nr 50 wiosna 2011

 

Głos Uzdrowienia

 
 

------------------------------------------------------------------------------------------




Poniżej zamieszczamy fragment najnowszej książki Leszka Korzeniowskiego dotyczącej realności Bożego uzdrowienia. Jest to zarazem reklama i zachęcenie do zamówienia jej, szczególnie przez tych, którzy wierząc w Boga być może zastanawiają się nad realnością boskiej interwencji. Może też przysłużyć się tym, którzy chcą utwierdzić swą nadzieję pokładaną w uzdrowieńczej Bożej mocy.

Książka dostępna jest na zamówienie w wydawnictwie Compassion pod internetowym adresem compassion.pl (dokładniej: http://compassion.pl/?dzial=publikacje.pokaz&id=131). Za pozwoleniem autora zamieszczamy poniżej jej część oraz wprowadzenie ze strony internetowej.

Wychowani na tzw. zachodniej cywilizacji, mamy tendencję do dzielenia rzeczywistości na naturalną i ponadnaturalną. Ta ponadnaturalna rzeczywistość, w której umieszczamy Boga, świat duchowy i duchowy wymiar życia człowieka, staje się tak odległa od tego, co naturalne, że staje się mało ważna, bez większego znaczenia w codziennym życiu.
Nie ma w tym nic niewłaściwego problem w tym, że odsuwamy Boga i Jego obietnice od tej sfery naszego życia; działanie Boga ograniczamy głównie do tzw. sfery duchowej.
Ufam, że zaproponowana pozycja pomoże nam w zmianie naszego myślenia odnośnie naszego ciała, zdrowia, choroby w kontekście tego, co Bóg może i chce dla nas czynić w tej sferze.
Ze wstępu Henryka Dedo, prezesa fundacji Głos Ewangelii

To już druga pozycja "Korzenia" na polskim rynku. Wspólnie z Izą dzielą się z czytelnikiem tym, co robią na co dzień. Boże uzdrowienie nie jest teoretycznym zagadnieniem teologicznym, lecz prawdą, która zmienia życie wielu. Dowiedz się więcej, co Bóg czyni w naszym kraju przez ludzi takich jak ty!

---------------------------------------

„Intencja, jaka przyświeca napisaniu tej książki, jest czymś, co można zawrzeć w prostych słowach, wyrażających naszą wiarę: niezwykły Bóg nie tylko może, ale i chce działać w życiu zwykłych ludzi.” - z wstępu

UZDROWIENIE FIZYCZNE

Uzdrowienie ciała jest jednym z najczęściej wspominanych tematów w Nowym Testamencie. Cała Biblia, a szczególnie Nowy Testament, są pełne świadectw o nadprzyrodzonej ingerencji Boga w życie ludzi. Z ewangelicznych opisów możemy dojść do wniosku, że Chrystus spędzał więcej czasu na uzdrawianiu i uwalnianiu od demonów, niż na głoszeniu. Po swoim zmartwychwstaniu, w bardzo zdecydowany i wyraźny sposób, przekazał odpowiedzialność za kontynuację tej służby Kościołowi.

Celem niniejszego rozdziału jest przybliżenie tego nazbyt często zaniedbywanego przez Kościół tematu. Przyjrzyjmy się więc kilku istotnym faktom, dotyczącym uzdrowienia dokonywanego przez Boga. Owe fakty powinny nam pomóc w ukształtowaniu biblijnego poglądu w tej kwestii.

1. Bóg, w dziele stworzenia człowieka, obdarował go doskonale zdrowym ciałem. Stan ten nigdy by się nie zakończył, gdyby nie grzech i wpływ szatana.

„I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre.”
1 Moj. 1, 31 (BW).

2. Bóg przedstawia się nam jako uzdrowiciel.

„(...)Ja Pan, twój lekarz”
2 Moj.15, 26(BW).

3. Słowo Boże wyraźnie deklaruje, że posiada moc dokonywania fizycznego uzdrawiania naszych ciał, gdy poddamy się jego działaniu.

”Posłał słowo swoje, aby ich uleczyć i wyratować ich od zagłady.”
Ps.107,20 (BW).

„Synu mój, zwróć uwagę na moje słowa; nakłoń ucha do moich mów!
Nie spuszczaj ich z oczu, zachowaj je w głębi serca,
Bo są życiem dla tych, którzy je znajdują, i lekarstwem dla całego ich ciała.”
Prz.4, 20-22(BW).

