóg? Podobieństwo zespołu
objawów u chorego do widocznych skutków działania
jakiejś substancji, niech mi wybaczą zwolennicy
homeopatii, to nie jest poziom refleksji lekarza
(przepraszam, homeopaty), na jakim chciałbym być
diagnozowany. Wiele się wydarzyło w medycynie od
czasów Hahnemanna. Penicylina, laboratoria,
przeszczepy...
WYSTAWANIE GÓRNEJ WARGI
Pierwotnym impulsem do dalszych eksperymentów, które
doprowadziły do powstania homeopatii, była
informacja z tłumaczonego przez Hahnemanna tekstu o
działaniu kory chinowej przeciw malarii. Zastosował
on tę substancję na sobie samym, po czym
zaobserwował u siebie symptomy podobne do malarii.
Wpadł wtedy na pomysł, ze substancja wywołująca
gorączkę u zdrowych, uzdrawia gorączkę u chorych
(podobną ideę można też znaleźć u Hipokratesa).
Zaczął więc dokonywać prób z wieloma innymi
substancjami na sobie samym, na swojej rodzinie i na
swoich przyjaciołach. 1422 symptomy doświadczalne
wykrył przy belladonnie, 1163 przy roślinie anemon
futrzany. Później okazało się, że reakcje
Hahnemanna, to znaczy symptomy, które u siebie
zauważył po zażyciu kory drzewa chinowego,
sprawdziły się tylko u uczulonych na chininę. Objawy
alergiczne mogą bowiem przebiegać w sposób typowy,
tak jak je opisał Hahnemann. On jednak określił je
jako symptomy malarii. Nie wiedząc, że jest
uczulony, potraktował swa reakcję jako reakcję osoby
zdrowej. Homeopatia zbudowana jest zatem na błędzie
odkrywcy (Pf, s. 86). Powołując do życia homeopatię,
nową praktykę leczniczą i dziedzinę wiedzy,
Hahnemann stworzył także podział „temperamentów"
ludzkich. I tak mamy typ karboniczny: krępy,
masywny, wytrzymały, o sprecyzowanym charakterze,
surowy, bez fantazji, stanowczy energiczny... Dalej
typ fosforyczny: o ciele wydłużonym, wysoki, giętki,
elegancki, dystyngowany, uprzejmy, koneser sztuki...
Ponadto typ fluoryczny: różnego wzrostu, o kośćcu
łatwo ulegającym deformacji, nieelegancki,
niespokojny, niestały... Homeopaci stworzyli też
system opisujący relację (sympatię) między
„charakterem" środka leczniczego a charakterem
chorego... Jak piszą naśladowcy Hahnemanna, istnieją
ponadto „wypróbowane metody rozpoznawania chorób,
które przy odrobinie spostrzegawczości dostępne są
nie tylko lekarzowi. [...] Taką otwartą jakby księgą
jest przede wszystkim twarz człowieka. Jej rysy,
wyraz, kolor, ciepłota i subtelne odcienie
umożliwiają scharakteryzowanie choroby. Wygląd
twarzy delikatny, długie rzęsy, oczy błyszczące
skłonność do schorzeń dróg oddechowych; [...]
nabrzmienie twarzy, krostowatość, wskazuje na
nieregularny tryb życia; bruzda nosowa idąca do
zwieracza ust, oznacza u dzieci chorobę jelit, a u
dorosłych białkomocz, owrzodzenia wewnętrzne,
zwyrodnienie wątroby; [...] wystawanie górnej wargi
może oznaczać dolegliwości w jamie brzusznej" (W, s.
78-79). Na spotkaniu autorów naszej encyklopedii z
publicznością obecny na sali homeopata, rzutem oka
oceniwszy jednego z prelegentów, "zdiagnozował", z
czym ów ma kłopoty, że cierpi na to i owo. W dodatku
człowiek ten mówił absolutnie serio, więcej, był
zadowolony ze swej przenikliwości... Zimno mi się
robi na myśl, iż przez wiele lat, jak sam
powiedział, leczył ludzi, stosując taką diagnostykę.
To nie jest jakiś łatwy do odrzucenia margines
teorii homeopatycznej. Przeciwnie, jesteśmy w sercu
homeopatii. Właśnie założenie o różnym oddziaływaniu
specyfików homeopatycznych na różne „typy" ludzi
sprawia, że homeopatia nie jest w stanie sprostać
jednemu z podstawowych wymogów medycyny naukowej:
wymogowi statystycznej porównywalności oddziaływania
leku w przypadkowo dobranych próbach populacji.
PRYMITYWNA SELEKCJA
Teoria witalistyczna Hahnemanna uczy, jak już
wspominaliśmy, że człowieka ożywia „dusza witalna",
czyli „siła życiowa będąca czymś na kształt ducha",
która rządzi ciałem, która jest niezdolna do
refleksu i nie posiada pamięci. Współcześni
homeopaci wykazują pracowicie, iż medycyna
akademicka, skoncentrowana tylko na przyczynach
zewnętrznych wywołujących choroby i próbująca leczyć
je na poziomie materialnym, w ramach terapii
skutkowej, leczy jedynie symptomy; prawdziwym
powodem choroby ma być według homeopatów owa
rozstrojona „siła życiowa", dlatego właśnie nią
trzeba się zająć. Dokonuje się to za sprawą
specjalnych specyfików homeopatycznych, które nie
oddziałują na poziomie materialnym, lecz dostarczają
„duchowej" informacji... (Pi, s. 137). Jednak, jak
podkreśla ojciec Posacki, „homeopatia również odnosi
się jedynie do pewnych skutków chorobowych, a nawet
zasłania je i przedefiniowuje, ponieważ w
przeciwieństwie do medycyny akademickiej przejawia
nieuprawnione aspiracje do całościowego wyjaśniania
zjawiska choroby" (Po, s. 63). Homeopatia pozostaje
leczeniem objawowym, odnoszącym się do widocznych
skutków chorobowych, podobnie jak leczenie medycyny
akademickiej. Zajrzyjmy znów do Homeopatii
praktycznej: „Nie biorąc pod uwagę przyczyn, można
sobie pomóc lekami homeopatycznymi, dobranymi według
opisanych objawów, 2-3 razy dziennie po 3-5 kropli w
łyżce wody: Gdy zapomina się znane drogi, ulice
glononium D12. Gdy zapomina się nazwiska [...]
sulfur D12. Gdy zapomina się proste słowa wystarczy
stosować jeden z leków..." (Ch, s.46). I tak dalej,
i tym podobne. Jak widać, leczenie homeopatyczne
pozostaje leczeniem objawowym, dość prymitywnie w
dodatku selekcjonującym specyfiki przyporządkowywane
do objawów. Jeśli któryś z lekarzy homeopatów
udowodni mi, że inną substancją należy leczyć
zapominanie nazw ulic, a inną zapominanie nazwisk,
ufunduję mu prywatną nagrodę Nobla. Inaczej leczy
się homeopatycznie strach przed zwierzętami i strach
przed przyszłością, jeszcze inaczej strach przed
burzą, a zupełnie inaczej strach przed złodziejami (Ch,
s.42); inaczej leczy się złe samopoczucie na skutek
złości, inaczej złe samopoczucie po wypróżnieniu,
inaczej kolkę prawostronną, inaczej lewostronną,
inaczej leczy się dziecko kapryśne, inaczej okrutne
dla zwierząt... Homeopata F. Grauss rozróżnia 24
formy lęku. Na każdą z nich trzeba podać inny
środek. Na „lęk przed czymś, co może wyłonić się z
kąta", fosfor D6. „Lęk przed dużym smutkiem i
opłakanym nastrojem" wymaga Antimonium crudum
(naturalny antymon), a „lęk przed ostrymi
przedmiotami (nóż, widelec itp.)" leczy się podając
Strophantus gratus D6. Jak stwierdza doktor Pfeifer,
ta „błazeńska pełnia diagnostyczna" utrudnia bardzo
porozumienie homeopatii z medycyną akademicką (Pf,
s. 92). Z jednej strony mamy naukę, z drugiej jakiś
rodzaj wiedzy ze skrajnie subiektywną metodologią
wyszukiwania leków. Konsekwencjami tego
subiektywizmu są absurdalne zalecenia, by zupełnie
innym lekiem leczyć kolkę lewostronną, a zupełnie
innym prawostronną. Homeopatia zdaje się nie
wytrzymywać próby rozumu; by pozostać homeopatą
widząc takie absurdy trzeba być w nią zaangażowanym
emocjonalnie.
NAUKOWY MAGNETYZM ZWIERZĘCY
Dla zachowania proporcji dodajmy, że choć
prymitywizm jest w literaturze homeopatycznej
częsty, to współczesna homeopatia jednak miewa
poważniejsze oblicze. Powstają leksykony i
podręczniki pisane przez lekarzy, konsekwentne,
uporządkowane (gdzie wspomina się na przykład o
skutkach ubocznych homeopatycznych leków złożonych,
podawanych w rozcieńczeniach, w których pierwotna,
rozcieńczana substancja występuje nadal w
roztworze). Biblioteka Narodowa wymienia pozycje
homeopatyczne w haśle przedmiotowym „homeopatia
podręcznik akademicki" (Katowice, 1994; Łódź 1993;
Warszawa 1994). Oprócz tych myślowo spójnych pozycji
o większych ambicjach, na rynku pojawia się bardzo
wiele książek popularnych. Wydają je
najróżnorodniejsze wydawnictwa. Czysto komercyjne,
jak Muza czy Multico, ale nie tylko. Spektrum
wydawców jest o wiele szersze: od Wiedzy i Życia po
Studio Astropsychologii. Znalazłem nawet pozycję
wydaną przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich
(Warszawa 1992), na szczęście z zastrzeżeniem:
Medycyna Niekonwencjonalna. W większości książki te
są bardzo do siebie podobne. Mamy więc 707
Praktycznych Porad (Warszawa 2000) i Przewodnik po
homeopatii (Warszawa 1998). Jest Homeopatia dla
każdego (Warszawa 1996) i dla całej rodziny (Kraków
1998). Jest Homeopatia praktyczna (Warszawa 1996),
Homeopatia dla wszystkich (Warszawa 1997),
Homeopatia bezpieczna (Bielsko-Biała 1998), jest też
Homeopatia w nagiej potrzebie (Szczecin 1995). Mamy
Homeopatie poradnik dla każdego (Warszawa 1996,
Warszawa 1997), poradnik dla świadomych pacjentów
(Szczecin 1995), poradnik terapeutyczny (Busko Zdrój
1998), nawet poradnik medyczny (Warszawa 1992).
Książeczki o homeopatii ukazują się w takich seriach
jak Natura i Zdrowie (Bielsko-Biała 1998), Lekarz
domowy naturalny. Kieszonkowa encyklopedia zdrowia i
urody itp. Często w tytułach tych książek pojawia
się słowo „naturalna", często pojawiają się słowa
„dla każdego"; jest więc i Homeopatia naturalna dla
każdego (Katowice 1993). Mamy Homeopatię w leczeniu
psów (Warszawa 1995) i kotów (Warszawa 1994), mamy
również Homeopatię domowa dla całej rodziny
(Warszawa 1995). Jest wreszcie Homeopatia inaczej
(Warszawa 1991), ba, nawet Homeopatia: więcej niż
leczenie (Kraków 2002). Mamy też pozycję ambitną:
Homeopatia manifestacje archetypów (Białystok 2001),
jest nawet książka profetyczna: Prawdziwa homeopatia
medycyna przyszłości (Nowy Sącz 1999).
SIŁA WOLI O DOBRYCH INTENCJACH
Zajmijmy się teraz wspomnianymi już przez Ojca
Aleksandra Posackiego aspiracjami homeopatii do
całościowego wyjaśniania zjawiska choroby. Dopóki
teoria homeopatyczna nie znajdzie potwierdzenia w
mierzalnych i powtarzalnych doświadczeniach, musi
być stosowana na wiarę. I jak pamiętamy ze
świadectwa doktor Agnieszki Pokory często wbrew
wiedzy medycznej lekarza. Jak już pisałem,
homeopatia jest dziedziną wiedzy, której do dziś nie
udało się uzgodnić z nauką. Wyrasta bowiem z innego
sposobu myślenia. Podstawą medycyny klasycznej jest
zasada przeciwieństw, „Paracelsus odrzucił ją i
wprowadził zasadę podobieństw (kultywowaną w
renesansie, np. jako «więź magiczna»). Chodzi tu
szczególnie o swoiste ubóstwienie tego, co dziś
nazywa się często «energią kosmiczną", a co w myśli
zachodnie) występowało pod różnymi nazwami, np.: «alkahest»
u Paracelsusa, «światło astralne» w kabale (mające)
wpływ na J. Bóhmego oraz na tradycję ezoteryczną
Zachodu); «magnetyzm zwierzęcy" u F.A. Mesmera czy
«siła żywotna» (vis vitalis, «energia witalna» u
S.F.Ch. Hahnemanna); mogłoby to wskazywać na fakt,
że źródła homeopatii sięgają tradycji inicjacyjnej"
(Po, s. 60). Inicjacja naturalistyczna polega na
otwarciu adepta na świat nadzmysłowy. Dzieje się tak
zarówno w inicjacyjnych religiach naturalnych
(fetyszyzm, animizm, szamanizm, hinduizm itp.), jak
i w parareligijnych tradycjach inicjacyjnych (magia,
hermetyzm, okultyzm), a także w praktykach
paraterapeutycznych, takich jak mesmeryzm, reiki czy
bioenergoterapia. Hahnemann w swoim najważniejszym
dziele, Wykładni sztuki leczenia, wskazał dobitnie
na działanie magnetyzmu zwierzęcego Mesmera: „Muszę
się tu odwołać do tak zwanego magnetyzmu
zwierzęcego, znanego również pod nazwą Mesmeryzmu,
jak naprawdę powinien być nazywany z szacunku dla
Mesmera, jego odkrywcy. Różni się on bardzo od
wszystkich innych metod leczniczych. Jego moc
lecznicza, przez głupotę kwestionowana i utrzymywana
w pogardzie przez wiek, działa na różne sposoby.
Jest cudownym, nieocenionym darem Boga dla
ludzkości, za pomocą którego siła woli osoby o
dobrych intencjach może, na przykład poprzez dotyk
chorej osoby, lub nawet bez kontaktu fizycznego, na
odległość, płynnie przenieść energię życiową
zdrowego mesmeryzera, obdarzonego taką mocą, na inną
osobę (podobnie jak jeden z biegunów potężnego
magnesu oddziałuje na stalowy pręt). Częściowo
działa poprzez zapełnienie tych miejsc w chorym,
gdzie brakuje jego energii życiowej. W innych
przypadkach, gdzie w jednym miejscu zebrało się zbyt
wiele energii powodując podrażnienia nerwowe,
przesuwa ją, zmniejsza i rozprowadza równomiernie.
Ogólnie, wygasza śmiertelną predyspozycję życiową
pacjenta i zamienia ją na normalną, pochodzącą od
mesmeryzera poddającego go swojemu przemożnemu
wpływowi [...J. Do tej klasy należy wiele przypadków
błyskawicznych uleczeń przeprowadzonych na
pacjentach w różnym wieku przez mesmeryzerów
obdarzonych tą wielką mocą. Najlepszym przykładem
przepływu ludzkiej mocy na organizm człowieka jest
zmartwychwstanie osób od dłuższego czasu nieżyjących
(niemożliwych do zakwestionowania przykładów takich
zmartwychwstań historia zna bardzo wiele), pod
wpływem najpotężniejszej przychylnej mocy człowieka
pozostającego w pełni sił, czy inaczej, w pełni
energii życiowej. Chodzi tu szczególnie o osoby, a
nie ma ich zbyt wiele, które poza dobrymi chęciami i
doskonałym stanem zdrowia będą odczuwały
okiełznywalną chęć odbycia stosunku seksualnego, tak
by po jej stłumieniu, cała ta wspaniała energia
duchów życia, w przeciwnym wypadku zużyta do
produkcji nasienia, była możliwa do przesłania innym
osobom. Można ją przekazywać dotykiem i siłą woli.
