nr 49 zima 2011

 

G³os Uzdrowienia

 
 

------------------------------------------------------------------------------------------

Mam 45 lat, jestem wysokim silnym i do¶æ dobrze zbudowanym mê¿czyzn± (189 cm, 100 kg) prawie zawsze radz±cym sobie z problemami ¿ycia, ale kiedy w ¿yciu zaczê³o siê wszystko waliæ i problemy narasta³y z dnia na dzieñ, kiedy brakowa³o ju¿ niemal wszystkiego i na wszystko w domu, nagle zabrak³o tak¿e zdrowia.

Kilka miesiêcy po urodzeniu córeczki moja ma³¿onka bardzo powa¿nie zachorowa³a. Bez mo¿liwo¶ci wyboru wszystko spad³o na mnie. Musia³em wykonywaæ czynno¶ci, których nigdy a niektórych prawie nigdy nie wykonywa³em; pranie, mycie, sprz±tanie itp. (to w sumie niemal kalectwo i nie ma siê czym chwaliæ, mo¿na siê tyko wstydziæ). Ogromny koszmar, a do tego niemowlê, k±piele, pampersy, karmienie. Sta³em siê niezast±piony. Piszê tak dlatego, bo nie by³o nas staæ na ¿adn± pomoc z zewn±trz. Choæ wielu znajomych wiele obiecywa³o, w rzeczywisto¶ci by³em zdany tylko na siebie. Z ma³ym dzieckiem przebywa³em 24 godziny na dobê a ¿ona le¿a³a i chorowa³a. Trwa³o to bez kresu. My¶la³em, ¿e ju¿ nie dam rady. Mia³em straszne my¶li, by³em na skraju wytrzyma³o¶ci psychicznej i czêsto te¿ fizycznej. Pyta³em: gdzie jeste¶ Bo¿e? Jak d³ugo jeszcze? Chowa³em córkê i synka, dba³em o ¿onê i nasz dom na ile potrafi³em. ¯ona czu³a siê raz lepiej, raz gorzej. Wiele zale¿a³o od pogody; jak pada³ deszcz, by³o gorzej. Jak ¶wieci³o s³onko, bywa³o lepiej. Jednak pogodê ducha mia³a czê¶ciej. By³em pe³en podziwu, jak mo¿na w jej stanie zdrowia mieæ jeszcze u¶miech na twarzy. P³aka³em na jej widok a ona obdarowywa³a nas u¶miechem. To by³o nies³ychane! Pewnego dnia musia³a niestety pój¶æ ju¿ do kliniki na terapie (chemia, sterydy) a diagnoza by³a bezlitosna - RZS! Wówczas zosta³em sam.

Nie da siê opowiedzieæ, jak by³o i nawet nie bêdê usi³owa³ próbowaæ o tym pisaæ, poniewa¿ pierwsze trzy dni by³em totalnie za³amany i diabe³ podsuwa³ mi ju¿ najgorsze rozwi±zania. Ale Bogu dziêki, bez w±tpienia z Jego pomoc± poma³u ogarn±³em siê i sprosta³em tym okoliczno¶ciom. Po dwóch tygodniach (mia³o byæ minimum sze¶æ) ¿ona wróci³a. By³o du¿o ra¼niej a rokowania by³y coraz lepsze.

Pewnego dnia podnosz±c z pod³ogi na rêce moj± ju¿ pó³roczn± córeczkê poczu³em nagle, jak co¶ „r±bnê³o” mnie w krêgos³upie. Miewa³em ju¿ strzykniêcia, czy tzw. postrza³y, ale to by³o nic w porównaniu z tym uk³uciem! Bardzo bolesne, niesamowicie bolesne. Trwa³o sekundê. Wydoby³em z siebie jaki¶ okrzyk z bólu i znalaz³em siê na kolanach, nie mog±c siê ju¿ podnie¶æ o w³asnych si³ach! Czu³em okropny ból w lêd¼wiowej czê¶ci krêgos³upa, w tzw. krzy¿u. Córeczkê podnosi³em niezliczone razy i codziennie w taki sam sposób, ale tym razem co¶ pêk³o i wyl±dowa³em na pod³odze. Nigdy wcze¶niej nic mnie tak nie bola³o. Nie mog³em wykonaæ dos³ownie ¿adnego ruchu, ani centymetra. Po dora¼nych lekach, jakim¶ sposobem wykaraska³em siê na piêtro do swojego ³ó¿ka i koniec; ani w prawo, ani w lewo. Nic, w ogóle nic. Do toalety 2,5 metra dociera³em na kolanach przez kilka minut. Rodzina sta³a i patrzy³a z przera¿eniem, a mój synek, który zawsze mia³ mnie za „Batmana” zw±tpi³, gdy¿ nigdy nie widzia³ ojca w takim stanie niemocy. W domu brakowa³o ¶rodków do ¿ycia, a g³ówny filar rodziny zosta³ podciêty jak drzewo i zwalony z nóg. Có¿ nam zosta³o? Nauczeni byli¶my w takich sytuacjach wo³aæ do Boga zak³adaj±c, ¿e Bóg obieca³ nie na³o¿yæ wiêcej ni¿ potrafimy, zdo³amy unie¶æ. Ale przecie¿ wo³ali¶my ju¿ od roku w troskach, problemach i nic. Zamiast poprawy by³o gorzej i gorzej. W trzecim dniu beznadziei postanowili¶my zaprosiæ pastora oraz braci starszych i poprosiæ o modlitwê z namaszczeniem olejkiem.