4. Uzdrowienie w Nowym Testamencie jest przedstawiane jako Boże działanie w odpowiedzi na naszą wiarę.

„Po tych słowach Jezus zwrócił się do setnika: Idź, a jak uwierzyłeś, niech ci się stanie! I w tej chwili jego chłopiec został uzdrowiony.”
Mt.8,13 (NP)

5. Nowy Testament przedstawia uzdrowienie jako normalną posługę Kościoła.

„Czy jest wśród was ktoś w chorobie? Jeśli jest, to niech przywoła starszych kościoła i niech się pomodlą nad nim wraz z namaszczeniem go oliwą w imieniu Pana. A modlitwa wiary uratuje chorego i Pan go podźwignie, a jeśli dopuścił się grzechów, będą mu przebaczone.”
Jk.5,14-15 (NP)

6. Uzdrowienie następuje w wyniku słuchania Ewangelii.

„W Listrze mieszkał pewien człowiek. Cierpiał on na bezwład nóg, był niesprawny od urodzenia - nigdy nie chodził. Człowiek ten słuchał przemówienia Pawła, a Paweł, gdy mu się przyjrzał i dostrzegł, że ma on wiarę, aby być uzdrowiony, zawołał do niego: Stań prosto na nogi! Wówczas człowiek ten zerwał się i zaczął chodzić.”
Dz.14,8-10 (NP)

„Czy zatem Ten, który daje wam Ducha, i dokonuje wśród was cudów, czyni to dzięki temu, że spełniacie uczynki nakazane przez Prawo, czy dzięki temu, że słuchacie z wiarą?”.
Ga.3,5 (NP)

7. Dzieło odkupienia, dokonane przez Chrystusa, Biblia przedstawia w ścisłym powiązaniu z odpuszczeniem win i uzdrowieniem chorych.

„On sam w swoim ciele zaniósł nasze grzechy na krzyż. Uczynił to po to, abyśmy martwi dla grzechów, żyli dla sprawiedliwości. Dzięki Jego sińcom zostaliście uleczeni.”
1P.2,24(NP)

„Wyznawajcie zatem grzechy jedni drugim i módlcie się o siebie nawzajem, abyście w ten sposób zostali uzdrowieni. Modlitwa sprawiedliwego może odnieść wielki skutek.”
Jk.5,16(NP)

Powyższe argumenty nie są jedynymi, które moglibyśmy przytoczyć w celu przywrócenia uzdrowieniu właściwego miejsca w Kościele. Dlatego też, chcemy podać kolejne, równie istotne fakty, których, jako ludzie wierzący, nie możemy zignorować.

A. Z treści Ewangelii możemy odczytać, jakie było wyobrażenie Chrystusa dotyczące naszej posługi w ewangelizacji świata. Ewangelie trzykrotnie wymieniają sytuacje, w których Chrystus posyła uczniów w celu głoszenia dobrej nowiny. Przy każdej z tych okazji wyraźnie zauważamy, że w Jego wyobrażeniach głoszeniu miała towarzyszyć nadprzyrodzona moc:

I. Rozesłanie Dwunastu.

„Jezus zwołał Dwunastu, dał im władzę nad wszystkimi demonami oraz moc uzdrawiania chorób i powołał ich, aby głosili Królestwo Boże i uzdrawiali chorych.”
Łk.9,1-2 (NP)

II. Rozesłanie siedemdziesięciu dwóch.

„Potem Pan wyznaczył innych siedemdziesięciu dwóch ludzi i rozesłał ich przed sobą po dwóch do każdego miasta i miejsca, gdzie sam zamierzał się udać. Powiedział im przy tym: (...) Uzdrawiajcie tam chorych i głoście: Przyszło do was Królestwo Boże.”
Łk.10, 1-9 (NP)

III. Wielkie posłannictwo.

„I powiedział im: Idźcie do najdalszych zakątków świata i głoście tam dobrą nowinę wszystkim bez wyjątku. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym natomiast, którzy uwierzą, towarzyszyć będą takie znaki: w moim imieniu będą wyganiać demony, będą mówić nowymi językami, w swoje ręce brać będą węże, a gdyby nawet coś trującego wypili, na pewno im nie zaszkodzi; na chorych będą kłaść ręce, a ci wyzdrowieją. Po tym więc, jak Pan Jezus im to powiedział, został uniesiony do nieba i zajął miejsce po prawej stronie Boga. Oni natomiast odeszli i wszędzie głosili dobrą nowinę, podczas gdy Pan współdziałał z nimi i potwierdzał Słowo towarzyszącymi mu znakami.”
Mr.16, 15-20 (NP)

Powinniśmy więc zadać sobie pytanie: Czy nasze wyobrażenia o tym, jak powinniśmy głosić ewangelię, pokrywają się z wyobrażeniami Chrystusa, jasno przedstawionymi na kartach Biblii?

B. Słowo Boże wskazuje nam, że jedną z normalnych aktywności Ducha Świętego w Kościele jest uzdrowienie. I tak, apostoł Paweł w Liście do Koryntian, opisując działanie Ducha Świętego poprzez wierzących, mówi o darach uzdrowień. (1 Kor.12.)

C. Ostatnim faktem, który chcemy w tym rozdziale pokrótce przedstawić jest to, że niezmienny Chrystus w Swym nienaruszalnym Słowie obiecał, że uzdrowienie będzie częścią normalnego życia w Kościele, co dzieje się przez wszystkie wieki, i czego my także jesteśmy świadkami. Chcemy zatem podzielić się osobistymi świadectwami, potwierdzającymi praktyczny wymiar tej prawdy.

