

Poniżej zamieszczamy fragment najnowszej książki Leszka
Korzeniowskiego dotyczącej realności Bożego uzdrowienia. Jest to
zarazem reklama i zachęcenie do zamówienia jej, szczególnie przez
tych, którzy wierząc w Boga być może zastanawiają się nad realnością
boskiej interwencji. Może też przysłużyć się tym, którzy chcą
utwierdzić swą nadzieję pokładaną w uzdrowieńczej Bożej mocy.
Książka dostępna jest na zamówienie w wydawnictwie Compassion pod
internetowym adresem compassion.pl (dokładniej:
http://compassion.pl/?dzial=publikacje.pokaz&id=131). Za
pozwoleniem autora zamieszczamy poniżej jej część oraz wprowadzenie
ze strony internetowej.
Wychowani na tzw. zachodniej cywilizacji, mamy tendencję do
dzielenia rzeczywistości na naturalną i ponadnaturalną. Ta
ponadnaturalna rzeczywistość, w której umieszczamy Boga, świat
duchowy i duchowy wymiar życia człowieka, staje się tak odległa od
tego, co naturalne, że staje się mało ważna, bez większego znaczenia
w codziennym życiu.
Nie ma w tym nic niewłaściwego problem w tym, że odsuwamy Boga i
Jego obietnice od tej sfery naszego życia; działanie Boga
ograniczamy głównie do tzw. sfery duchowej.
Ufam, że zaproponowana pozycja pomoże nam w zmianie naszego myślenia
odnośnie naszego ciała, zdrowia, choroby w kontekście tego, co Bóg
może i chce dla nas czynić w tej sferze.
Ze wstępu Henryka Dedo, prezesa fundacji Głos Ewangelii
To już druga pozycja "Korzenia" na polskim rynku. Wspólnie z Izą
dzielą się z czytelnikiem tym, co robią na co dzień. Boże
uzdrowienie nie jest teoretycznym zagadnieniem teologicznym, lecz
prawdą, która zmienia życie wielu. Dowiedz się więcej, co Bóg czyni
w naszym kraju przez ludzi takich jak ty!
---------------------------------------
„Intencja, jaka przyświeca napisaniu tej książki, jest czymś, co
można zawrzeć w prostych słowach, wyrażających naszą wiarę:
niezwykły Bóg nie tylko może, ale i chce działać w życiu zwykłych
ludzi.” - z wstępu
UZDROWIENIE FIZYCZNE
Uzdrowienie ciała jest jednym z najczęściej wspominanych tematów w
Nowym Testamencie. Cała Biblia, a szczególnie Nowy Testament, są
pełne świadectw o nadprzyrodzonej ingerencji Boga w życie ludzi. Z
ewangelicznych opisów możemy dojść do wniosku, że Chrystus spędzał
więcej czasu na uzdrawianiu i uwalnianiu od demonów, niż na
głoszeniu. Po swoim zmartwychwstaniu, w bardzo zdecydowany i wyraźny
sposób, przekazał odpowiedzialność za kontynuację tej służby
Kościołowi.
Celem niniejszego rozdziału jest przybliżenie tego nazbyt często
zaniedbywanego przez Kościół tematu. Przyjrzyjmy się więc kilku
istotnym faktom, dotyczącym uzdrowienia dokonywanego przez Boga. Owe
fakty powinny nam pomóc w ukształtowaniu biblijnego poglądu w tej
kwestii.
1. Bóg, w dziele stworzenia człowieka, obdarował go doskonale
zdrowym ciałem. Stan ten nigdy by się nie zakończył, gdyby nie
grzech i wpływ szatana.
„I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre.”
1 Moj. 1, 31 (BW).
2. Bóg przedstawia się nam jako uzdrowiciel.
„(...)Ja Pan, twój lekarz”
2 Moj.15, 26(BW).
3. Słowo Boże wyraźnie deklaruje, że posiada moc dokonywania
fizycznego uzdrawiania naszych ciał, gdy poddamy się jego działaniu.
”Posłał słowo swoje, aby ich uleczyć i wyratować ich od zagłady.”
Ps.107,20 (BW).
„Synu mój, zwróć uwagę na moje słowa; nakłoń ucha do moich mów!
Nie spuszczaj ich z oczu, zachowaj je w głębi serca,
Bo są życiem dla tych, którzy je znajdują, i lekarstwem dla całego
ich ciała.”
Prz.4, 20-22(BW).
4. Uzdrowienie w Nowym Testamencie jest przedstawiane jako Boże
działanie w odpowiedzi na naszą wiarę.
„Po tych słowach Jezus zwrócił się do setnika: Idź, a jak
uwierzyłeś, niech ci się stanie! I w tej chwili jego chłopiec został
uzdrowiony.”