Ja le¿a³em jak k³oda bez ruchu. Przyszli bracia, trochê zaskoczeni i zdziwieni skal± powalenia mnie przez niemoc. Zaczêli¶my rozmawiaæ o Bo¿ym S³owie. Na pytanie, czy wyra¿am chêæ i zgodê na modlitwê nade mn± z pomazaniem olejkiem, odpowiedzia³em TAK. Modlitwa by³a krótka, ale szczera. W dalszym ci±gu czu³em taki ból, jak przed modlitw±. Oczywi¶cie mia³em ¶wiadomo¶æ, ¿e sytuacja mo¿e ulec zmianie za jaki¶ czas i znam takie przypadki, ale by³em zainteresowany uzdrowieniem ju¿, tu i teraz!!! Oczywi¶cie nie dla mojego widzimisiê, czy z powodu u¿alania siê na sob±, ale poniewa¿ taka by³a ogromna potrzeba, gdy¿ by³em jedynym ¿ywicielem rodziny i potrzebowa³em tego uzdrowienia natychmiast. Bracia rozeszli siê, ale zosta³ jeszcze jeden z ¿on± i dzieckiem w odwiedzinach. Pomy¶la³em sobie; sorry - kiedy oni sobie pójd±? Mia³em potrzebê fizjologiczn± i nie chcia³em, ¿eby mnie widzia³ ktokolwiek prócz rodziny w stanie pe³zania do toalety. Poszli po pó³ godzinie. Kiedy wiedzia³em, ¿e s± ju¿ tylko sami swoi, zacz±³em planowaæ sposoby przemieszczenia siê z ³ó¿ka do toalety. Lekko poruszy³em siê i o dziwo poczu³em, ¿e jestem sprawniejszy! Powiedzia³em: Bo¿e, ojej. Jedna noga, pomalutku druga... i wsta³em!!! Id±c samodzielnie do toalety, jeszcze nieco wolniej, nie dowierza³em, ¿e jest tak ogromna zmiana! Prze¿y³em chwilowy szok a w sercu pojawi³a siê ogromna wdziêczno¶æ dla Pana Jezusa i Boga Wszechmog±cego. Powiedzia³em - a jednak mnie, nêdznego narzekacza, dobrotliwy Pan dotkn± swoja ³ask± i po prostu uzdrowi³. Zacz±³em siê oskar¿aæ. Jak ¶mia³em w±tpiæ? Pomy¶la³em sobie, co powie moja rodzinka, jak zejdê na dó³. Poniewa¿ by³ ju¿ wieczór, chyba siê wystrasz±, ¿e to zjawa lub co¶ podobnego.

W tym miejscu muszê wspomnieæ, i¿ byli¶my ju¿ po d³ugiej podro¿y ¿ycia w ogromny stresie i kryzysie. Moja ¿onka i synek (córcia jeszcze za ma³a) byli wystraszeni, zmêczeni i przera¿eni d³ugim pasmem niepowodzeñ, które lawinowo zalewa³y nas z dnia na dzieñ, z miesi±ca na miesi±c. Wrêcz bali¶my siê dzwonka do drzwi spodziewaj±c siê komornika lub windykacji. Mieli¶my strach nawet przed samym listonoszem, który zwykle dostarcza³ nam wiele z³ych wie¶ci.

Tak wiêc wracaj±c do uzdrowienia, zacz±³em wolno schodziæ po schodach. ¯ona stanê³a jak os³upia³a. Pokaza³em palcem, ¿eby nie krzycza³a. Podszed³em od ty³u do synka siedz±cego z koleg± przy komputerze i jak czêsto w podobnych sytuacjach ca³uje go w g³owê, co¶ pytam i wychodzê. Tym razem podobnie, podszed³em i poca³owa³em siedz±cego Szymcia z góry od tylu w g³owê. Reakcja by³a standardowa; - haj tatek! Po chwili dotar³o do ¶wiadomo¶ci synka, ¿e przecie¿ ja le¿ê na górze i w ogóle od kilku dni siê nie ruszam. Syn wyskoczy³ z fotela jak z trampoliny, dopad³ mnie z oczami pe³nymi szoku i nieprawdopodobieñstwa tego, co widzi. Krzycza³: tatek, ty chodzisz, no przecie¿ by³e¶ taki chory! Tak mnie u¶cisn±³, ¿e pomy¶la³em, i¿ dopiero teraz uszkodzi mi krêgos³up. Odpowiedzia³em: kochany synku, przecie¿ byli bracia i siê modlili, prawda? By³o to kochani du¿e prze¿ycie i wywar³o na nas ogromne wra¿enie. Chwa³a dla naszego Stwórcy p³ynê³a strumieniami wdziêczno¶ci i podziêkowañ za wspania³y nie do zakwestionowania prawdziwy cud. Ja oczywi¶cie ¿eby faktom sta³o siê za do¶æ zacz±³em kursowaæ po schodach w dó³ i w górê dowodz±c sobie i wszystkim, ¿e to nie jakie¶ jednorazowe pojawienie siê mnie na dole, lecz trwa³e uzdrowienie w Imieniu Najwy¿szym, w Imieniu Jezusa!!!