Iza: Od wielu lat, co jakiś czas, moje normalne funkcjonowanie jest ograniczane przez dolegliwości ze strony tak zwanych „korzonków”. W celu zmniejszenia objawów sztywności i bólu, za każdym razem musiałam korzystać z silnych leków przeciwbólowych, przeciwzapalnych i rozkurczowych. Gdy w tym roku zostałam unieruchomiona przez powyższe dolegliwości, postanowiłam poddać się Bożemu Słowu dotyczącemu uzdrowienia. W imieniu Jezusa wystąpiłam przeciwko tej niemocy i nakazałam, aby opuściła moje ciało. W czasie tej modlitwy nieprzyjemna sztywność kręgosłupa natychmiast ustąpiła. Bardzo znacząco zmniejszył się także ból. Jeszcze przez dwa lub trzy dni odczuwałam nieznaczny ból mięśni w okolicach kręgosłupa, po czym wszystkie dolegliwości całkowicie ustąpiły bez konieczności stosowania leków.

Leszek: W dzieciństwie przechodziłem obustronne zapalenie uszu, które było niewłaściwie leczone. Skutkiem tego, przez następnych około 10 lat, doświadczałem częstych nawrotów choroby i bólów głowy. Modliłem się kilkakrotnie z powodu tego problemu, jednak przez długi czas nic się nie zmieniało. Przełom nastąpił podczas nabożeństwa, w trakcie którego kaznodzieja, któremu nic nie mówiłem o swoim problemie, podszedł do mnie i polecił, abym położył dłonie na swoje uszy. Po wykonaniu tego gestu od razu zostałem uzdrowiony.

Podczas spotkania modlitewnego w kościele, przeżywaliśmy wyraźną obecność Ducha Świętego. Odczułem, że zstąpiła na mnie moc potrzebna do uzdrowienia. Powiedziałem o tym uczestnikom spotkania. Zaproponowałem modlitwę z nałożeniem rąk. W spotkaniu tym uczestniczyła także moja żona, Agnieszka, która od trzech lat narzekała na uciążliwe codzienne bóle brzucha. Z ich powodu była operowana. Leczenie nie przyniosło jednak pełnych rezultatów. Bóle wciąż nie ustępowały. Oboje z Izą położyliśmy na nią ręce i modliliśmy się o zamanifestowanie się uzdrowieńczej mocy krzyża. Od tej modlitwy do dzisiaj minęło ponad pół roku, a bóle nie powróciły.

Podczas jednego z wyjazdów modliliśmy się o Wiolę cierpiącą z powodu chronicznej migreny. Po modlitwie ataki ustały na kolejnych kilka miesięcy. W trakcie ogólnej modlitwy, którą prowadziliśmy razem, został uzdrowiony jej uczestnik z kontuzji nogi. Co ważne - nie modliliśmy się o to - a sam uzdrowiony był tym zaskoczony. Ponadto widziałem podczas moich spotkań wiele dramatycznych uzdrowień, między innymi: usunięcie niedowładu będącego skutkiem wylewu, zniknięcie raka, uwolnienia od różnych nałogów, włączając w to uzależnienie od heroiny, nagłe uzdrowienia wad kręgosłupa... szerzej opowiem o tym w dalszej części tej książki.

Podsumowanie:

Poprzez powyższe argumenty i przykłady chcemy dać świadectwo, że Bóg nie tylko może, ale również i chce uzdrawiać chorych dzisiaj, w takim samym stopniu, jak 2000 lat temu. Jesteśmy przekonani o tym w oparciu o analizę tekstu Pisma Świętego, jak również w oparciu o osobiste doświadczenie. Głęboko wierzymy, że każdy wierzący człowiek może uczestniczyć w duchowej odnowie, przywracającej osobiste doznanie różnorodności działania Ducha Świętego, obejmującego także uzdrowienie.

************************

Wszelkie Boże błogosławieństwa, włączając w to także każdy rodzaj uzdrowienia, jakiego będziemy potrzebowali, mają swoje źródło w mocy ofiary spełnionej przez Chrystusa na krzyżu. Bez zrozumienia sensu i celu ofiary Chrystusa, nie zdołamy również głębiej zrozumieć tematu Bożego uzdrowienia. ( 2 rozdziału)