Niektórzy z potężnych mesmeryzerów, których
spotkałem, mieli tę unikalną zdolność" (Wykładnia
sztuki leczenia, edycja VI, paragraf 288). Jak pisze
Campbell (www.acampbell.org.uk), i co potwierdzają
jego najważniejsi biografowie, Hahnemann me był
chrześcijaninem. Bóg był dla niego deistycznym
zegarmistrzem wszechświata, sam uważał się za
narzędzie w rękach Opatrzności, a Jezusa nazywał
Arcyfantastą (H. Fritsche, Hahnemann Die Idee der
Horn Opathie, Berlin 1944, cytat za Pf, s.88).
Magnetyzm zwierzęcy był praktyką inicjacyjną,
mediumiczną. Hahnemann sam go stosował. Dziś nazwano
by go zapewne bioenergoterapią.
TRANSYLWAŃSKI ŚLAD
Jakie są konsekwencje faktu, iż homeopatia wywodzi
się z tradycji inicjacyjnej? Hahnemannowa vis
vitalis jest ideą do dziś naukowo niesprawdzalną,
jednak konsekwencje światopoglądowe przyjęcia jego
antropologii wykraczają daleko poza teorie:
medyczną, naukową, a nawet filozoficzną. Praktyka i
teoria homeopatii wprowadza bowiem człowieka w nurt
myśli wyrosłe) na gruncie tradycji inicjacyjnej, co
sprawia, że homeopatia przekracza kompetencje
leczącego, „gdyż jest uwikłana w złożony
światopogląd oraz kryptoreligijny kult; w ideologii
homeopatii występują idee gnostyckie, hermetyczne
oraz orientalne z domieszką idei panteizmu" (Po, s.
60). Nie można być jednocześnie panteistą i
chrześcijaninem, a przyjęcie teorii homeopatii nie
jest również obojętne dla materialisty. Je) praktyka
wyrasta z określonego systemu
światopoglądowo-kultycznego (a nie tylko
filozoficznego), skutkiem czego przynosząc jakieś
zmiany somatyczne, odbierane jako pozytywne,
homeopatia może ingerować w życie wewnętrzne
człowieka i swoiście je interpretować. Jakie są
źródła homeopatii? W niepublikowanym dotychczas
tekście o okultystycznych korzeniach homeopatii
Tomasz Pisula pisze: „Hahnemann całe lata zajmował
się studiami i praktyką okultyzmu. Zaczęło się to od
porządkowania biblioteki jego opiekuna, niemieckiego
gubernatora Transylwanii, barona von Brukenthala, w
Hermannstadt. Prawdopodobnie tam, podczas
katalogowania księgozbioru czytał dzieła alchemika
Paracelsusa, którego większość pomysłów przedstawił
potem jako własne. Pytany przez uczniów o wpływy
Paracelsusa na teorię homeopatii i stojący za nią
światopogląd wypierał się ich znajomości, choć
analogie są zbyt oczywiste. Będący jego opiekunem
baron wciągnął go też do loży masońskiej w Sibiu w
Transylwanii, gdzie wtedy mieszkali. Homeopaci
oficjalnie mówią, że loże te zajmowały się głównie
naukami tajemnymi. Jego znany biograf, Bradford,
cytowany na stronie www.homeoint.org/morrell/articles/esoteric.htm,
mówi, że Hahnemann był w tym czasie wręcz mistrzem
okultyzmu" (Ps, s. 5).
JAK MATERIALISTA PRZESTAJE BYĆ MATERIALISTĄ
Powyższe informacje potwierdzają teksty ze strony
internetowej Amerykańskiej Rady Nauki i Zdrowia (Amercian
Councii on Science and Health), powołujące się na
publikacje dwóch podstawowych biografów Hahnemanna,
Haehia i Bradforda: „W 1774 roku Samuel Hahnemann
jako dziewiętnastolatek opuścił swój dom rodzinny w
Miśni i praktycznie bez pieniędzy udał się na
Uniwersytet w Lipsku, by studiować medycynę.
Początkowo starał się zarabiać tłumaczeniami,
jednakże dochody te nie były wystarczające do
utrzymania. Będąc na skraju śmierci głodowej, został
przedstawiony niezwykle bogatemu transylwańskiemu
baronowi, Samuelowi Brukhentalowi, przewodniczącemu
magdeburskiej loży masońskie). W październiku 1777
roku Hahnemann był inicjowany do loży Hermannstadt w
Transylwanii. Prędko wzrósł w uznaniu dla wędrownych
nauczycieli tajemnic", którzy «doradzali» lożom w
sprawach alchemii i spirytyzmu. W książce «Samuel
Hahnemann, życie i twórczość» (Jam Publishers, 1971)
jego biograf Richard Haehl wzmiankuje o głębokim
zaangażowania Hahnemanna w podobne praktyki loży:
«Przeszedł dalej [poza witalizm i naturalizm
Schellinga i Hegla] w spirytyzm i na pewien okres
zagubił się w okultyzmie». W «Życiu i listach
Samuela Hahnemanna» (Jain Publishers, 1921) Thomas
Bradford bardziej otwarcie opisał okres, w którym
Hahnemann spędził u Herr Brukhentala: «To właśnie
podczas tych cichych, poświęconych nauce dni,
Hahnemann zdobył rozległą i zróżnicowaną wiedzę na
temat starożytnej literatury i okultyzmu, którego w
okresie późniejszym został prawdziwym mistrzem»". (Ps,
s. 8, na podstawie: www.acsh.org/publications/priorities/
1104/homeopathy.html). Można być chrześcijaninem i
wyznawać najróżnorodniejsze filozofie, można być
chrześcijaninem tomistą czy chrześcijaninem
personalistą. Natomiast nie można być
chrześcijaninem i jednocześnie wyznawcą jakiegoś
sprzecznego z chrześcijaństwem i konkurencyjnego
systemu światopoglądowego (tym bardziej
światopoglądowo-kultycznego). Nie da się
chrześcijaństwa połączyć z wiarą w reinkarnację, z
redukcyjnym materializmem itp. Przyjęcie myśli
Hahnemanna wprowadza zaś człowieka w krąg pojęć
hinduistycznych, gnostyckich i hermetycznych. W ten
sposób również i materialista przestaje być
materialistą.
LECZENIE NA ODLEGŁOŚĆ
Część homeopatów twierdzi, iż najlepsze wyjaśnienie
działania preparatów homeopatycznych daje myśl
hinduistyczna, według której człowiek oprócz ciała
fizycznego ma także ciało eteryczne, ze specjalnym
systemem przekazywania energii, porządkującym
funkcje obronne organizmu i wspomagającym
uzdrowienie. Cokolwiek by powiedzieć, nie jest to
koncepcja obojętna światopoglądowo. Być może
stosując specyfiki homeopatyczne otwieramy się na
nią w jakiś sposób (nawet nie do końca świadomie),
bo przecież chorując, nie stosujemy czegoś, w co me
wierzymy, co uznajemy za kompletną bzdurę.
Istniejące próby wytłumaczenia działania homeopatii
poza kontekstem religijno-światopoglądowym są
niewystarczające. Dopóki nauka nie przeniesie teorii
homeopatycznych na teren sprawdzalny, przyjęcie
wyjaśnienia działania homeopatii, które
przedstawiają homeopaci, ma konsekwencje
światopoglądowe. Nawet, jeśli sobie tego nie
uświadamiasz. Przez cały czas podejmowane są próby
naukowego wyjaśnienia skuteczności specyfików
homeopatycznych. To, co Hahnemann z braku pojęć
określił jako istniejące "na kształt ducha"
("duchowe", w cudzysłowiu właśnie), współcześni
homeopaci usiłują ująć, w świetle teorii
holistycznych, za pomocą fizycznego pojęcia pola
energetycznego. Załóżmy, iż świat homeopatycznych,
subtelnych energii istnieje, że nauka potwierdziła
jego istnienie. Jak wtedy wygląda antropologia i
ontologia? Człowiek i świat? Dziś coraz wyraźniej
widać, że modele antropologiczne odwołujące się do
kartezjańskiego dualizmu słabo objaśniają
rzeczywistą złożoność człowieka. Coraz częściej
wraca się więc do modelu klasycznego, trójdzielnego.
Człowiek funkcjonuje według niego na trzech
podstawowych poziomach: duchowym (pneuma),
psychicznym (psyche) i materialnym (soma). Na
rzeczywistość składa się zaś świat zjawiskowy oraz
świat duchowy, ze swą częścią stworzoną (pneuma), a
także niestworzoną, Bożą. Dla metod naukowych
dostępne są tylko dwa poziomy: materialny i
psychiczny (częściowo). To jest przestrzeń zjawisk,
przestrzeń przyczyny i skutku. Świat duchowy rządzi
się innymi prawami. Według zwolenników medycyny
alternatywnej domniemany „poziom energetyczny",
„dynamiczny", ma się mieścić w przestrzeni psyche.
Ma należeć do świata przyczyny i skutku. Ale
przecież nie ma żadnej pewności, że jest odrębny od
świata duchowego. Czy na pewno fenomeny odbierane
subiektywnie przez osoby nadwrażliwe jako
„energetyczne" należą do przestrzeni Zjawisk? A może
należą do przestrzeni duchowej? Oto kluczowa kwestia
dla teorii energetycznej homeopatii: czy zakładane
subtelne „energie" należą do świata duchowego, czy
do świata zjawisk? Do przestrzeni przyrody czy
ducha? Zasady ontologiczne wyznawane przez
Hahnemanna próbuje tłumaczyć dziś „medycyna
holistyczna", sięgając do osiągnięć nowej fizyki czy
biologii. Twierdzenie Hahnemanna, iż choroba nie
powstaje z przyczyn materialnych, ale jest skutkiem
„duchowego" rozstroju siły życiowej, przedstawiane
jest dziś jako założenie, że choroba istnieje na
„poziomie dynamicznym", „energetycznym", zjawiskowym
(psyche), zanim zmieni się w to, co mierzalne i
obserwowalne, zanim nastąpią materialne zmiany
molekularne i tkankowe (soma). Koncepcja ta
przypomina pojęcie czi w akupunkturze, czyli
zorganizowany system energetyczny wewnątrz ciała,
powodujący pojawianie się wszystkich zdarzeń
fizycznych. Również i tu choroba jest zaburzeniem
energii systemu. Te „dynamiczne" zmiany mogą zostać
uleczone według koncepcji holistycznej tylko przez
„dynamiczne" lekarstwo oddziałujące na system
energetyczny czy istniejące w organizmie „siły
witalne" (ciało energetyczne, pole energetyczne,
pole bioplazmatyczne, wibracje pola itp.). Jak pisze
ojciec Posacki, streszczając poglądy zwolenników
homeopatii, „kiedy rzekoma energia jest
zrównoważona, oznaki zaburzeń znikają
spontanicznie", bo specyfik homeopatyczny dostarcza
organizmowi informacji, które mają wspomagać
samoregulację. Zobaczmy, do jak zadziwiających
pomysłów mogą prowadzić tak słabo osadzone w
doświadczeniu rozważania. Ponieważ informacji
dostarcza nie materia, lecz wzory energii, które jak
pola są w stanie wpłynąć na człowieka, niektórzy
homeopaci dochodzą do wniosku, że zażycie specyfiku
homeopatycznego nie jest konieczne, ponieważ
przekazywanie energii ma miejsce nawet wówczas, gdy
nosi się przy sobie lekarstwo lub postawi je obok
łóżka. Nie jest to jednak wcale pomysł nowy. Pod
koniec życia, pisze Tomasz Pisula, sam Hahnemann
ostrzegał przed zbytnim dynamizowaniem płynów
homeopatycznych, na przykład podczas wstrząsów
wywołanych noszeniem buteleczki ze specyfikiem przy
sobie. Owo przypadkowe potrząsanie mogło według
Hahnemanna nadać lekom zbyt wiele energii i w
konsekwencji nawet spowodować śmierć pacjentów.
Hahnemann pisał również, że dobrze zdynamizowane
leki wystarczy tylko wąchać, nie trzeba ich nawet
łykać (Ps, s. 11). Twórca metafory „pamięć wody",
homeopata Jacques Benveniste, twierdzi nawet, ze
jest w stanie przesyłać „informację" leków
homeopatycznych przez Internet.
RZEKOMA CZY PRAWDZIWA ENERGIA?
W przeciwieństwie do ojca Posackiego nie wiem, czy
energia, o której mówią homeopaci, jest rzekoma czy
realna. Istnieje fotografia kirlianowska, zdająca
się potwierdzać istnienie wokół człowieka jakiejś
niematerialne) sfery, dającej się zarejestrować,
zobiektywizować. Co to jest? Zajmiemy się tą kwestią
w następnych tomach Encyklopedii... Fizycy mówią
dziś tylko tyle: istnieją cztery rodzaje
oddziaływań: grawitacyjne, elektromagnetyczne, silne
i słabe (te dwa ostatnie są krótkozasięgowe,
działają jedynie w skali jądrowej). Być może
istnieje piąty rodzaj oddziaływań, ale na razie
żadne powtarzalne doświadczenie nie wskazuje na jego
istnienie. W naszych rozważaniach dopuściliśmy
istnienie sfery dynamicznej, sfery niemierzalnych,
subtelnych energii. Nauka nie może wykluczyć, iż
powstaną kiedyś przyrządy zdolne w powtarzalny
sposób zarejestrować nowy typ oddziaływań. Nie można
jednak też wykluczyć, iż energii tych po prostu nie
ma, lub że pochodzą spoza świata zjawiskowego, z
przestrzeni pozazmysłowej, ze sfery duchowej. Jak
zwykle w takich przypadkach pozostaje wiara.
Niektórzy homeopaci wierzą, iż mechanizmy
samoleczenia organizmu uruchamia nie odkryta jeszcze
energia, naukowcy mówią: nie ma takiego zjawiska,
nic o nowej „energii" nie wiemy. Jak widać, już samo
istnienie subtelnych energii, piątego rodzaju
oddziaływania jest mocno wątpliwe (nieudowodnione),
co dopiero więc mówić o istnieniu zorganizowanego
systemu energetycznego wewnątrz ciała. Na ten temat
też nie znam żadnych naukowych wypowiedzi. Każdy zaś
pozanaukowy system twierdzeń na temat przestrzeni
zjawisk jest subiektywny. Istnieją praktyki czi
gong, tai czi oraz aikido (aby kwestię
ujednoznacznić zapiszmy tę nazwę w następujący
sposób: ai-czi-do). Te metody wypracowane zostały na
gruncie wieloletniego subiektywnego wglądu w
funkcjonowanie organizmu człowieka. Być może opisują
one rzeczywistość, jednak jeszcze sto lat temu
medycyna wschodnia, oparta na intuicji,
umiejscawiała nerki na wysokości łopatek. Empiria,
doświadczenie, sekcja zwłok to pojęcia zupełnie obce
wschodniemu sposobowi myślenia. Ponieważ Chińczykom
z przyczyn religijnych zabroniono wykonywania sekcji
zwłok człowieka, posiadali oni więc bardzo słabą
znajomość anatomii. Mózg uważali za mały, nic
nieznaczący organ, śledzionę natomiast za centrum
myślenia. Nie ma sensu dokonywanie wyboru między
wglądem a nauką. Intuicja może być wspaniałą
inspiracją do badań, ale nie jest w stanie
konkurować z nauką na terenie natury. Nowożytna
nauka powstała tylko w naszej, zachodniej
cywilizacji. Inne cywilizacje na przykład chińska,
japońska czy hinduska wypracowały tradycyjne systemy
wiedzy, gromadzonej czasami przez tysiące lat.
Jednak mają one niewiele wspólnego z nauką w naszym
nowożytnym, europejskim znaczeniu. Czym jest „siła
żywotna", jeśli można na nią, jak twierdzi
Hahnemann, wpłynąć wyobraźnią? Osobiście, o ile
tylko hipotezy dotyczące subtelnej energii, której
istnienie podejrzewają homeopaci, są prawdziwe,
życzę, by zostały wprowadzone na grunt nauki jak
najszybciej. Do tego czasu jednak zachowam dystans
do lekarstw leczących na odległość.