Oczywi¶cie zachowawczo nie biega³em po schodach jak nastolatek, w normalnym têpe pokonywa³em schody tam i z powrotem pomijaj±c fakt, ¿e na naszych schodach mo¿e po³amaæ siê nawet nastolatek. S± specyficzne, w±skie i krêcone w spirale.
Có¿, Bóg jest wielki i wierny. Naprawdê nie na³o¿y wiêcej, ni¿ by¶my zdo³ali unie¶æ, choæ czêsto mamy wra¿enie, ¿e kres naszych mo¿liwo¶ci, wytrzyma³o¶ci ju¿ dawno zosta³ przekroczony. Jednak Bóg oczekuje wierno¶ci i ufno¶ci w ka¿dej sytuacji a nie u¿alania siê nad sob±, poniewa¿ to wrêcz pewien rodzaj ba³wochwalstwa, a ufno¶æ ma wielk± zap³atê...

Tre¶ci± mojego nastêpnego ¶wiadectwa bêdzie relacja o tym, jak Bóg zatroszczy³ siê i wyprowadzi³ nas w niewiarygodny i niesamowity sposób z kolosalnych problemów finansowych. Pan Bóg rozwi±za³ problemy uznane przez fachowców za nie do rozwi±zania. Rozwik³a³ rzeczy trudne i skazane na przegran± z ludzkiego aczkolwiek fachowego punktu widzenia, tj. np. radcy prawnego, adwokata, ksiêgowego itp. Jedyn± prawd± jest to, ¿e nale¿y za wszelk± cenê najpierw szukaæ Królestwa Bo¿ego a wszystko inne bêdzie nam przydane - nie co¶ tam - mówi Biblia, ale wszystko! (co do ¿ycia nam potrzebne). Ubolewam nad tym, ¿e Bo¿e dzieci tak ma³o korzystaj± z tej gwarantowanej obietnicy naszego wszechmog±cego Pana Boga. Przecie¿ nazwa³ nas swoimi dzieæmi i obieca³ nie daæ nam kamienia zamiast chleba.

To by³o prowadzenie od kija i laski do ³aski, tzn, od czasu trudnego do czasu lepszego, ale czas trudny by³ jak¿e zbawienny! To by³a ³aska! To by³ czas, który uwa¿am z ca³± pewno¶ci± jako nieodzowny element i przygotowanie do czasu dobrego i b³ogos³awionego.

To musi byæ proces.

W³a¶nie poprzez wypracowywanie w nas odpowiedniej postawy i stanowiska, czy podejmowaniu w³a¶ciwych decyzji w wielu istotnych sferach codziennego ¿ycia. Bóg zaopatrzy³ nas wg obietnicy Bo¿ego S³owa absolutnie we wszystko, czego nam potrzeba On wszystko wie najlepiej a ka¿dy potrzebuje czego¶ innego, poniewa¿ wszyscy jeste¶my bardzo ró¿ni. Ale z niczego nie skorzystamy, je¶li zabraknie nam w³a¶ciwej postawy w zaistnia³ych okoliczno¶ciach w stosunku do naszego Pana (jeden potrzebuje zupki, drugi schabowego, trzeci papki ry¿owej a czwarty... tak, jak ja kija). Mo¿e wtedy zdo³amy poj±æ. Nie w±tpmy, bo nawet jeden wróbel nie spada bez Jego woli, Jego wiedzy a my jeste¶my o wiele cenniejsi w Jego oczach ...

Drodzy, mo¿emy uchwyciæ siê wiar± s³ów Boga i wiele otrzymaæ. Jezus powiedzia³: wszystko, o co poprosicie w Imieniu moim Ojciec da wam. A wiêc mo¿ne daæ, czy nie? Owszem mo¿e, co nie znaczy, ¿e da albo ¿e nie bêdziemy mieæ ¿adnych problematycznych okoliczno¶ci To w³a¶nie one kszta³tuj± nasze braki w postawie i prowadz± do w³a¶ciwego zachowywania siê i godnej Bo¿ego dziecka postawy!! Mo¿e bowiem chodziæ o to, ¿e Bóg æwiczy nas indywidualnie i przygotowuje do jakiej¶ specjalnej s³u¿by, do której zdolni bêdziemy jedynie wtedy, gdy zes³ane zostan± na nas w³a¶nie takie £aski do¶wiadczeñ a nie inne. Musimy równie¿ pamiêtaæ o tym, ¿e nie jeste¶my w stanie oceniæ ani swych w³asnych niedoskona³o¶ci, ani te¿ rodzaju do¶wiadczeñ, które mog³yby okazaæ siê nam pomocne. Pan Bóg precyzyjnie i optymalnie dobiera dla ka¿dego z nas to, co jest najskuteczniejsze, by zbli¿yæ nas poprzez w³a¶nie owe okoliczno¶ci do siebie i aby¶my nauczyli siê s³uchaæ Jego g³osu jako swojego dobrego pasterza...