Mt.8,13 (NP)
5. Nowy Testament przedstawia uzdrowienie jako normalną posługę
Kościoła.
„Czy jest wśród was ktoś w chorobie? Jeśli jest, to niech przywoła
starszych kościoła i niech się pomodlą nad nim wraz z namaszczeniem
go oliwą w imieniu Pana. A modlitwa wiary uratuje chorego i Pan go
podźwignie, a jeśli dopuścił się grzechów, będą mu przebaczone.”
Jk.5,14-15 (NP)
6. Uzdrowienie następuje w wyniku słuchania Ewangelii.
„W Listrze mieszkał pewien człowiek. Cierpiał on na bezwład nóg, był
niesprawny od urodzenia - nigdy nie chodził. Człowiek ten słuchał
przemówienia Pawła, a Paweł, gdy mu się przyjrzał i dostrzegł, że ma
on wiarę, aby być uzdrowiony, zawołał do niego: Stań prosto na nogi!
Wówczas człowiek ten zerwał się i zaczął chodzić.”
Dz.14,8-10 (NP)
„Czy zatem Ten, który daje wam Ducha, i dokonuje wśród was cudów,
czyni to dzięki temu, że spełniacie uczynki nakazane przez Prawo,
czy dzięki temu, że słuchacie z wiarą?”.
Ga.3,5 (NP)
7. Dzieło odkupienia, dokonane przez Chrystusa, Biblia przedstawia w
ścisłym powiązaniu z odpuszczeniem win i uzdrowieniem chorych.
„On sam w swoim ciele zaniósł nasze grzechy na krzyż. Uczynił to po
to, abyśmy martwi dla grzechów, żyli dla sprawiedliwości. Dzięki
Jego sińcom zostaliście uleczeni.”
1P.2,24(NP)
„Wyznawajcie zatem grzechy jedni drugim i módlcie się o siebie
nawzajem, abyście w ten sposób zostali uzdrowieni. Modlitwa
sprawiedliwego może odnieść wielki skutek.”
Jk.5,16(NP)
Powyższe argumenty nie są jedynymi, które moglibyśmy przytoczyć w
celu przywrócenia uzdrowieniu właściwego miejsca w Kościele. Dlatego
też, chcemy podać kolejne, równie istotne fakty, których, jako
ludzie wierzący, nie możemy zignorować.
A. Z treści Ewangelii możemy odczytać, jakie było wyobrażenie
Chrystusa dotyczące naszej posługi w ewangelizacji świata. Ewangelie
trzykrotnie wymieniają sytuacje, w których Chrystus posyła uczniów w
celu głoszenia dobrej nowiny. Przy każdej z tych okazji wyraźnie
zauważamy, że w Jego wyobrażeniach głoszeniu miała towarzyszyć
nadprzyrodzona moc:
I. Rozesłanie Dwunastu.
„Jezus zwołał Dwunastu, dał im władzę nad wszystkimi demonami oraz
moc uzdrawiania chorób i powołał ich, aby głosili Królestwo Boże i
uzdrawiali chorych.”
Łk.9,1-2 (NP)
II. Rozesłanie siedemdziesięciu dwóch.
„Potem Pan wyznaczył innych siedemdziesięciu dwóch ludzi i rozesłał
ich przed sobą po dwóch do każdego miasta i miejsca, gdzie sam
zamierzał się udać. Powiedział im przy tym: (...) Uzdrawiajcie tam
chorych i głoście: Przyszło do was Królestwo Boże.”
Łk.10, 1-9 (NP)
III. Wielkie posłannictwo.
„I powiedział im: Idźcie do najdalszych zakątków świata i głoście
tam dobrą nowinę wszystkim bez wyjątku. Kto uwierzy i zostanie
ochrzczony, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony.
Tym natomiast, którzy uwierzą, towarzyszyć będą takie znaki: w moim
imieniu będą wyganiać demony, będą mówić nowymi językami, w swoje
ręce brać będą węże, a gdyby nawet coś trującego wypili, na pewno im
nie zaszkodzi; na chorych będą kłaść ręce, a ci wyzdrowieją. Po tym
więc, jak Pan Jezus im to powiedział, został uniesiony do nieba i
zajął miejsce po prawej stronie Boga. Oni natomiast odeszli i
wszędzie głosili dobrą nowinę, podczas gdy Pan współdziałał z nimi i
potwierdzał Słowo towarzyszącymi mu znakami.”
Mr.16, 15-20 (NP)
Powinniśmy więc zadać sobie pytanie: Czy nasze wyobrażenia o tym,
jak powinniśmy głosić ewangelię, pokrywają się z wyobrażeniami
Chrystusa, jasno przedstawionymi na kartach Biblii?