CAŁOŚCIOWA WIZJA ŚWIATA
„Siła żywotna" jest stale w centrum homeopatii i
chociaż współcześnie dość chętnie utożsamia się ją z
całością mechanizmów regulacyjnych, czyli
homeostazą, to jednak termin używany przez
Hahnemanna ma o wiele szersze znaczenie: dochodzi tu
wizja filozoficzna, a nawet para-teologiczna
(teozoficzna), której empiryczna próba uzasadnienia,
według ojca Aleksandra Posackiego, „jest
niewykonalna", zaś praktyka terapeutyczna zakłada
niemal „boską naturę" siły witalnej, czego też nie
sposób empirycznie potwierdzić. Z lektury pism
Hahnemanna wynika, że jego zamierzeniem nie było
potwierdzenie jakiejś mniej lub bardziej
rewolucyjnej hipotezy naukowej, ale pewnej
całościowe) wizji świata (teorii światopoglądowej),
traktującej vis vitalis na sposób panteistyczny czy
quasi-boski. Przyjęcie jej ma konsekwencje
światopoglądowe, nie do pogodzenia zarówno z
materializmem, jak i chrześcijaństwem. Istnieją
jednak wielkie trudności w potwierdzeniu
prawdziwości ideologii homeopatii jako teorii
światopoglądowej. Jeszcze większe trudności napotyka
udowodnienie prawdziwości ideologii homeopatycznej
jako hipotezy naukowej, tak na terenie fizyki, jak i
biologii.
FIOŁEK KONTRA PROMIENIOWANIE RAKA
Zobaczmy, jak wyglądają „naukowe" badania
przeprowadzane przez samych homeopatów. W Instytucie
Ludwika Boltzmanna w Wiedniu dr Otto Maresch pracuje
nad badaniem mocy leczniczej wysokich potencji (do
D1000 i powyżej). Ponieważ „mocy życiowej" nie można
zmierzyć fizycznymi metodami pomiarowymi, używa on
bioindykatorów, czyli... różdżki i wahadełka. Aby
dla każdej choroby i dla konkretnego pacjenta
znaleźć lekarstwo, Maresch ustalił następującą
próbę: środek homeopatyczny będzie wykazywał tym
lepsze działanie, im ściślej jego zasadnicza długość
„fali" będzie odpowiadała „fali" chorego organu lub
chorego systemu. Dla sprawdzenia leku zdrowe) osobie
przytwierdza się pięć elektrod do „systemu
elektromagnetycznego" (meridiany, punkty
akupunkturowe). Przy szukaniu środka przeciwrakowego
trzyma ona w ręku proszek wykonany z prawdziwego
guza nowotworowego. Igła wychyla się wówczas bardzo
mocno. Następnie poszukuje się środka działającego
przeciw temu „promieniowaniu raka". Po wypróbowaniu
różnorodnych materiałów igła wraca wreszcie do
pozycji zerowej: sok fiołkowy w potencji od D8 do D
12 działa przeciwrakowo! (Pf, s. 92-93). Czy trzeba
to komentować? Okazuje się jednak, że można jeszcze
prościej: „Krótsza jest droga przez bioindykator
wahadło". Jednak nie każdy lekarz może się tego
nauczyć, ponieważ niezbędna jest określona
nadwrażliwość. Nadwrażliwość na co? Dlaczego energie
te mogą być odczuwane tylko przez nielicznych,
specjalnie wrażliwych ludzi? Jakie energie są
mierzone? Kurt Koch zamiast słowa „nadwrażliwość"
używa określenia „medialność". Powtórzmy pytanie:
Czy „poziom energetyczny", sfera energii
psychotronicznych, okultystycznych, niemierzalnych
przyrządami, na pewno rządzi się prawami natury? Nie
sposób tego stwierdzić. Może być też tak, że sfera
ta należy do przestrzeni zjawisk, jednak otwarcie
się na świat niemierzalnych energii otwiera
jednocześnie człowieka na sferę duchową, co wiąże
się już z duchowymi niebezpieczeństwami. Wiele
przemawia właśnie za taką konstatacją.
CZY HOMEOPATIA STANIE SIĘ KIEDYŚ NAUKĄ?
Pokażmy teraz najważniejszy aspekt różniący
homeopatię od medycyny akademickiej. Dlaczego
homeopatia nadal nie jest nauką? Otóż nie można
zarejestrować prawidłowości w działaniu specyfików
homeopatycznych. Takie same badania na porównywalnej
próbce populacji w różnym czasie, w różnych krajach,
w przypadku specyfików medycyny akademickiej są
powtarzalne. Identyczny odsetek danej populacji
ulega wyleczeniu przy zastosowania danego leku czy
danej terapii. Skuteczność specyfików zbadanych
naukowo jest statystycznie identyczna w Portugalii i
na wyspach Samoa. Natomiast w przypadku homeopatii
takich prawidłowości nie da się statystycznie
zarejestrować. Na jednych specyfik homeopatyczny
działa, na innych nie działa. Dzieje się to w sposób
zupełnie dla nauki przypadkowy. Stosunek do hipotez
homeopatycznych, dopóki nauka ich nie potwierdzi,
pokazuje jedynie emocje osób zainteresowanych,
emocje, jakie żywią w stosunku do homeopatii.
HERBATA SŁODSZA OD MIESZANIA
Twórcy tej encyklopedii nie mają żadnych określonych
nastawień. Rejestrujemy fakty. Jeśli homeopatia jest
nieszkodliwa, przywitamy to z radością. Jednak w
imię uczciwości musimy dodać, że może się okazać, iż
nauka nigdy jednoznacznie nie wypowie się na temat
mechanizmów homeopatii. Może się bowiem zdarzyć, że
homeopatia działa również na poziomie, który nigdy
nie będzie uchwytny dla nauki. Na poziomie duchowym.
Nauka mówiła dotąd, że w potrząsanym specyfiku nic
się nie zmienia. Herbata nie staje się słodsza od
mieszania. Dlaczego coś, czego nie ma, ma stać się
skuteczne w wyniku potrząsania? Zresztą jak można
potrząsać niczym? Nie rozstrzygajmy tego jednak za
pomocą kpiny. Sprawa jest znacznie poważniejsza. Być
może poetyckie sformułowanie, dość ładna nawet
metafora: „pamięć wody", coś znaczy.
SKUTECZNOŚĆ HOMEOPATII UDOWODNIONA
Ostatnie lata przynoszą informacje co najmniej
zaskakujące. Sprawy homeopatii wzięli w swe ręce
prawdziwi naukowcy. Pojawiła się pewna liczba badań,
których wyniki przedstawiane są już nie w
literaturze homeopatycznej, lecz w normalnym obiegu
naukowym. Jakie są wnioski? „Biologiczne działanie
najmniejszej dawki jest już dzisiaj niepodważalne,
chociaż sposób działania nie został wyjaśniony",
pisze profesor Andrzej Stańczak z Zakładu Chemii
Farmaceutycznej i Analizy Leków Akademii Medycznej w
Łodzi (St, s. 4). Wskazywać ma na to wiele badań
naukowych, przywołanych w cytowanym przed chwilą
artykule przez profesora Stańczaka; przykładem mogą
być „badania związane z podawaniem szczurom
alloksanu, w celu wywołania cukrzycy. Stwierdzono,
że podanie przed wstrzyknięciem alloksanu jego
nieskończenie małego rozcieńczenia powoduje, że
cukrzyca nie rozwija się. Podobne działanie
ochronne, potwierdzone przez badaczy indyjskich z
Uniwersytetu w Kałyani w badaniach na myszach,
wykazuje w stosunku do związków arsenu preparat
Arsenium album 30C" (St, s. 2). Zachęcające wyniki
uzyskiwane są również, według profesora Stańczaka, w
badaniach klinicznych. „W 1993 roku w czasopiśmie
medycznym «Lancet» opublikowano wyniki badań nad
skutecznością działania wysokich rozcieńczeń pyłków
kwiatowych, zastosowanych przeciw katarowi siennemu.
Próby przeprowadzono na 156 pacjentach. Wykazały one
wyższą skuteczność leczenia kataru siennego metodą
homeopatyczną. Wyniki były porównywane ze
skutecznością substancji obojętnej. Na uwagę
zasługuje fakt, że zastosowanie leków
homeopatycznych pozwoliło u chorych leczonych
preparatem Pollens 30C na wyraźne ograniczenie
stosowania klasycznych leków przeciwhistammowych.
Innym znamiennym przykładem jest stosowanie u kobiet
będących w 9 miesiącu ciąży kombinacji środków
homeopatycznych. [...] Test został wykonany metodą
podwójnej ślepej próby wobec grupy kontrolnej
otrzymujące] placebo. Jego wyniki wykazały, że grupa
kobiet otrzymująca środki homeopatyczne rodziła w
czasie o 40% krótszym niż kobiety otrzymujące
placebo" (St, s. 2). Swego rodzaju podsumowaniem
tych badań może być według profesora Stańczaka
artykuł, który ukazał się w renomowanym czasopiśmie
medycznym „Lancet", „dotyczący przeglądu 89
eksperymentów wykonanych metodą podwójnej «ślepej
próby». W wyniku tych badań stwierdzono, że leki
homeopatyczne były średnio 2,5 razy efektywniejsze
niż placebo" (St. s. 3). Jednocześnie w równie
renomowanych czasopismach medycznych (ostatnio:
„British Journal of Clinical Pharmacology",
„Thorax") ukazują się wyniki badań klinicznych,
podważających tezę o większej niż placebo
skuteczności specyfików homeopatycznych. Co więcej,
pojawiają się głosy zupełnie podważające
wiarygodność badań nad homeopatią.
HOMEOPATIA TO JEDNO WIELKIE OSZUSTWO
„Literatura homeopatyczna, finansowana przez
francuskie laboratoria Boiron i Dolissos, pełna jest
relacji z prób skuteczności. Żaden, podkreślmy to
słowo, żaden niezależny badacz nigdy nie powtórzył
publikowanych badań. A przecież skuteczność metod
naukowych musi być potwierdzona przez niezależnych
badaczy po to, by mogły być uznane. Gdy badacz
realizuje coś, co uważa za postęp, proponuje
uznanemu, międzynarodowemu wydawnictwu fachowemu
opublikowanie wyników swych badań w formie artykułu
naukowego. Publikacje takie mają skądinąd
bezpośredni wpływ na przebieg kariery każdego
naukowca. Niezależna grupa recenzentów, składająca
się z poważnych naukowców, czyta artykuł,
przeprowadza ewentualnie kontrolę i decyduje, czy
artykuł ma być opublikowany. Następnie, i to jest
najważniejsze, laboratoria pracują nad tematem,
przeprowadzając oczywiście te same eksperymenty, by
potwierdzić bądź podważyć ich wyniki. Jeśli wyniki
są obalone, kariera autora jest zakończona. W
przeciwnym przypadku wszyscy zaczynają wykorzystywać
jego badania w swoich programach naukowych. Postęp
naukowy porusza się drogą wspólnych badań i wspólnej
kontroli wyników. Jest to jedyna metoda obrony przed
szarlatanami" (Pt, s. 4). Tyle rozważań ogólnych.
Otóż, żadne z badań autor cytowanego powyżej
„Biuletynu Sceptycznego" przechodzi teraz do
konkretów „jeśli tylko były przeprowadzone w
satysfakcjonujących warunkach, nie dały
spodziewanych wyników. Między 1985 i 1987 we Francji
przeprowadzony został eksperyment, którego
inicjatorem była pani Georgina Dufoix, ówczesny
minister zdrowia. 13 grudnia 1985 podczas
konferencji prasowej pani minister zapowiedziała
podjęcie działań, które powszechnie zostały uznane w
kołach naukowych za skandal. Po pierwsze, został
stworzony program naukowego zbadania skuteczności
dwóch specyfików homeopatycznych. Po drugie,
powołana miała zostać komisja, której zadaniem
będzie stworzenie programu nauki homeopatii i
akupunktury. Po trzecie, miała zostać powołana
fundacja terapii alternatywnych, dysponująca własną
kliniką. Środowiska naukowe przyklasnęły pierwszej
propozycji. Jednakże zaskakujące było to, jak można
uczyć i praktykować za pomocą metod, które dopiero
mają być zbadane... Pomimo protestów pani minister
przygotowała odpowiednie dekrety i zorganizowała
komisję mającą przeprowadzić testy. Weszło do niej
pięciu naukowców, jawnie związanych z laboratoriami
homeopatycznymi, oraz jeden statystyk. Niezależni
naukowcy, którzy zgłosili swoje kandydatury, nie
zostali przyjęci. Następca pani Dufoix, który zajął
jej miejsce po wyborach w 1986 roku, wycofał dekrety
dotyczące punktu drugiego i trzeciego, pozwolił
jednak na realizację eksperymentów nad lekami
homeopatycznymi. Wyniki zostały opublikowane w 1988
roku w czasopiśmie «Lancet». Badanie polegało na
sprawdzeniu efektów specyfików Opium i Raphanus na
poprawę procesu trawienia u pacjentów, którzy
przeszli operację jamy brzusznej. Sześciuset
pacjentów w 12 szpitalach zostało podzielonych na 4
grupy. Grupa pierwsza dostawała Opium i Raphanus,
druga Opium placebo, trzecia placebo iplaceho, zaś
czwarta nic (była to grupa testowa). Wyniki nie
wykazały żadnej wyraźnej różnicy między czterema
grupami. To znaczy, tak naprawdę wyniki wykazały, ze
dwie grupy, które dostawały lekarstwa homeopatyczne,
wypadły nieco gorzej, ale różnice nie wykraczały
poza margines dopuszczalny przez statystykę.
Członkowie grupy badawczej podpisali protokoły
testów, dodając zastrzeżenie, że wyniki te nie mogą
być bazą do osądzania ogólnej skuteczności
homeopatii" (Pt, s. 6).
ROZCIEŃCZONA WIARYGODNOŚĆ
Skoro wyniki testów terapeutycznych były
niepomyślne, homeopaci sięgnęli po badania
laboratoryjne. „Wielokrotnie przeprowadzano próby
naukowego wykazania skuteczności substancji wysoko
rozcieńczonych. Szczególnym przypadkiem były
działania dr Jacques'a Benveniste z francuskiego
centrum badań naukowych. 30 czerwca 1988 znany
angielski tygodnik «Nature» opublikował komunikat dr
Benveniste i jego współpracowników. Rada naukowa
«Nature», która dostała artykuł już dwa lata
wcześniej, wyraziła jak najdalej idące zastrzeżenia
co do jego wartości. Wydała jednak zgodę na
publikację pod warunkiem, że opublikowane dane
zostaną zweryfikowane. Wysłano komisję, która miała
obserwować eksperymenty. 4 lipca przybyła ona do
laboratorium dr Benveniste. Składała się z dwóch
naukowców oraz iluzjonisty Jamesa Randi. Obecność
iluzjonisty spowodowana była podejrzeniem, że w
laboratorium doszło do oszustwa. Bazą eksperymentów
dr Benveniste było twierdzenie, że wysoko
rozcieńczone immunoglobuliny kozy oddziaływały na
bazofile ludzkie. Miało to wykazać, ze wysokie
rozcieńczenie nie tylko nie osłabia działania
immunoglobulin, lecz przeciwnie, wzmacnia je. A
skoro nikt nie przeczy, że w tak wielkich
rozcieńczemach nie może być już ani odrobiny
elementu aktywnego, to oznacza, że «woda
zapamiętuje». Prowadzone przez pięć dni, pod uważnym
okiem ekspertów, eksperymenty zakończyły się
całkowitym fiaskiem. 28 lipca «Nature» opublikowała
raport pod tytułem "Eksperymenty na wysokich
rozcieńczeniach są iluzoryczne». Później pojawiły
się nawet oskarżenia o oszustwo" (Pt, s. 7). Te
oskarżenia opublikowano w numerze „Naturę" z 27
października 1988 (s. 763). Jak dopowiada profesor
Gregosiewicz: „Nie przejmując się tą kompromitacją,
Dolisos Laboratoires w 1994 roku tak opisuje wyniki
pracJacques'a Benveniste (obecnie awansował już na
profesora przyp. aut.): «potwierdzono zasadę
biologicznej aktywności preparatów
wysokorozrzedzonych». Oto skuteczność firmowych
badań naukowych. Jako ciekawostkę podaję, że roczny
obrót firmy, która finansowała badania ww. naukowca,
wyniósł w 1994 roku 595 milionów FF" (Gr, s. 18).