Udajmy siê dobrowolnie do Kanaanu, wiedz±c, ¿e przej¶æ musimy przez potrzebne nam do¶wiadczenia by móc otrzymaæ obietnicê. Wiemy, i¿ tym, którzy mi³uj± Boga, wszystkie rzeczy dopomagaj± ku dobremu. Pan Bóg wspó³dzia³a we wszystkim ku dobremu. Z kim??? Z tymi, którzy Boga mi³uj±. Amen.

I¶cie dotkliwie prze¿y³em tê historiê na w³asnej skórze i wiem o czym mówiê. Zachowywa³em siê tak, jak przypuszczam wielu ludzi wierz±cych; p³acz±c i narzekaj±c. Ale ¶miem twierdziæ, ¿e gdyby moja reakcja na trudne okoliczno¶ci by³a inna, bardziej Biblijna, to czas rozwi±zania móg³by byæ o wiele krótszy. Najczê¶ciej sami sobie przed³u¿amy czas naszych cierpieñ i problemów brakiem w³a¶ciwej postawy. Jak bêdziemy siê tylko u¿alaæ nad sob± i zadawaæ pytania, ¿yæ pytajnikami; dlaczego ja, dlaczego mnie to spotka³o, bêdziemy dreptaæ w miejscu i szemraæ. Zamiast przebyæ drogê we w³a¶ciwym czasie, bêdziemy byæ mo¿e d³ugimi latami cierpieæ, czekaæ na odpowiedz w naszych modlitwach i staæ niemal w miejscu a czas bêdzie nieub³agalnie siê wyd³u¿a³. Jak dla Izraela na pustyni. Oby inaczej by³o z wami, tego wam ¿yczê z ca³ego serca.

Dzia³y siê rzeczy skrajnie trudne i wrêcz niewiarygodne. Bóg dzia³a³, dzia³a i dziej± siê rzeczy ma³o prawdopodobne i niesamowite, ale jak¿e prawdziwe. Chwa³a Jemu za to na wieki wieków Amen. C.d.n. P.B.

Nastêpne ¦wiadectwo, jak Chrystus Pan uzdrowi³ naszego syna Szymona po 15 latach ciê¿kiej choroby !!!

Piotr

------------------------------------------------------------------------------------------

Witam serdecznie,

Pozwoli³am sobie napisaæ na ten adres, poniewa¿ chcia³am z³o¿yæ krótkie ¶wiadectwo o uzdrowieniu w czasie ewangelizacji zorganizowanej w Zielonkach pod Krakowem w czerwcu 2009 r. Mo¿e samo spotkanie nie by³o takim sukcesem ewangelizacyjnym, jak my¶leli¶my wspó³organizuj±c koncert, ale jak zawsze Bóg by³ obecny i czyni³ dobre rzeczy.

W czasie modlitwy o uzdrowienie wysz³am prosiæ o wstawiennictwo, gdy¿ od kilku lat cierpia³am na dolegliwo¶ci zwi±zane z uszami. Nie by³a to kwestia s³uchu, ale bardzo uci±¿liwej alergii skórnej, której nie mo¿na by³o wyleczyæ ¿adnym sposobem. Robi³am ró¿ne badania i by³am u wielu lekarzy, ale ¿adne leki nie skutkowa³y. Nie by³o mi ³atwo wyj¶æ do przodu prosz±c o modlitwê, bo choæ jestem chrze¶cijank± ju¿ od wielu lat, nie ma u nas takiego zwyczaju. Zachêcona s³owami prowadz±cego oraz ¶wiadectwami uzdrowieñ zaufa³am Bogu i poprosi³am o modlitwê. Dwoje m³odych ludzi, nastolatków chyba, dziewczyna i ch³opak, po³o¿yli rêce na moim gardle i uszach i modlili siê do Boga. Ja te¿ by³am poruszona w Duchu, choæ nieco sceptyczna. Min±³ wieczór, potem dni i tygodnie. Jaki¶ czas potem mia³am bolesn± infekcjê ucha i radykalne leczenie antybiotykowe. Infekcja ust±pi³a, a wraz z ni± zapalenie skóry. Nie od razu zobaczy³am w tym skutek modlitwy o uzdrowienie, ale kiedy z biegiem czasu alergia nie nawraca³a, odda³am chwa³ê Bogu, gdy¿ to co u ludzi niemo¿liwe, u niego sta³o siê mo¿liwe.

Pragnê podziêkowaæ za wasz± niezwyk³± s³u¿bê i za wszystkich organizatorów i uczestników Misyjnego Obozu Wêdrownego. Cokolwiek mówi± ludzie, Bóg przyznaje siê do dzie³a, które dla Niego i przez Niego czynicie. S³ysza³am w Krakowie s³owa krytyki, ale mog³am odpowiedzieæ ¶wiadectwem uzdrowienia, które zamyka³o wiele ust. „Je¶li Bóg za nami, to kto przeciwko nam?”

Jeszcze raz dziêkujê i ¿yczê Bo¿ego b³ogos³awieñstwa w dziele zwiastowania Ewangelii i modlitwy wstawienniczej.

Pozdrawiam,
Agnieszka K.