B. Słowo Boże wskazuje nam, że jedną z normalnych aktywności Ducha
Świętego w Kościele jest uzdrowienie. I tak, apostoł Paweł w Liście
do Koryntian, opisując działanie Ducha Świętego poprzez wierzących,
mówi o darach uzdrowień. (1 Kor.12.)
C. Ostatnim faktem, który chcemy w tym rozdziale pokrótce
przedstawić jest to, że niezmienny Chrystus w Swym nienaruszalnym
Słowie obiecał, że uzdrowienie będzie częścią normalnego życia w
Kościele, co dzieje się przez wszystkie wieki, i czego my także
jesteśmy świadkami. Chcemy zatem podzielić się osobistymi
świadectwami, potwierdzającymi praktyczny wymiar tej prawdy.
Iza: Od wielu lat, co jakiś czas, moje normalne funkcjonowanie jest
ograniczane przez dolegliwości ze strony tak zwanych „korzonków”. W
celu zmniejszenia objawów sztywności i bólu, za każdym razem
musiałam korzystać z silnych leków przeciwbólowych, przeciwzapalnych
i rozkurczowych. Gdy w tym roku zostałam unieruchomiona przez
powyższe dolegliwości, postanowiłam poddać się Bożemu Słowu
dotyczącemu uzdrowienia. W imieniu Jezusa wystąpiłam przeciwko tej
niemocy i nakazałam, aby opuściła moje ciało. W czasie tej modlitwy
nieprzyjemna sztywność kręgosłupa natychmiast ustąpiła. Bardzo
znacząco zmniejszył się także ból. Jeszcze przez dwa lub trzy dni
odczuwałam nieznaczny ból mięśni w okolicach kręgosłupa, po czym
wszystkie dolegliwości całkowicie ustąpiły bez konieczności
stosowania leków.
Leszek: W dzieciństwie przechodziłem obustronne zapalenie uszu,
które było niewłaściwie leczone. Skutkiem tego, przez następnych
około 10 lat, doświadczałem częstych nawrotów choroby i bólów głowy.
Modliłem się kilkakrotnie z powodu tego problemu, jednak przez długi
czas nic się nie zmieniało. Przełom nastąpił podczas nabożeństwa, w
trakcie którego kaznodzieja, któremu nic nie mówiłem o swoim
problemie, podszedł do mnie i polecił, abym położył dłonie na swoje
uszy. Po wykonaniu tego gestu od razu zostałem uzdrowiony.
Podczas spotkania modlitewnego w kościele, przeżywaliśmy wyraźną
obecność Ducha Świętego. Odczułem, że zstąpiła na mnie moc potrzebna
do uzdrowienia. Powiedziałem o tym uczestnikom spotkania.
Zaproponowałem modlitwę z nałożeniem rąk. W spotkaniu tym
uczestniczyła także moja żona, Agnieszka, która od trzech lat
narzekała na uciążliwe codzienne bóle brzucha. Z ich powodu była
operowana. Leczenie nie przyniosło jednak pełnych rezultatów. Bóle
wciąż nie ustępowały. Oboje z Izą położyliśmy na nią ręce i
modliliśmy się o zamanifestowanie się uzdrowieńczej mocy krzyża. Od
tej modlitwy do dzisiaj minęło ponad pół roku, a bóle nie powróciły.
Podczas jednego z wyjazdów modliliśmy się o Wiolę cierpiącą z powodu
chronicznej migreny. Po modlitwie ataki ustały na kolejnych kilka
miesięcy. W trakcie ogólnej modlitwy, którą prowadziliśmy razem,
został uzdrowiony jej uczestnik z kontuzji nogi. Co ważne - nie
modliliśmy się o to - a sam uzdrowiony był tym zaskoczony. Ponadto
widziałem podczas moich spotkań wiele dramatycznych uzdrowień,
między innymi: usunięcie niedowładu będącego skutkiem wylewu,
zniknięcie raka, uwolnienia od różnych nałogów, włączając w to
uzależnienie od heroiny, nagłe uzdrowienia wad kręgosłupa... szerzej
opowiem o tym w dalszej części tej książki.
Podsumowanie:
Poprzez powyższe argumenty i przykłady chcemy dać świadectwo, że Bóg
nie tylko może, ale również i chce uzdrawiać chorych dzisiaj, w
takim samym stopniu, jak 2000 lat temu. Jesteśmy przekonani o tym w
oparciu o analizę tekstu Pisma Świętego, jak również w oparciu o
osobiste doświadczenie. Głęboko wierzymy, że każdy wierzący człowiek
może uczestniczyć w duchowej odnowie, przywracającej osobiste
doznanie różnorodności działania Ducha Świętego, obejmującego także
uzdrowienie.