************************

Pamiętam, jak blisko dwa lata cierpiałam na bóle z powodu jakiejś patologii kręgów szyjnych. Nie mogę posłużyć się tu terminem lekarskim, ponieważ tak naprawdę nigdy nie zostało to prawidłowo zdiagnozowane. Wiem tylko, że cierpiałam, ponieważ bolał mnie kręgosłup w okolicach szyi, barków, łopatki, przedramienia, poza tym - drętwiały mi palce. Od silnego bólu miałam często mdłości, a w nocy nie mogłam spać. Po kilku miesiącach cierpień poszłam do lekarza, który przepisał mi leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i rozkurczowe. Stwierdził, że po tygodniu powinno mi przejść. I prawie tak było. Z tym, że nie przeszło mi całkowicie, a po jakimś czasie znowu wszystko powróciło. Zniechęcona opowieściami znajomych na temat możliwości medycznych w wypadku takich schorzeń, a także ich długotrwałością, postanowiłam, że będę szukała pomocy u Boga. I tak podjęłam modlitwę w tej sprawie. Okazała się bez efektu. Poprosiłam więc innych, by modlili się o mnie z nałożeniem rąk. Nadal nie odczuwałam żadnej poprawy. Postanowiłam, że się nie poddam. Dalej się modliłam, korzystając z różnych sposobów modlitwy przedstawionych nam w Biblii. Któregoś dnia ogarnęła mnie ponadnaturalna wiara w to, że tak naprawdę to jestem zdrowa, a to, co doświadczam, to kłamstwo. Nadal nie mogłam jednak przyjąć uzdrowienia. W tym czasie usługiwaliśmy modlitwą i Słowem siostrze chorej na raka. Podczas jednej z wizyt, na którą jechałam trochę zniechęcona własnymi dolegliwościami, zstąpiła na mnie Boża moc do uzdrowienia. Gdy Leszek dzielił się wersetami budującymi wiarę, moja wiara została jeszcze bardziej wzmocniona, poczułam ciepło przepływające mi przez ramię i całą rękę. Tego wieczoru ból nie odszedł mi całkowicie, ale wiedziałam, że coś się stało. Następnego dnia obudziłam się zupełnie wolna od bólu i tak jest do tej pory.

(z rozdziału
MOJE DOŚWIADCZENIA Z UZDROWIENIEM - IZA)

************************

Podczas gdy prowadziłem serię spotkań antynarkotykowych w jednym z miast na Mazurach, organizator tego przedsięwzięcia przedstawił nas dyrektorce jednej z instytucji zajmującej się dziećmi i młodzieżą. Wspólnie wypiliśmy kawę, rozmawiając o Bogu. Powiedziała nam, że zamierza pozostać w biurze do wieczora, bo ma dużo zaległości. Zaproponowała także, abyśmy przyszli do niej wspólnie się pomodlić. Tak też zrobiliśmy. Gdy uklękliśmy na podłodze w jej biurze, otrzymałem coś, co nazywam słowem wiedzy. Z niego dowiedziałem się, że cierpi na poważne bóle z powodu zwyrodnienia kręgosłupa (lordozy ) i siedzącego stylu życia. Zainspirowany, opowiedziałem jej o jednym z przypadków uzdrowienia z lordozy, jaki miał miejsce kilka miesięcy przed naszym spotkaniem. Spytałem, czy ma lordozę. Potwierdziła i spytała zdziwiona, skąd to wiem. Odpowiedziałem, że Duch Święty mi to objawił i, że za chwilę zostanie uzdrowiona. Powiedziała: „nie wierzę”. Ja odpowiedziałem: „nie szkodzi”. Chwilę później jej kręgosłup przemieścił się i została uzdrowiona. O czym też zaczęła bardzo głośno świadczyć wszystkim swoim znajomym.
Osobiście, po tym wydarzeniu, w głębszy sposób mogłem zrozumieć, na czym polega działanie połączonych darów. W tym przypadku - słowa wiedzy i daru uzdrawiania.

Powyższa historia stanowi też dobry pretekst do pewnego wyjaśnienia, dotyczącego różnicy między darami uzdrowień a uzdrowieniem przyjmowanym przez wiarę. Przy manifestacji daru, uzdrowienie może nastąpić w sposób bardzo spektakularny, z inicjatywy Boga. W takich sytuacjach wiara osoby uzdrawianej ma drugorzędne znaczenie. Inaczej jest z uzdrowieniem przez wiarę, do którego dąży człowiek ze swojej inicjatywy. W obu przypadkach efektem końcowym jest uzdrowienie. Jednak to, co stanowi różnicę, wiąże się ze znaczeniem wiary i źródłem podejmowanej inicjatywy. Błędem jest oczekiwanie na to, że każde uzdrowienie, jakiego potrzebujemy, nastąpi w sposób niewymagający od nas inicjatywy. Gdy dar manifestuje się, bądźmy wdzięczni, przyjmując to, co niesie. Jednak, gdy go brakuje, budujmy naszą wiarę poprzez czytanie Słowa Bożego i świadomie dążmy do zamanifestowania się jej wartości.