------------------------------------------------------------------------------------------

Sebastian Kacper Jankowski, lat 9, zamieszka³y w Gliwicach. 28 wrze¶nia 2008 roku by³ w Gliwicach na spotkaniu z uzdrowieniem zorganizowanym przez Chrze¶cijañskie Centrum Inspiracji. Po prelekcji wyg³oszonej przez Jerzego Przeradowskiego na chorych rêce nak³ada³o kilka osób z Ch. Centrum I. wraz z jego przedstawicielem, pastorem Jerzym Sikor±. Na Sebastiana akurat nak³ada³ rêce przemawiaj±cy go¶æ spotkania, jak to zapisa³a obecna matka - opiekunka Sebastiana. Szczegó³owy opis przedstawionych problemów i rezultatów uzdrawiania zosta³ dorêczony na pi¶mie w nastêpnym roku na kolejnym, spotkaniu. Obecna matka przysz³a na kolejne spotkanie i z chêci± opowiada³a o rezultatach, których nie mo¿na by³o stwierdziæ na bie¿±co. Na pro¶bê Jerzego P. opisa³a sytuacjê ze szczegó³ami i oto one:

Ch³opiec cierpia³ na epilepsjê, autyzm, ADHD, anoreksjê. W dzieciñstwie do¶wiadczy³ tak¿e psychicznych urazów i traumatycznych prze¿yæ. Exmatka rzuca³a na niego kl±twê. Mówi³a: “szczeniak nie ma prawa ¿yæ, zabijê go!". Dziecko jest porzucone przez biologiczn± matkê zaraz po urodzeniu. W trakcie ci±¿y matka chcia³a je zabiæ. Natomiast po urodzeniu trzykrotnie próbowa³a je udusiæ.

Obecnie: pozosta³o niedotlenienie mózgu, autyzm i ADHD. Natomiast EPILEPSJA i ANOREKSJA ust±pi³a!!

(Orientacyjn± tre¶æ przemówienia oraz wyja¶nienie, w jaki sposób przez nasze rêce dzia³a Jezus Chrystus mo¿na przeczytaæ na naszej stronie internetowej:
glosuzdrowienie.pl - pod linkiem
lekcje/Jerzy Przeradowski/Spotkanie z Uzdrowieniem)

------------------------------------------------------------------------------------------

Marzec 2010
Jerzy Sikora
- krótka historia mojego ¿ycia



By³ piêkny letni poranek, dok³adnie 15 lipca 1976 roku, oko³o godziny 10.15. Znajdowa³em siê na po³udni Polski, w Stadnikach pod Krakowem, w gronie oko³o 30 podobnych ch³opców z ró¿nych rejonów kraju. Do dnia dzisiejszego jest tam ten klasztor i seminarium duchowne. Weszli¶my do kaplicy, rozpoczê³a siê Msza odprawiana przez ksiêdza Czes³awa, charyzmatycznego „m³odzie¿owca”. Siedzia³em w ostatniej ³awce, jak na m³odego zbuntowanego przysta³o. Od trzech lat, by³em intensywnie zaanga¿owany religijnie w ¿ycie Ko¶cio³a Katolickiego. Jednocze¶nie coraz mocniej oddzia³ywa³ na mnie panuj±cy wówczas system a dok³adnie, tak zwany Zwi±zek Socjalistycznej M³odzie¿y Polskiej, staraj±c siê pozyskaæ moj± duszê. By³em w stanie rozterki i zamieszania, niewiele rozumiej±c co siê wokó³ mnie dzieje. Tak wiêc siedz±c w ostatniej ³awce, w pewnym momencie do¶wiadczy³em niezwyk³ego prze¿ycia. Zosta³em od wewn±trz wype³niony potê¿n± rado¶ci±, tak ¿e nie mog³em powstrzymaæ siê od ¶miechu. Zatyka³em usta rêk± a nawet wcisn±³em siê pod ³awkê, ¿eby nie zwracaæ na siebie uwagi. Po prostu ¶mia³em siê jak nigdy dot±d. Moje cia³o ogarnê³o ciep³o, tak ¿e by³em mokry od potu. Mia³em g³êbokie przekonanie, ¿e mam do czynienia z Bogiem ¯ywym, odczu³em Jego przemo¿n± obecno¶æ. Powiedzia³em mu: PANIE DO CIEBIE NALE¯Y MOJE ¯YCIE, TOBIE CHCÊ S£U¯YÆ! Moje serce zosta³o wype³nione pokojem. Znikn±³ wewnêtrzny bunt. Po tym niecodziennym do¶wiadczeniu, wróci³em z wyjazdu jak na skrzyd³ach. Nie potrzebowa³em tak jak dot±d, modliæ siê w oparciu o wyuczone formu³y, poniewa¿ modlitwa sama wylewa³a siê z mojego serca i ust. Czêsto przechodzi³a ona w formê modlitwy w niezrozumia³ych jêzykach. Dopiero po latach dowiedzia³em siê, ¿e tym w³a¶nie darem, miêdzy innymi, charakteryzuje siê wylanie Ducha ¦wiêtego.