JAK TO SIĘ ROBI?
„Homeopatia rozwijała się szczególnie w XIX wieku,
gdy nie było wielu skutecznych terapii. Dziś w
Europie jej bastionem jest Francja, gdzie znajduje
się największe laboratoria. Ich obroty liczone są w
miliardach franków francuskich. Na pierwszym miejscu
stoi Laboratorium Boiron, utworzone w 1932 roku
przez Chnstiana Boiron. Szczodrze finansuje ono
próby teoretycznego i eksperymentalnego udowodnienia
skuteczności homeopatii. Zalewa media reklamami,
finansuje popularną prasę paramedyczną. Laboratorium
posunęło się nawet do oskarżenia francuskiego
wydawnictwa popularno-naukowego «Science et Vie» o
oszczerstwo za artykuł, który oceniło jako zbyt
krytyczny. Sad oddalił pozew, ale trzeba zaznaczyć,
że była to chyba pierwsza w historii próba
rozwiązania sporu naukowego przed sądem. Jednym z
bardzie] spektakularnych dokonań laboratorium było
opublikowanie w 1994 roku w czasopiśmie «Lancet»
artykułu dr Davida Reilly pod tytułem «Czy można
powtórzyć dowody na skuteczność homeopatii?»
Zakończeniem artykułu było następujące zdanie:
«wyniki badań udowadniają, że homeopatia działa,
choć w sposób jeszcze nie wyjaśniony". Dokładne
zbadanie warunków eksperymentu, które zostało
przeprowadzone przez «Science et Vie» pokazuje, że
artykuł w «Lancecie», opisujący działanie homeopatii
na astmę oskrzelową, jest bezwartościowy. Oto
dlaczego: Po pierwsze, badania przeprowadzone
zostały na dwóch grupach 28 i 13 pacjentów, podczas
gdy tablice statystyczne wykazują, że po to, by
takie badanie mogło być miarodajne, potrzeba ponad
120 osób. Wybrano chorych o bardzo niewielkiej
astmie. Astma jest chorobą niejednorodną
etiologicznie, to znaczy nie jest to zawsze jedna i
ta sama choroba u każdego pacjenta. Autorzy badań
nie podkreślili ogromnego wpływu stanu psychicznego
na reaktywność oskrzeli. Astmatykowi wystarczy
czasami niewielki stres, by dostał ataku,
przekonanie zaś o leczeniu nowym specyfikiem może
bardzo dodatnio wpłynąć na jego stan. Statystyczna
poprawa grupy opierała się na wynikach
zaobserwowanych na jednym pacjencie. Wszyscy
pacjenci kontynuowali normalne leczenie. Warto
natomiast zbadać, kim jest dr Reilly i czemu
«Lancet» opublikował tak wątpliwej jakości artykuł?
Okazuje się, że jest to homeopata, badania zaś
zostały sfinansowane przez Fundację na Rzecz Badań
Homeopatycznych (we współpracy z laboratorium
Boiron) i King's Fund (fundację rodziny królewskiej,
otwarcie popierającą homeopatię). Wyjaśnia to przy
okazji, dlaczego «Lancet» opublikował artykuł bez
przedstawienia go komitetowi recenzentów: chodziło
po prostu o nienaraźenie się rodzinie królewskiej"
(Pt,s. 8-9). Przepraszam za te długie cytaty.
Uznałem jednak, że są niezbędne. Czy te dwa
przypadki oszustw deprecjonują wszystkie badania
przywoływane przez zwolenników homeopatii jako
argumenty na wyższą niż placebo skuteczność
specyfików homeopatycznych? Według krytyków
homeopatii mitem jest również, mające być koronnym
dowodem skuteczności homeopatii, oddziaływanie jej
specyfików na zwierzęta czy noworodki. Spór trwa.
Oprócz emocji dużą rolę grają w nim również
pieniądze. Jakkolwiek jest, nawet naukowcy,
zwolennicy homeopatii, przyznają, iż działanie
terapeutyczne specyfików homeopatycznych nie da się
ująć statystycznie w obowiązujące obecnie normy
naukowe. Być może kiedyś jakaś teoria w sposób pewny
i niepodważalny wytłumaczy lecznicze działanie
homeopatii. Jednak nie może się to stać kosztem
rezygnacji nowożytnej medycyny z kryterium
obiektywności, weryfikowalności i powtarzalności
doświadczenia. Oznaczałoby to koniec medycyny w
kształcie, który znamy.
Podsumowanie
Koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest
uwikłana w szereg niesprawdzalnych założeń. Można ją
przyjąć albo odrzucić. Przyjmując ją, opuszczamy
bezpieczny teren nauki. Diagnostyka homeopatyczna
jest często skrajnie prymitywna i oparta na
teoriach, które byłyby śmieszne, gdyby opierający
się na nich ludzie nie ingerowali w zdrowie swych
pacjentów. Mętna i subiektywna metodologia
określania zastosowania substancji homeopatycznych
prowadzi do absurdów, których nie sposób obronić na
gruncie naukowym (np. leczenie 24 typów lęków).
Wynikająca z teorii i praktyki homeopatii całościowa
wizja świata traktuje „siłę żywotną" na sposób
panteistyczny czy quasi boski. Zarówno
hahnemannowska koncepcja vis vitalis, jak i
późniejsze jej modyfikacje są niesprawdzalne naukowo
i mają konsekwencje światopoglądowe. Do czasu
wyjaśnienia przez naukę są one nie do przyjęcia dla
chrześcijan, ingerują również w światopogląd
materialistyczny. Współczesne próby wyjaśnień
sposobu działania homeopatii, w tym hipoteza
energetyczna, pozostaje w sferze mato przekonujących
teorii, prowadząc jednocześnie do twierdzenia, iż
specyfiki homeopatyczne mogą oddziaływać na
odległość. Mechanizm działania homeopatii nie został
wyjaśniony. Wobec publikacji sprzecznych wyników
badań nie można stwierdzić, czy specyfiki
homeopatyczne są skuteczniejsze niż placebo. Na
pewno jednak ich oddziaływania nie da się ująć w
statystyczne normy naukowe. Leki homeopatyczne na
jednych działają, na innych nie. Homeopatia nie jest
nauką ze względu na niemożność sprostania naukowym
wymaganiom metodologicznym.
ROZDZIAŁ TRZECI
HIPOTEZA DUCHOWA
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam,
to spaliłam dyplom ukończenia kursu
homeopatycznego, i wtedy poczułam się uwolniona,
Pomodliliśmy się, zęby zwierzchność,
która była nade mną,
związana z homeopatią, odeszła.
Myślę, ze chęć poznania rzeczy paranormalnych
sprowadza nas na manowce, sprawia, że błądzimy...
dr Agnieszka Pokora, lekarz pediatra
W pierwszym rozdziale naszej broszury omówiliśmy
relacje między homeopatią a nowożytną medycyną,
nauką empiryczną. Potem przyglądaliśmy się źródłom
światopoglądowym homeopatii, stwierdzając, że
homeopatią nie jest dziedziną neutralną
światopoglądowo. Teraz pójdziemy krok dalej.
Zajmiemy się bowiem konsekwencjami duchowymi
praktykowania homeopatii oraz konsekwencjami
duchowymi dla osób zażywających specyfiki
homeopatyczne. Mówić więc będziemy o duchowych
szkodach wynikających ze stosowania homeopatii.
Istnieją dwa główne źródła faktów upoważniających do
tak mocnych sformułowań. Pierwszym źródłem
informacji wskazującym na nie-naturalność działania
homeopatii, na to, że je; działanie nie ogranicza
się tylko do rzeczywistości przyrodzonej,
Zjawiskowej, są liczne świadectwa osób jednoznacznie
wiążących swoje kłopoty duchowe z praktykami
homeopatycznymi oraz z kontaktem z homeopatami.
TROP FETYSZYSTYCZNY ŚWIĘTE POTRZĄSANIE
W naszych rozważaniach nie unikamy rozeznania
zarówno intelektualnego, któremu poświęciliśmy
pierwsze dwa rozdziały, jak i ściśle duchowego,
płynącego z wiary. Krytycy homeopatii nie
ograniczają się bowiem do argumentów naukowych.
Według ojca P. Clemensa Filara, „abstrahując od jej
wątpliwej naukowości, homeopatia jest oczywiście
ważnym nośnikiem idei ezoterycznych. Jeśli ktoś
uważa, jak to się czasem zdarza, że homeopatia nie
ma nic wspólnego z ezoteryzmem, to jest to błąd
rzeczowy. Pewien homeopata w prywatnej rozmowie
wyznał mi, że 80% lekarzy zajmujących się homeopatia
popada w ezoteryzm" (Pi,s.l33). Ezoteryzm to „wiedza
tajemna". W emitowanym kilka lat temu w polskiej
telewizji filmie dokumentalnym o homeopatii, jedną z
najbardziej zapadających w pamięć scen był obraz z
ogromnej hali, w której ponad stu pracowników w
białych kitlach potrząsało naczyniami z substancjami
homeopatycznymi. Grzegorz Górny zauważył, iż ich
zachowanie wyczerpuje definicję czynności magicznej:
intencja zmiany, brak wiedzy co do sposobu, w jaki
ta zmiana się dokonuje... Dla jednego z lekarzy
homeopatów bezpośrednim powodem odrzucenia
homeopatii stało się poznanie procedury wytwarzania
tych specyfików. Wymagała ona ściśle określonej
ilości potrząśnięć. Jedno potrząśnięcie mniej lub
więcej miało, według wprowadzających go w tę
praktykę, sprawić, iż przygotowywany specyfik stawał
się nieskuteczny. Będąc racjonalistą odrzucił to
wyjaśnienie jako absurdalne i wycofał się z
homeopatii (świadectwo publikowane w radiu Józef w
czerwcu 2003). Czy już w tej chwili mogę pomyśleć o
jakimś tajemnym, ukrytym duchowym ładunku, jakim
obciążone są specyfiki homeopatyczne? Na
parareligijny charakter homeopatii, na to, iż sięga
ona również sfery duchowej, wskazują, po drugie,
twierdzenia samych homeopatów: „...tylko lekarstwo
zna chorego. Zna go ono lepiej niż lekarz, lepiej
niż sam pacjent zna siebie. Wie ono, gdzie znajduje
się źródło zakłóconego porządku, zna sposób dotarcia
do mego. Ani lekarz, ani chory nie posiadają takiej
mądrości i wiedzy" (Baur, Journal suisse
d'homeopathie 1962). Lekarstwo ma wiedzieć. Rzeczy
nie są inteligentne! Znany homeopata doktor Voegeli
twierdzi, że działanie wyższych potencji ma „naturę
duchową". Z nieomal religijną żarliwością wyraża się
także inny homeopata, Angerer: „W świętym akcie
potencjalizacji moc uzdrowieńcza wyzwala się z
więzów struktur ziemskich i przywraca w chorym
organizmie harmonię" (za: O. Pro kop, Medizinischer
Okkultismus). Lekarstwo ma „wiedzieć", „znać". W ten
sposób można opisywać tylko byty obdarzone
inteligencja... „Święty akt potencjalizacji" to nie
jest język lekarza, a wyznawcy. Święte
potrząsanie... Ubóstwiony lek może być więc fetyszem
czy talizmanem odsyłającym do siły wyższej, do sfery
duchowej (pneuma), gdyż „trzeba umieć patrzeć oczami
ducha" (J.T. Kent, La science et l'art. De
1'homeopathie).
TROP SPIRYTYSTYCZNY
To jeszcze nie wszystko. Duchowe niebezpieczeństwo
polega czasem także na zbliżaniu się do praktyk
mediumistyczno-spirytystycznych w leczeniu
homeopatycznym. Doktor Voegeli potwierdził fakt, iż
duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy
wahadełkiem. Dlatego doktor Pfeifer ostrzega, że
„należy wystrzegać się szczególnie homeopatów,
którzy używają wahadełka, czytają z ręki,
magnetyzują lub leczą na odległość" (Pf.s.101).
Przypominacie sobie Państwo homeopatów mówiących o
specyfikach leczących na odległość i innych,
proponujących leczenie przez internet, co ma się
odbywać już nawet bez zażywania jakiegokolwiek
specyfiku? W takim przypadku nie ma już mowy nawet o
„pamięci wody", o jakimś kontakcie z
rozpuszczalnikiem stykającym się na początku
rozcieńczania z substancją wyjściową... Dlaczego
należy wystrzegać się osób używających wahadełka?
Dlatego, że jest to przyrząd często używany przez
ludzi inicjowanych, „medialnych", otwartych lub
otwierających się na świat nadzmysłowy, duchowy, w
swej części stworzonej niekoniecznie przecież nam
przychylny... Postawmy kropkę nad i. Ojciec
Aleksander Posacki pisze, że: „istnieje grupy, w
których poszukiwania odpowiedniego leku odbywają się
podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem
mediów proszących duchy o informacje". Interesujące
będzie dla nas świadectwo pewnej osoby, „która
pracowała w dużym i poważnym laboratorium
homeopatycznym we Francji. Zrelacjonowała ona
wywiad, jaki przeprowadził z nią poprzedni dyrektor
i fundator zakładu przy okazji zatrudnienia. Po
krótkim wstępie zapytał ją, pod jakim znakiem
astrologicznym się urodziła. Zadowolony z wiedzy,
którą jego przyszła współpracowniczka posiadała na
temat astrologii, chciał się następnie dowiedzieć,
czy jest ona medium spirytystycznym. Ponieważ padła
odpowiedź twierdząca, powierzył jej sekret praktyk
owego przedsiębiorstwa. Nowe leki poszukiwane były w
trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem
osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów),
zdolnych wypytywać duchy. Obecnie wyżej wymieniona
osoba przeszła nawrócenie i stała się chrześcijanką"
(Bo, s. 131). Duże i poważne laboratorium
homeopatyczne... Ukryta praktyka spirytystyczna,
często towarzysząca produkowaniu leków
homeopatycznych... „Ośrodki homeopatyczne, na
przykład w Niemczech czy Francji, stale poszukują
mediów do wytwarzania homeopatycznych środków. W
takim wypadku homeopatia jest ukrytą praktyką
parareligijną, przykrywaną pseudonaukowymi
spekulacjami, dotyczącymi paradygmatu holistycznego"
(Po, s. 64). Nowocześni zwolennicy homeopatii często
starają się ośmieszyć jej krytyków, mówiąc: dość już
palenia czarownic, w końcu mamy XXI wiek, specyfiki
homepatyczne są przecież wstrząsane mechanicznie. To
medycyna! To nauka! Niestety, coraz dalej jesteśmy
od wizji nieczułych maszyn mieszających te
specyfiki, maszyn neutralnych, nie mających nic
wspólnego z jakimś ukrytym ładunkiem duchowym...
Zawsze gdzieś przy wytwarzaniu specyfików
homeopatycznych pojawia się człowiek i często to nie
byle jaki człowiek, a człowiek-medium. Medium zaś to
ktoś, kto wzywa pomocy duchów... Mediumizm jest
stanem transowym, spokrewnionym z wróżbiarstwem i
jasnowidzeniem, praktyką otwarcia na rzeczywistość
nadzmysłową. Więc gdzie my jesteśmy?! To XXI wiek.
To miała być medycyna!
SZKODY DUCHOWE
Duchowe niebezpieczeństwa rzadko są podnoszone przez
krytyków badających homeopatię narzędziami nauki,
gdyż źródło działającej w niej siły nie może być
rozpoznane w warunkach eksperymentu laboratoryjnego.