(z rozdziału MOJE DOŚWIADCZENIA Z UZDROWIENIEM - LESZEK)

------------------------------------------------------------------------------------------

Po dłuższym bezrobociu udało mi się podjąć pracę. Pech chciał, że w drugim tygodniu pracy zachorowałam. Nie wiadomo, co to było; grypa, zapalenie płuc czy oskrzela. Bolała cała klatka piersiowa. Towarzyszył temu bezdech z dużymi boleściami. Żeby nie stracić pracy nie myślałam o pójściu do lekarza. Mimo to brałam sporo leków, także antybiotyki, które przyniosła mi córka. Miała je po podobnych przejściach. W pewnym momencie po wielu dniach spędzonych w łóżku powiedziałam do siebie: Boże, przecież Ty jesteś moim lekarzem! Ta myśl pochodziła z pewnego świadectwa, które dotyczyło kobiety uzdrowionej przez Pana z ran i guzów. Te właśnie myśli przerwał mi telefon do cioci, która jest osobą niewierzącą. Gdy mnie usłyszała, kazała natychmiast iść do lekarza lub na pogotowie. Z pewnością siebie powiedziałam jej, że mam swojego lekarza i lada dzień będę zdrowa. Ciocia zapytała: który lekarz? Powiedziałam, że moim lekarzem jest Pan Bóg. Zaczęła się śmiać i odpowiedziała, żeby czasem nie uzdrowił mnie w druga stronę. Obiecała zadzwonić jutro. Po jej telefonie zaczęłam rozmawiać z Panem Bogiem i prosiłam Go: Boże, musisz mi pomóc udowodnić cioci, że Ty jesteś najważniejszym lekarzem! Modliłam się więc i prosiłam Boga o uzdrowienie. Następnego dnia rano uświadomiłam sobie, że przespałam część nocy i boleści zmniejszyły się! Również mąż powiedział mi, że w nocy nie dusiłam się i nie kaszlałam! Od tamtej pory zdrowiałam i do dziś wszystko jest w porządku. Z rana zadzwoniła ciocia i zapytała, jak się czuję. Odpowiedziałam, że co raz lepiej. Odpowiedziała, że jestem niepoważna, ponieważ słyszy, że się dławię. Zapytała również: i jak ci ten Twój Bóg? Pomógł? - odpowiedziałam: pomógł, pomógł! Ponieważ jej nie usłuchałam i leczyłam się przez wiarę, przestała dzwonić. Bóg jest moim lekarzem. Bóg jest wielki.
 

marzec 2011, Turek

------------------------------------------------------------------------------------------


Nie miał jeszcze dwudziestu lat, gdy został rabinem; i po kilku latach służby w różnych społecznościach na terenie Węgier, Izaak Lichtenstein osiedlił się w Tapio Scele w charakterze rejonowego rabina. Tam mieszkał, pracując dla dobra swego Narodu, przez 40 lat. Zdarzyło się, zaraz na początku jego służby, że pewien Żyd, nauczyciel szkoły tamtejszej gminy, przypadkowo pokazał mu niemiecką Biblię. Przerzucając dla ciekawości jej stronice ujrzał imię Jezusa Chrystusa. Wzburzył się strasznie i natychmiast surowo skarcił nauczyciela za posiadanie i przechowywanie takiej księgi. Chwycił Biblię i ze złością rzucił ją przez cały pokój, a ta spadła na półkę za inne książki i tam, zapomniana i zakurzona przeleżała przez trzydzieści lat.

Mniej więcej w tym samym czasie przez Węgry przeszła ostra fala antysemityzmu, znajdując swe zakończenie w słynnym historycznym "dziele Tisca Eslar". W tym pięknym, maleńkim miasteczku 12 Żydów i Żydówek zostało osadzonych w więzieniu oskarżeni o to, że zabili chrześcijańską dziewczynkę, aby wykorzystać do celów rytualnych jej krew. Ale najbardziej tragiczną częścią tego incydentu było to, że małego żydowskiego chłopczyka, którego policyjny komisarz zabrał od rodziców i długi czas przetrzymywał w policyjnym komisariacie, groźbami i torturami zmuszono do wystąpienia jako głównego świadka przeciwko własnemu ojcu (stróżowi synagogi) i złożenia szczegółowo spreparowanego zeznania potwierdzające zabójstwo dziewczynki i jego motywy.

Tak jak wszystkie sprawy na tle antysemickim, którą zajmował się diabelski sąd, i ta krwawa sprawa w Tisca Eslar, okazała się fałszywą i bezpodstawną. Dla dobra chrześcijaństwa warto podkreślić, że było szereg znanych działaczy przeciwnych takim praktykom, jak choćby doktor Franciszek Dolite z uniwersytetu w Lipsku, który nie tylko stanął w obronie Żydów, ale wystąpił także w celu zerwania maski z tych, których działania podrywały autorytet Chrystusa w oczach Żydów.

Swoje refleksje na temat antysemityzmu i opis wydarzeń obserwowanych na tym tle rabin Lichtenstein zawarł w swoim dziele "Żydowskie Lustro". Oto niektóre z nich: "Bardzo mnie dręczyli od młodości mojej - Niech przyzna Izrael" (Ps. 129:1). Nie trzeba specjalnych wyjaśnień, by zrozumieć, że w tych słowach psalmista sumuje gorzkie doświadczenia i żal, które my, Żydzi, a w największym stopniu Żydzi starszego pokolenia, wycierpieliśmy poczynając do naszej młodości z rąk otaczającej nas chrześcijańskiej ludności."