Od tego momentu zacz±³em racjonalnie i trze¼wo my¶leæ oraz planowaæ swoje ¿ycie. By³em zupe³nie przeciêtnym ch³opcem z prowincji, z po³udniowych rejonów Opolszczyzny. Wychowa³em siê w rodzinie jako szósty, najm³odszy z rodzeñstwa. Mia³em prostych ale dobrych rodziców, przepe³nionych boja¼ni± Bo¿±, szacunkiem do cz³owieka, dobroczynno¶ci± i tolerancj±. Chodzi³em do szko³y zawodowej o profilu mechanicznym. Pó¼niej podj±³em pracê i równocze¶nie kontynuowa³em naukê w technikum wieczorowym. Mija³y kolejne lata, chodzi³em z Bogiem w bliskiej relacji, odczuwa³em Jego obecno¶æ. Pamiêta³em o s³owach, które wypowiedzia³em, ¿e do Niego nale¿y moje ¿ycie i ¿e Jemu chcê s³u¿yæ. Poniewa¿ poza Ko¶cio³em Katolickim nie zna³em ¿adnego innego ko¶cio³a, s³u¿enie Bogu kojarzy³em tylko z konieczno¶ci± zostania ksiêdzem. W najg³êbszym przekonaniu i w najlepszej wierze, w³a¶nie tak± drogê wybra³em.

Znalaz³em siê w seminarium duchownym, na swego rodzaju studiach humanistycznych, gdzie by³o trochê filozofii i historii oraz sporo ró¿norakiej teologii. To co jednak naprawdê przykuwa³o moj± uwagê, to nowe pr±dy czyli ruchy odnowy ko¶cio³a, poniewa¿ intuicyjnie wyczuwa³em w otaczaj±cej mnie rzeczywisto¶ci brak ¿ycia! W czasie wakacji 1982 roku znalaz³em siê w gronie oazowiczów, pozna³em ludzi nowo narodzonych z Ducha, którzy tak jak ja, oddali swoje ¿ycie Jezusowi. Wówczas Duch ¦wiêty w oparciu o Dz. Ap. 2,41-42 pokaza³ mi, ¿e Ko¶ció³ jest wspólnot± w sensie jedno¶ci ducha, wiary i w realnym wymiarze relacji miêdzyosobowych. Cz³owiekiem, który zainspirowa³ mnie swoj± wizj± by³ ks. Franciszek Blachnicki za³o¿yciel Ruchu ¦wiat³o ¯ycie, wielki reformator Ko¶cio³a w Polsce. Od tego momentu mia³em tylko jeden cel, który w kilku s³owach mo¿na by okre¶liæ jako: odnowê Ko¶cio³a poprzez powrót do ¼róde³, powrót do Biblii i otwarcie na Ducha ¦wiêtego!

W 1986 roku ukoñczy³em studia i zosta³em ksiêdzem. Równocze¶nie stopniowo wzrasta³a moja ¶wiadomo¶æ biblijna i do¶wiadczenie ¿ycia wspólnotowego. Wszêdzie tam gdzie by³em tworzy³em wspólnoty odnowy. By³em jednak m³odym cz³owiekiem, bardzo niedojrza³ym, naiwnym i pysznym. Szybko spotka³em siê z niezrozumieniem i sprzeciwem. W miarê wzrastania w ¶wiadomo¶ci i rozwoju naszych wspólnot odnowy, które prowadzili¶my wspólnie z innymi ksiê¿mi narodzonymi z Ducha, dochodzi³o do coraz wiêkszych taræ „starego z nowym”. By³y to trudne i bolesne do¶wiadczenia, które w d³u¿szej perspektywie czasowej, prowadzi³y do psychicznego, fizycznego i duchowego wyniszczenia. Dosz³o do tego, ¿e po siedmiu latach przygotowañ i formacji w seminarium oraz po nastêpnych siedmiu latach bycia ksiêdzem, traci³em powoli przekonanie co do mo¿liwo¶ci realizacji celu, który mnie motywowa³, a mianowicie odnowy Ko¶cio³a, w którym funkcjonowa³em.

11 lutego 1993 roku w Warszawie na konferencji, z udzia³em Johna Wimbera, organizowanej przez Ruch ¦wiat³o ¯ycie i Ko¶ció³ Zielono¶wi±tkowy, po raz wtóry, do¶wiadczy³em potê¿nego nape³nienia Duchem ¦wiêtym. Wówczas wspó³pracowali¶my ju¿ z chrze¶cijanami innych wyznañ. Pozwoli³o mi to zobaczyæ, ¿e Jezusowi mogê s³u¿yæ nie tylko tak jak dotychczas, ale równie¿ w inny sposób. Ostatecznie 23 kwietnia 1993 roku opu¶ci³em struktury Ko¶cio³a Katolickiego w przekonaniu ¿e Bóg w³a¶nie tego ode mnie oczekuje. Maj±c 35 lat zaczyna³em ¿ycie od nowa, przynajmniej w sensie socjalno-bytowym. W sensie duchowym szuka³em nowej wspólnoty, ¿eby dalej wzrastaæ i rozszerzaæ Jego Królestwo. Mia³em te¿ przekonanie potwierdzone przez innych, ¿e jestem uwolniony do ma³¿eñstwa, wiêc szuka³am ¿ony. W 1994 roku znalaz³em dwa w jednym, Wspólnotê Nowe Przymierze i Haniê pó¼niejsz± moj± ¿onê. Pobrali¶my siê w 1996 roku. Trzy lata pó¼niej urodzi³a siê nasza pierwsza córka Martyna. Pojawienie siê na ¶wiecie dziecka sprawi³o, ¿e lepiej zrozumia³em Ojcowskie Serce Boga. Przez siedem lat pracowa³em na etacie jako urzêdnik pomocy spo³ecznej, dorabiaj±c w czasie wakacji za granic±. Pó¼niej Bóg da³ mi do¶wiadczyæ prowadzenia w³asnego biznesu. Przeszli¶my przez trudno¶ci mieszkaniowe. Dwana¶cie lat mieszkali¶my w kawalerce na 27 metrach. W 2008 roku Bóg zaspokoi³ nasze potrzeby, pozwoli³ nam kupiæ dom.