************************
Wszelkie Boże błogosławieństwa, włączając w to także każdy rodzaj
uzdrowienia, jakiego będziemy potrzebowali, mają swoje źródło w mocy
ofiary spełnionej przez Chrystusa na krzyżu. Bez zrozumienia sensu i
celu ofiary Chrystusa, nie zdołamy również głębiej zrozumieć tematu
Bożego uzdrowienia. ( 2 rozdziału)
************************
Pamiętam, jak blisko dwa lata cierpiałam na bóle z powodu jakiejś
patologii kręgów szyjnych. Nie mogę posłużyć się tu terminem
lekarskim, ponieważ tak naprawdę nigdy nie zostało to prawidłowo
zdiagnozowane. Wiem tylko, że cierpiałam, ponieważ bolał mnie
kręgosłup w okolicach szyi, barków, łopatki, przedramienia, poza tym
- drętwiały mi palce. Od silnego bólu miałam często mdłości, a w
nocy nie mogłam spać. Po kilku miesiącach cierpień poszłam do
lekarza, który przepisał mi leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i
rozkurczowe. Stwierdził, że po tygodniu powinno mi przejść. I prawie
tak było. Z tym, że nie przeszło mi całkowicie, a po jakimś czasie
znowu wszystko powróciło. Zniechęcona opowieściami znajomych na
temat możliwości medycznych w wypadku takich schorzeń, a także ich
długotrwałością, postanowiłam, że będę szukała pomocy u Boga. I tak
podjęłam modlitwę w tej sprawie. Okazała się bez efektu. Poprosiłam
więc innych, by modlili się o mnie z nałożeniem rąk. Nadal nie
odczuwałam żadnej poprawy. Postanowiłam, że się nie poddam. Dalej
się modliłam, korzystając z różnych sposobów modlitwy
przedstawionych nam w Biblii. Któregoś dnia ogarnęła mnie
ponadnaturalna wiara w to, że tak naprawdę to jestem zdrowa, a to,
co doświadczam, to kłamstwo. Nadal nie mogłam jednak przyjąć
uzdrowienia. W tym czasie usługiwaliśmy modlitwą i Słowem siostrze
chorej na raka. Podczas jednej z wizyt, na którą jechałam trochę
zniechęcona własnymi dolegliwościami, zstąpiła na mnie Boża moc do
uzdrowienia. Gdy Leszek dzielił się wersetami budującymi wiarę, moja
wiara została jeszcze bardziej wzmocniona, poczułam ciepło
przepływające mi przez ramię i całą rękę. Tego wieczoru ból nie
odszedł mi całkowicie, ale wiedziałam, że coś się stało. Następnego
dnia obudziłam się zupełnie wolna od bólu i tak jest do tej pory.
(z rozdziału
MOJE DOŚWIADCZENIA Z UZDROWIENIEM - IZA)
************************
Podczas gdy prowadziłem serię spotkań antynarkotykowych w jednym z
miast na Mazurach, organizator tego przedsięwzięcia przedstawił nas
dyrektorce jednej z instytucji zajmującej się dziećmi i młodzieżą.
Wspólnie wypiliśmy kawę, rozmawiając o Bogu. Powiedziała nam, że
zamierza pozostać w biurze do wieczora, bo ma dużo zaległości.
Zaproponowała także, abyśmy przyszli do niej wspólnie się pomodlić.
Tak też zrobiliśmy. Gdy uklękliśmy na podłodze w jej biurze,
otrzymałem coś, co nazywam słowem wiedzy. Z niego dowiedziałem się,
że cierpi na poważne bóle z powodu zwyrodnienia kręgosłupa (lordozy
) i siedzącego stylu życia. Zainspirowany, opowiedziałem jej o
jednym z przypadków uzdrowienia z lordozy, jaki miał miejsce kilka
miesięcy przed naszym spotkaniem. Spytałem, czy ma lordozę.
Potwierdziła i spytała zdziwiona, skąd to wiem. Odpowiedziałem, że
Duch Święty mi to objawił i, że za chwilę zostanie uzdrowiona.
Powiedziała: „nie wierzę”. Ja odpowiedziałem: „nie szkodzi”. Chwilę
później jej kręgosłup przemieścił się i została uzdrowiona. O czym
też zaczęła bardzo głośno świadczyć wszystkim swoim znajomym.
Osobiście, po tym wydarzeniu, w głębszy sposób mogłem zrozumieć, na
czym polega działanie połączonych darów. W tym przypadku - słowa
wiedzy i daru uzdrawiania.