"Kpiny i sarkazm, prześladowania, pobicia i różnego rodzaju obelgi były naszym udziałem nawet ze strony chrześcijańskich dzieci. Do dziś pamiętam kamienie, którymi obrzucały nas, gdy wychodziliśmy z synagogi, i jak w czasie naszej kąpieli w rzece rzucali do wody nasze ubrania i znieważali nas."

"Pewnego razu z żalem i bezsilnymi łzami obserwowałem, jak mój ojciec upadł bez wahania na kolana w geście przeprosin przed jakimś prominentem tylko, dlatego, że jakoby niedostatecznie szybko ustąpił mu z drogi na wąskiej ścieżce. Jednak tego typu niewesołe incydenty są zbyt dobrze znane, by je opisywać i chwała Bogu, należy mieć nadzieję, że są wydarzeniami dalekiej przeszłości!"

"Dziecięce wrażenia pozostawiły na mnie tak głęboki ślad, że gdy dorosłem nadal we mnie tkwiły wspomnienia tamtych wydarzeń. Nic, więc dziwnego, że zaczynałem myśleć, iż przyczyną i skutkiem, źródłem naszych upokorzeń i prześladowań Żydów jest Sam Chrystus."

"I w takim przekonaniu doszedłem do wieku dojrzałego i zachowałem je starzejąc się. Nie widziałem różnicy między prawdziwym i nominalnym, powierzchownym chrześcijaństwem: o istocie prawdziwego chrześcijaństwa nie wiedziałem nic. Jest jednak coś dziwnego w tym, że właśnie te straszne, krwawe dzieło Tisca Eslar doprowadziło mnie do rozpoczęcia czytania Nowego Testamentu. Rozprawa sądowa po tych wydarzeniach zmusiła wszystkich wrogów Żydów do wyjścia ze swoich kryjówek i znowu, jak w dawnych czasach, rozległo się echo krzyku: "Śmierć Żydom". Wściekłość była obliczona na pokaz, a wśród podżegaczy było wielu takich, którzy wykorzystywali imię Chrystusa i Jego naukę, by usprawiedliwić swoje działania."

"Te niemoralne, niegodne ludzi powołujących się na imię Chrystusa, uczynki jedynie w tym celu, by usprawiedliwić swe złe zamysły, wywołały niezadowolenie niektórych prawdziwych chrześcijan, którzy przy pomocy swych ognistych piór i ostrzegającego słowa demaskowali kłamliwy gniew antysemi- tów. W ich artykułach, napisanych w obronie Żydów, często spotykałem urywki, w których o Chrystusie mówi się jako o Tym, który przynosi człowiekowi radość, jako o Księciu Pokoju i Zbawicielu, jako niosącym życie i miłość wszystkim ludziom. Byłem tak zdumiony, iż ledwo wierzyłem własnym oczom, kiedy w zapomnianym zakamarku mego mieszkania znalazłem Nowy Testament - ten sam, który kiedyś, 30 lat temu, ze złością zabrałem z rąk Nauczyciela-Żyda; zacząłem wertować kartki i czytać. Trudno opisać wrażenie i refleksje, jakie nastąpiły! Nawet połowa treści tej niezrozumiałej dla mnie wcześniej księgi, nie była jasna i teraz. Wszystko w niej było dla mnie nowym, ale czułem się tak, jakbym ujrzał starego przyjaciela, który zrzucił z siebie zakurzone ubranie podróżnika i pojawił się przede mną w świątecznym stroju, lub oblubienicę, która ubrała na siebie wszystkie swe upiększenia."

Dwa lub trzy lata rabin Lichtenstein ukrywał swoje poglądy w sercu. Niemniej zaczął w synagodze nieśmiało zwiastować nowe nauki, które zarówno dziwiły jak i zainteresowały słuchaczy. W końcu dotarło, zrozumiał, że tak dalej nie można, nie można tego dłużej ukrywać. Pewnego dnia w Szabat, wygłaszając kazanie oparte na przypowieści Chrystusa o grobach pobielanych, odważnie ogłosił, że motyw jego kazania jest wzięty z Nowego Testamentu i stwierdził, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem, Zbawicielem Izraela. W końcu opisał swoje idee w trzech, ukazujących się jedna po drugiej publikacjach, co wywołało ogromną sensację wśród Żydów nie tylko na Węgrzech, ale i w całej Europie. I nie należy się temu dziwić, bo przecież sprawa dotyczyła starego i poważanego rabina, jeszcze pełniącego swoje obowiązki i do tego wzywającego swój naród, by stanął pod sztandarami i powitał Jezusa Chrystusa z Nazaretu oraz uznał Go za swojego prawdziwego Mesjasza, Pana i Króla.