Przesz³o siedem lat starali¶my siê o drugie dziecko. Chocia¿ lekarze nie dawali nam praktycznie ¿adnych szans, to Bóg na pocz±tku lipca 2008 roku, powiedzia³ do mojej ¿ony: ZA ROK URODZISZ ZDROWE DZIECKO. I dok³adnie tak siê sta³o! Karolina urodzi³a siê zdrowa nawet przed up³ywem roku, 28 czerwca 2009. Jest to wielkim cudem w naszych oczach! Bóg naprawdê jest dobrym Ojcem! Je¿eli chodzi o Ko¶ció³ i wspólnotê, by³ to dla mnie nie ³atwy czas dalszego dojrzewania osobowo¶ciowego i duchowego. Pope³ni³em wiele b³êdów. Przez kilka lat stara³em siê wyjechaæ z Gliwic dok±dkolwiek, ale Bóg mi nie pozwala³. A¿ w koñcu, w lipcu 2007 przemówi³ do mnie wyra¼nie i wielokrotnie to powtórzy³: ZOSTAÑ W GLIWICACH, wiêc zosta³em. Nastêpnie w pa¼dzierniku 2007 Bóg mówi³ do mnie: CHCÊ ¯EBY¦ ODBUDOWA£ MOJ¡ ¦WI¡TYNIÊ. Wtedy te¿ w pos³uszeñstwie Panu, na nowo zainicjowali¶my spotkania i zaczêli¶my tworzyæ now± spo³eczno¶æ, która pó¼niej przyjê³a nazwê Centrum Inspiracji Chrze¶cijañskiej w Gliwicach. Chcemy byæ Mu wierni i ca³kowicie do Jego dyspozycji. Dzisiaj te¿ wiem, bardziej ni¿ kiedykolwiek, ¿e wszystko cokolwiek pozytywnego zdo³a³em dokonaæ oraz to ¿e przetrwa³em i nie straci³em wiary, to sta³o siê tylko dziêki ³asce Bo¿ej.

Niew±tpliwie osoba Jezusa Chrystusa, którego pozna³em osobi¶cie jako mojego Pana i Zbawiciela w wieku osiemnastu lat, wywar³a na mnie najwiêkszy i decyduj±cy wp³yw. Jezus nada³ najg³êbszy sens mojemu ¿yciu. Nie wyobra¿am sobie ¿ycia bez Niego. Kocham Go! Jemu oddajê najwy¿sz± chwa³ê, cze¶æ i uwielbienie, poniewa¿ Jego jest w³adza, moc i Królestwo.

------------------------------------------------------------------------------------------


John Harper urodzi³ siê 29 maja 1872 w chrze¶cijañskiej rodzinie. W ostatni± niedzielê marca 1886 trzynastoletni John og³osi³ Jezusa Panem swojego ¿ycia. Cztery lata pó¼niej, w wieku 17 lat zacz±³ o tym opowiadaæ innym; na pocz±tku chodzi³ ulicami swojej wioski i szczerze b³aga³ ludzi, aby pojednali siê z Bogiem. W miarê dorastania jedna rzecz stawa³a siê widoczna: by³ poch³oniêty przez S³owo Bo¿e. Kiedy ró¿ni duchowni pytali go, co sk³ada siê na jego doktrynê, odpowiada³ zwykle: „S³owo Bo¿e!“ Po sze¶ciu latach znojnego g³oszenia dobrej nowiny o Jezusie Chrystusie na rogach ulic i w miejscu pracy, we m³ynie, Harper za³o¿y³ 25-osobow± wspólnotê. 13 lat pó¼niej liczy³a ona ponad 500 cz³onków. W tym czasie Harper o¿eni³ siê. Owocem jego ma³¿eñstwa by³a córeczka Nana. Niestety, wkrótce zosta³ wdowcem. John Harper miewa³ specyficzne, wrêcz periodyczne do¶wiadczenia; kilka razy w czasie swojego ¿ycia by³ bliski utoniêcia. Kiedy mia³ dwa i pó³ roku o ma³o siê nie utopi³ wpadaj±c do studni. Matka zmuszona do reanimacji zdo³a³a go odratowaæ. Gdy mia³ 26 lat, zosta³ wci±gniêty w morze przez wsteczny pr±d i ledwie uszed³ z ¿yciem. W wieku 32 lat stan±³ oko w oko ze ¶mierci± na przeciekaj±cym statku na Morzu ¦ródziemnym. Byæ mo¿e Bóg u¿y³ tych do¶wiadczeñ, by przygotowaæ swojego s³ugê na to, co mia³o nast±piæ pó¼niej.