Powyższa historia stanowi też dobry pretekst do pewnego wyjaśnienia,
dotyczącego różnicy między darami uzdrowień a uzdrowieniem
przyjmowanym przez wiarę. Przy manifestacji daru, uzdrowienie może
nastąpić w sposób bardzo spektakularny, z inicjatywy Boga. W takich
sytuacjach wiara osoby uzdrawianej ma drugorzędne znaczenie. Inaczej
jest z uzdrowieniem przez wiarę, do którego dąży człowiek ze swojej
inicjatywy. W obu przypadkach efektem końcowym jest uzdrowienie.
Jednak to, co stanowi różnicę, wiąże się ze znaczeniem wiary i
źródłem podejmowanej inicjatywy. Błędem jest oczekiwanie na to, że
każde uzdrowienie, jakiego potrzebujemy, nastąpi w sposób
niewymagający od nas inicjatywy. Gdy dar manifestuje się, bądźmy
wdzięczni, przyjmując to, co niesie. Jednak, gdy go brakuje, budujmy
naszą wiarę poprzez czytanie Słowa Bożego i świadomie dążmy do
zamanifestowania się jej wartości.
(z rozdziału MOJE DOŚWIADCZENIA Z UZDROWIENIEM - LESZEK) |

Nie miał jeszcze dwudziestu lat, gdy został rabinem; i po kilku
latach służby w różnych społecznościach na terenie Węgier, Izaak
Lichtenstein osiedlił się w Tapio Scele w charakterze rejonowego
rabina. Tam mieszkał, pracując dla dobra swego Narodu, przez 40 lat.
Zdarzyło się, zaraz na początku jego służby, że pewien Żyd,
nauczyciel szkoły tamtejszej gminy, przypadkowo pokazał mu niemiecką
Biblię. Przerzucając dla ciekawości jej stronice ujrzał imię Jezusa
Chrystusa. Wzburzył się strasznie i natychmiast surowo skarcił
nauczyciela za posiadanie i przechowywanie takiej księgi. Chwycił
Biblię i ze złością rzucił ją przez cały pokój, a ta spadła na półkę
za inne książki i tam, zapomniana i zakurzona przeleżała przez
trzydzieści lat.
Mniej więcej w tym samym czasie przez Węgry przeszła ostra fala
antysemityzmu, znajdując swe zakończenie w słynnym historycznym
"dziele Tisca Eslar". W tym pięknym, maleńkim miasteczku 12 Żydów i
Żydówek zostało osadzonych w więzieniu oskarżeni o to, że zabili
chrześcijańską dziewczynkę, aby wykorzystać do celów rytualnych jej
krew. Ale najbardziej tragiczną częścią tego incydentu było to, że
małego żydowskiego chłopczyka, którego policyjny komisarz zabrał od
rodziców i długi czas przetrzymywał w policyjnym komisariacie,
groźbami i torturami zmuszono do wystąpienia jako głównego świadka
przeciwko własnemu ojcu (stróżowi synagogi) i złożenia szczegółowo
spreparowanego zeznania potwierdzające zabójstwo dziewczynki i jego
motywy.
Tak jak wszystkie sprawy na tle antysemickim, którą zajmował się
diabelski sąd, i ta krwawa sprawa w Tisca Eslar, okazała się
fałszywą i bezpodstawną. Dla dobra chrześcijaństwa warto podkreślić,
że było szereg znanych działaczy przeciwnych takim praktykom, jak
choćby doktor Franciszek Dolite z uniwersytetu w Lipsku, który nie
tylko stanął w obronie Żydów, ale wystąpił także w celu zerwania
maski z tych, których działania podrywały autorytet Chrystusa w
oczach Żydów.
Swoje refleksje na temat antysemityzmu i opis wydarzeń obserwowanych
na tym tle rabin Lichtenstein zawarł w swoim dziele "Żydowskie
Lustro". Oto niektóre z nich: "Bardzo mnie dręczyli od młodości
mojej - Niech przyzna Izrael" (Ps. 129:1). Nie trzeba specjalnych
wyjaśnień, by zrozumieć, że w tych słowach psalmista sumuje gorzkie
doświadczenia i żal, które my, Żydzi, a w największym stopniu Żydzi
starszego pokolenia, wycierpieliśmy poczynając do naszej młodości z
rąk otaczającej nas chrześcijańskiej ludności."
"Kpiny i sarkazm, prześladowania, pobicia i różnego rodzaju obelgi
były naszym udziałem nawet ze strony chrześcijańskich dzieci. Do
dziś pamiętam kamienie, którymi obrzucały nas, gdy wychodziliśmy z
synagogi, i jak w czasie naszej kąpieli w rzece rzucali do wody
nasze ubrania i znieważali nas."