Huragan prześladowań spadł na niego, gdy tylko oficjalne kręgi żydowskie zrozumiały znaczenie pozycji rabina Lichtenstein'a i jego w tej sytuacji artykułów. Żydowscy kaznodzieje i prasa rzucili na niego anatemę (klątwę) i ten, którego jeszcze niedawno stawiali w jednym szeregu ze znanymi żydowskimi przywódcami i nauczycielami, teraz został ogłoszony zhańbionym renegatem, przynoszącym wstyd całemu narodowi. Wszystko dlatego, że ośmielił się on wypowiadać znienawidzone Imię Jezusa Chrystusa. Zaczęto rozpowszechniać oszczercze wymysły o tym, że jakoby zaprzedał się on misjonarzom i tylko dlatego zajął taką postawę. Znaleźli się i tacy, którzy twierdzili, że tych artykułów on sam nigdy nie napisał, że został przekupiony w celu wykorzystania jego nazwiska. Zobowiązano go do stawienia się przed zgromadzenie rabinów w Budapeszcie. Wchodzącego do sali obrad powitały głośne okrzyki: "Wyrzeknij się! wyrzeknij się! ..." .

"Panowie - powiedział rabin Lichtenstein - z przyjemnością wyrzeknę się swoich poglądów, jeśli tylko mnie przekonacie, iż nie mam racji". Główny rabin Kon zaproponował kompromis: "Rabin Lichtenstein może wierzyć w to, co mu się podoba, ale w swoim sercu, niech tylko zaprzestanie zwiastowania Jezusa. Co zaś tyczy się artykułów przez niego napisanych, w bardzo prosty sposób można to naprawić. Synod rabinów przygotuje dokument stwierdzający, że rabin wszystko to napisał w stanie chwilowego zamroczenia umysłowego". Rabin Lichtenstein na to spokojnie z godnością odpowiedział, że ta dziwna propozycja utwierdza go jedynie, że to on ma rację.

W związku z takim rozwojem sytuacji, zażądano od niego, by podał się do dymisji i został ochrzczony. Na to Lichtenstein odrzekł, że na razie nie ma zamiaru przyłączenia się do jakiegokolwiek kościoła. Znalazł on, stwierdził dalej, w Nowym Testamencie prawdziwy Judaizm i dlatego pozostanie, tak jak dotychczas, ze swoją społecznością, której będzie w synagodze głosić Chrystusa. I tak właśnie zrobił, nie patrząc na szykany i prześladowania, i zarzuty, jaki na niego spadły. Wykonując swe obowiązki rabina rejonowego nie przestawał w nauczaniu i kazaniach z Nowego Testamentu.

Było to wzruszającym dowodem jego szczerego oddania swojej społeczności, mającej prawo do zażądania zwolnienia swego rabina. I nie trzeba było długo czekać na zewnętrzne naciski na tę gminę. Wymiernym tego skutkiem były, m. in. znaczne straty, jakie poniosła jego bliższa i dalsza rodzina na skutek gwałtownie malejącej liczby kupujących ich towary. Oni także nie ulegli naciskom, nie odstąpili od swego rabina i krewnego. W tym czasie rabin Lichtenstein i jego artykuły stały się szeroko znane a kościelne i misyjne organizacje proponowały mu prace. Papiestwo także dowiedziało się o istnieniu i znaczeniu tego człowieka, co skutkowało wysłaniem do Tapio Scele specjalnego papieskiego emisariusza z propozycjami pracy w samym Rzymie. Na te wszystkie propozycje była jedna odpowiedź: "Pozostanę ze swoim narodem, kocham Chrystusa, wierzę, że Nowy Testament jest Słowem Bożym, ale nie pociąga mnie przyłączenie się do chrześcijaństwa. Jak prorok Jeremiasz po zburzeniu Jerozolimy, nie ulegając szczodrym obietnicom Nabuchodonozora i dowódcy jego wojska, wybrał pozostanie płaczącym wśród ruin Świętego Miasta z resztką swoich prześladowanych braci, tak i ja pozostanę ze swoimi, aby zobaczyć prawdziwą chwałę Izraela w Jezusie Chrystusie.”

"Czcijcie Syna, aby On nie rozgniewał się i abyście nie zginęli na drodze waszej". (Przekład dosłowny tekstu oryginalnego książki; przyp. tłumacza). "Jestem poważanym rabinem od 40 lat i już jestem starcem. Moi przyjaciele uważają, że zawładnął mną zły duch. Staję się obiektem szyderstw i pokazują mnie palcami. Lecz póki żyję nie zmienię zdania, nawet jeśli przyjdzie mi żyć w całkowitej samotności i izolacji. Będę słuchać Słowa Bożego i oczekiwać na ten czas, gdy On w miłości powróci na Syjon, i Izrael ogłosi pokój w radosnym okrzyku: "Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w Imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach!" (Mat. 21:9).