Zacieranie granicy między poziomem duchowym
rzeczywistości (pneuma), a poziomem
„energetyczno-dynamicznym" (psyche) jest cechą
współczesnej mentalności wywodzącej się z new age
(co tłumaczy też dzisiejszą wzrastającą popularność,
drugą młodość homeopatii). Jednak jak obronić
twierdzenie, że działanie homeopatii ogranicza się
jedynie do sfery energetycznej, że jest jedynie
naturalne? Nie ma takiej możliwości. Nie ma takich
narzędzi. Można tylko przyjąć owo twierdzenie na
wiarę. Trzeba jednak wcześniej odrzucić wszystkie
świadectwa negatywnych duchowych konsekwencji
kontaktu z homeopatią, o których za chwilę. Czyli
trzeba zaprzeczyć faktom. Duchowe niebezpieczeństwa.
Tam gdzie pojawiają się duchy, tam pojawiają się
niebezpieczeństwa... Sita, której źródło nie może
być rozpoznane metodami naukowymi... Otwarcie się na
sferę „energetyczną" jest równoznaczne z otwarciem
się na świat duchowy... Bo niby jak inicjowany ma
otwierając się na jedno, zamknąć się na drugie?
Wszystko dzieje się tu właściwie poza granicą
percepcji... Doktor H.J. Bopp zauważa, że wśród
homeopatów „na pewno istnieją ludzie uczciwi i
sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii
w oderwaniu od jej tajemnych praktyk. To jednak
wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod
przykrywką pseudo-naukowej teorii, nie znika ani nie
zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego
potraktowania, które zadowala się po prostu
zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatią
jest po prostu niebezpieczna" (Bo, s. 132).
Definicja okultyzmu z Encyklopedii PWN: „okultyzm,
wiedza ezoteryczna o istnieniu sił tajemnych; także
praktykowanie magii związanej z tą wiedzą". Ojciec
Aleksander Posacki: „Fakt, że wielu lekarzy na całym
świecie w ostatnich latach potwierdza skuteczność
leków homeopatycznych, nie oznacza, że musi ona
dotyczyć zdrowia duchowego, bowiem brak zdrowia
duchowego objawia się inaczej niż zaburzenia
psychofizyczne w sposób bardziej ukryty, długofalowy
i wtopiony w objawy psychofizyczne. Rozeznanie
zaburzeń duchowych jest subtelnym procesem, jaki
zawsze odbywa się w kontekście kryteriów
rozeznawania duchowego, ujętych w sensie
chrześcijańskim. Na przykład opór przed modlitwą,
blokada duchowej radości, niepokój duchowy, niechęć
do spraw religijnych czy nawet do samego Boga" (Po,
s. 64). Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce. Wróćmy
do mojej rozmowy z doktor Agnieszką Pokorą,
pediatrą:
JAK KAWAŁEK DREWNA
„Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęłam
interesować się bioenergoterapią, diagnozowaniem
wahadełkiem, zaglądaniem w czyjąś świadomość na
różnych kursach z pogranicza natury, szukaniem
«nadświadomości» i tym podobnych rzeczy. Byłam przez
cały czas chrześcijanką, praktykującą w ruchu
«Światło-Życie». Być może, to z zainteresowania
Panem Bogiem i rzeczywistością nadprzyrodzoną
wypłynęło moje zainteresowanie również tymi
praktykami. Nie miałam świadomości, że w jakikolwiek
sposób mogą mnie one oddzielać od Pana Boga. Niczego
złego w nich nie widziałam. Po prostu w Kościele me
było nauczania, że należy takich praktyk unikać.
Wręcz przeciwnie, Harris przyjmował w kościołach,
leczył, nakładał ręce... Wielkimi literami było
napisane, że to bioenergoterapeuta... Krótko potem
poszłam na kurs, zdałam międzynarodowy egzamin z
homeopatii. Na wykładach czułam się tak, jakbym
kompletnie nie znała medycyny i musiała się
wszystkiego na nowo uczyć. Ale dopiero jak Duch
Święty rzucił swoje światło na moje zaangażowania,
potrafiłam te wszystkie rzeczy zauważyć i nazwać, i
zobaczyć, że one są złe, a kiedy je praktykowałam,
nie byłam w stanie tego zrobić. Teraz mam inną
świadomość po latach. Wcześniej nie modliłam się,
czy mam iść na ten kurs, czy nie iść, tylko po
prostu: ktoś mnie zaprosił i poszłam. To było
działanie bezwiedne w pewnym sensie... Hahnemann,
który homeopatię wymyślił, przez wiele lat był
kulturami Wschodu zafascynowany i w pewnym sensie
przeniósł zasady medycyny wschodniej na homeopatię.
Wschodnia jedność światła i ciemności kłóci się
kompletnie z pojęciem chrześcijańskim, bo światło i
ciemność są bardzo wyraźnie rozdzielone... A tam
jest współistnienie, współgranie: albo ciemności
jest więcej albo światła... Nonsens... Ale jak
człowiek ma zaciemniony umysł, nie dostrzega tego.
Myślę, że chęć poznania rzeczy paranormalnych
sprowadza nas na manowce, sprawia, że błądzimy...
Może brak rozsądku, bo sama chęć poznania nie jest
niczym złym. Tak, ale poznania tych rzeczy
paranormalnych... A to zupełnie co innego. One są
zakryte. -Jakichś takich duchowych w cudzysłowie...
Tak, sfery duchowej, ale poziomu stworzenia, nie
poziomu Bożego... Później stosowałam homeopatię
nawet wśród pacjentów w miejscu, gdzie pracowałam.
Dopiero po kilku latach, kiedy byłam w Szkole
Ewangelizacji zobaczyłam, że jest we mnie pragnienie
bycia blisko Pana Boga, natomiast byłam jak kawałek
drewna albo metalu nie było we mnie żadnych odczuć.
A tymczasem naokoło wszyscy przeżywali spotkanie z
Bogiem bardzo autentycznie. Zaczęłam się modlić,
wyszłam na pustynię wewnętrzną, odłączyłam się od
wszystkich i zaczęłam pytać się Pana: o co chodzi?
dlaczego we mnie jest taka oschłość? dlaczego nic
nie mogę odczuć? chcę całą sobą, a nic się nie
dzieje. I wtedy Pan Bóg przypomniał mi właśnie o
tych rzeczach, i chociaż nie było na ten temat
jeszcze żadnego nauczania, wewnętrznie zobaczyłam,
ze sprawy, w które byłam zaangażowana, między innymi
homeopatia, oddzielają mnie od życia Bożego. Miała
Pani bardzo dużo szczęścia, skoro te wszystkie
zaangażowania nie przeszkodziły jednocześnie w
aktywnym uczestniczeniu w życiu Kościoła, bo
zazwyczaj jest tak... ...że się odchodzi od
Kościoła.
ZWIĄZANIE ZNIKNEŁO
Początkowo nie rozpoznałam, że homeopatia też jest
szkodliwa. Wtedy rozpoznałam różdżkarstwo, wahadełko
i bioenergoterapię. Po rekolekcjach przypomniał mi
się jeden z fragmentów wykładów o tym, że im
mniejsze stężenie leku, tym silniejsze jego
działanie, i dlaczego tak jest. Wykładowca mówił o
jakiejś kuli energetycznej, która jest tym większa,
im mniejsze jest stężenie leku. I przy dużych
rozcieńczeniach nie ma praktycznie już nawet jednego
atomu rozcieńczone] substancji, a kula energetyczna
może mieć średnicę nawet do dziewięciu metrów. Duch
Święty pokazał mi niebezpieczeństwo całego
rozważania na temat działania substancji, których
nie ma... Granulki, które są sprzedawane w aptekach,
to jest glukoza nasączona... „potencją", energią
niewiadomego pochodzenia... Coś, czego mamy
unikać... otwieranie się na energie niewiadomego
pochodzenia... Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było
spalenie dyplomu, który dostałam. I wtedy poczułam
się uwolniona. Pomodliliśmy się, żeby zwierzchność,
która była nade mną, związana z homeopatia, też
odeszła. Jak Pani zrozumiała, że to związanie
znikło? Po prostu to w sobie poczułam. Trudno jest
mi nazywać, bo to jest uczucie nie do
zwerbalizowania, ale poczułam się uwolniona.
Wszystkim, którzy do mnie przychodzili, pacjentom,
rodzinie, znajomym, którym wcześniej zlecałam
leczenie homeopatyczne, powiedziałam, że więcej
absolutnie nie będziemy jej stosować. Prosiłam, żeby
wszystkim mówili, że jest zła. Kiedy zlecałam te
leki, chciałam, żeby pomogły, nieraz leczyłam tylko
tymi lekami, nie było skutku, więc później wracałam
do medycyny akademickiej...
NAJBARDZIEJ ZDRADLIWY BASTION
Czy stan zachwycenia homeopatią zniknął w chwili, w
której poczuła się Pani wolna? Tak. Wtedy bliskość z
Panem wzrosła, wzrosła gorliwość na modlitwie. Jak
czytam Pismo święte, wiem, co Pan Bóg chce do mnie
powiedzieć. I ciągle na nowo Pan Bóg do mnie
przemawia przez słowa Pisma świętego, a przed tym
nazwijmy to tak nawróceniem, chociaż czytałam Pismo
święte, bo chciałam być wierna na modlitwie,
chciałam coś zrozumieć, nic do mnie nie docierało,
rozumiałam słowa, ale nie rozumiałam zdania, nie
rozumiałam sensu, mój umysł nie mógł pracować tak,
jak Pan Bóg to zamierzył. Kiedy to zrozumiałam,
natychmiast spaliłam dyplom i wyrzuciłam do śmieci
wszystkie fiolki z lekami homeopatycznymi, które
miałam w domu. W tej samej godzinie. Homeopatię to
jest nauka absurdu. Szatan zawsze małpuje to, co
robi Pan Bóg. I tutaj jest próba cudownego
uleczenia, jakiegoś stwarzania pozorów cudów czy
przez homeopatię, czy przez akupunkturę, medycynę
tybetańska, bioenergoterapię i inne rzeczy, żeby
człowiek się w nie zaangażował. I to jest
falsyfikat, który człowiek kupuje, na który się
łapie. Człowiek szuka zdrowia, chce je uzyskać bez
kosztów. Wiadomo, że każdy lek ma działanie
uboczne... głupia aspiryna również ma działania
uboczne... Człowiek podświadomie szuka łatwiejszej
drogi, ale jeżeli wiemy, ze be leki szkodzą naszej
duszy, naszej relacji z Bogiem, jest to
wystarczający powód, żeby homeopatię odrzucić. Czy
homeopatia próbowała zniszczyć Pani więź z Bogiem?
Myślę, że nie można powiedzieć aż tak drastycznie. W
moim przypadku było wiele czynników, które na to
wpływały, natomiast homeopatia była ostatnim
bastionem, który został odkryty wśród dziedzin
paranormalnych. On się najdłużej ukrywał i był
najbardziej zdradliwie usadowiony. Ale myślę też, że
jeżeli człowiek ma szczere pragnienie pójścia za
Bogiem, to Pan Bóg te wszystkie rzeczy ujawni. Bo
gdyby we mnie nie było pragnienia bycia blisko Pana,
te rzeczy by się nie odkryły. Myślę, że możemy się
modlić za wszystkich, żeby każdy miał szczere
pragnienie pójścia za Panem i wtedy Bóg sam każdemu
w sercu będzie objawiał, co go od Niego oddziela...
Ludzie zwykle nie zastanawiają się nad tym, że
homeopatia może mieć jeszcze jakieś inne, duchowe
wpływy. Myślę, że aspekt duchowego wpływu specyfików
homeopatycznych na nasze życie nie jest w ogóle
brany przez społeczeństwo pod uwagę. Moja historia
pokazuje, że środki te szkodzą na naszą duszę, na
naszą relację z Bogiem i jest to wystarczający
powód, żeby je odrzucić". W ten sposób dochodzimy do
miejsca, w którym spór, czy specyfiki homeopatyczne
są skuteczniejsze od placebo czy nie, staje się mało
istotny. Skuteczna czy nie, homeopatia niesie ze
sobą problemy duchowe.
NIE TYLKO DLA CHRZEŚCIJAN
Szkody duchowe, które opisuje doktor Agnieszka
Pokora, owocowały oschłością duchowa, brakiem
duchowej radości, ujawniły się też na poziomie
umysłowym. Piszący te słowa sam leczył się lekami
homeopatycznymi. Trwało to kilka lat, dopóki me
zaczęły docierać do mnie informacje od spowiedników
i kierowników duchowych o związanych z homeopatią
problemach duchowych prowadzonych przez nich osób.
Moja żona zajmowała się bliżej homeopatią,
studiowała ją. Po pewnym czasie, w wyniku wielu
rozmów, doszła do wniosku, iż jest to dziedzina
szkodliwa i postanowiła oczyścić domową apteczkę ze
specyfików homeopatycznych. Okazało się to wcale nie
takie łatwe. Przez trzy dni chciała wyrzucić
buteleczki i nie mogła. Wykazała wszelkie cechy
związania woli, które jest, obok zaciemnienia władz
umysłu, charakterystyczną konsekwencją zniewolenia
duchowego. Negatywne oddziaływanie homeopatii nie
ogranicza się jednak do sfery duchowej. Oprócz
swojej historii doktor Agnieszka Pokora opisała też
przypadek osoby leczonej homeopatycznie, która
wpadła w tak silną depresję, że bliska była próby
samobójczej: „W moim otoczeniu była osoba, która
leczyła się u innego homeopaty z powodu depresji, i
paradoksalnie ta depresja bardzo się pogłębiała, aż
do prób popełnienia samobójstwa, na szczęście
nieudanych." Po odstawieniu specyfików
homeopatycznych zaczęła się stała, choć powolna
poprawa zdrowia (świadectwo opublikowane w radiu
Józef w kwietniu 2003 roku). Jeszcze inny przypadek
opisuje ksiądz doktor Mirosław Nowosielski (radio
Józef, Encyklopedia New Age 2003). U dziewczyny
leczonej homeopatycznie na chorobę żołądka w trakcie
kuracji rozwinęło się kilka innych chorób oraz
dolegliwości psychosomatycznych. Okazało się, że w
opisie stosowanego u niej specyfiku homeopatycznego
występują wszystkie one jako choroby, które ów
preparat miał... leczyć. Pojawiły się także kłopoty
duchowe. Podobne jak u doktor Agnieszki. Cytowany
przez doktora Pfeifera doktor Kurt Koch opisuje
skutki przyjęcia środka homeopatycznego u jednego z
pacjentów: „Cierpienie cielesne zniknęło, za to
wystąpiły zaburzenia psychiczne i utrata pewności
zbawienia" (Pf, s. 100). Jak wynika z
niepublikowanej jeszcze rozmowy Grzegorza Górnego z
księdzem Janem Szymborskim, oficjalnym egzorcystą
Archidiecezji Warszawskiej, który do listopada 2003
roku przeprowadził 1070 modlitw o uwolnienie, daje
się zaobserwować specyficzną sekwencję objawów
wywołanych kontaktem z homeopatią. Na ową sekwencję
składają się: brak radości i pokoju, brak poczucia
sensu życia, nieuzasadniony niepokój oraz
zniechęcenie. Podkreślam, że w wypadku homeopatii
mówimy o modlitwach o uwolnienie, a nie o
egzorcyzmach! Nie są mi znane przypadki związanych z
nią obsesji czy opresji duchowych, nie mówiąc już o
opętaniu. Najczęściej problemy po kontakcie z
homeopatią rozpoznawane są na poziomie pneumy (brak
duchowej radości, opór przed modlitwą, niepokój
duchowy) [psyche (zaciemnienie władz umysłu,
związanie woli). Jednak u osób nie prowadzących
regularnego życia duchowego zmiany rozpoznawane są
głównie na poziomie psychicznym i somatycznym
(depresje, przeniesienia objawów). Homeopatia jest
szkodliwa nie tylko dla chrześcijan.