"Pewnego razu z żalem i bezsilnymi łzami obserwowałem, jak mój
ojciec upadł bez wahania na kolana w geście przeprosin przed jakimś
prominentem tylko, dlatego, że jakoby niedostatecznie szybko ustąpił
mu z drogi na wąskiej ścieżce. Jednak tego typu niewesołe incydenty
są zbyt dobrze znane, by je opisywać i chwała Bogu, należy mieć
nadzieję, że są wydarzeniami dalekiej przeszłości!"

"Dziecięce wrażenia pozostawiły na mnie tak głęboki ślad, że gdy
dorosłem nadal we mnie tkwiły wspomnienia tamtych wydarzeń. Nic,
więc dziwnego, że zaczynałem myśleć, iż przyczyną i skutkiem,
źródłem naszych upokorzeń i prześladowań Żydów jest Sam Chrystus."
"I w takim przekonaniu doszedłem do wieku dojrzałego i zachowałem je
starzejąc się. Nie widziałem różnicy między prawdziwym i nominalnym,
powierzchownym chrześcijaństwem: o istocie prawdziwego
chrześcijaństwa nie wiedziałem nic. Jest jednak coś dziwnego w tym,
że właśnie te straszne, krwawe dzieło Tisca Eslar doprowadziło mnie
do rozpoczęcia czytania Nowego Testamentu. Rozprawa sądowa po tych
wydarzeniach zmusiła wszystkich wrogów Żydów do wyjścia ze swoich
kryjówek i znowu, jak w dawnych czasach, rozległo się echo krzyku:
"Śmierć Żydom". Wściekłość była obliczona na pokaz, a wśród
podżegaczy było wielu takich, którzy wykorzystywali imię Chrystusa i
Jego naukę, by usprawiedliwić swoje działania."
"Te niemoralne, niegodne ludzi powołujących się na imię Chrystusa,
uczynki jedynie w tym celu, by usprawiedliwić swe złe zamysły,
wywołały niezadowolenie niektórych prawdziwych chrześcijan, którzy
przy pomocy swych ognistych piór i ostrzegającego słowa demaskowali
kłamliwy gniew antysemi- tów. W ich artykułach, napisanych w obronie
Żydów, często spotykałem urywki, w których o Chrystusie mówi się
jako o Tym, który przynosi człowiekowi radość, jako o Księciu Pokoju
i Zbawicielu, jako niosącym życie i miłość wszystkim ludziom. Byłem
tak zdumiony, iż ledwo wierzyłem własnym oczom, kiedy w zapomnianym
zakamarku mego mieszkania znalazłem Nowy Testament - ten sam, który
kiedyś, 30 lat temu, ze złością zabrałem z rąk Nauczyciela-Żyda;
zacząłem wertować kartki i czytać. Trudno opisać wrażenie i
refleksje, jakie nastąpiły! Nawet połowa treści tej niezrozumiałej
dla mnie wcześniej księgi, nie była jasna i teraz. Wszystko w niej
było dla mnie nowym, ale czułem się tak, jakbym ujrzał starego
przyjaciela, który zrzucił z siebie zakurzone ubranie podróżnika i
pojawił się przede mną w świątecznym stroju, lub oblubienicę, która
ubrała na siebie wszystkie swe upiększenia."
Dwa lub trzy lata rabin Lichtenstein ukrywał swoje poglądy w sercu.
Niemniej zaczął w synagodze nieśmiało zwiastować nowe nauki, które
zarówno dziwiły jak i zainteresowały słuchaczy. W końcu dotarło,
zrozumiał, że tak dalej nie można, nie można tego dłużej ukrywać.
Pewnego dnia w Szabat, wygłaszając kazanie oparte na przypowieści
Chrystusa o grobach pobielanych, odważnie ogłosił, że motyw jego
kazania jest wzięty z Nowego Testamentu i stwierdził, że Jezus
Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem, Zbawicielem Izraela. W końcu
opisał swoje idee w trzech, ukazujących się jedna po drugiej
publikacjach, co wywołało ogromną sensację wśród Żydów nie tylko na
Węgrzech, ale i w całej Europie. I nie należy się temu dziwić, bo
przecież sprawa dotyczyła starego i poważanego rabina, jeszcze
pełniącego swoje obowiązki i do tego wzywającego swój naród, by
stanął pod sztandarami i powitał Jezusa Chrystusa z Nazaretu oraz
uznał Go za swojego prawdziwego Mesjasza, Pana i Króla.