Gdy noc±, 14 kwietnia 1912 roku RMS Titanic p³yn±³ szybko po lodowatych wodach oceanu prosto w anna³y historii, na swoim pok³adzie mia³ wielu bogatych i znanych ludzi. W chwili wyp³yniêcia by³ najwiêkszym ruchomym obiektem wykonanym przez ludzi. O godzinie 23:40 tej pamiêtnej nocy, góra lodowa rozdar³a bok tego statku, zalewaj±c dolne pok³ady lodowata woda. Sze¶æ wodoszczelnych grodzi zosta³o rozerwanych i ocean pocz±³ wlewaæ siê do ¶rodka.

Na tym luksusowym liniowcu znajdowa³ sie John Harper ze swoj± ukochan± 6-letni± córeczk±, Nan±. Jak podaj± dokumenty, gdy tylko by³o wiadome, ¿e statek utonie, John Harper umie¶ci³ swoj± córeczkê w ³odzi ratunkowej. Mo¿na przyj±æ, ¿e ten owdowia³y kaznodzieja z ³atwo¶ci± móg³ opu¶ciæ statek razem z dzieckiem, lecz tylko poca³owa³ swoj± ¶liczn±, maleñk± dziewczynkê i patrz±c jej w oczy powiedzia³, ¿e pewnego dnia zobaczy go znowu. Race ¶wietlne o¶wietla³y ³zy na jego twarzy, gdy odwróci³ siê i pobieg³ w kierunku zdesperowanego t³umu na ton±cym liniowcu. Kiedy ty³ ogromnego statku zacz±³ siê podnosiæ, jak podaj± dokumenty, Harper uda³ siê na pok³ad krzycz±c: „Kobiety, dzieci i niezbawieni do ³odzi ratunkowych!“ Kilka minut pó¼niej Titanic rozdar³ siê na dwie czê¶ci. Wielu my¶la³o, ¿e to eksplozja z³ama³a statek na pó³. Wtedy ludzie zaczêli skakaæ z pok³adu do lodowato zimnej wody. Harper by³ miêdzy nimi. Tej nocy 1528 osób znalaz³o siê w oziêb³ym oceanie. Widziano Johna Harpera, jak p³ywa³ w wodzie miêdzy lud¼mi, prowadz±c ich do Jezusa, zanim przech³ódzenie okaza³o siê ¶miertelne. Pan Harper podp³yn±l do pewnego m³odzieñca, który wdrapal siê na jaki¶ szcz±tek wraku. Zapyta³ go: „Jeste¶ zbawiony?“ M³ody cz³owiek odpowiedzia³, ¿e nie jest. Harper próbowa³ przyprowadziæ go do Chrystusa, lecz cz³owiek ten odmówi³. John Harper zdj±³ wtedy swoj± kamizelkê ratunkow±, rzuci³ mu j± i powiedzia³: „Masz w takim razie, potrzebujesz tego bardziej ni¿ ja...“ i pop³yn±³ do innych ludzi. Kilka minut pó¼niej Harper wróci³ do tego m³odzieñca i doprowadzi³ go do nawrócenia.

Z 1528 ludzi, którzy wskoczyli do wody tej nocy, sze¶cioro uratowano. Jednym z nich by³ ten m³ody cz³owiek trzymaj±cy siê drewna. Cztery lata pó¼niej, na spotkaniu ocalonych z katastrofy, ten sam m³odzieniec wsta³ i we ³zach wspomina³, jak John Harper przyprowadzi³ go do Chrystusa. Zanim intensywne zimno sprawi³o, ¿e Harper pogr±¿y³ siê w lodowatym oceanie, zd±¿y³ on powiedzieæ: „Uwierz w Pana Jezusa a bêdziesz zbawiony.“

„Nie ma wiêkszej mi³o¶ci, jak to, gdy cz³owiek oddaje ¿ycie swoje za przyjació³ swoich...“ - powiedzia³ Jezus. Mo¿na ¶mia³o powiedzieæ, ¿e to nie para romantycznych kochanków, lecz John Harper by³ prawdziwym bohaterem Titanica!

¬ród³o:
„The Titanic's Last Hero“, Moody Press 1997
przedruk: S³owo Tygodnia, Australia - Perth
t³um. Marcin Grabiñski
Pobrano z nowasol.kz.pl

------------------------------------------------------------------------------------------
Krzy¿ówka

Do diagramu nale¿y wpisaæ odgadniête wyrazy, które we wspólnej kolumnie utworz± rozwi±zanie czytane pionowo.


1. Pierwsza w raju.
2. W rêku … zamieni³ siê w wê¿a.
3. Jeden z ewangelistów.
4. Mo¿e byæ nasza lub jeden z operatorów komórkowych.
5. W±ska droga do niego
6. Najstarszy syn Dawida.
7. Syn Abrahama i Sary
8. Nêka³ Salomona, gdy ten wypad³ z Bo¿ych ³ask
9. Chrze¶cijanin z Tesaloniki, u którego zatrzyma³ siê Pawe³ i Sylas.
10. S³ynie z ciemno¶ci.
11. Te¶ciowa Rut.
12. Starsze od kury.
13. Jeden ze 150.
14. Potomkowie Ezawa.
15. Bohater apokryficznej ksiêgi.
16. Ku czci.
17. Pierwszy nocny s³uchacz Jezusa.
18. Przepustka dla zakochanych.
19. Niech nigdy nie bêdzie z³amana