Podsumowanie
Działanie homeopatii nie ogranicza się do
rzeczywistości przyrodzonej, sięga również sfery
duchowej. Świadczą o tym, po pierwsze, świadectwa
osób, które poniosły szkody duchowe w wyniku
kontaktu z homeopatią. Po drugie, wskazuje na to
analiza wypowiedzi samych homeopatów. Sam stosunek
homeopaty do specyfiku homeopatycznego może sprawić,
ze ubóstwiony lek staje się fetyszem odsyłającym do
sfery duchowej. Innym powodem nie tylko naturalnego
działania specyfików homeopatycznych może być
stosowanie transowych praktyk mediumicznych na
jednym z etapów procesu wytwarzania preparatów
homeopatycznych oraz w leczeniu homeopatycznym
(najczęściej w trakcie diagnozy). W niektórych
dużych i znanych na całym świecie laboratoriach
homeopatycznych poszukiwania preparatów wyjściowych
odbywają się za pośrednictwem osób o właściwościach
mediumicznych. Homeopatia bywa więc również ukrytą
praktyką parareligijną, tym bardziej szkodliwą, że
ukrywającą swój prawdziwy charakter pod pozorami
pseudonaukowych spekulacji. Wobec świadectw
negatywnych duchowych konsekwencji kontaktu z
homeopatia nie do utrzymania są twierdzenia
niektórych homeopatów, iż działanie homeopatii
ogranicza się jedynie do sfery przyrodzonej,
zjawiskowej („poziom energetyczny", „dynamiczny").
Owe szkody duchowe przejawiają się zmianami na
poziomie psyche: zaciemnieniem władz umysłu oraz
związaniem woli, obniżeniem nastroju bądź depresją.
Charakterystycznymi ich przejawami na poziomie
duchowym (pneuma) są: opór przed modlitwą, oschłość
duchowa, brak duchowej radości, brak poczucia sensu
życia, niepokój duchowy, niechęć do spraw
religijnych czy wręcz niechęć do samego Boga.
Egzorcyści, kierownicy duchowi i spowiednicy opisują
wręcz specyficzną sekwencję objawów psychicznych i
duchowych u osób, które miały kontakt z leczeniem
homeopatycznym. Negatywne oddziaływanie homeopatii
nie ogranicza się do sfery duchowej i obserwowane
jest nie tylko u chrześcijan. U osób niewierzących
zmiany rozpoznawane są głównie na poziomie
psychicznym, czasami również somatycznym.
ROZDZIAŁ CZWARTY
KONKLUZJA
Homeopatii nie da się propagować z czystym
sumieniem. Doktor Agnieszka Pokora, pediatra:
„Myślę, że homeopatia jest dobrym sposobem na
zarabianie przez niektórych pieniędzy. Apteki czy
firmy farmaceutyczne, które te leki produkują, też
zarabiają dużo pieniędzy. Bo to są leki dostępne bez
recepty, a ludzie wolą wziąć coś, o czym mówi się na
okrągło, że me szkodzi, że ma nie przynosić objawów
ubocznych, niepożądanych". Szanując doświadczenie
doktor Agnieszki sądzę, że na pewno są ludzie,
którzy z pełnym poświęceniem i bezinteresownością
propagują teoretycznie i praktycznie wiedzę
homeopatyczną i dla których nadrzędnym celem jest
dobro pacjenta. Z okładki Homeopatii praktycznej
spogląda na mnie sympatyczna i szlachetna twarz pani
Eugenii, lecz na okładce jest też notka: „ponadto
książka zawiera informację o mudrach wspomagających
leczenie"... Mudry to techniki, które mają regulować
system wewnętrznej „subtelnej" energii człowieka.
Jak widać, zainteresowanie homeopatią prowadzi do
przyjmowania praktyk orientalnych, co najczęściej ma
wpływ na światopogląd zainteresowanego. Dobre
intencje i dobre owoce czyichś działań to, niestety,
dwie różne sprawy.
CHODZĄCE PRZYRZĄDY
W XIX wieku oprócz homeopatii powstawały również
inne paramedyczne systemy wiedzy i praktyki
leczenia. Podobnie jak ona zawierały wiele bzdurnych
i jednocześnie wiele bardzo cennych intuicji. Był to
koszt rozpoczynania budowania systemu leczniczego
praktycznie od zera, koszt wyjścia poza ówczesną
(koszmarną) medycynę. Oparcia się jedynie na własnym
doświadczeniu i swoistej metodologii. Choćby
hydroterapia doktora Sebastiana Knappa (1821-1897).
Różnica między hydroterapią i homeopatią jest jednak
taka, że homeopatią jest systemem światopoglądowym,
zaś hydroterapia jest światopoglądowo neutralna.
Homeopatią ingeruje jednak nie tylko w sferę
światopoglądową. Przypominacie sobie państwo jak
doktor Agnieszka Pokora opisywała jeden z wykładów
kursu homeopatii. Wykładowca mówił o
dziewięciometrowej kuli energetycznej wokół
specyfiku homeopatycznego. Skoro żaden miernik,
żaden przyrząd nie potwierdza istnienia energii
zakładanej przez homeopatów, skąd wiedzą oni, że
domniemana energia istnieje? Skąd też wiedza, jaki
promień miała ta kula? Jedynymi „przyrządami"
odbierającymi świadomie owo promieniowanie są
ludzie, lecz nie wszyscy mogą być „bioindykatorami".
Mogą nimi być tylko ludzie nadwrażliwi, sensytywni,
medialni, otwarci na rzeczywistość nadzmysłową, na
działanie energii okultystycznych. W zdecydowanej
większości ludzie są niewrażliwi na tego typu
fenomeny. Jesteśmy od świata nadzmysłowego w sposób
naturalny chronieni.
UPADŁY WSZYSTKIE SZKOŁY l SZPITALE
Struktura myślowa homeopatii oparta jest na
renesansowym systemie magicznym. O oddzieleniu
homeopatii od medycyny zachodniej decydowały w
głównej mierze właśnie ezoteryczne próby wyjaśnienia
jej mechanizmu działania. Niemierzalne energie (dziś
często zwane psychotronicznymi) zapewne istnieją,
czy jednak tylko ich działanie jest wytłumaczeniem
skuteczności niektórych kuracji homeopatycznych?
Tego nie wiemy. Tak twierdzą homeopaci. Ezoteryczne,
energetyczne wyjaśnienia mają jednak swoje
konsekwencje dla zmieniającej się w czasie
popularności homeopatii. „Homeopatia cieszyła się
ogromnym wzięciem na początku XX wieku. Wówczas w
samych Stanach Zjednoczonych było ponad 20
homeopatycznych szkół medycznych i 100 szpitali. Pół
wieku później wszystkie upadły. Przyczyniły się do
tego dwa czynniki: kiepskie wyniki oraz brak
naukowych podstaw dla homeopatycznych sposobów
leczenia. W ostatnich latach homeopatia notuje
wzrost popularności na fali ruchu new age, w którym
fascynacja mistyczną energia odgrywa znaczna rolę"
(Pa, s. 5). Homeopatia, podobnie jak i inne praktyki
paramedyczne, cieszy się ostatnio coraz większym
uznaniem w społeczeństwie, a nawet w świecie
lekarskim. Wcześniej faktycznie oddzielona od
medycyny nie uczestniczyła w jej burzliwym rozwoju.
Tego podziału strzegli zarówno homeopaci, jak i
lekarze medycyny oficjalnej. „Hahnemann nazywał
współczesną medycynę «zgubną». Homeopaci uważają ją
za bezużyteczną, ponieważ szkoli lekarzy w
rozpoznawaniu fizjologicznych korzeni choroby,
podczas gdy klasyczna homeopatia uważa wszystkie
choroby za wynik zaburzeń psychotronicznej energii.
Nasuwa się pytanie: Czy nowotwór, choroby serca,
AIDS też są wynikiem zaburzeń mistycznej energii?
Zgodnie z założeniami klasycznej homeopatii
odpowiedź brzmi: Tak. [...] wiele chorób nękających
ludzkość od tysięcy lat utraciło swe żądło dzięki
medycynie. Ile milionów ludzi zginęłoby, gdyby
zamiast lekarstw «zgubnej» współczesnej medycyny
podawano im rozcieńczone homeopatyczne
pseudo-lekarstwa?" (Pa, s.5)., W jakich chorobach
specyfiki homeopatyczne pomagają? W dalszym ciągu są
homeopaci, którzy uważają, że we wszystkich. Leczy
się więc homeopatycznie kolki, wyrzynanie się zębów,
łagodne infekcje i przeziębienia u niemowląt, u
dorosłych emocje przedegzaminacyjne, obawę przed
lotem samolotem, nowotwory, zapalenia stawów, a w
jednym z hospicjów londyńskich nawet AIDS (Pt, s.
2). Również z tego powodu homeopatia była oddzielona
od medycyny akademickiej.
DRUGA MŁODOŚĆ HOMEOPATII
Ta osobna ścieżka homeopatii zaczęła się zbliżać do
głównej drogi. W ostatnich latach owa linia podziału
stopniowo zanika. Homeopaci zaczynają studiować
aktualne odkrycia z dziedziny biochemii i starają
się przystosowywać je do swych poszukiwań. Z drugiej
strony coraz więcej lekarzy, a przede wszystkim
aptekarzy, próbuje leczyć swych chorych środkami
homeopatycznymi. We Francji homeopatia nauczana jest
na wydziałach farmacji. W Niemczech istnieją
szpitale posiadające oddziały homeopatyczne. Od
jakiegoś czasu zwiększa się liczba zarejestrowanych
lekarzy homeopatów (w Niemczech do tego trzeba dodać
uznanych oficjalnie przez państwo homeopatów,
niebędących lekarzami). We Francji, w Niemczech i w
Szwajcarii lekarze mogą szkolić się na regularnie
organizowanych kursach homeopatycznych. Na całym
świecie liczba chorych połykających specyfiki
homeopatyczne rośnie. W dużej mierze homeopatia swój
sukces zawdzięcza słabości medycyny oficjalnej.
Krytyka zbiurokratyzowanej, bezosobowej medycyny
jest ze wszech miar słuszna. Krytycy medycyny
oficjalnej mają rację, potępiając zapisywanie w
najdrobniejszych dolegliwościach silnych leków,
mających niebezpieczne skutki uboczne. Największymi
sojusznikami medycyny alternatywnej, w tym
homeopatii, są lekarze zapisujący silne antybiotyki
w wypadku banalnej grypy czy hydrokortyzon przy
każdym bólu stawów. W konfrontacji ze
zuniformizowaną i bezosobową medycyną oficjalną, w
której nie ma miejsca na zainteresowanie
człowiekiem, w której leczy się organy i tkanki, a
nie osobę, oferta lekarza homeopaty staje się
atrakcyjna. Ten z dużą uwagą traktuje chorego,
poświęca mu dużo czasu, po czym leczy go środkami
specjalnie „przystosowanymi" do niego. W homeopatii
klasycznej pięciu chorych z wrzodem może dostać od
homeopaty pięć różnych preparatów... Homeopatia
klasyczna przedstawia się jako „medycyna osoby",
jako medycyna naukowa, dysponująca lekami
indywidualnymi i zarazem naturalnymi, co przyciąga
wielu ludzi mających złe doświadczenia z medycyną
oficjalną oraz osoby poszukujące nowości. Najlepszym
wskaźnikiem rosnącej znów atrakcyjności homeopatii
jest fakt, iż na rynku pojawiły się ostatnio
homeopatyczne kosmetyki i pasty do zębów. Homeopatia
znów zaczyna być odbierana jako modna, nowoczesna,
na czasie.
DOBRE, BO NIESKUTECZNE
Homeopatia staje się coraz większym biznesem.
Rozmawiamy o miliardach dolarów. Zobaczmy, co może
zdarzyć się w kraju tak biednym jak Polska, gdy
pojawiają się wielkie pieniądze. Polskie „Prawo
farmaceutyczne" nakazuje zazwyczaj stosowanie
rygorystycznych procedur kontrolnych, bronią nas one
przed lekami niepewnymi, niesprawdzonymi,
przeterminowanymi, fałszywymi, nieskutecznymi itp.
Ominięcie tych procedur zagrożone jest surowymi
karami. Okazuje się jednak, że nie grożą one
wszystkim. W artykule 21. „Prawa farmaceutycznego"
czytamy bowiem, że „leki nieposiadające dowodów
skuteczności terapeutycznej" należy wprowadzać do
obrotu... „w sposób uproszczony", z pominięciem
zasadniczych procedur kontrolnych. Profesor Andrzej
Gregosiewicz tak pisze o tym w „Gazecie lekarskiej"
nr 2 (157) z 2004 roku: „Skąd taki absurdalny zapis?
Są dwie możliwości: albo żeby ułatwić przemyt
fałszywek (korupcja), albo z głupoty". I dalej:
„Ciekawe, jak mocne musiały być argumenty
producentów nieskutecznych terapeutycznie leków»,
żeby autorzy ustawy zgodzili się wystąpić w roli
przygłupów lub oszustów. Nie wiem. Jakieś argumenty
musiały być. Nie wierzę, że było to tylko
zauroczenie dźwięcznymi nazwami francuskich,
parafarmaceutycznych koncernów (Boiron, Dolissos,
Lehning Laboratoires)". I rzeczywiście, w artykule
21. znowelizowanej ostatnio ustawy pod nazwą „Prawo
farmaceutyczne" (Dz. U. Nr 126, 113 i 141, póz.
1381, 984 i 1181) czytamy: „Produkty homeopatyczne,
które [...] charakteryzują się odpowiednim stopniem
rozcieńczenia [...] podlegają uproszczonej
procedurze dopuszczenia do obrotu". Czy to
producentom homeopatycznym wystarczyło? Nie. Choć
wydaje się to nieprawdopodobne, w ustawie postawiono
kropkę nad i: „Produkty homeopatyczne, określone w
ust. l i 4, nie wymagają dowodów skuteczności
terapeutycznej". To za mało, że myśl na której
oparto homeopatię jest dokładnie przeciwstawna
sposobowi myślenia
konstytuującemu cali}tradycję zachodniej medycyny; w
Polsce posunięto się o krok dalej: leki
homeopatyczne są sprzedawane ponieważ... są
nieskuteczne!
UBYWAJĄCA SKUTECZNOŚĆ
W tym samym artykule z „Gazety lekarskiej" profesor
Gregosiewicz ujawnia też, iż „znajomość zasad
terapii homeopatycznej" jest w Polsce jednym z
formalnych warunków uzyskania specjalizacji l
stopnia z farmacji aptecznej. Zasady te można
zgłębić na obowiązkowych kursach, które odbywają się
w „jednostkach organizacyjnych szkoleń podyplomowych
przy wydziałach farmaceutycznych akademii medycznych
i Collegium Medicum UJ"
(www.mcoipz.com.pl/odkm/farmacja.htm). Wdzięczni za
to odkrycie pozwólmy profesorowi na odrobinę
złośliwości: „Przyznam, ze fascynują mnie naukowcy z
uniwersyteckich «jednostek organizacyjnych", którzy
wymagają od przyszłych aptekarzy, by na egzaminie
specjalizacyjnym umieli wyjaśnić, dlaczego «w miarę
ubywania objętości lekarstwa staje się ono bardziej
skuteczne" oraz jakie zjawiska bioenergetyczne lub
fizykochemiczne warunkują powstanie «pamięci wody».
Prawdę mówiąc, znam już nazwiska luminarzy polskiej
nauki prowadzących wykłady z homeopatii, lecz nie
ośmielę się ich ujawnić. Może zrobią to sami. Np. w
ramach merytorycznej dyskusji, którą można by
rozpocząć od rozważenia problemu czy z punktu
widzenia współczesnej nauki, sposób otrzymywania
roztworów homeopatycznych jest poprawne
metodologicznie?" No właśnie, jak to jest z tym
rozcieńczaniem? Czy w ogóle można rozcieńczyć coś
200 razy? Technicznie jest to oczywiście możliwe.
Czy jednak można zachować kontrolę nad zawartością
roztworu? Profesor Gregosiewicz zadał pytanie o
poprawność metodologiczną podobnych rozcieńczeń
profesorowi Markowi Kosmulskiemu, kierownikowi
Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej,
autorowi znanego dzieła zatytułowanego „Chemical
Properties of Materiał Surfaces" wydanego w 2002
roku w Nowym Jorku
(hermes.umcs.lublin.pl.users/kosmalski/index.htm).