Huragan prześladowań spadł na niego, gdy tylko oficjalne kręgi
żydowskie zrozumiały znaczenie pozycji rabina Lichtenstein'a i jego
w tej sytuacji artykułów. Żydowscy kaznodzieje i prasa rzucili na
niego anatemę (klątwę) i ten, którego jeszcze niedawno stawiali w
jednym szeregu ze znanymi żydowskimi przywódcami i nauczycielami,
teraz został ogłoszony zhańbionym renegatem, przynoszącym wstyd
całemu narodowi. Wszystko dlatego, że ośmielił się on wypowiadać
znienawidzone Imię Jezusa Chrystusa. Zaczęto rozpowszechniać
oszczercze wymysły o tym, że jakoby zaprzedał się on misjonarzom i
tylko dlatego zajął taką postawę. Znaleźli się i tacy, którzy
twierdzili, że tych artykułów on sam nigdy nie napisał, że został
przekupiony w celu wykorzystania jego nazwiska. Zobowiązano go do
stawienia się przed zgromadzenie rabinów w Budapeszcie. Wchodzącego
do sali obrad powitały głośne okrzyki: "Wyrzeknij się! wyrzeknij
się! ..." .
"Panowie - powiedział rabin Lichtenstein - z przyjemnością wyrzeknę
się swoich poglądów, jeśli tylko mnie przekonacie, iż nie mam
racji". Główny rabin Kon zaproponował kompromis: "Rabin Lichtenstein
może wierzyć w to, co mu się podoba, ale w swoim sercu, niech tylko
zaprzestanie zwiastowania Jezusa. Co zaś tyczy się artykułów przez
niego napisanych, w bardzo prosty sposób można to naprawić. Synod
rabinów przygotuje dokument stwierdzający, że rabin wszystko to
napisał w stanie chwilowego zamroczenia umysłowego". Rabin
Lichtenstein na to spokojnie z godnością odpowiedział, że ta dziwna
propozycja utwierdza go jedynie, że to on ma rację.
W związku z takim rozwojem sytuacji, zażądano od niego, by podał się
do dymisji i został ochrzczony. Na to Lichtenstein odrzekł, że na
razie nie ma zamiaru przyłączenia się do jakiegokolwiek kościoła.
Znalazł on, stwierdził dalej, w Nowym Testamencie prawdziwy Judaizm
i dlatego pozostanie, tak jak dotychczas, ze swoją społecznością,
której będzie w synagodze głosić Chrystusa. I tak właśnie zrobił,
nie patrząc na szykany i prześladowania, i zarzuty, jaki na niego
spadły. Wykonując swe obowiązki rabina rejonowego nie przestawał w
nauczaniu i kazaniach z Nowego Testamentu.
Było to wzruszającym dowodem jego szczerego oddania swojej
społeczności, mającej prawo do zażądania zwolnienia swego rabina. I
nie trzeba było długo czekać na zewnętrzne naciski na tę gminę.
Wymiernym tego skutkiem były, m. in. znaczne straty, jakie poniosła
jego bliższa i dalsza rodzina na skutek gwałtownie malejącej liczby
kupujących ich towary. Oni także nie ulegli naciskom, nie odstąpili
od swego rabina i krewnego. W tym czasie rabin Lichtenstein i jego
artykuły stały się szeroko znane a kościelne i misyjne organizacje
proponowały mu prace. Papiestwo także dowiedziało się o istnieniu i
znaczeniu tego człowieka, co skutkowało wysłaniem do Tapio Scele
specjalnego papieskiego emisariusza z propozycjami pracy w samym
Rzymie. Na te wszystkie propozycje była jedna odpowiedź: "Pozostanę
ze swoim narodem, kocham Chrystusa, wierzę, że Nowy Testament jest
Słowem Bożym, ale nie pociąga mnie przyłączenie się do
chrześcijaństwa. Jak prorok Jeremiasz po zburzeniu Jerozolimy, nie
ulegając szczodrym obietnicom Nabuchodonozora i dowódcy jego wojska,
wybrał pozostanie płaczącym wśród ruin Świętego Miasta z resztką
swoich prześladowanych braci, tak i ja pozostanę ze swoimi, aby
zobaczyć prawdziwą chwałę Izraela w Jezusie Chrystusie.”
"Czcijcie Syna, aby On nie rozgniewał się i abyście nie zginęli na
drodze waszej". (Przekład dosłowny tekstu oryginalnego książki;
przyp. tłumacza). "Jestem poważanym rabinem od 40 lat i już jestem
starcem. Moi przyjaciele uważają, że zawładnął mną zły duch. Staję
się obiektem szyderstw i pokazują mnie palcami. Lecz póki żyję nie
zmienię zdania, nawet jeśli przyjdzie mi żyć w całkowitej samotności
i izolacji. Będę słuchać Słowa Bożego i oczekiwać na ten czas, gdy
On w miłości powróci na Syjon, i Izrael ogłosi pokój w radosnym
okrzyku: "Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi
w Imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach!" (Mat. 21:9).