Rabin Izaak Lichtenstein zachorował nagle i po tym wszystkim żył bardzo krótko. Kiedy zrozumiał, że nadchodzi kres jego życia, swojej żonie i pielęgniarce powiedział: "Przekażcie, proszę, moją głęboką wdzięczność i pozdrowienia moim braciom i przyjaciołom: "Dobranoc moje dzieci, dobranoc moi wrogowie, nie będziecie już mogli nadal mnie ranić. Mamy jednego Boga i jednego Ojca nas wszystkich, nazywanych dziećmi w niebie i na ziemi, i jest jeden Mesjasz, który oddał Swoje życie na drzewie cierpień za zbawienie ludzkości. W Jego ręce ducha swego oddaję." Był mroczny dzień, była godzina ósma rano w piątek 16 października 1909 roku, gdy szacowny rabin odszedł do swojego Pana i Boga.

Fragmenty listu Rabina

Dzięki Bożej Opatrzności trafił do moich rąk Nowy Testament. Ten sam, który przez wiele lat przeleżał gdzieś w zakamarku mojego mieszkania. Zacząłem czytać. Każdy wiersz i każde w nim słowo oddychało żydowskim duchem. Emanowały zeń: światłość, życie, moc, wiara, nadzieja, miłość, miłosierdzie, stanowczość, bezgraniczna wiara w Boga, błogosławieństwo ku obfitości, samoocena, współczucie, dobroć i szacunek wobec innych - to wszystko było treścią tej księgi. Każda szlachetna zasada, czysta moralna nauka, wszyscy patriarchowie, których Izrael poważał i do dziś szanuje, traktując jako dziedzictwo społeczności Jakuba -wszystko to w oczyszczonej formie znalazłem w tej księdze - i jest to balsam dla dowolnego duchowego bólu, na każdą rozterkę psychiczną, pociecha dla wszelkiego smutku, lekarstwo na dowolny uraz moralny - odrodzenie i umocnienie wiary, wskrzeszenie do nowego życia w Panu Bogu. Zawsze myślałem o Nowym Testamencie jako o źródle nieczystej, aroganckiej pychy, egoizmu i nienawiści, lecz kiedy zacząłem go poznawać, poczułem, że jestem przezeń cudownym sposobem wchłonięty i otoczony. Nieoczekiwana światłość i radość ogarnęły moją duszę. Spodziewałem się kolców a znalazłem czyste róże. Oczekiwany gruby żwir okazał się perłami; zamiast nienawiści - miłość; zamiast kary i zemsty - przebaczenie; zamiast niewoli - wolność; zamiast pychy - pokora; zamiast śmierci - życie, zbawienie, zmartwychwstanie, niebiańskie bogactwo.

Żyd choruje już 2000 lat i daremnie zwraca się do psychiatry o pomoc, sam siebie marnuje. Wyleczyć się może jedynie wiarą w społeczność z Chrystusem, mocą od Niego pochodzącą. Chcę pokazać im Jezusa w Jego niebiańskim blasku, "W Jego Boskości wielkiej, jak wieczność, jako Zbawiciela, Mesjasza, Księcia Pokoju" "Myślałem: "Niech dni przemówią, a mnogość lat niech uczy mądrości. Lecz duch, który jest w człowieku i tchnienie Wszechmocnego czynią ich rozumnymi."" (Job. 32:7-8). Kiedy Sanhedryn i arcykapłani Jerozolimy rozważali środki, którymi można by było zmusić apostołów do milczenia, faryzeusz Gamaliel, bardzo poważany przez swój naród, wstał i powiedział: "Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam wam: "Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci. Jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć."" (Dz. 5:38-39). Dzieło od Boga nie zniknęło mimo upływu lat, nie zgasł święty ogień pod naciskiem wielu burz i jeszcze bardziej jaskrawo zapłonął w wieku XVIII, zapełniając Ziemię uszlachetniającymi myślami i ciągle z biegiem czasu powiększając swój zasięg. Dobra Nowina szeroko rozprzestrzeniła się po całej Ziemi, promieniejąc czasami ogromną światłością; czasami wydawałoby się, że gaśnie, lecz znowu rozpalał się jeszcze większym ogniem. "Słońce wschodzi i Słońce zachodzi, i śpieszy do swego miejsca, gdzie znowu wschodzi. Wiatr wieje ku południowi i skręca ku północy. Wiatr ustawicznie krąży i w swym biegu okrężnym wraca." (Kazn. 1:5-6).
Autor: administrator nowasol.kz.pl, wrzesień 2008

------------------------------------------------------------------------------------------
Krzyżówka

Po wykreśleniu podanych haseł nieskreślone litery czytane rzędami utworzą pięcioliterowe hasło


Feliks; Elifasz; Eleazar; Kryspus; Izaak; Festus; Filip; Judasz; Doeg; Abel; Justus; Egipt; Ehud; Piłat; Juda; Adam; Zajad; Demas; Filemon; Jakub