Oto odpowiedź chemika, który jak dotąd nie miał nic
wspólnego z homeopatią: „Rzeczywiście roztwory
bardzo rozcieńczone można otrzymać jedynie metodą
kolejnych rozcieńczeń". Na przykład roztwór l
sporządzamy rozpuszczając l gram składnika H w l dm3
roztworu. „Następnie odmierzamy, powiedzmy, l cm3
roztworu l, uzupełniamy go rozpuszczalnikiem do
łącznej objętości l dm3, mieszamy i otrzymujemy
roztwór 2 zawierający l mg składnika H w l dm3
roztworu”. „Powtarzając opisaną czynność możemy
otrzymać roztwór 3 zawierający l mg w l dm3
roztworu, roztwór 4 zawierający l ng składnika H w l
dm3, itd. To wszystko wydaje się łatwe i proste
dopóki nie uwzględnimy paru faktów. Nie ma
absolutnie czystych rozpuszczalników. Nawet
najczystsza, redestylowana woda laboratoryjna
zawiera w l dm3 niemal cały układ okresowy
pierwiastków oraz tysiące związków organicznych. O
ile więc w roztworach l i 2, składnik H jest poza
wodą głównym składnikiem roztworu, to w roztworze 3
jest już kilka lub kilkadziesiąt (zależnie od
jakości wody użytej do rozcieńczania) innych
substancji, których stężenie i potencjał
termodynamiczny są większe niż stężenie i potencjał
termodynamiczny składnika H. W roztworze 4 takich
składników będą już setki, a w roztworze 5 wiele
tysięcy, w tym prawdopodobnie «leczniczy» składnik
H." A oto konkluzja profesora Kosmulskiego: „Biorąc
pod uwagę powyższe wywody można z całą pewnością
stwierdzić, że roztworów o stężeniu poniżej l ng/dm3
nie da się w żaden kontrolowany sposób otrzymać. Nie
da się również takiego stężenia zweryfikować, gdyż
leży ono poza zakresem dostępnych metod
analitycznych. Rozcieńczenie 1:10400 to oczywiście
piramidalna bzdura, którą mógł wymyślić tylko oszust
lub kompletny ignorant".
Dokładnie takie rozcieńczenie: l do 10400 (100000
000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 i
jeszcze... 360 zer), podają producenci w opisie
jednego z bardziej wypromowanych ostatnio specyfików
zapisywanych przez niektórych lekarzy przy objawach
grypy (oscillococcinum C 200). Jak podsumowuje
profesor Gregosiewicz „W świetle powyższych
stwierdzeń podejmowanie prób «leczenia» przy pomocy
«leków» homeopatycznych nie tylko nie jest zgodne z
«najlepszą wiedzą lekarza», lecz nosi znamiona
przestępstwa".
WIELKA ZMIANA
Dziś coraz wyraźniej widać wewnętrzne zróżnicowanie
środowiska homeopatycznego. Są homeopaci
materialiści, ograniczający się do leków
zawierających w roztworze substancję rozcieńczaną
(rozcieńczenia odpowiednio do D12 i C6) by mieć
pewność, że możliwe jest jeszcze oddziaływanie
materialne. Odrzucają oni vis vitalis jako
wyjaśnienie mechanizmu homeopatii, nie dynamizują
swoich środków według wzoru Hahnemanna. Chodzi im
głównie o lek bez działań ubocznych. Druga grupa
homeopatów zaprzecza wstydliwie teoriom medycznym
Hahnemanna, uznanym obecnie za fałszywe (na przykład
z absolutną powagą głoszonemu przez niego
twierdzeniu, że właściwie przyczyną wszystkich
chorób jest... świerzb). Niektóre zespoły badawcze
tego kierunku intensywnie trudzą się, aby stosując
najnowsze technologie zaprezentować dowody naukowe
dla homeopatii. Niektórzy nie wzbraniają się używać
przy tym „bioindykatorów", co, niestety, stanowi
tylko pseudonim człowieka z wahadełkiem, jako
urządzenia pomiarowego, i co uzyskane dane stawia
pod wielkim znakiem zapytania. Trzecią grupę
stanowią wyznawcy homeopatii wierzący ślepo naukom
Hahnemanna, wyznający otwarcie swą wiarę w
astrologię oraz praktyki spirytystyczne. Wydaje się,
iż ostatnimi czasy liczba wyznawców homeopatii
zmniejsza się. Coraz bardziej widoczni stają się
zwolennicy homeopatii, którzy chcieliby w niej
widzieć zwykły dział medycyny naukowej. W
leksykonach leków homeopatycznych zaczynają być
opisywane działania uboczne omawianych specyfików.
Poważniejsze podręczniki homeopatii zdają się
wskazywać także, iż homeopaci zaczynają się
wycofywać z omnipotencji swej metody działania.
Jeszcze kilkanaście lat temu w przypadku posocznicy,
choroby mogącej zakończyć się śmiercią, jeśli nie
zastosowało się natychmiast właściwie dobranego
leczenia antybiotykami, Przewodnik praktyczny po
homeopatii J. Holdera proponował podanie Pyrogenium
C7 (bardzo rozcieńczona substancja powodująca wysoką
temperaturę). Najnowsze podręczniki homeopatii
proponują w wypadku posocznicy Pyrogenium obok
antybiotyków. To samoograniczenie świadczy o
rozsądku i pozwala lekarzom poważniej traktować
homeopatów. Znamienne też wydają się głosy samych
lekarzy zajmujących się homeopatią. Postulują oni,
by leczeniem ludzi zajmowały się jedynie osoby z
pełnym akademickim wykształceniem medycznym. Trudno
o bardziej racjonalny postulat. Przez wiele lat
mieliśmy do czynienia tylko z homeopatią klasyczną,
hahnemannowską, w której istotna rolę odgrywa
znajomość „temperamentów" (konstytucjonalnego typu
chorego), bardzo dokładny wywiad, w trakcie którego
zbierane są szczegółowe informacje o chorym i
nawiązywany jest osobowy kontakt pomiędzy homeopatą
a pacjentem (wizyta może trwać nawet dwie godziny);
ważne jest również zaufanie chorego do homeopaty i
jego wiara w skuteczność metody. Dziś o wiele więcej
osób ma do czynienia z homeopatią posługującą się
tak zwanymi lekami złożonymi. Zawierają one kilka
substancji (wbrew klasycznej zasadzie: jedna choroba
jeden środek), nie są dobierane indywidualnie do
„typu" pacjenta, są też dostępne bez recepty.
Powstanie homeopatii nieklasycznej, homeopatii leków
złożonych, jest kolejnym krokiem zbliżającym
homeopatię do medycyny. Na lekach złożonych możliwe
są bowiem badania porównawcze.
NIE DA SIĘ UJĄĆ W NAUKOWE NORMY
Przez dwieście lat prowadzono niewiele badań w
dziedzinie homeopatii. Sytuacja wydaje się zmieniać
w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Pojawia się
tendencja do przeniesienia jej na prawdziwie naukowy
grunt i pełnego włączenia w obszar medycyny
akademickiej. Być może, wbrew wszelkim
dotychczasowym wyjaśnieniom homeopatów, oparta jest
ona na naturalnych prawach? „Najbardziej
kontrowersyjną sprawą w homeopatii wydaje się jednak
określenie mechanizmu działania. [...] Już w latach
pięćdziesiątych James Stephenson przedstawił
koncepcję powstawania polimerów w roztworach
wodno-alkoholowych, wpływających na układ cząsteczek
wody nawet po usunięciu oryginalnego leku. Obecnie
wiadomo, że woda i mieszanina wody z alkoholem nie
są po prostu jednorodnym stanem rozproszonym, ale
często układają się w regularne skupiska zwane
koherentami. Cząsteczki substancji rozpuszczonej
tworzą swoisty układ w połączeniu z cząsteczkami
rozpuszczalnika, co wyrażone jest powstaniem "nowego
stanu fizycznego». Po wielokrotnym rozcieńczeniu
układ rozpuszczalnika zachowuje w pamięci strukturę
fizyczną poprzedniego rozcieńczenia. Stan ten może
trwać nawet wtedy, gdy w rozpuszczalniku nie będzie
już cząsteczek substancji podstawowej. Podobną
hipotezę zaproponował prof. Matsumoto z Columbia
University, badając wpływ mikrokryształów dwutlenku
krzemu na procesy zapalne. Uważał on również, że
oddziaływanie struktur białkowych z lekiem może
następować poprzez struktury mikrokryształów
rozpuszczalnika, który w pierwotnym roztworze, w
wyniku oddziaływania, tworzy model mikrokrystaliczny
cząsteczki. Model ten nie ulega zniszczeniu przez
kolejne rozcieńczenia i wstrząsania, a nawet można
powiedzieć, że ulega powieleniu. Model ten jak
matryca może oddziaływać z miejscami aktywnymi
białek. Hipoteza ta została ogłoszona w 1995 roku
[...] w 1997 roku kalifornijscy naukowcy z American
Technology Group odkryli i zidentyfikowali unikalny
rodzaj kryształów lodu stabilnych i nietopiących się
w wyższe; niż normalny lód temperaturze. Te
nanometrowej wielkości (10-9m), w kształcie prętów
kryształy lodu powstają, gdy umieścimy substancję w
destylowanej wodzie, następnie energicznie ją
wstrząsamy lub mieszamy, a następnie wielokrotnie
rozcieńczamy. Naukowcy z American Technology Group
udowodnili, że gdy dokonuje się rozcieńczeń w
tradycyjny homeopatyczny sposób, tego typu kryształy
stanowią około 0,1-0,2% roztworu. Jednocześnie
odkryto także metody pozwalające podnieść zawartość
takich kryształów do 10%. [...] Z drugiej strony
należy pamiętać, że te szczególne «stany fizyczne»
mogą ulec łatwo zniszczeniu, gdy rozcieńczenia
poddamy działaniu ultradźwięków lub wysokiej
temperatury. W tych warunkach ich właściwości
fizykochemiczne i biologiczne zanikają. Można zatem
uznać, że to właśnie ten «szczególny stan fizyczny»
jest odpowiedzialny za właściwości i możliwość
leczenia substancjami rozpuszczonymi w dużych
rozcieńczeniach (St, s. 3-4). Hipotezy wskazujące na
istnienie tych „szczególnych stanów fizycznych" nie
mają nic wspólnego z dotychczasowymi
„energetycznymi" teoriami zwolenników homeopatii.
Powyższe hipotezy prowadzą na zupełnie nowy,
„fizykochemiczny", a nie „energetyczny" trop. Choć
na pewno łatwiej jest dziś bronić naturalnego
działania homeopatii. Nowe hipotezy są bardzo
inspirujące, jednak od stwierdzenia istnienia
„nowego stanu fizycznego" do zrozumienia mechanizmu
„samoleczenia" w homeopatii jest jeszcze bardzo
daleko. Od stwierdzenia biologiczne) aktywności
roztworów niezawierających cząsteczek czynnych do
zrozumienia, w jaki sposób ta biologiczna aktywność
prowadzi do wyzdrowienia chorego, może upłynąć wiele
czasu. Stwierdzenie możliwości leczenia substancjami
homeopatycznymi byłoby dopiero pierwszym krokiem.
Teraz trzeba stworzyć model działania homeopatii,
który wytrzyma naukowa procedurę weryfikacji
hipotez, a do tego jest jeszcze daleka droga. Choć
zrobiono na niej potężny krok (o ile wyniki bądź
interpretacje również tych badań nie zostały
zmanipulowane).
NIE TYLKO NATURALNA METODA
Najważniejszym argumentem na rzecz odrzucenia
homeopatii wcale jednak nie jest brak znajomości
mechanizmu jej działania. Medycyna akademicka zgadza
się na taki stan pod warunkiem, że lek jest
skuteczny. Aspiryna była stosowana, choć nikt
właściwie me wiedział, w jaki sposób działa. Nie
można się natomiast zgodzić na sytuację, w której
homeopatia wyprowadza medycynę poza obszar właściwy
nauce, poza obszar zjawisk. By lek był dopuszczony
do użytkowania przez instytucje medycyny zachodniej,
musi statystycznie, w identyczny, powtarzalny sposób
oddziaływać na różne populacje. Niezależnie od
miejsca stosowania, terapia wirusowego zapalenia
wątroby przynosi pozytywny skutek dla 98% pacjentów.
Homeopatyczne preparaty są natomiast raz skuteczne,
raz nie. Homeopatia działa w sposób
nieprzewidywalny. Specyfiki homeopatyczne nie
stosują się do schematu: wprowadzam substancję
następuje skutek. A taki jest mechanizm zjawiska.
Tak dzieje się w przestrzeni natury, metod
naturalnych, przyrodzonych. Skutek zawsze za
przyczyną. Nawet naukowcy, zdeklarowani zwolennicy
homeopatii, jak profesor Andrzej Stańczak,
przyznają, iż „działanie terapeutyczne, stwierdzone
przez praktyków homeopatów trudno jest ująć
statystycznie w obowiązujące obecnie normy naukowe"
(St, s. 4). Być może homeopatyczne kulki me
zachowują się w ten sposób, bo często (zawsze?)
oddziałują nie tylko na poziomie zjawiskowym.
Wpływają bowiem na chorego również na poziomie
duchowym, a wielu opisanych przypadkach było to
oddziaływanie negatywne. Mechanizm działania kwasu
acetylosalicylowego nie był znany. Jednak nie
opisano ani jednego przypadku kłopotów
psychosomatycznych, depresji czy też problemów
duchowych po zażyciu aspiryny. Najnowsze badania
naukowe nad „nowymi stanami fizycznymi" wysoko
rozcieńczonych i wstrząsanych roztworów wskazują, iż
homeopatia może być oparta na mechanizmach
naturalnych. Przypadki wymienione w poprzednim
rozdziale oraz dziesiątki innych opisanych w
literaturze pokazują jednoznacznie, że konsekwencje
jej działania sięgają sfery duchowej. Być może zatem
homeopatia jest (bywa) metodą nie tylko naturalną.
Homeopatia bowiem czasami jest skuteczna, jednak
często pojawiają się u pacjentów kłopoty duchowe i
psychiczne.
HIPOTEZA KONIA TROJAŃSKIEGO
Zatem podstawowe pytania brzmią: Czy mechanizm
działania homeopatii jest tylko naturalny? Czy te
specyfiki są skuteczniejsze niż placebo w sposób
jedynie przyrodzony, czy też również nadnaturalny?
Czy źródła mocy pochodzą wyłącznie ze sfery
naturalnej, zjawiskowej, czy również z duchowej? Czy
jest to zatem działanie bezpieczne, czy również
nadnaturalne? Są to pytania nie do rozstrzygnięcia,
nie do udowodnienia w sposób pewny. Możemy jednak
stawiać hipotezy. Dla piszącego te słowa możliwe
jest, że homeopatia wykorzystuje jakąś naturalną
prawidłowość, jednak często nie kończy się na
pozytywnym oddziaływaniu. Na naturalny mechanizm
nakłada się często jakiś czynnik nieznany,
najprawdopodobniej duchowy. Dopuszczam więc, że do
pobudzenia mechanizmów „samoleczenia" organizmu
homeopatia może wykorzystywać jakiś mechanizm z
poziomu zjawiskowego. Jednak wobec braku rygorów
metodologicznych, wobec nieweryfikowalnych
doświadczalnie teorii, które towarzyszą homeopatii
od samego początku, nie dziwi mnie, że homeopatia
nie ogranicza swojego oddziaływania do sfery
zjawiskowej i otwiera na sferę duchową.
CHIMERYCZNE LEKI?