Rabin Izaak Lichtenstein zachorował nagle i po tym wszystkim żył
bardzo krótko. Kiedy zrozumiał, że nadchodzi kres jego życia, swojej
żonie i pielęgniarce powiedział: "Przekażcie, proszę, moją głęboką
wdzięczność i pozdrowienia moim braciom i przyjaciołom: "Dobranoc
moje dzieci, dobranoc moi wrogowie, nie będziecie już mogli nadal
mnie ranić. Mamy jednego Boga i jednego Ojca nas wszystkich,
nazywanych dziećmi w niebie i na ziemi, i jest jeden Mesjasz, który
oddał Swoje życie na drzewie cierpień za zbawienie ludzkości. W Jego
ręce ducha swego oddaję." Był mroczny dzień, była godzina ósma rano
w piątek 16 października 1909 roku, gdy szacowny rabin odszedł do
swojego Pana i Boga.
Fragmenty listu Rabina
Dzięki Bożej Opatrzności trafił do moich rąk Nowy Testament. Ten
sam, który przez wiele lat przeleżał gdzieś w zakamarku mojego
mieszkania. Zacząłem czytać. Każdy wiersz i każde w nim słowo
oddychało żydowskim duchem. Emanowały zeń: światłość, życie, moc,
wiara, nadzieja, miłość, miłosierdzie, stanowczość, bezgraniczna
wiara w Boga, błogosławieństwo ku obfitości, samoocena, współczucie,
dobroć i szacunek wobec innych - to wszystko było treścią tej
księgi. Każda szlachetna zasada, czysta moralna nauka, wszyscy
patriarchowie, których Izrael poważał i do dziś szanuje, traktując
jako dziedzictwo społeczności Jakuba -wszystko to w oczyszczonej
formie znalazłem w tej księdze - i jest to balsam dla dowolnego
duchowego bólu, na każdą rozterkę psychiczną, pociecha dla
wszelkiego smutku, lekarstwo na dowolny uraz moralny - odrodzenie i
umocnienie wiary, wskrzeszenie do nowego życia w Panu Bogu. Zawsze
myślałem o Nowym Testamencie jako o źródle nieczystej, aroganckiej
pychy, egoizmu i nienawiści, lecz kiedy zacząłem go poznawać,
poczułem, że jestem przezeń cudownym sposobem wchłonięty i otoczony.
Nieoczekiwana światłość i radość ogarnęły moją duszę. Spodziewałem
się kolców a znalazłem czyste róże. Oczekiwany gruby żwir okazał się
perłami; zamiast nienawiści - miłość; zamiast kary i zemsty -
przebaczenie; zamiast niewoli - wolność; zamiast pychy - pokora;
zamiast śmierci - życie, zbawienie, zmartwychwstanie, niebiańskie
bogactwo.
Żyd choruje już 2000 lat i daremnie zwraca się do psychiatry o
pomoc, sam siebie marnuje. Wyleczyć się może jedynie wiarą w
społeczność z Chrystusem, mocą od Niego pochodzącą. Chcę pokazać im
Jezusa w Jego niebiańskim blasku, "W Jego Boskości wielkiej, jak
wieczność, jako Zbawiciela, Mesjasza, Księcia Pokoju" "Myślałem:
"Niech dni przemówią, a mnogość lat niech uczy mądrości. Lecz duch,
który jest w człowieku i tchnienie Wszechmocnego czynią ich
rozumnymi."" (Job. 32:7-8). Kiedy Sanhedryn i arcykapłani Jerozolimy
rozważali środki, którymi można by było zmusić apostołów do
milczenia, faryzeusz Gamaliel, bardzo poważany przez swój naród,
wstał i powiedział: "Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam
wam: "Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to
postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci. Jeśli
jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć."" (Dz. 5:38-39).
Dzieło od Boga nie zniknęło mimo upływu lat, nie zgasł święty ogień
pod naciskiem wielu burz i jeszcze bardziej jaskrawo zapłonął w
wieku XVIII, zapełniając Ziemię uszlachetniającymi myślami i ciągle
z biegiem czasu powiększając swój zasięg. Dobra Nowina szeroko
rozprzestrzeniła się po całej Ziemi, promieniejąc czasami ogromną
światłością; czasami wydawałoby się, że gaśnie, lecz znowu rozpalał
się jeszcze większym ogniem. "Słońce wschodzi i Słońce zachodzi, i
śpieszy do swego miejsca, gdzie znowu wschodzi. Wiatr wieje ku
południowi i skręca ku północy. Wiatr ustawicznie krąży i w swym
biegu okrężnym wraca." (Kazn. 1:5-6).
Autor: administrator nowasol.kz.pl, wrzesień 2008 |