Nawet zwolennicy homeopatii ilustrują
niewiarygodność metodologiczną badań homeopatów nad
homeopatia. Jak pisze Małgorzata T. Załoga, „W
grudniu 1996 roku opublikowano raport Homeopatic
Medicine Research Group zespołu ekspertów Unii
Europejskiej. Przeanalizowali oni wyniki 184 kuracji
homeopatycznych. Stwierdzili, że tylko siedemnaście
z nich było odpowiednio udokumentowanych, a z tych
siedemnastu jedynie część wykazała, że leczenie
homeopatyczne dawało efekty lepsze niż placebo"
(www2.gazeta.pl/zdrowie). Cytowałem już wcześniej
wyniki krytycznych opracowań druzgocące dla
poprawności metodologicznej homeopatycznych
poszukiwań samych homeopatów. Jak jednak mamy
oddzielać „firmowe" badania „naukowe" nad
biologiczną aktywnością preparatów
wysokorozrzedzonych od prawdziwych badań naukowych.
Z jednej strony opublikowano do dziś kilka
powstałych poza środowiskiem homeopatycznym
fascynujących hipotez akademickich (czy jednak na
pewno bez firmowych inspiracji?), z drugiej mamy
całą sferę praktyki homeopatycznej z przesądami,
prymitywizmem, diagnozowaniem z wyglądu twarzy i
typu konstytucjonalnego, czyli sylwetki pacjenta, a
także z dziesiątkami ezoterycznych teorii i praktyką
wyszukiwania specyfików homeopatycznych: czyli na
przykład z „promieniowaniem raka" i antyrakowym
wyciągiem z fiołka. Być może źródło mocy homeopatii
pochodzi tylko ze sfery zjawiskowej, lecz homeopatia
przez swą mętność myślową i światopoglądową bardzo
często powoduje otwarcie praktykujących homeopatię
na sferę duchową, co często wiąże się z negatywnymi
konsekwencjami. Podobnym wpływom podlegają później
również osoby przyjmujące specyfiki homeopatyczne
(szczególnie pacjenci homeopatów ezoteryków:
długotrwały kontakt homeopaty z pacjentem, z
definicji w konfiguracji: autorytet petent, sprzyja
otwarciu pacjenta na rzeczywistość duchową
homeopaty). Hipoteza ta zdaje się tłumaczyć
chimeryczność oddziaływania homeopatii (w zależności
od stanu duchowego pacjenta, na jednych działa, na
innych nie). Również osoby niewierzące są poddane
temu negatywnemu oddziaływaniu, choć objawy
rozpoznawane są najczęściej na poziomie psychicznym,
a nie duchowym.
WARUNKI AKCEPATACJI HOMEOPATII
Czy homeopatia stanie się bezpieczna? Stanie się
tak, jeśli można będzie oddzielić naturalny
mechanizm homeopatii od praktyk powodujących duchowe
niebezpieczeństwa. Stanie się tak, jeśli badaniami
nad homeopatia będą zajmować się ludzie
zainteresowani jedynie prawdą, a nie potwierdzeniem
jakichś wcześniejszych założeń. Stanie się tak,
jeśli nastąpi naukowe wyjaśnienie działania
homeopatii, a tym samym jej stosowanie nie będzie
miało konsekwencji światopoglądowych, nie będzie
owocem praktycznego uznania filozofii i religii
hinduistyczne). Być może kiedyś homeopatia oczyści
się z prymitywizmu naśladowców Hahnemanna i stanie
się równo- i pełnoprawną częścią medycyny. Tak
jednak dziś nie jest. Środowisko homeopatów toleruje
samozwańczych znachorów.
Być może kiedyś homeopatycznie będą mogli leczyć
tylko lekarze, chociaż teraz tak nie jest. Dziś
leczą również farmaceuci i pielęgniarki. Pacjentów
przyjmują i leczą też osoby niemające z medycyną
absolutnie nic wspólnego. Być może kiedyś uda się
oczyścić homeopatię z magicznej tradycji, która leży
u jej początków, być może stanie się ona homeopatią
czystą, naturalną, przyrodzoną. Dziś jednak jest ona
nadal mocno uwikłana w swą niejasną historię. Być
może istnieją już leki homeopatyczne niezawierające
negatywnego, duchowego ładunku (na pewno istnieją
lekarze homeopaci me praktykujący okultyzmu). Z
punktu widzenia pacjenta nie ma jednak żadnej dobrej
metody, pozwalającej stwierdzić, które z oferowanych
przez apteki leków były przygotowywane przez
zatrudniane w fabrykach osoby o właściwościach
mediumicznych, a które nie (która firma przyzna się,
że stosuje podejrzane metody, skoro ujawnienie tego
typu informacji mogłoby przynieść stratę dużych
pieniędzy?). Być może nawet „hipoteza energetyczna"
homeopatii jest prawdziwa. Nie udowodniono jej, ale
i me wykluczono. Jednak wobec istnienia hipotezy
duchowej, wobec wyraźnych tropów fetyszystycznego
oraz spirytystycznego, wobec wielu świadectw szkód
duchowych i psychicznych u osób zlecających i
zażywających specyfiki homeopatyczne, homeopatii nie
da się propagować z czystym sumieniem.
POSTSCRIPTUM
ARGUMENTY l DYLEMATY
W dziedzinie praktyk nagłaśnianych przez środowiska
new/old age, homeopatia to jeden z najbardziej
złożonych przypadków. Jest bowiem dziedziną z
pogranicza natury i świata nadzmysłowego, z
pogranicza sfery przyrodzonej i duchowej.
Wygłaszając swoją ocenę homeopatii często spotykałem
się z zarzutami, że ją „jednoznacznie potępiam". Nie
jest to prawdą. Jednoznacznie stwierdzam jedynie, iż
nie należy stosować specyfików homeopatycznych w
kontekście związanych z homeopatia niejasności. W
przyszłości, jeśli homeopatia oczyści się, zostając
dziedziną nauki, to stanowisko może się zmienić. Na
razie często stajemy wobec faktów, iż można być
wyleczonym z choroby ciała, ale za to występuje w
człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w
życiu duchowym pojawia się regres. Często w
rodzinach stosujących homeopatię występują przypadki
depresji. Dopóki będą zdarzały się przypadki
zaburzeń duchowych i zmian psychicznych po leczeniu
homeopatycznym, dopóty moje stanowisko pozostanie
nip7tnipnnp nie niezmienne. Spotykałem się też z
argumentem, iż w środowiskach bliżej związanych z
Kościołem jest wielu ludzi uznających neutralność
homeopatii. Jest to bardzo słaby argument wobec
faktu, że to właśnie ludzie Kościoła w latach
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych promowali na
przykład Clive'a Harrisa, bioenergoterapeutę. Dziś
negatywne skutki duchowe bioenergoterapii nie są już
właściwie w Kościele podważane. Mało kto chce bronić
mediumizmu, a bioenergoterapia właśnie nim jest.
Innym argumentem jest twierdzenie osób deklarujących
prowadzenie zaawansowanego życia duchowego, a
stosujących z powodzeniem homeopatię, że nie
stwierdziły u siebie żadnych negatywnych duchowych
konsekwencji jej stosowania. Każdy taki przypadek
należałoby rozpatrzyć osobno, by dojść do w miarę
pewnych wniosków. Może być tak, że osoby te, jak do
pewnego czasu doktor Agnieszka Pokora, nie
rozpoznały u siebie negatywnych zmian. Dopuszczam
też ewentualność, że ktoś mógł mieć dużo szczęścia i
spotykać jedynie homeopatów nie zajmujących się
ezoteryką, a także przyjmować leki nieobciążone
żadnym duchowym ładunkiem. Ze sfery teoretycznych
rozważań w dramat życia sprowadzają nas natomiast
przypadki schorzeń, z którymi medycyna akademicka
radzi sobie słabo. Dla piszącego te słowa
najbardziej poruszający był telefon matki, która dla
chorego na alergię dziecka jedyną szansę widziała w
kuracji homeopatycznej. Jakie zachowanie jest w
takiej sytuacji racjonalne?
BRAŁEM KULKI. CO TERAZ?
Naturalne jest, że osoby mające kontakt z
homeopatią, a które przyjęły przedstawione w naszej
broszurze argumenty, zadają pytanie: Co zrobić, gdy
rozpozna się u siebie opisywane wyżej kłopoty?
Odpowiedź nie jest prosta, a moje kompetencje do jej
udzielenia mocno wątpliwe. Nie jestem ani lekarzem,
ani kierownikiem duchowym. Z drugiej strony, nie
można poprzestać tylko na ostrzeżeniach. Wiele osób
„przygodę" z homeopatią ma już za sobą. Ludzi
niewierzących możemy tylko ostrzec przed
niebezpieczeństwem i podpowiedzieć zaprzestanie
kuracji homeopatycznych. Więcej mogą zrobić
chrześcijanie. W przypadku osób praktykujących
homeopatię, szczególnie tych, które przyjęły
ezoteryczne wyjaśnienia jej mechanizmu działania,
potrzebna jest skrucha i odcięcie się od jej
wpływów, najlepiej w trakcie modlitwy o uwolnienie.
Osobom stosującym na sobie kuracje homeopatyczne
możemy zaproponować przynajmniej trzy możliwości: w
przypadku kontaktów z homeopatą ezoterykiem i
używania specyfików „zindywidualizowanych",
zwłaszcza, gdy homeopatą posługiwał się różdżką,
wahadełkiem, używa}dziwnego języka, jeśli ten
kontakt trwał długo i wiązał się z przyjęciem
autorytetu bądź nawet fascynacją osobowością
homeopaty, wskazania są identyczne jak dla osób
praktykujących homeopatię; w przypadku zażywania
leków złożonych, dostępnych w aptece bez recepty,
jeśli występują jakieś niepokojące objawy, oprócz
odstawienia specyfików homeopatycznych wskazane mogą
być: modlitwa o usunięcie konsekwencji ewentualnego
związania, spowiedź oraz jak najintensywniejsze
życie sakramentalne; jeśli zaś zażywaliśmy leki
złożone, a kulki te przepisał zwykły lekarz i nie
obserwujemy u siebie jakichś szczególnych objawów,
wystarczy zaprzestać przyjmowania specyfików
homeopatycznych.
TYLKO PRAWDA JEST SKUTECZNA
Na zakończenie zachęcam, by rozważając przedstawione
powyżej kwestie bardzo wyraźnie oddzielić fakty od
hipotez. Na przykład: zaburzenia duchowe są faktem,
trop fetyszystyczny to hipoteza. Może być błędna.
Dla końcowej konkluzji jej prawdziwość nie jest
wcale konieczna. Równie dobrze mógłbym w ogóle
pominąć próby wytłumaczenia przyczyn kłopotów
wynikających ze stosowania homeopatii, rejestrując
tylko ich obecność. Nie twierdzę w ten sposób, że
hipoteza o negatywnym wpływie duchowym jest
fałszywa, rozumiem jednak, że dla wielu osób może
być trudna do przyjęcia. Nie będę się wdawał w
rozważania na temat skuteczności fetyszyzmu.
Realność tych fenomenów dla antropologów czy
misjonarzy jest oczywista (wyznawcy afrykańskich
rytów fetyszystycznych nie trzymają obrzędowych
masek w swych domach, jak to czynią Europejczycy;
używane parę razy w roku, składane są one daleko
poza wioską; fakt, że komuś powyższa informacja nie
kojarzy się ze współczesnością nie jest argumentem
przeciwko skuteczności fetyszystycznych praktyk).
Mówię tylko: wątek obciążenia specyfików
homeopatycznych w wyniku niejasnych praktyk można
pominąć. Tak naprawdę nie wiemy do końca, skąd te
kłopoty duchowe. Wiemy, że są. Choć również i ten
fakt można próbować podważyć. Drugim czułym miejscem
przedstawionego w tej broszurze rozumowania jest
bowiem wykazanie, iż problemy konkretnych osób
przywoływanych w tekście wiążą się właśnie z
homeopatią. Metodologia zbierania informacji o
sferze wrażeń, doznań, jednym słowem o sferze
psyche, jest bardzo skomplikowana. Trudno tu na
przykład przeprowadzić powtarzalny eksperyment.
Musieliśmy oprzeć się tylko na relacjach świadków
zebranych w latach 2003-2004 w cyklu audycji
radiowych Radio Józef, Encyklopedia new age dla
chrześcijan). Innego materiału dowodowego właściwie
nie ma i prawie zawsze można próbować podważyć
powiązanie zaburzeń duchowych u konkretnych
poszkodowanych z ich kontaktem z homeopatią.
Najwartościowsze pod względem argumentacji są dla
nas zatem przypadki tych osób, które nie
podejrzewały, że taki związek jest w ogóle możliwy.
Nie mogły projektować więc swoich problemów, których
przyczyny nie są związane z homeopatią, na kontakt z
nią (Bogdan P., Lucyna R. i in., radio Józef,
Encyklopedia new age, 2004). Szczególnie zaś cenne
są relacje osób, które poza homeopatią nie miały
związku z żadną inną praktyką czy paraterapią
szkodliwą duchowo, w tym najciekawszy przypadek
rocznego dziecka opisywany przez matkę, Annę M.
(radio Józef, Encyklopedia new age, 2004).
Dodatkowym argumentem, dla mnie rozstrzygającym,
jest doświadczenie egzorcystów umiejących rozpoznać
na podstawie objawów duchowych „syndrom
posthomeopatyczny". Rezygnacja ze środków
homeopatycznych, poza wyjątkowymi przypadkami, nie
powinna sprawiać dziś nikomu większych trudności; na
rynku dostępnych jest wiele środków roślinnych,
które bez rozcieńczania i dynamizacji wykazują
działanie skuteczne, bez skutków ubocznych.
Nieszkodliwa medycyna naturalna ziołolecznictwo,
diety zdrowotne, głodówki jest zawsze godna
polecenia. Zaś osoby, które upatrują w homeopatii
szansę na rozwój współczesnej medycyny, mogę
pocieszyć: wszystko przed nami, nauka się rozwija a
prawda łączy światopoglądy.
W książce (przedrukowanej w ostatnich pięciu
numerach GU zawarte były następujące rozdziały:
HOMEOPATIA TO NIE MEDYCYNA, HIPOTEZA ENERGETYCZNA,
HIPOTEZA DUCHOWA, KONKLUZJA, POSTSCRIPTUM, ARGUMENTY
l DYLEMATY,
Kolejne tematy planowane przez wydawnictwo powyższej
książki w ramach POPULARNEJ ENCYKLOPEDII NEW AGE,
to: aikido, akupunktura, akupresura, amulety,
astrologia, bioenergoterapia, BSM, channeling,
chodzenie po ogniu, medycyna chińska, chiromancja,
Coelho, czary, diagnostyka paramedyczna, Eliade,
enneagram, eurytmia, feng shui, gematria, terapia
Gestalt, Grotowski, Harris, „Harry Porter", hipnoza,
holizm, horoskopy, huna, irydologia, jasnowidztwo,
joga, Jung, kabała, Kaszpirowski, kinezjologia
(metoda Dennisona), Klimuszko, kurs cudów, magia,
mediumizm, medytacja transcendentalna, mesmeryzm,
myślenie pozytywne, Nardelli, NLP (programowanie
neurolingwistyczne), numerologia, okultyzm,
parapsychologia, pismo automatyczne, polarity,
psychotronika, qi gong, radiestezja, rebirthing,
reiki, runy (magia runiczna), satanizm, Sedlak,
shiatsu, metoda kontroli umysłu według Silvy,
spirytyzm, synchronizacja półkul mózgu, szkoły
steinerowskie, szamanizm, tai chi, talizmany,
tantra, taoizm, taping, tarot, techno, medycyna
tybetańska, UFO, uzdrowicielski dotyk, uzdrowienie
okultystyczne, wahadełko, voodoo, wróżbiarstwo,
wywoływanie duchów, zdjęcia Kirliana, zen.
Tekst powstał na podstawie audycji zatytułowanej
„Encyklopedia new age dla chrześcijan", emitowanej w
warszawskim radiu święty Józef 96,5 fm, w
poniedziałki o godzinie 14.00 i powtarzanej w soboty
o godzinie 17.00. Ze względu na popularny charakter
broszury nie wszystkie cytaty i paracytaty zostały
oznaczone w tekście.
„Encyklopedię", w formie dźwiękowej (kasety audio
lub płyty CD), można zamówić pisząc pod adresem:
Księgarnia Ludzi Myślących, Tamka 45, 00-355
Warszawa,
telefon (22) 828 13 79 maił: info@xlm.pl
|